Antykwariat
Wówczas coś zaczęło do mnie docierać. Narastający szum, coraz głośniejszy.
…Wciąż stałem na gwarnej ulicy. Te kilka schodków prowadzących w dół, były zapowiedzią rozwiązania zagadki.
Akurat przejeżdżał tramwaj.
Byłem pewien, że choć długo szukałem - co utraciłem, to teraz wszystkiego się dowiem. Poruszyłem się, już całkiem obudzony ze snu, i wszedłem na schodki.
Na drzwiach wisiała kartka: „W likwidacji”.
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora