Agent Stephen Rozdział XIII cz.I
Rozdział XIII
Generał Wasilij Zackow siedział w swym biurze i przeglądał depesze, które otrzymał od swojego podwładnego Matrioszki. Ubrany był w ciemno zielony mundur, przepasany skórzanym paskiem. Usłyszał pukanie do drzwi po czym powiedział.
- Wejść !
Do pomieszczenia zasnutego tytoniowym dymem wszedł Matrioszka. Był ubrany w długi czarny płaszcz i ciemne spodnie.
- Dzień dobry - powiedział po rosyjsku. - Dzwonił pan do mnie dzisiaj rano, jednak nie powiedział o co chodzi ?
- Te dokumenty, które dałeś mi wczoraj wskazują na to, że niemiecki agent, którego szukamy przebywa w Polsce, dlatego pojedziesz tam i spróbujesz go zlikwidować. Tutaj masz adres pod którym najprawdopodobniej zameldowany jest nasz cel.
- Tak jest ! Kiedy mam wyruszyć ?
- Dzisiaj wieczorem z Moskiewskiego dworca odjeżdża pociąg, który zatrzymuję się w Krakowie. Tutaj masz bilet. - przesunął go po dębowym stole, w stronę Matrioszki. - A teraz żegnam... - zawiesił głos, tak jakby chciał jeszcze coś dodać.
- Dowidzenia. - powiedziawszy to Matrioszka opuścił pomieszczenie zasnute szarym, ciężkim tytoniowym dymem.
Pojechał do swojego mieszkania, aby przygotować się do podróży i do zadania, które powierzył mu przełożony. Na razie wiedział tylko tyle, że musi pojechać do Polski i tam znaleźć "cel", nie wiedział czy będzie to kobieta, czy mężczyzna.
Wyciągnął spod łóżka czarną, skórzaną walizkę i spakował tam wszystkie ważne rzeczy, które miał ze sobą zabrać. W Polsce będzie musiał radzić sobie sam. Wszystkie instrukcje, które dostanie na miejscu będą czekały na niego w dworcowej szafce, numer dwadzieścia trzy.
* * *
Żeliwne koła parowej lokomotywy, ospale wtoczyły się na peron numer trzy. Zabrałem swoją walizkę i wysiadłem z wagonu. Na dworcu panował ruch i gwar, mimo tego, że było bardzo wcześnie. Samochód czekał już na mnie przed budynkiem. Wsiadłem i odjechałem do swojego mieszkania.
Wszedłem do przedpokoju i wrzuciłem walizkę na łóżko. Odświeżyłem się po męczącej
podróży, zasnąłem.
* * *
Matrioszka wysiadł z pociągu, który zatrzymał się w Krakowie. Trzymając w ręku skórzaną walizkę skierował swoje kroki w stronę szafki numer dwadzieścia trzy. W środku leżała tylko mała biała kartka. Zabrał ją i włożył do kieszeni płaszcza. Zamknął blaszane drzwiczki małej szafki, której zamek tylko cicho zgrzytnął. Szybkim krokiem ruszył w stronę dworcowych drzwi.
Deszcz, który padał obficie nie zachęcał do spacerów, więc Matrioszka postanowił zatrzymać się w pobliskiej restauracji " Bona ". Zamówił herbatę i usiadł przy jednym z wolnych stolików. Wyciągnął kartkę z kieszeni płaszcza i położył ją na blacie. Na małym papierku widniał adres