Aerdin
Żołądek skręcał się boleśnie, gorycz i żółć na ustach, oczy łzawiły, w piersi narastał krzyk. Śmierć, która zawisła nad Besteres, poczęła krzywić usta w ironicznym grymasie. Jednak Aerdin nie zamierzał rezygnować.
Walka to jego żywioł. Nigdy nie czuł się bardziej spełniony, niż podczas ataku na nieprzyjaciela i obrony swoich. Wysoki barczysty mężczyzna o dość surowej twarzy naznaczonej licznymi bliznami – pamiątkami z bitew, wiedział co go czeka w Besteres. Mimo uporczywego zmęczenia nie przestawał przedzierać się przez niezmierzone połacie lasu.
W pewnym momencie zatrzymał się i począł nasłuchiwać. Coś go zaniepokoiło.
- Druiny – wyszeptał sam do siebie, po czym rzucił się na ziemię w nadziei , ze go nie dostrzegły. W chwilę później został otoczony przez stado niczym nie przypominających ludzi istot, które tylko czekały na niewłaściwy ruch łowcy. Zaatakować, zabić, rozerwać na strzępy i zjeść – to wszystko czym Druiny się kierowały. Nie miały litości, kierował nimi jedynie instynkt przetrwania. Nie stały po niczyjej stronie w tej toczącej się od dawien dawna wojnie rozmaitych nacji.
Aerdin wiedział ze w walce z tak liczną grupą nie ma najmniejszych szans - jedynym ratunkiem jest ucieczka.
- Jeżeli uda mi się dość szybko poderwać, to zdążę im się wyślizgnąć, efekt zaskoczenia najważniejszy – w myślach kalkulował swoje szanse, uważnie przyglądając się wpatrzonym w niego żarłocznymi oczyma Druinom. Stwory miały niewiele ponad metr wysokości, a ich ciało składało się głównie z paszczy w której znajdowały się ostre jak żyletki żeby zdolne w mgnieniu oka rozszarpać ofiarę na strzępy. Hunter wyczekał odpowiedni moment by z krzykiem mającym zdezorientować wygłodniałe stwory rzucić się do ucieczki. Niestety jednego nie był w stanie przewidzieć. Może i druiny były tylko zwierzętami polującymi w celu zaspokojenia głodu lub w obronie terytorium, jednak potrafiły być sprytne. Poza bestiami otaczającymi Aerdina w zaroślach skrywało się jeszcze kilka sztuk, które łowca dojrzał zbyt późno, w chwili, gdy jeden z nich skoczył mu na plecy wbijając w skórę haczykowate pazury i zatapiając zęby pod łopatką. Ostry, przeszywający ból rozdarł ciało łowcy, jednak nie zamierzał zginąć właśnie w taki sposób. W momencie, gdy kolejny Druin szykował się do skoku Aerdin z całej siły rzucił się na plecy strącając napastnika. Zerwał się na równe nogi w mgnieniu oka i dojrzawszy szczelinę między bestiami począł rzucił się do ucieczki.
- Ależ ja durny jestem. Że też nie przyszło mi to do głowy, że może ich być więcej - w myślach przeklinał swoją głupotę. - Jak człowiek jest zbyt pewny siebie to może przypłacić to życiem.
Biegł przed siebie nie zważając na kierunek ucieczki, nie śmiał się obejrzeć by nie zmylić kroku i nie opaść, wtedy nie odparłby już ataku. Za sobą wciąż słyszał charakterystyczny chrapliwy odgłos Druinów, jakby ktoś się krztusił. Wiedział ze to opóźni jego dotarcie do Berestes, jednak nie miał wyjścia, biegł co sil w nogach starając się wyprzeć ze świadomości uporczywie narastający ból dotkliwie poszarpanych pleców.