Aerdin
Nagle zapanowała cisza, jakby przeszedł przez jakąś zasłonę.
- To nie możliwe by te stwory tak łatwo odpuściły, miały przewagę liczebną i niewątpliwie były bardzo wygłodniałe - pomyślał, jednak mimo wszystko nie zamierzał póki co zwalniać kroku.
Wybiegł na polanę oświetloną bladym światłem księżyca. Dopiero kiedy znalazł się na samym środku postanowił zwolnić kroku i rozejrzeć się. Wokoło nie było widać żywej duszy. Druiny tez rozpłynęły się gdzieś. Cisza panująca w tym swoistym miejscu wdzierała się w najgłębsze zakamarki umysłu i wypalała dziurę jak żarzący się pręt dopiero co wyjęty z paleniska.
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora