A co by było, gdyby... 5-9
Moja bezradność
Siedzę na łóżku i
nic mi się nie chce.
Problemy narastają.
Mnoży się ich jak piachu na wietrze.
Co ja mogę?
Nic.
Jestem bezradna jak ptak w zimie:
bez pokarmu,
który sam musi zdobyć,
bez ochrony
przed co raz gorszym zimnem,
zdany na łaskę
losu i innych.
Chciałabym przenosić góry,
ale nie mogę.
Zależna od innych
siedzę tylko i czekam.
Na co?
Aż wiatr przestanie wiać.
Aż skończy się mróz.
Wtedy rozwinę skrzydła
i polecę
daleko stąd.
Monika przepisała ostateczną wersję do pamiętnika, a potem zabrała się do szydełkowania swojego kardiganu. Pracowała w tym złym stanie emocji przeszło godzinę. Aż niespodziewanie zadzwonił telefon. Jakiś nieznany numer. Kto mógł dzwonić o tej porze? Na pewno nie w sprawie pracy.
-Tak, słucham?
- Witaj, Monika! Jarosław Zalewski z tej strony.
-A, witaj!- ucieszyła się Monika na znajomy głos.
- Słyszałem, że szukasz pracy i że umiesz niemiecki. To prawda?
-Tak, prawda- a co? Masz jakąś ofertę? Monika byka zaskoczona tym jakże bolącym ją tematem.
-Bo, słuchaj, mam propozycję. Chciałbym rozkręcić interes. Wiesz, zajmuję się sprzedażą przez Internet. Takie różne rzeczy do sprzątania, mopy, ścierki, chemia. I chciałbym spróbować też sprzedawać na rynek niemiecki, ale ja z tym językiem nie za bardzo, więc szukam kogoś, kto potrafi. A wiem, że u was w rodzinie nikt nie ma problemu z tym. Czujesz się na siłach, żeby się takiej pracy podjąć? Bo wiesz, głównie to polegałoby na tym, że tłumaczyłabyś aukcje internetowe, korespondowała mailowo z klientami czy odbierała telefony. A ty miałaś do czynienia z tworzeniem stron internetowych?
-Tak, ale niewiele. Tylko podstawy. Praktycznie to musiałabym się wszystkiego uczyć.
-To nie szkodzi. Mam znajomego, co tym się zajmuje i on cię może wprowadzić w temat. To zastanowisz się? Ja będę dalej pytał po znajomych, ale jak byś chciała to moglibyśmy zacząć współpracować. Jasne, że musiałabyś się wszystkiego nauczyć, ale to nie problem. Kwestia czy byś chciała. Mogłabyś nawet wszystko w domu robić. Masz dostęp do komputera?
-Tak, mam.
-No, to nawet nie musiałabyś do mnie przyjeżdżać. Ja bym cię wprowadził w temat i za miesiąc, dwa moglibyśmy ruszyć. Z jednym znajomym jeszcze musze obgadać szczegóły, bo z nim bym to na spółkę robił, bo on też tym się zajmuje. Dostaniesz swój telefon służbowy, wtedy będę dzwonił i ci mówił, co i jak zrobić. Od czasu do czasu przyjedziesz, ale myślę, że nie często. To co, jak myślisz?
Monice serce rosło. I przy okazji uśmiech na twarzy.
-Myślę, że dam radę. Tylko musiałabym sobie przyswoić słownictwo, bo z tej dziedziny to w szkole niewiele mieliśmy w szkole. Ale z tym raczej nie będzie problemu. Jestem jak najbardziej chętna. Jak mnie wszystkiego nauczysz, co i jak działa…
-No jasne. Jakieś szkolenie i tak będziesz miała, bo do tej pory raczej nie miałaś jakiejś specjalnej styczności ze środkami czystości i tego typu sprzętem?
- Nie. Tylko tyle, co w domu, a jakieś specjalności to nie są.
-No, bo tyle co w domu, to niedużo trzeba, a sprzęty też specjalne nie muszą być. My jednak sprzedajemy profesjonalne produkty, więc tutaj jakąś wiedzę już będziesz musiała nabyć. No, to cieszę się, że się zgadzasz. Ja jeszcze będę dzwonił, kiedyś się spotkamy, żeby obgadać szczegóły, umowę, i tak dalej.
- Super, ja też się cieszę-Monika była cała rozpromieniona i podekscytowana.