A co by było, gdyby... 4
Łucja była jej bliźniaczą siostrą. Obie jednak bardzo się od siebie różniły. Łucja była bardzo łagodna, kujonka, starała się jak mogła, by coś osiągnąć. Monika odwrotnie. Była buntownicza, wybuchowa, leniwa i miała na wszystko, co jej niepotrzebne do życia, wylane. Łucja była niska, a Monika wysoka. Jednak nikt nie oważyłby się pomyśleć, że nie są siostrami.Choć różnice w wyglądzie były duże, to jednak rysy twarzy miały podobne. Z tym, że Łucja była bardziej podobna do taty, a Monika do mamy. Monika za to odziedziczyła w genach wzrost po tacie, a Łucja po mamie. Ale sam fakt, że obie tak bardzo się różniły, był dla Moniki natchnieniem, by napisać niecodzienną historię. Na początku miała to być historia miłosna, ale Monika przez trzy lata bardzo zmienia swoje myślenie i po maturze doszła do wniosku, że ten pomysł był totalnie do bani i nic nie warty uwagi. Zmieni go więc. Już jakąś koncepcję ma, musi ją tylko rozwinąć, ale na to ma czas, bo trochę go minie, zanim napisze dwie pierwsze historie.
Monika wybrała pierwszyfragment do publikacji. Zalogowała się i wkleiła skopiowany tekst. Teraz tylko zostało czekać na opinie czytelników. Wysłała wiadomość do Pauli, że już opublikowała kawałek powieści i z niecierpliwością czeka na jej ocenę. Sama zaś zabrała się do czytania opowiadania Pauli. Było to romansidło nad romansidłami, pomyślała Monika. Bohaterka Pauliny przeżywała non stop zawody miłosne. Ale czytało się fajnie. Monika chciała przeczytać wszystko na raz, ale zmęczenie całym dniem nie pozwalało jej zarwać nocy. Swoje pisanie i czytanie dalszego ciągu historii Amelii musi odłożyć na jutro.
Wyłączyła laptopa i poszła pod prysznic rozmarzona. Kochała ten stan. Taki błogi, beztroski, oddalony od okropnej rzeczywistości. Monika po raz pierwszy poczuła, że mogłaby go jakoś ubrać w słowa. Napisać wiersz. Owinięta ręcznikiem usiadła na łóżku w swoim pokoju, wzięła kartkę do ręki i długopis i zaczęła zapisywać słowa, które przychodziły jej do głowy.
Niespełnione marzenie
Złote niebo w ciemnościach skrzy,
Za horyzontem słońce chowając.
Chce jeszcze dotrzeć do mnie,
Ostatnie promienie przez chmury przebijając.
Zachwyt nad pięknem, które otaczało,
Strach przed ciemnością, która ogarnia,
Szczęście, którym do szpiku wypełniało,
Smutek, który być może nigdy nie odejdzie.
Jedna chwila przynosi tak wiele
Odchodzi, zabierając wszystko:
Radość, szczęście, miłość, nadzieję,
Pozostawiając marzenie niespełnione w dłoni.
Monika przeczytała wiersz kilka razy. Była z niego dumna. Tak bardzo różnił się od jej twórczości z gimnazjum. Był napisany szczerze. Przelała swoje uczucia na papier. Mogła się przy tym bawić słowami. Teraz jej się to spodobało. W przeciwieństwie do tego, co pisała w gimnazjum, mogła skromnie uznać, że jej wiersz jest dobry. Wrzuci go jutro na tę stronkę, co powieść, może ktoś w końcu doceni jej pisaninę.
Fajniebyłoby zostać pisarką. Wtedy jej wybujała wyobraźnia by się na coś przydała. A tak, to na razie tylko marnuje czas, przez wyobrażanie sobie romantycznych i dramatycznych historii godzinami, leżąc w łóżku. Monika nie raz próbowała się ogarnąć i już więcej nie lenić się przez to, ale wyobraźnia zawsze wychodzi górą. Nie potrafi zerwać z tym nałogiem. To jest ponad jej stan umysłu.