A co by było, gdyby... 3
ęła się powoli otwierać na świat, ale wymaga to ciągle od niej wysiłku. Czasem, gdy jej nie wychodzi, ma ochotę po prostu się poddać i zamknąć się w sobie całkiem. Ale nie może. Ma już dwadzieścia lat i niedawno dopiero poznała dziewczynę, z którą mogłaby kraść konie. Gada im się świetnie, mają podobne charaktery i w swoim towarzystwie są lekko szalone. Ale przecież Monika nie będzie zamęczać dziewczyny swoimi problemami. Ona też przecież ma swoje obowiązki. Został jej rok nauki, egzaminy i na koniec matura. Musi się uczyć a nie tylko pisać z nią na Messengerze.
Tak naprawdę Monika uczyła się, czym jest przyjaźń. Że to nie tylko rozmowy o byle czym czy wspólne spędzanie czasu. To również pomaganie, gdy druga osoba jest w potrzebie. A Monika miała wrażenie, jakby nie potrafiła się troszczyć o drugich; jakby to ona ciągle brała, a nic nie dawała z siebie. Tak, jakby Elwira ciągle ją pocieszała, a ona nie mogła w zamian jej też jakoś pomóc. A przecież ona też może mieć jakieś problemy. Nie jest doskonała. Ją też w tym momencie może coś trapić. Nie wiedziała jednak jak się tego dowiedzieć, jak zapytać, a potem- jak pomóc.
Monika miała trochę małą wiarę w siebie i swoje możliwości. Choć w wielu zadaniach, których się podejmowała, starała się być optymistką, to jednak doświadczenie kazało jej być realistką i nie nastawiać się na zbyt wiele. W stosunkach z ludźmi tak samo- interesowała się tym, co u nich słychać, gdy słyszała, że z czymś mają problem, to starała się coś podpowiedzieć, ale potem życie i tak pokazywało, że jej rady może i są dobre, ale nie dla nich. Monika marzyła, żeby wyrwać się z tej swojej skorupy, ale przychodziło jej to z ogromnym trudem. Znajomi ciągle widzieli w niej szarą, nudną myszkę – i to było jej głównym problemem. Chciała się jakoś wybić, pokazać, że z nią też może być fajnie. Ale za Chiny jej to nie wychodziło.
W tym samym czasie, co Elwirę, poznała też Paulinę. Na początku była do niej nastawiona sceptycznie, bo Paulina jest towarzyska i to widać. Monika zaś wolała bliżej zapoznawać się z osobami podobnymi do niej- niepozornymi i nieśmiałymi. Ale Paulina zaprosiła ją do siebie na herbatę. Mimo obaw Moniki fajnie się razem gadało. Z samej herbaty, wyszedł cały dzień plotek, wymiana gust muzycznych, no i przeżyć. Okazało się, że Paulina też kiedyś była jak ona, Monika. Dopiero od kilku lat jest całkiem nową osobą. Monika była tym zaskoczona. Pozytywnie. Czuła, że Paulina będzie jej powiernicą uczuć. Mogła już od teraz mówić jej o skrytych miłościach, o uczuciach, o tym, że ma bujną wyobraźnię i to ją gubi…
„A może by tak zająć tę wyobraźnię czym innym?” pomyślała.
W wakacje zaczęła pisać powieść. O nierealnej miłości oczywiście, ale zakończenie musi być dobre, bo ona nie lubi smutnych zakończeń. Po tym jednak, co się wydarzyło nie potrafiła wysilić się na optymizm, którym książka ma zionąć. Do głowy przychodzą jej same śmiertelne zakończenia – ginie albo ona, albo on, albo oboje. A przecież oboje mają przeżyć te wakacje- ona ma się w nim zakochać, bo on przecież pokochał ją od pierwszego wejrzenia. Mimo tego, że ona na początku go nie lubi, bo przez niego omal nie zginęła…
To ma być komedia romantyczna a nie dramat. A jak na razie, jeśli Monika się nie ogarnie, wyjdzie na pewno to drugie. Dlatego przestała pisać. Nie ma serca już do tej historii. Została pogrzebana wraz ze śmiercią rodziców i rodzeństwa.
Monika westchnęła. Sięgnęła po telefon i napisała do Pauliny:
Monia: Co porabiasz?
Paula: Oglądamy film z Krzyśkiem.
Monia: Robisz coś jutro? Mogę wpaść? Może jakieś zdjecia porobimy. Albo cokolwiek… Nie wysiedzę sama w domu, bo zwariuję.
Paula: Jasne, wpadaj. O której będziesz?
Monia: O 11. Nie za wcześnie?
Paula: Pasuje. Powinnam się wyrobić ze sprzątaniem.
Monia: Nie musisz sprzątać, nie potrzebuję ekskluzywny