A co by było gdyby... 19, 20
Koledzy poparli piosenkarza. Byłaby to dla Roberta forma terapii. Szybciej poradziłby sobie z traumą. Po dłuższych namowach, bardziej dla świętego spokoju niż z chęci, chłopak postanowił się zgodzić. Od razu jednak zaczął marudzić w swoim języku:
-Jeny, teraz to wszystkie laski będą za mną łazić…
-Hahaha- zaśmiali się koledzy- Stary, z tego to powinieneś akurat się cieszyć!
-Niby ta…- Robert przyznał niechętnie. Niby fajnie, ale co z tego, jak są to same puste dziewczyny, które ganiają za każdym sławnym i przystojnym. On za takimi nie przepadał.
Do klasy wrócił nauczyciel. Za nim weszła jakaś młoda dziewczyna. Wszyscy odwrócili wzrok z zainteresowaniem, kto to. Wszyscy chłopcy wgapili się w wysoką nieznajomą o długich ciemnych włosach. Młody celebryta również. Przypatrywał jej się kilka sekund i stwierdził, że skądś ją kojarzy.
-To siostra Roberta- wyszeptała mu do ucha Angelika- To ona śpiewała na koncercie, który wmontowałam w filmik o naszej szkole.
Piosenkarz kiwnął głową. Faktycznie, to ta dziewczyna o niesamowitym głosie. Teraz widzi ją na żywo. Faktycznie z niej laska, jak mówił mięśniak. Popatrzał na Roberta, by dostrzec podobieństwo. Łączył ich chyba tylko wzrost i ciemne włosy. Brat wpatrywał się w nią wyczekująco.
Spojrzał na nią ponownie. Wydawała mu się znajoma. Nie z filmu. Musiał ją już kiedyś widzieć na żywo. Tylko kiedy?
*
Monika uśmiechnięta przebierała warzywa. Rzadko kiedy się uśmiechała, a już sama do siebie w miejscu, gdzie jest pełno ludzi to w ogóle. Ale dziś nie mogła inaczej. Słowa wychowawcy Roberta dodały jej energii i sił do działania. Aż zachciało jej się na nowo żyć i pracować. W końcu ktoś dostrzegł jej starania, a nawet pochwalił, że jej dobrze idzie. Monika nie spodziewała się tego, dlatego tym milsze to dla niej było.
-Monia, podejdziesz do kasy?- usłyszała wołanie koleżanki.
Odwróciła głowę i zobaczyła mega długą kolejkę. Czym prędzej zostawiła warzywa i wyprostowana ruszyładumnie do kasy. Teraz była w dobrym humorze, więc nawet ta praca nie była jej straszna. Czuła wewnętrzne zadowolenie. A w takich sytuacjach przeważnie interesowało ją wszystko dookoła. Więc gdy szła do kasy, przyglądała się ludziom w kolejce. I jej uwagi nie mogło ujść spojrzenie pewnego młodego człowieka płci przeciwnej.Wysoki, przystojny, wysportowany, o czym świadczyła nie tylko piłka trzymana w ręce ale i umięśniona sylwetka. Gdy Monika zajęła swoje miejsce i poprosiła klientów do drugiej kasy, chłopak, jako że był następny w kolejce, podszedł dumnie i wyłożył swoje zakupy na ladę. Monika skasowała go jakby nigdy nic, podziękowała, a on zapłacił i poszedł. Gdy kolejka została całkowicie rozładowana, Monika wróciła do warzyw z jeszcze szerszym uśmiechem na twarzy niż przedtem. Miała wręcz rozdartą mordę od ucha do ucha. Znała to spojrzenie.Wpadła mu w oko. Gdy starała się o tę pracę, myślała o tym, że pewnie jacyś adoratorzy się znajdą, ale nie sadziła, że tak szybko. Pracuje w tym miejscu zaledwie od dwóch tygodni. A już jednego ma na koncie. Ciekawe czy coś z tego będzie? Do tej pory marzyła tylko o celebrytach. Może nadszedł już czas przestawić się na takiego, co ma blisko siebie?