A co by było gdyby...15,16
Bartek zaczął grać. Ten utwór Monika śpiewała sama. O tym, że czuje się inna, odosobniona, odcięta od świata i ludzi, ale mimo obaw nie jest sama. Choć ma mylne wrażenie, że sama nosi w sobie ból, to jednak są tacy, co ją rozumieją. Dzięki temu staje się co raz silniejsza. Może przebrnąć przez problemy. Dzięki przyjaciołom i rodzinie, która pozostała, jest w stanie osiągnąć szczyty.
Po koncercie, mimo że zawsze bała się małych dzieci, podeszła do małego Bartusia i zagadnęła. Chłopiec był bardzo pogodny. Nie wyglądał na chorego. Jego mała rączka poruszała się zwinnie. Podziękował jej za piosenkę. Dał całusa i się przytulił. Powiedział, że też chce być taki silny jak ona. Obiecał kiedyś rodzicom, że się nie podda, że będzie walczył, a jej piosenka go zmotywowała. Monika poczuła się dzięki niemu szczęśliwa. Pierwszy raz ona dała komuś nadzieję. Pierwszy raz poczuła, że nie tylko ona potrzebuje pomocy, ale inni również i ona może tę pomoc nieść. Poczuła się potrzebna.
16
-Moja koleżanka była zachwycona twoim śpiewem.
-Taa?
-No. Była zdziwiona jak jej powiedziałem, że jesteś moją siostrą. Stwierdziła, że w ogóle nie jesteś do mnie podobna.
-Aha.
-Myślała, że jesteś prawdziwą piosenkarką.
-Taa…
-I nagrała filmik, jak śpiewasz.
-Spoko.
-I wrzuciła na YouTube a potem udostępniła na Facebook’u.
Monika krzywo spojrzała na brata. Nie potrafi nigdy zrozumieć jak ludzie wariują na punkcie piosenkarzy, sportowców i innych sław. Właśnie się dowiedziała, że już ma jedną taką fankę. Poczuła się bardzo nie swojo.
-Weź jej powiedz, że kariery muzycznej nie mam zamiaru robić. Niech sobie szuka innych naiwnych.
-Ale ona taka jest. Szaleje za każdym celebrytą. Znalazła jakiś konkurs, który jakiś tam ktoś tam ogłosił, żeby pokazać jak się szkoły różne udzielają czy coś, no i zmontowała filmik z tym jak śpiewasz na koncercie z Bartkiem, i jeszcze tam jakieś zajęcia sportowe, lekcje itd. Jak wygra, to ten ktoś przyjedzie do naszej szkoły nagrywać jakiś teledysk czy coś? Sam nie wiem, co Angelika tam gadała już. W każdym bądź razie ona chce wygrać, żeby on do niej przyjechał i myśli, że z fragmentem tego koncertu wygra.
-Ahaaa…- Monika zrobiła wielkie oczy na moment, że niby jest zszokowana, ale zaraz zmrużyła oczy niezadowolona- I będzie mnie ten jakiś ktoś tam oglądał? No super, cudownie po prostu…
-Co nie?- Robert zaczął się śmiać – Jak Angelika wygra to każe mi ciebie zaprosić do szkoły i mówię ci: Ten ktoś zaproponuje ci nagranie wspólnej płyty i trasę koncertową, hahaha!
-Oby nie- powiedziała znudzona. I tak ta Angelika nie wygra, więc nawet się nie będzie przejmować. Ma inne problemy na głowie.
Jarek jej powiedział, że mają małe obroty i nie stać go na utrzymywanie pracownika. Jeśli nie wzrosną, będzie musiał ją zwolnić. Interes z zagranicą nie szedł tak dobrze, jak myślał.
Monika lubiła tę pracę. Nie zarabiała kokosów, ale dawali sobie ze Stefanem radę. Miała nadzieję, że interes się rozkręci za jakiś czas, wtedy na pewno zarabiałaby więcej. Zdawała sobie sprawę, że na całe życie się z tą pracą nie zwiąże, ale sadziła, że przetrzyma tam chociaż do końca szkoły Roberta. Tymczasem Robert nie skończył nawet pierwszej klasy, a ona już się będzie musiała z nią żegnać, jeśli nie nabędą klientów. Monika głowiła się co ma zrobić. Jedynym rozsądnym wyjściem w zaistniałej sytuacji było szukanie nowej pracy. Ale gdzie?Kto będzie chciał zatrudnić niedoświadczoną, młodą dziewczynę gdziekolwiek? Wszędzie będzie się musiała uczyć od podstaw, a pracodawcy w Polsce rzadko kogo chcą uczyć. Najlepiej jakby świeży pracownik był od razu z dziesięcioletnim stażem. A tego Monika nie była w stanie zapewnić. Mogłaby pójść na bezrobotne na jakiś czas, ale sąd od razu się przyczepi i bez ceregieli zabiorą Roberta. Nie mogła na to pozwolić. Musi natychmiast znaleźć nową pracę. Musi znowu zacząć szukać. I znowu wraca do punktu wyjścia.