Każdy kolejny tom ma większą objętość niż poprzedni. Finałowa część liczy sobie ponad 850 stron, co niektórych może przerazić. A jednocześnie świadomość, że będzie można trochę dłużej pobyć w świecie stworzonym przez autorkę, daje dużo radości. Co ciekawe, w całej historii nie wyczuwa się dłużyzn czy momentów nużących. Akcja zaczyna się od pierwszych stron, kiedy poznani wcześniej bohaterowie dokonują ostatnich przygotowań, aby dotrzeć na Księżyc. Jednocześnie poznajemy tytułową bohaterkę tej części - Winter. Życie młodej królewny najbardziej mnie dotknęło. Dorastanie u boku tyranki, która zamieniła zamek i stolicę w miejsce zadawania bólu i śmierci, jest ciężkie. A zamek i okolice to jedyny świat który zna Winter. Bardzo wyraźnie wydać, jak wpływa to na jej psychikę. A jednocześnie dziewczyna myśli o innych, stara się nawet w drobnych rzeczach pomóc i w żadnym wypadku nikogo nie skrzywdzić lub zniewolić.
Historia pozostałych bohaterów jest pełna zwrotów akcji i nagłych niespodziewanych przygód. Naprawdę do samego końca nie wiadomo, czy uda się pokonać Levanę (choć może tego wypada się spodziewać), a co ważniejsze czy wszyscy przeżyją to starcie. Szczególnie, że wiele bohaterów niestety zostaje w różnych sposób skrzywdzonych zarówno fizycznie jak i psychicznie. I choć jednych można darzyć większą sympatią, to nawet te mniej lubiane postaci chciałoby się obronić przed złą królową.
Tym razem akcja przenosi się na Księżyc. Poznajemy świat Księżycowych i choć są oni pełni uroków to autorka pokazuje, że samym otoczeniem nie można się zachwycić. Wręcz przeciwnie, dalsze rejony tego świata są smutne i niezbyt przyjazne. Na każdym kroku porównuje się je do Ziemi, gdzie wszystko jest lepsze, większe i ładniejsze. Może to jakieś przesłanie, że sami nie potrafimy stworzyć nowego świata?
Właściwie już w poprzednim tomie, kiedy bohaterowie wyruszyli w przestrzeń kosmiczną, świat wykreowany przez pisarkę się powiększa. Tym razem jeszcze bardziej widać jego rozmiary. Świat, który wydawać by się mogło zamieszkują inne postacie, niż ludzie, a jednak tak bardzo do ziemskiego świata podobny i tak bardzo karykaturalny.
"Winter" to świetne zakończenie tej historii, pełne zwrotów akcji, do końca z niewiadomą, jak to się wszystko ostatecznie rozwiąże. Po ostatniej stronie odetchnęłam z ulgą, ale i smutkiem. Z chęcią wróciłabym do tego świata, przeczytała dalsze losy niektórych bohaterów. Może jakiś off-topic z głównym udziałem Thorne'a. Jednocześnie jednak mam poczucie, że Winter to trzymająca poziom finałowa część Sagi Księżycowej, która kończy wszystkie wątki i pozwala "żyć długo i szczęśliwie". Jeśli czytaliście poprzednie części to ten tom jest obowiązkowy! Jeśli jednak przez przypadek trafiliście na tę recenzję, a lubicie alternatywne wersje klasycznych baśni to polecam całą Sagę Księżycową. Marissa Meyer wykonała kawał naprawdę doskonałej pracy. Ja z pewnością jeszcze wrócę do tej historii i do tego świata.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2015-11-10
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 827
Tytuł oryginału: Winter (The Lunar Chronicles #4)
Język oryginału: angielski
Dodał/a opinię:
Magdalena Barwińska
Serilda żyła po mrocznej stronie całunu, choć jej ciało było martwe. Straszliwa klątwa sprawiła, że duch Serildy został oderwany od ciała i uwięziony w...
ODKRYJ PRZESZŁOŚĆ NAJOKRUTNIEJSZEJ KRÓLOWEJ W GALAKTYCE LUSTERECZKO, POWIEDZ PRZECIE, KTO JEST NAJPIĘKNIEJSZY NA ŚWIECIE? POZNAJ HISTORIĘ, KTÓRA ZMIENIA...