Brutalność. Właśnie brutalność wylewa się od pierwszych stron tej przerażającej historii. I nie, to wcale nie chora wyobraźnia pisarza jest przyczyną, a podły i chory świat. A przynajmniej ta część świata.
Przemoc domowa. Brutalny zbiorowy gwałt. Zabójstwo. Rozboje. Kradzieże. Zamieszki. A w tym wszystkim ludzie, którzy po prostu chcą żyć. Tak zwyczajnie. Dzień za dniem.
Wielkie pieniądze. Wielka polityka. Bezduszne decyzje. Podział społeczeństwa na równych i równiejszych. Tak było od zawsze. Ale gdy sytuacja jest wyjątkowa te podziały pogłębiają się jeszcze bardziej.
Odcinanie wody ludziom, gdy miasto trawi susza jest nieludzkie. Nawet względy ekonomiczne powinny stracić znaczenie. Bo woda to życie. A o każde życie należy się troszczyć. Każde życie zasługuje na szacunek. Każdy człowiek ma prawo do zaspokajania podstawowych potrzeb.
Jednak skorumpowani politycy z San Bernardino w Kalifornii są innego zdania. Gdy dysponują bardzo ograniczoną ilością wody bez skrupułów pozbawiają jej dzielnice najbiedniejsze, a zostawiają dla tych, którzy regularnie płacą rachunki i wspierają odpowiednią partię polityczną. Do czasu…
Bo sprawy wymkną się spod kontroli. Zasoby wody nieustannie się kurczą. Nikt z zarządzających nie przyzna się do wielce nieudolnego gospodarowania dostępną wodą. Wszak są sprawy ważne i ważniejsze. Nawet teraz, w obliczu katastrofy. Nikt z nich nie przejmuje się, że tysiące rodzin z małymi dziećmi zostały pozbawione wody, przecież trzeba nawadniać elitarne pole golfowe. Nikt tych ludzi także nie uprzedził, że woda będzie odłączona. Nie byli w stanie nawet zrobić sobie zapasów… Mają czekać. Gdy już mleko się rozlało komunikat władz był jasny: woda będzie wyłączana rotacyjnie na 48 godzin tak, aby każda (!) dzielnica była traktowana tak samo. Gdy ludzie zorientowali się, że to mydlenie oczu doszło to starć. Całe miasto zostało sparaliżowane...
Dopóki jedna osoba ma coś, czego chce kto inny zawsze będziemy w stanie wojny, a na wojnie wszystkie chwyty są dozwolone. To twierdzenie Martina Makepeace’a, głównego bohatera. Nie sposób się z nim nie zgodzić. W tym przypadku gra toczy się o naprawdę wysoką stawkę, bo o wodę, o życie. Ale susza to nie jedyne zmartwienie Martina. Ten były żołnierz marines, który obecnie jest pracownikiem opieki społecznej czuje się odpowiedzialny za swoich podopiecznych. Nie godzi się z niesprawiedliwym podziałem wody, ale … nie wszystkich przecież można uratować. Choć rodzinę Santosa tak. Tym bardziej, że Santos jest mu do czegoś potrzebny... Martin musi uciekać z miasta wraz z całą swoją rodziną. Czy uda mu się zrealizować swój plan?
Graham Masterton w swojej najnowszej książce roztoczył przed nami przerażającą wizję świata. Świata borykającego się z brakiem wody. Niech to będzie dla nas przestrogą. Problem jest palący i coraz głośniej się o nim mówi, ale mam wrażenie, że wciąż za mało. Czytając tę książkę tak bardzo się w niej zatraciłam, że widząc fontannę w mieście moją pierwszą myślą było: cóż za marnotrawstwo! I niech ta refleksja z nami pozostanie. Jak często marnujemy wodę? Czy zdajemy sobie sprawę, że ona kiedyś po prostu może się skończyć. Czy wyobrażamy sobie, że mamy wytyczane limity zużycia wody? Bo to, że bez wody nie ma życia, wie chyba każdy…
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2021-07-13
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: Drought
Dodał/a opinię:
Monika Kurowska
Pewnego pięknego letniego poranka doktor Leonard Petie dostaje wezwanie do chorego dziecka. Chłopiec w stanie krytycznym trafia do szpitala. Niestety lekarze...
Wojownicy Nocy, ludzie obdarzeni nadzwyczajnymi umiejętnościami, a wśród nich zdolnością poruszania się po snach, to bohaterowie cyklu książkowego...