Normalne życie Mai skończyło się, gdy zginął jej ukochany brat. Pogrążyła się w żałobie, zerwała kontakty z wszystkimi przyjaciółmi. Liczyły się tylko książki i muzyka. Prawdziwe życie Kylera może się dopiero zacząć. Gdy skończy liceum, przestanie się przeprowadzać, zmieniać szkoły, gdy uwolni się od toksycznego ojca. Na razie jedyną ucieczką pozostaje muzyka. I prowokowanie otoczenia napisami na koszulkach.
„A później nauczyłam się wszystkiego od nowa. Pojawił się ktoś, kto przebił się przez wzniesiony przeze mnie mur. Wziął go szturmem i nie pozwolił mi się z powrotem za nim schować. Wszedł w moje życie, śpiewając lekko zachrypniętym głosem o dziewczynie ulotnej jak papierosowy dym”.
W nowej szkole Kyler poznaje Maię. I postanawia się z nią zaprzyjaźnić. Ale czy dziewczyna, która odtrąca od siebie wszystkich, jest na to gotowa? Czy Kyler ma w sobie tyle siły, by nie odpuścić? I czy to na pewno przyjaźń?
"Uratuj mnie" to pierwsza część serii The Last Regret, opowiadającej o grupie przyjaciół z liceum, którzy zakładają zespół rockowy. Książka w zmienionej wersji była publikowana na Wattpadzie, gdzie uzyskała ponad milion odsłon.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2016-09-28
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 352
Język oryginału: Polski
Bo przyjaciele nie są tylko od pocieszania, gdy użalasz się nad sobą. Są od kopnięcia cię w tyłek, kiedy chcesz się poddać.
"Nie potrzebowałam kwiatków. Nie potrzebowałam czekoladek. Nie potrzebowałam pięknych słów i wielkich obietnic. Miałam jego. I nie potrzebowałam niczego więcej. Nawet jeśli był mój na chwilę. Nawet jeśli mielibyśmy tylko ten moment. Ten dzień... Nie żądałam od niego wieczności. Prosiłam tylko o jeden dzień. Bo każdy mógł być ostatnim. "
To jeden z wielu cytatów jaki zaznaczyłam w książce Anny Bellon" Uratuj mnie". Jest to pierwszy tom serii The Last Regret wznowiony przez wydawnictwo Szósty zmysł. I że ja wcześniej nie wpadłam na tę serię. Jeśli używam znaczników w książce, którą czytam to znaczy, że porwała moje serce.
Maia chodzi do liceum i jest "dziwadłem", a mianowicie odgrodziła się od każdego grubym murem i na własne życzenie nie ma przyjaciół. Nawet nauczycielom wystarczy to, że oddaje prace w terminie i nie wykazuje na lekcjach aktywności. Jest ku temu powód. Prawie trzy lata temu zginął w wypadku jej brat i to jest coś z czym Maia nie potrafi sobie poradzić. Gdy pojawia się nowy w szkole, Kayler, świat naszej bohaterki powoli i konsekwentnie zostanie przewrócony do góry nogami. Czy Maia jest na to gotowa?
Od pierwszych stron książka naprawdę mnie kupiła. No ale, jeśli czyta się w niej o miłości do książek i do muzyki to nie może być inaczej. Miałam wrażenie, że autorka dużo pokazała tu siebie. Jej fascynacja np książkami Hoover oraz konkretnym rodzajem muzyki nie jest według mnie dziełem przypadku. Mamy tutaj również poruszane trudne tematy, ból po stracie, znęcanie się psychicznie. Zwłaszcza temu pierwszemu jest tu poświęcone dużo miejsca. I jak dla mnie bardzo dobrze zostało to opisane. Miłość głównych bohaterów też nie zaczęła się tak nagle. Najpierw połączyła ich przyjaźń by powoli i delikatnie przemienić się w coś głębszego. Bardzo mi się to podobało. Narracja jest prowadzona ze strony Kaydena oraz Mai. I wyraźnie jest to w książce zaznaczone. Poza tym powieść posiada wady, jak najbardziej. Czasami sztywne komentarze lub nieporadne przejścia w fabule, ale tym razem to kompletnie nie miało dla mnie znaczenia, bo ta historia jest cudowna. Książkę skończyłam w jeden dzień, więc to o czymś świadczy. Bardzo polecam i chyba skusze się, by dokupić pozostałe części
Skończyłam właśnie czytać książkę dla nastolatków i choć już dawno nie jestem w tej grupie wiekowej to podobała mi się. Książka dla oczyszczenia umysłu.
Książka pisze o czymś... o miłości, przyjaźni, o pogodzeniu się z przeszłością oraz o ponownym odzyskaniu swojego ja, swojego szczęścia. Jest historia i są emocje. Książka napewno nie jest wybitnym arcydziełem ale achy i oachy się znajdą, jak i można znaleźć ciekawą historię.
"Przyjaciel... to tylko słowo, prawda? Ale za nim kryje się osoba. Osoba która cię nie ocenia, gdy zachowujesz się irracjonalnie.Która popycha cię, gdy brakuje ci odwagi. Ale też taka, która uświadamia ci swoje błędy."
"Bo przyjaciele nie są tylko od pocieszania, gdy użalasz się nad sobą. Są od kopnięcia cię w tyłek, kiedy chcesz się poddać."
Sięgając po "Uratuj mnie" zupełnie nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać, ale i też na nic szczególnie się nie nastawiałam. Może to i dobrze, bo podeszłam do tej lektury na spokojnie. Ale ten pozorny tylko spokój szybko został zburzony przez to, co otrzymałam. Książka okazała się niezwykłą historią, która spowodowała, że wróciłam na moment do czasów szkoły średniej, a co za tym idzie, młodzieńczych przyjaźni, miłości, dylematów, problemów.
"Wszedł w moje życie, śpiewając lekko zachrypniętym głosem o dziewczynie ulotnej jak papierowy dym."
Poznajemy dwójkę głównych bohaterów - Mai i Kylera, którzy jednocześnie są narratorami, dzięki czemu wszystko odczuwamy ze zdwojoną siłą. Maia to pełna smutku i żalu dziewczyna, która zapomniała już jak smakuje prawdziwe szczęście. Zresztą podobnie jest z Kylerem, który pragnie spokoju i szczęścia, a strach i gniew mu na to nie pozwalają. Razem tworzą piękną przyjaźń, która choć nie zawsze jest łatwa, a na drodze spotykają ich liczne niepowodzenia, potrafią zbudować stabilny most.
"A później nauczyłam się wszystkiego od nowa. Pojawił się ktoś, kto przebił się przez wzniesiony przeze mnie mur. Wziął go szturmem i nie pozwolił mi się z powrotem schować. Wszedł w moje życie, śpiewając lekko zachrypniętym głosem o dziewczynie ulotnej jak dym papierosowy."
Bohaterowie mają wyrazistą osobowość, są nietuzinkowi, wypadają bardzo realistycznie. Każdy z nich posiada własny bagaż doświadczeń. Nie sposób ich nie polubić i zrozumieć. Bardzo się do nich przywiązałam. Żyłam z nimi, cierpiałam i cieszyłam się z ich drobnych sukcesów.
"Wiedziałem jednak, że The Last Regret na zawsze będzie częścią mnie. A zawsze to bardzo długo."
Wątki zostały ciekawie poprowadzone, język jest plastyczny, przyjemny w odbiorze, z ciętymi ripostami, miejscami delikatny, miejscami wulgarny, ale wszystko w granicach dobrego smaku. W zasadzie wszystko jest idealnie wyważone, zrozumiałe, nie ma niczego pisanego na siłę. Rozmai czcionki, odstępy między wierszami, czy marginesami, brak literówek i innych błędów - wszystko jest tak jak trzeba. A jakby tego było mało, autorka serwuje nam sporo muzyki w tle, która poruszy każde serce. Muzyka bowiem odgrywa tu znaczącą rolę, gdyż jest dla Mai lekarstwem na zranione serce. Opowiedziana historia wciąga i nie pozwala odetchnąć nam choćby na chwilę. Wraz z bohaterami śmiałam się i smuciłam. Aż dziw bierze, że tak dobra książka wyszła spod pióra tak młodej osoby. Z wielka niecierpliwością czekam na kontynuację.
"Pewnych słów nie trzeba mówić na głos, nie trzeba ich wykrzykiwać, żeby zostały usłyszane. One po prostu zawieszają w przestrzeni między ludźmi. I trwają."
Rockowa okładka jest świetna, jest jeszcze jednym bodźcem do sięgnięcia po tę książkę. Zapowiada młodzieńczy bunt, pierwszą szaloną miłość i słodko-gorzką wolność.
"Bo przyjaciele nie są tylko od pocieszania, gdy użalasz się nad sobą. Są od kopnięcia cię w tyłek kiedy chcesz się poddać."
To powieść o pięknej, powoli rodzącej się szczerej miłości, o przyjaźni, o walce z demonami przeszłości, o sile słowa i poszukiwaniu własnego miejsca na ziemi. Przepełniona jest smutkiem, melancholią, brakiem bliskiej osoby, ale z drugiej strony pokazuje, że jeśli czegoś mocno pragniemy, możemy to osiągnąć. Że nie ma rzeczy niemożliwych. Książka wzrusza i rozczula, a pojawiający się moment grozy przyprawia o szybsze bicie serca.
Czy "Uratuj mnie" to lektura tylko dla młodzieży? Zdecydowanie nie. Zachęcam do sięgnięcia po nią każdego, niezależnie od wieku. Każdego kto stracił wiarę w siebie, w prawdziwą przyjaźń, kto potrzebuje pozytywnego bodźca do dalszego życia. Anna Bellon zagrała na moich emocjach niczym na instrumencie. I gwarantuję Wam, że z Waszymi emocjami będzie podobnie.
Czytanie debiutów to jak zabawa w ciuciubabkę - albo to będzie odkrycie, które sprawi niesamowicie dużo radości; albo wręcz przeciwnie, trzeba będzie dobrnąć do końca książki, choć na drodze same przeszkody. Anna Bellon swoją historię publikowała na Wottpad'ie, a zainteresowanie publikacją przełożyło się na druk pełnowymiarowej książki. Myślicie, że młoda pisarka pokusiła się o ciekawą i wciągającą historię?
Mia zamknęła się w sobie po tragicznej śmierci brata trzy lata wcześniej. Stała się cicha i wycofana, przez niektórych uważana jest za dziwadło. Wszystko zmieniło się, kiedy do szkoły zawitał Kyler, udało mu się przełamać mur, którym otaczała się dziewczyna. Trauma nie odchodzi jednak od razu, trzeba wiele wysiłków, żeby wrócić do życia, Kyler również ma swoje mroczne sekrety.
Dawno nie miałam takiego problemu z jednoznaczną oceną książki. Z jednej strony podobała mi się, mam wrażenie, że autorka miała pomysł na historię, która mogłaby wciągnąć. Mogłaby, bo pojawia się trochę minusów, które częściowo niszczą przyjemność z lektury. Mam jednak wrażenie, że wymienienie wszystkiego, co gdzieś mnie uwierało możecie odebrać jako zniechęcenie do lektury, a to nieprawda.
Dużym plusem jest pomysł, oczywiście jak to w New Adult mamy dwie złamane dusze, które w jakiś sposób dążą do tego, żeby pozbierać się po problemach. Obie historie są jednak ciekawe i dobrze wyważone. Z drugiej strony są pewne sytuacje, które brzmiały dla mnie lekko naciąganie. Przede wszystkim mam wrażenie, że Kylerowi błyskawicznie udało się zbliżyć do Mai, która przecież nikogo do siebie nie dopuszczała. Podczas akcji było też parę sytuacji, w których bohaterom za łatwo przychodziły niektóre rzeczy, nie musieli o nie walczyć.
Język jest prosty, dlatego książkę czyta się błyskawicznie. Z drugiej strony od początku miałam wrażenie, że pojawia się tam za mało opisów. Dialogi mocno wybijają się na tle całości. Nad tym autorka musi popracować przy kolejnych historiach.
Dla osób, które lubią zakreślać swoje ulubione cytaty ten tytuł będzie idealny, właściwie w każdym rozdziale pojawia się moment przemyśleń bohaterów, na który warto zwrócić uwagę.
Czytając debiuty trochę inaczej podchodzę do historii w nich zawartych. Rzadko zdarza się, żeby taka książka była idealna, bo nawet nasz ulubiony autor na początku popełniał błędy (inna sprawa, że kiedyś częściej pisało się "do szuflady"), wraz z kolejnymi książkami poprawiając swój warsztat i historię. Mam też wrażenie, że w przypadku tej książki inaczej odbiorą ją osoby młodsze, być może podchodząc do niej bardziej emocjonalnie (muszę to wypróbować na siostrze).
Podsumowując ten tytuł to dobry debiut. Posiada wady, jednak jeśli o nich nie myśleć, to naprawdę ciekawa i wciągająca historia. Trzeba zwrócić uwagę na młody wiek autorki, myślę, że pisząc dalej i udoskonalając swój warsztat za parę lat będzie wydawać naprawdę świetne książki. Jeśli macie chęć na tego typu historię, przekonajcie się sami jak ją odbierzecie.
Kursor miga i miga, a ja w dalszym ciągu nie wiem od jakich słów zacząć. Podobno napisanie pierwszego zdania jest najtrudniejsze - ja mam je już za sobą. Trudne jest również sięganie po książki z gatunku, którego zazwyczaj się nie czyta. Dlaczego? Bo język nie taki, schematyczne historie i bohaterowie skrajnie przesłodzeni, którzy za sprawą magicznej różdżki rozwiązują swoje niesłychanie ogromne problemy. W moje ręce trafiła książka. Opis całkiem ciekawy, ale tytuł i okładka sprawiały wrażenie, że po raz kolejny uda mi się spotkać z tym, co już oklepane. Jednak ten milion wyświetleń na Wattpadzie o czymś chyba jednak świadczy? Maia w tragicznym wypadku traci ukochanego brata. Od tego momentu nic nie jest już takie jak było. Dziewczyna zatraca się w swoim świecie, odwracając się od wszystkich. Dosłownie. Żyje, albo raczej tkwi w miejscu bojąc się komukolwiek zaufać. Po co zbliżać się do kogokolwiek, jeśli prędzej czy później można tę osobę stracić? Kyler to chłopak z przejściami. Toksyczna więź z ojcem, nieciekawa przeszłość. Czy chłopak będzie mieć na tyle siły, by zburzyć mur, jaki wokół siebie solidnie wybudowała Maia? Czy znajdzie odpowiednią furtkę, za którą czeka życie? Bałam się tej książki jak cholera. Po raz kolejny zgodziłam się na zostanie ambasadorką powieści, jednak, gdy odebrałam od listonosza przesyłkę, miałam mieszane uczucia. Obawiałam się, że nie podołam i książka po prostu zyska zbyt małą ilość gwiazdek. Odłożyłam ją na bok i co jakiś czas zerkałam w jej kierunku. Pewnego dnia coś przyciągnęło mój wzrok. Zza gęstych i ciężkich chmur przedostawały się pojedyncze promienie słońca, które padły właśnie na tę książkę. Odbiły się od okładki i trafiły w moją twarz. Czyżby znak? Cóż, wzięłam książkę i wyszłam z córeczką na spacer. Mała spała w wózku może z godzinkę, a ja ciągle spacerując, pochłonęłam połowę powieści! Przed lekturą nie słyszałam wcześniej o autorce. Nigdy nie byłam też na Wattpadzie. Nie wiedziałam czego się spodziewać, ale to dobrze. Na nic konkretnego się nie nastawiłam. Fakt, powieść dotyczy młodzieży i ich problemów, choć nie tylko. Grupa przyjaciół zakłada zespół, w którym każdy boryka się z jakimś utrapieniem. Każdy inny, każdy niezwykle trudny na swój sposób. To, co jest piękne w tej książce, to jej realizm. Tak realizm. Problemy tych młodych ludzi mogły spotkać każdego z nas. Wszystkie sytuacje przedstawione są tak, jakby przyglądało im się z bliska siedząc na widowni podczas koncertu, przechodząc obok nich i zatrzymując się, by wsłuchać się w ich rozmowy. Tak właściwie, to czułam się, jakbym należała do tej zgranej paczki. Całą historię poznajemy zarówno z perspektywy Mai, jak i Kylera. Taki zabieg pozwala wczuć się w obie strony. Poznać ich uczucia i emocje, które nimi kierują. Kreacja bohaterów, zarówno głównych, jak i pobocznych ożywia tę książkę. Anna Bellon za sprawą wspaniałych opisów i rewelacyjnych dialogów dokonała tego, że jej powieść oddycha. Język jakim posługuje się autorka jest niezwykle plastyczny, co nie jest często spotykane w gatunku New Adult. Brawo! Strona stylistyczna - brak zarzutów. Całość jest przejrzysta, zaplanowana od początku do końca. Rozdziały są krótkie, i choć jeden kończy się wywołaniem uśmiechu na twarzy, to już kolejny sprawia, że w oku szkli się łza. Pojedyncza, samotnie spływająca po policzku słona kropla. Ta książka wywołuje spore emocje. Wzrusza i bawi. Pokazuje jak żyć, by nie tracić już ani jednej chwili. Życie jest ulotne i nigdy nie wiemy, co czai się za zakrętem. Mocną stroną tej opowieści jest muzyka, która z niej wprost wypływa. Z podawanych co chwilę tytułów stworzyłam sobie playlistę i wiecie co? Dobra jest! Cholernie dobra. Do tego cała masa pięknych cytatów i cennych wartości. Ta książka jest również o miłości. Miłości, która nie zwraca uwagi na wiek. Bo czy na miłość można być gotowym w konkretnym wieku? Sądzę, że nie. Ale to nie tylko opowieść o miłości chłopaka do dziewczyny. To także historia wielkiej przyjaźni, uczucia matki do syna i córki do rodziców. To historia o podejmowaniu trudnych decyzji, które los podrzuca nam co chwilę. Na koniec pragnę dodać jeszcze, że Uratuj mnie to jedna z najlepszych debiutanckich powieści, jakie przyszło mi poznać. Życzę Ani Bellon wielu tak dobrych książek jak ta. Polski rynek wydawniczy zyskał kolejnego naprawdę dobrego pisarza! Uratuj mnie to piękna opowieść o miłości, wielkiej i nieprzemijającej przyjaźni. O trudach życia i podejmowaniu decyzji, tych łatwych i niezmiernie trudnych. To książka o bólu, cierpieniu, pustce, ale i szczęściu, zaufaniu, wierze w drugiego człowieka i samego siebie. W końcu to powieść, która żyje, a swoją muzyką zaraża każdego, kto się jej podda. Skusisz się? Na zbliżającą się jesień to idealna pozycja. Polecam!
http://krainaksiazkazwana.blogspot.com
Wspaniała książka opowiadająca o miłości dwojga młodych ludzi. To dzięki sobie nawzajem walczą z demonami przeszłości i zaczynają w końcu patrzeć w przyszłość. Cudowna książka pokazująca niesamowita siła miłości oraz to że potrafi ona wszystko przezwyciężyć...
Serdecznie polecam tą książkę.
Dość długo zwlekałam z zabraniem się za czytanie "Uratuj mnie" Anny Bellon. Nie byłam do końca przekonana, czy książka mnie usatysfakcjonuje. Obawiałam się, że książka czerpie ze wszystkich znanych mi już młodzieżówek i new adult i będzie - najzwyczajniej w świecie - schematyczna. Muszę przyznać, że "Uratuj mnie" okazało się nie tak złą pozycją, jeśli chodzi o młodzieżówkę, jednak nie do końca spełniła moje oczekiwania.
Po pierwsze, "Uratuj mnie" żywcem ściągnęło pomysł z "Niebo jest wszędzie" autorstwa Jandy Nelson. Śmierć starszego rodzeństwa, żałoba, ból, niemożność pozbierania się w sobie do kupy, odcięcie się od świata, pojawienie się w szkole nowego chłopaka, który wyrywa zrozpaczoną dziewczynę ze świata żałoby i w końcu element artystyczny - w "Uratuj mnie" postawiono na muzykę, w "Niebo jest wszędzie" były to wiersze.
Po drugie, czy autorka rzeczywiście przemyślała schemat powieści? Mamy dwójkę nastoletnich bohaterów. Widzimy, jak ich relacja się rozwija, a następnie zaczyna zmieniać swój kształt. Poznajemy ich rozterki, smutki i radości, ale tak naprawdę poza uczuciami nic o nich nie wiemy. Nie znamy ich nawyków. Moje zastrzeżenia w stosunku do "Uratuj mnie" pojawiły się w połowie książki. Do tamtego momentu autorka nie zagłębiała się w szczegóły dotyczące bohaterów, aż w końcu uznała, że Maia co sobotę biega, a Kyler chodzi na siłownię. Ciekawe, bo opisując pozostałe soboty, wychodziło na to, że Kyler wyciągał Maię z łóżka i szli na naleśniki, co - notabene - stało się ich małą tradycją, ale o żadnym bieganiu ani siłowni mowy nie było. Opisując bieg zdarzeń, mało prawdopodobne wydawało się to, że bohaterowie faktycznie znajdą na to czas w ciągu swoich dni.
Po trzecie, trudno uwierzyć mi w końcowy wybór wszystkich bohaterów. Czy naprawdę każdy jeden z nich porzuciłby studia dla zespołu? Co z pewną presją nakładaną na barki tych młodych ludzi przez rodziców? Z własnego doświadczenia wiem, że to raczej mało prawdopodobne, by rodzice bardziej skłaniali się ku artystycznym zapędom, zwłaszcza, gdy chodzi o brak dalszej edukacji. Autorka mogła dodać tutaj coś bardziej rzeczywistego - mierzenie się bohaterów z ich własnym wyborem. Co prawda, w końcówce wskazała nam, że Maia nie chce iść na studia, a Kyler jest gotowy nie iść razem z nią, ale czy naprawdę ktoś, kto całe życie marzył o wyrwaniu się gdzieś i studiowaniu czegoś, od tak po prostu to rzuci dla zespołu?
Po czwarte, nie podobało mi się też przedstawienie Mai jako dziewczyny, która zupełnie odcięła się od świata. Przez trzy lata nie zamieniła z nikim słowa? Autorka znów nie była konsekwentna, bo za chwilę okazało się, że jednak rozmawiała z Fay. Z ogromną łatwością weszła też do grupy znajomych Kylera i stała się pełnoprawną członkinią grupy. Jak na osobę, która chciała trzymać się od wszystkich z daleka, dość szybko przeszła przemianę. W to również trudno mi było uwierzyć. Maia okazała się zbyt otwarta, jak na osobę, którą autorka próbowała nam przedstawić jako zamkniętą we własnym świecie.
Reasumując, "Uratuj mnie" mogło wypaść lepiej. Czas spędzony z tą powieścią, z pewnością nie należał do straconego, jednak uczucie, że czytałam już podobne historie i wiem, jak się potoczą losy bohaterów, których przedstawiła nam Anna Bellon, towarzyszyło mi od pierwszej strony. Zabrakło mi świeżości, czegoś nowego, jakiegoś elementu zaskoczenia. Schemat ciągnie schemat. Nie jestem w pełni ustatysfakcjonowana, ale nie była to książka bardzo zła. Z chęcią sięgnę po dalsze części, by przekonać się, czy autorka rozwinęła skrzydła.
Cudowna historia młodej dziewczyny boleśnie doświadczonej przez życie. Książka ukazuje często skrywane uczucia związane z utratą tej najważniejszej osoby.
Dziwna, po prostu dziwna.
Niby bie jest źle, ale czy podstawą powieści dla młodzieży jest w dzisiejszych czasach trauma głównego bohatera? Nie trafiłam chyba na książkę w tym stylu bez czyjejś śmierci, ćpania lub innych katastrof. "Uratuj mie" sama w sobie nie jest zła, zniechęcają mnie tylko schematy.
Kuba po zakończeniu burzliwego związku nie myślał, że kiedyś poczuje coś więcej do jakiejkolwiek dziewczyny. Rany były zbyt głębokie i wciąż świeże,...
Zbiór gorących opowiadań na zimne wieczory. Za oknami mróz, z daleka słychać dzwonki przy saniach, śnieg skrzypi pod butami, a w ciepłym wnętrzu, rozświetlonym...
Przyjaciel... To tylko słowo, prawda? Ale za nim kryje się osoba. Osoba, która cię nie ocenia, gdy zachowujesz się irracjonalnie. Która popycha cię, gdy brakuje ci odwagi. Ale też taka, która uświadamia ci swoje błędy.
Więcej