Zapraszamy w leśne ostępy Tennessee. Na niewielkim obszarze leżą tu ludzkie zwłoki: zakopane w ziemi lub zanurzone w wodzie, zatopione w bagnach oraz ukryte w bagażnikach samochodów. To słynna Trupia Farma, wyjątkowy projekt naukowy Billa Bassa, który bada, co dzieje się z ludzkimi ciałami po śmierci, gdy natura bierze sprawy w swoje ręce. Jak blisko trzeba być rozkładającego się ciała, żeby je poczuć? Gdzie ciało rozkłada się dłużej: w ciężarówce czy na tylnym siedzeniu samochodu? W jaki sposób ślady małych owadów przyczyniły się do wysłania na krzesło elektryczne pewnego „morderczego” staruszka? Bill Bass zabiera nas w przyprawiającą o ciarki na plecach podróż po zakątkach Trupiej Farmy, miejsca, które zrewolucjonizowało współczesną medycynę sądową. Nie tylko odkrywa przed nami fascynujące tajemnice ludzkich zwłok, ale też opowiada o swych najbardziej pasjonujących śledztwach.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2021-01-27
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 344
Trupia Farma" trochę u mnie przeczekała. Jak wiecie najczęściej sięgam po poradniki i literaturę faktu. Naukowcy wielokrotnie wykorzystywali badania Trupiej Farmy do rozwiązywania kryminalnych zagadek. Książki Billa Bass wielokrotnie były takimi "poradnikami". Literatura faktu to gatunek, po który sięgam z przyjemnością. Lubię dowiadywać się i uczyć nowych rzeczy. Po pierwszym rozdziale pomyślałam... "Eee, a miało być tak pięknie". Po przetrwaniu tego rozdziału było już tylko lepiej i historie w niej zawarte naprawdę są interesujące. Podziwiam ludzi, którzy nie idą przetartymi szlakami, a tworzą coś nowego. Dla dobra nauki. Właśnie z tego powodu powstała Trupia Farma, która naprawdę istnieje! To tam wielokrotnie wystawia się zwłoki na działanie warunków atmosferycznych, aby zobaczyć jak postępuje proces rozkładu. To właśnie Bill Bass wielokrotnie był wzywany do zwłok, fragmentów kości aby odnaleźć prawdę i zidentyfikować umarłych. Czy spalone kości mogą odpowiedzieć na pytanie kim była ofiara? A może mordercy wiedzą jak dokonać zbrodni doskonałej? Wiele procesów zostało rozstrzygniętych dzięki wzorom matematycznym i schematom stworzonym przez twórcę farmy i jego studentów. To oni podchodzą do zwłok zadaniowo. Zależy im na tym, aby stanąć na czele dobra ofiary. Wielokrotnie rozczłonkowują, wygotowują tkanki aby dojść do sedna. A zaczęło się od gotowania kości na kuchence w domu... Książkę zdecydowanie polecam. Na mnie czeka jeszcze druga część i z przyjemnością przyjrzę się nowym śledztwom...
Z każdej strony zalewają mnie informacje o książce „Trupia farma”. Każdy chciałby ją mieć albo chociaż przeczytać. Gdy zapoznałam się z opisem, byłam zdziwiona, że ktoś chce czytać książki o takiej tematyce. Przy najbliższej wizycie w bibliotece zapytałam, czy posiadają ową pozycję i okazało się, że tak. Tak więc z pewną rezerwą zabrałam się za czytanie i okazało się, że to istna bomba!
Nigdy nie czytałam nic podobnego i zastanawiam się, czy nie jest czasem ze mną coś nie tak, ponieważ „Trupia farma” mnie oczarowała. Niektóre opisy faktycznie przerażały i nie raz chciałam zamknąć oczy, jednak nie mogłam się do tego zmusić i brnęłam dalej. A im bardziej zagłębiałam się w lekturę, tym mocniej mnie ona fascynowała. Byłam przekonana, że po kilku stronach zaniecham dalszego czytania, lecz gdy dotarłam do końca, byłam zła, że to już koniec.
Bohater opisał nam swoją pracę bardzo szczegółowo i przejrzyście tak, że każdy z czytelników mógł wszystko zrozumieć. Sam pomysł Trupiej farmy wydaję mi się genialny choć trochę makabryczny. Jednak nie da się nawet opisać, ile dzięki niej nauczyli się antropolodzy i jak wiele spraw zostało rozwiązanych.
Nigdy bym nie pomyślała, że przeczytam książkę o takiej tematyce i co ważniejsze, że będę spała spokojnie. Byłam pewna, że nie dam rady w nocy zasnąć, że te sceny z powieści będą mnie prześladować, na szczęście nic takiego się nie wydarzyło.
Temat na tyle mnie zaciekawił, że od kilku dni szukam w internecie coraz to nowych informacji na temat tej farmy.
Daje książce 10/10 i mam nadzieję, że uda mi się jeszcze kiedyś przeczytać tak ciekawą książkę, której autor tak wiele wzniósł do świata medycyny.
Trupia farma to miejsce dziwne, niepokojące i niepowtarzalne. Trup ściele się tam gęsto, jednak każde kolejne ciało zostaje przyjęte z wielkim entuzjazmem. Antropolodzy sądowi z wielką precyzją analizują rozkład zwłok, przyczyniając się do poszerzenia wiedzy w zakresie tego, co dokładnie dzieje się z ludzkim ciałem po naszej śmierci. Obrane przez nich metody mogą zadziwiać, czy obrzydzać, niemniej wykonywana przez nich praca jest niezwykle istotna.
Na lekturę „Trupiej farmy” miałam ochotę od bardzo, bardzo dawna. Nie mogłam sobie wyobrazić, że ktoś na co dzień zajmuje się pracą w takim charakterze. Tak po prostu obserwuje rozkładające się ciała, bada je pod kątem różnych aspektów, spogląda na śmierć z takiej perspektywy. Obcuje z różnymi gatunkami obrzydliwych robaków, radzi sobie z duszącym zapachem truposzy, zagłębia się w ten ponury świat zbrodni. A potem jakby nigdy nic wraca do domu, zapominając na chwilę o pracy i tym dziwnym powołaniu.
Największa i najpopularniejsza Trupia Farma została stworzona w 1981 roku przez doktora Billa Bassa. Zanim jednak do tego doszło, mężczyzna zdobywał doświadczenie zawodowe w różnych miejscach i o różnorodnych specjalizacjach. Pierwsza część książki umożliwia nam lepsze poznanie osoby Bassa, zrozumienie jak doszedł do miejsca, w którym się znalazł oraz jak jego zaangażowanie w pracę i naukę wpłynęło na utworzenie tego miejsca. Muszę przyznać, że Bass mnie szczerze zaintrygował. W dużej mierze za sprawą zdeterminowania w dążeniu do celu i pokazania nam, że to, o czym marzymy rzeczywiście jest w naszym zasięgu, a czasem możemy w ten sposób przyczynić się do pomocy innym.
Druga część książki okazała się niemniej ciekawa. Antropolog opowiada o rozwoju farmy, przedstawia swoich współpracowników oraz opowiada o najciekawszych śledztwach, w jakich mieli okazję uczestniczyć i pomóc. Każda z tych historii wywarła na mnie wielkie wrażenie. Ciężko uwierzyć, że istnieją na świecie ludzie, potrafiący czytać z kości bądź fragmentów ludzkiego ciała w taki sposób. Pomagając w ten sposób policji, rodzinom poszkodowanych osób czy sądom oraz firmom ubezpieczeniowym. Odniosłam wrażenie, że dla Bassa i jego towarzyszy nie ma rzeczy niemożliwych, co nie oznacza jednak, że zawsze wszystko przychodzi im łatwo i nigdy się nie mylą.
Choć nie zawsze czytało mi się łatwo, robaki mnie obrzydzały, a rozkładające się zwłoki nie pozwalały skupić uwagi, nie mogłam się oprzeć tej powieści. Z wielką przyjemnością zagłębiałam się w lekturze, angażując się w rzeczywistość, którą mogę poznać jedynie w taki sposób i przekonując się, że w prawdziwym świecie jest jeszcze ciekawiej niż w przepełnionych mrokiem i złem książkach.
Bass zdaje sobie sprawę, że jego czytelnicy to amatorzy i większość z nich niewiele wspólnego ma z antropologią sądową. Dlatego tłumaczy nam wszystko cierpliwie, czasami kilkakrotnie powtarzając te same rzeczy i wracając do nich w kolejnych rozdziałach. Nie miałam nic przeciwko takim wskazówkom. Choć niewiele niestety udało mi się zapamiętać, czytało mi się naprawdę dobrze.
„Trupia farma” to lektura wymagająca, ale szalenie ciekawa i niepozwalająca o sobie zapomnieć. Dobrze, że istnieją takie miejsca i żyją tacy ludzie. Polecam Wam ją serdecznie.
Liczyłam na powieśc gdzie będzie sporo krwi,ciał,gdzie będzie kryminał pełen morderstw z rozkładającymi się ciałami ,dochodzeniami i pytaniami-Kto,dlaczego i kiedy...a dostałam biografię antropologa sądowego,który służy swoją wiedzą na temat rozkładu ciał .Ta książka bardziej nadaje się dla tych co "lubują się" w martwych tkankach ,robalach itp..Tym razem ksiązka zupełnie nietrafiona
Jedyną pewną rzeczą w życiu każdego człowieka – czy to neandertalskiego, czy współczesnego – była, jest i będzie śmierć. Kiedy serce przestaje pompować krew, a mózg umiera rozpoczyna się opowieść. Nie każdy jednak jest w stanie ją zrozumieć. William Bass, słynny antropolog, staje między czytelnikiem a śmiercią i w roli tłumacza, otwiera dotąd nieznane drzwi.
Body Farm
Każdy, kto interesuje się antropologią, archeologią lub kryminalistyką, wie jak niezwykłe miejsce znajduje się w Tennessee. Trupia Farma to miejsce dziwne, tajemnicze i przez lata sprzeczne z normami życia społecznego. Bill Bass jednak ani na chwilę nie zatrzymał się w swoim naukowym dziele, gdyż wiedział że to co robi jest konieczne. Książka „Trupia farma” to głównie autobiografia wzbogacona o liczne odniesienia do spraw kryminalnych, w których uczestniczył i które pomogły mu zrozumieć jak ważne jest poznanie procesów, które dzieją się z człowiekiem po śmierci. Chociaż tematyka jest ciężka, a autor wielokrotnie operuje fachową terminologią, to wszystko podane jest w niezwykle przystępny i jasny sposób. Krok po kroku wędrujemy śladem historii antropologii sądowej i kolejnych sposobów na określanie czasu zgonu. Dzięki temu widać, jak Trupia Farma była nam wszystkim potrzebna i jak wiele jeszcze musimy poznać. Rozwój wiedzy naukowców i kooperacja z służbami pozwoliła wielokrotnie odkryć prawdę o gwałtownej śmierci i wsadzić za kratki największych zwyrodnialców.
Podsumowanie ?
„Trupia farma” to książka pełna wiedzy i ciekawostek związanych z ciałem, zwłokami i rozkładem. Autor w przystępny sposób przekazuje czytelnikom swoją wiedzę, sprawiając że z wielkim zainteresowaniem śledzi się kolejne jego śledztwa. Jedyną wadą książki może być lekki chaos przy datach, gdy autor przenosi się w czasie, aby odnieść się do kolejnych spraw. Nie jest to jednak bardzo uciążliwe. „Trupia farma” to literatura faktu i czytając ją trzeba wiedzieć, że ma tutaj spektakularnych pościgów i dynamicznej akcji. Książka Billa Bassa to historia o antropologii, ale nie takiej jaką znamy z serialów, ale tej prawdziwej. To ciężka praca, walka z nieznanym i przede wszystkim umiejętność rozmowy z zmarłymi. Każdy z nich ma coś ważnego do powiedzenia po swojej śmierci, dlatego potrzebujemy ludzi, którzy będą ich rozumieć. Ja bawiłam się przy tej książce bardzo dobrze i mam nadzieję, że i wam śledzenie śmierci wraz z antropologami sprawi przyjemność.
Zacznę od tego, że bardzo lubię książki w klimatach odkrywania zbrodnie krok po kroku, a antropologia jest według mnie jedną z ciekawszych dróg do tego prowadzących. Dlatego bardzo chciałam przeczytać tę książkę tym bardziej, że czytałam o niej wiele bardzo pozytywnych opinii.
Muszę przyznać, że mnie się bardzo podobała. Cieszę się, że autor niemal krok po kroku opisał swoją karierę zawodową ze szczególnym nacieskiem na stworzenie Trupiej Farmy, którą można niemal uznać za dzieło jego życia. Przecież to dzięki temu miejscu powstało wiele prac tłumaczących poszczególne etapy rozkaładania się ludzkiego ciała w różnych warunkach przyrodniczych. Czytanie tej książki to niesamowite doświadczenie, a wręcz emocjonalna bomba, która uderza w czytelnika.
Niestety nie jest ona dedykowana ludziom o słabych nerwach, ponieważ autor bardzo dokładnie opisuje proces rozkładania się ludzkich zwłok i wiele innych czynników z tym związanych. Mnie to w ogóle nie przeszkadzało, a wręcz dodawało wiarygodności opisywanym zdareniom, ponieważ dzięki temu bardziej mogłam się wczuś w opisywane sytuacje.
Pozycja obowiązkowa dla każdego, kto choć trochę interesuje się zagadnieniami z antropologii czy kryminalustyki.
Mocna piąteczka, bo naprawdę z przyjemnością czytałam tę pozycję.
Odkładałam i odkładałam czytanie tego reportażu, sama nie wiem dlaczego! Miałam go w domu od paru lat, ale zawsze znalazłam jakąś inną książke, a Bassa jakoś spychałam na dalsze miejsca na liście priorytetów.
Billa Bassa i jego dokonania znałam już wcześniej, bo czytałam 3 jego kryminały, które napisał razem z Jonem Jeffersonem + oczywiście czytałam Trupią Farmę autorstwa Patrici Cornwell.
Bill Bass przedstawia nam i swoją historię i historię swojej pracy, dokonań naukowych, a także początki Trupiej Farmy i powodów, dla których w ogóle powstała.
W bardzo ciekawy sposób prowadzi narrację, zapoznając nas z ciekawymi przypadkami, z którymi spotkał się podczas swojej kariery, bardzo miło wypowiada się o swoich studentach, którzy zaczynali na Trupiej Farmie, a później stali się specjalistami w przeróżnych dziedzinach i których czasem widywał przy wspólnych oględzinach (jak na przykład przy wstrzasającej sprawie krematorium, którego właściciele zamiast palić zwłoki, po prostu porzucali je na polu w okolicy swojej "rodzinnej firmy").
Zdecydowanie warte polecenia, jeśli ktoś lubi tego typu książki i tematykę. Z pewnością sięgnę po Trupią Farmę. Nowe Śledztwa :)