Morgan Albright w końcu zapuściła korzenie w przyjaznej dzielnicy niedaleko Baltimore. Jej przyjaciółka i współlokatorka Nina pomaga jej w spłacie kredytu hipotecznego, podobnie jak praca w barze. Gdy Morgan i Nina organizują swoje pierwsze przyjęcie - na którym uczestniczy Luke, kokieteryjny informatyk, który zagadywał ją w barze - jej starannie zbudowany świat legnie w gruzach. Ktoś wybija szybę, kradnie gotówkę i biżuterię, jej samochodu nie ma, a Nina leży martwa na podłodze.
Wkrótce wychodzi na jaw przerażająca prawda: to Morgan wpuściła potwora do środka. ,,Luke" to bezlitosny oszust o imieniu Gavin, który bierze na cel określonego typu kobiety, okrada je nie tylko z dóbr, zawłaszcza też ich tożsamość, a następnie przechodzi do meritum: morduje.
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2024-01-10
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 624
Tytuł oryginału: Identity
Nora Roberts zasłynęła głównie jako mistrzynie romansów, niemniej jednak coraz częściej możemy poznać autorkę również w innych gatunkach. „Tożsamość” to najnowszy thriller autorki, który zaskakuj i intryguje.
Morgan Albright to młoda kobieta, która pracuje w niewielkim barze, decydując się na kredyt hipoteczny, mogła pozwolić sobie na mieszkanie. Dlatego też zdecydowała się zamieszkać z Niną, dzięki które reperuje swój domowy budżet. Kobiety organizują imprezę, na której pojawia się Luck. Ta impreza zmienia wszystko, okazuje się, że mieszkanie zostało okradzione, a przyjaciółka zamordowana. Na domiar złego na nazwisko Morgan zostały zaciągnięte kolejne należności, które jej przyszło płacić. Ktoś postanowił wykorzystać jej tożsamość, aby samemu żyć lepiej. Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że sama wpuściła do domu mordercę i złodzieja.
Książka okazała się niezwykle ciekawym połączeniem gatunków. Przewija się w niej bowiem wątek zarówno obyczajowy, kryminalny jak i oczywiście nie zabrakło romansu. Momentami akcja przyspiesza, innymi nieco zwalnia. Autorka świetnie wykreowała bohaterów, których osobiście bardzo polubiłam.
Dla mnie ta książka to strzał w dziesiątkę. Autorka połączyła bowiem wszystko to, co lubię. Mimo ogromnej objętości uważam że nie ma co od razu skreślać tego tytułu, bo naprawdę warto dać mu szansę. Ja bardzo polecam!
"Tożsamość" to pierwszy tytuł autorki, z jakim miałam okazję się zapoznać i zdecydowanie na jednym nie poprzestanę!
Poznajemy tu Morgan - córkę wojskowego, która usiłuje w końcu zapuścić gdzieś korzenie. Podczas pracy w barze poznaje Luke'a... co staje się początkiem rujnowania jej bezpiecznego świata...
Muszę przyznać, że pomysł na fabułę i sposób jej poprowadzenia miały w sobie dużo oryginalności. Było to swoiste połączenie kryminału lekko wchodzącego w thriller i powieści obyczajowej. Na obszernej (bo mającej ponad 600 stron) objętości książki autorka ukazała zbrodniczy model działania seryjnego mordercy, kradzież tożsamości, radzenie sobie z traumą i wychodzenie z roli ofiary.
Wieksza część książki skupiona jest na Morgan, dzięki czemu jest to wyjatkowo dogłębnie opracowana postać, którą polubiłam i której losy śledziłam z zaciekawieniem. Jej determinacja, pracowitość i odwaga, zwłaszcza w sytuacjach wymagających zachowania zimnej krwi, były imponujące.
Nietypowa w konstrukcji historia nie skupia się na śledztwie czy poszukiwaniach mordercy. Poznając kolejne etapy najpierw rujnowania, a następnie odbudowywania świata Morgan, możemy zagłębić się w psychologię kobiety, które codzienność jest zachwiana przez regularny oddech na karku nieuchwytnego ciemiężyciela. Demon przeszłości roztacza swoje macki nad jej nowym zyciem, nie pozwalając w pełni o sobie zapomnieć, a kilka wstawek z jego perspektywy narracyjnej podkręcało napięcie historii.
Tempo jest niespieszne, fabuła rozwija się bardzo powoli, ale sukcesywnie dąży do finału i utrzymuje ciekawość oraz uwagę czytelnika. Przeczytałam ją błyskawicznie i z pewnością na długo zostanie mi w pamięci. Polecam 😊
Gdybym zadała pytanie: czy znacie Norę Roberts? - to chyba popełniłabym nietakt. Trudno nie znać pisarki, która z powodzeniem pisze książki od 1981 roku. Choć czytam dłużej, to jakoś nigdy nie było mi po drodze z tą amerykańską pisarką. Zawsze mi się kojarzyła z romansami, po które sięgam niezmiernie rzadko. Jednak niesłusznie, ponieważ jej książki to połączenie wyżej wspomnianego z sensacją, przygodą i obyczajem – a to już zmienia postać rzeczy. Gdy zaproponowano mi „Tożsamość”, książkę najbardziej chyba odbiegającą od romansu, to bez zastanowienia się zgodziłam. No i w końcu pierwszy raz, po tylu latach, Nora Roberts zagościła u mnie.
„Tożsamość” to dobrze napisany thriller, choć oczywiście nie jest to tylko jeden gatunek, a wielogatunkowy tygiel, bo nie zabrakło, jak przystało na królową romansu, tego gatunku, jest też nieźle poprowadzony wątek obyczajowy i kryminalny. Ponieważ książka jest grubaskiem (ponad 600 stron) nie spodziewajcie się akcji gnającej do przodu w zastraszającym tempie; jest balans. Wszystko jest wyważone, mamy czas aby się zapoznać z bohaterami, rozeznać w sytuacji, ale nie znużyć.
Morgan Albright jest bohaterką tego thrillera. Po poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi, chyba w końcu je znalazła. Przeprowadza się w okolice Baltimore, gdzie kupuje niewielki domek. Mieszka w nim z współlokatorką i przyjaciółką, Niną. Pracuje jako barmanka i lubi tę pracę. Szczerze Wam powiem, że polubiłam Morgan i myślę, że Wy również byście ją polubili.
W barze młoda kobieta poznaje mężczyznę, który robi na niej wrażenie na tyle duże, że po dwóch spotkaniach zaprasza go na kolację do domu. Bardzo chciała sobie ułożyć życie… niestety.
Po powrocie z pracy zastaje dom po kradzieży, a jej przyjaciółka Nina nie żyje. Bardzo szybko dowiaduje się, że mężczyzna, którego poznała jako Luke’a, to faktycznie kto inny – oszust, morderca, złodziej… złodziej tożsamości. Ale na tym nie koniec. W sumie to dopiero początek całej historii. I mogę szczerze napisać w tym momencie, że mimo tego niespiesznego tempa, w jakiś całkiem niezrozumiały dla mnie sposób, nie ma się ochoty na odłożenie tej książki. A raczej bardzo chciałoby się przekonać, jak skończy się snuta przez Norę Roberts opowieść i jaki finał będzie miała „przygoda” Morgan.
„Tożsamość” to nie taki sobie byle jaki, pierwszy lepszy z brzegu thriller. To wciągająca powieść, która pokazuje jaka jest wytrzymałość człowieka i jaka potrafi być siła kobiety, jej zdecydowanie, walka o swoje, zdeterminowanie.
Można by się pokusić o zdanie: ile razu można zaczynać od nowa? Jak zauważycie po Morgan, można. Można stracić wiele, można stracić prawie wszystko; wstać, otrzepać się, podnieść wysoko głowę i starać się z całych sił znów nie upaść. Tak jak Morgan.
Vanessa Sexton, sławna pianistka robiąca światową karierę, postanawia odwiedzić matkę po 12 latach nieobecności w rodzinnym miasteczku. Spotyka tam swoją...
Powieść o olśniewającym talencie i niezwykłej artystycznej pasji rodzeństwa z klanu OHurleyów. Kłamstwa i tajemnice. Cyniczny dziennikarz Dylan Crosby...
Przeczytane:2024-02-07, Ocena: 5, Przeczytałam,
Książki autorki wręcz idealne nadają się do ekranizacji. Tylko ona potrafi pisać tak pokaźnych rozmiarów historie, które budują napięcie. Tak naprawdę ciężko jest się skupić na jednym aspekcie, bo wciąż pojawiają się nowe i kolejne i lawirujemy między nimi szukając tego najważniejszego punktu zapalnego. To budzi duże napięcie, gdyż wiemy, że później będą pojawiały się kolejne ważne wydarzenia, tylko nie wiemy czego będą się tyczyły. Z początku wydaje nam się, że będzie to powieść obyczajowa, bo kobieta opowiada nam nieco o sobie i widzimy, że nie wiedzie jej się najlepiej. Przyjaciółka była dla niej dużym oparciem, choć wciąż dużą wartość przypisuje się tu pięknej roślinności i opisom miejsca gdzie postać przebywa. Poznając pewnego przystojniaka zupełnie nie spodziewała się, że pozwoliła demonowi na znacznie więcej. Zostaje okradziona i szuka powodów poprzez które ktoś mógł dopuścić się tych czynów. Tylko czy szuka w odpowiednim miejscu?
Moja babcia uwielbia tą autorkę, bo choć można przewidzieć niektóre rzeczy, to jednak nie wiemy jak zostaną ukazane. Można by nawet powiedzieć, że czas w książce płynie niczym w prawdziwym życiu, dlatego nie ma bardzo szybkich akcji. Sama książka jest podzielona na trzy części, choć druga i trzecia są najbardziej dynamiczne. Jest trup, więc podchodzi pod kryminał, ale ja ujrzałam tu wyraźną przestrogę. Należy uważać na ludzi, których się poznaje i nie można od razu dawać im pola do zaufania. Zauroczenie może objawić się bardzo szybko, ale wciąż trzeba zwracać uwagę na drobiazgi, choćby na reakcje naszego ciała i psychiki, która podsuwając nam drobne ale, stara się ukazać nam to, czego nie widzą oczy. Postępując naiwnie możemy stracić nie tylko dobra materialne. Teraz już wiem, dlaczego babcia twierdziła, że jej książki są po coś. Teraz i ja to dostrzegłam:-)