Usiądź wygodnie i wsłuchaj się w szept wiślanych fal. Opowiedzą Ci o warszawskiej syrence. Tylko trzymaj się mocno. Będzie bolało...
Życie Łukasza Kostrzyńskiego, znanego jako Kosa, zmienia się w pewien upalny sierpniowy wieczór. Podczas grilla w nadwiślańskich zaroślach natyka się ON na istotę, której nie potrafi opisać, choć prowadząc życie typowego warszawskiego chuligana, widział już niejedno. Przyciśnięty do muru na przesłuchaniu, oznajmia policji, że zaatakował go smok.
Na praskim brzegu Wisły podczas porannego joggingu mężczyzna odkrywa zmasakrowane zwłoki młodej kobiety. Śledztwo zostaje przydzielone komisarzowi Norbertowi Zawickiemu, mającemu łatkę miłośnika spraw dziwnych. Policjant z każdym nowym tropem utwierdza się w przekonaniu, że ta zbrodnia faktycznie należy do osobliwych, podejrzewa nawet, że nie dokonał jej człowiek. Tymczasem zaczynają pojawiać się kolejne ofiary... Czy morderczy stwór sprzed wieków nadal krąży po mieście?
Wydawnictwo: Lira
Data wydania: 2021-07-28
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 340
Thriller, horror, mitologia, superbohaterska fantastyka, erotyk, satyra - mix gatunkowy w tym przypadku niestety nie wyszedł na dobre.
Przygotowałam się na zupełnie inną historię. Według opisu stołeczny chuligan zostaje zaatakowany przez mityczną syrenę nad brzegiem Wisły, po czym miasto zalewa fala makabrycznych mordów. Wszystko się zgadza, ale kiedy w mojej głowie utworzył się już romantyczny obraz trzymający czytelnika w napięciu, treść przypomina bardziej smród zepsutej kiełbasy, od którego ucieka się daleko.
Jeżeli autorowi zależało na stworzeniu jak najbardziej antypatycznej postaci, to z Kosą mu się udało. To bohater sklejony ze wszystkich możliwych stereotypów dresiarza/pakera/półgłówka, które zastępują mu jakąkolwiek głębię psychologiczną. Uświadamiając sobie, że dzięki syrenie posiadł supermoce (dokładnie tak je nazywa), jego pierwszym wyborem jest nakazanie pielęgniarce, żeby pokazała mu cycki. Zastanówcie się dwa razy, czy na pewno chcecie z nim przeżyć te wątpliwe przygody!
Po drugiej stronie mamy stróża prawa, który niestety zachowuje się jak trochę bardziej rozgarnięty brat bliźniak Kosy. Miałam nadzieję, że przy tych rozdziałach będzie lepiej, ale z dwojga złego to już Kosa był mniej irytujący. Czytelnik nie ma więc chwili wytchnienia od heheszków z "polskiej patologii", a w takim otoczeniu nawet brutalne sceny ataków potwora, w którego zmienia się Kostrzyński, nie robią tak dobrego wrażenia, jak powinny. Oglądanie jak nasz kochany antybohater wypluwa z ust błoniastą mackę bardziej śmieszy niż straszy.
Tu dochodzimy do tytułowego potwora, który raczej jest stworem syrenopodobnym niż typowym przedstawicielem tego gatunku. Liczyłam na grozę wywodzącą się z mitologii, a dostałam twór, który... to po prostu jest jakaś pokraka i tyle.
Powieść jest bardzo specyficzna, być może znajdzie się jakieś grono jej fanów. Ja tego nie kupuję. Chętnie przeczytałabym książkę z tym pomysłem, ale stworzoną w inny sposób, historię potraktowaną bardziej na serio. Polecam wyłącznie jako ciekawostkę.
Bardzo się cieszę, że właśnie przeczytałam tę książkę. Nie ukrywam, że super byłoby, gdyby powstała taka seria z dziwnymi przypadkami i morderstwami, a komisarz Norbert Zawicki musiałby je rozwiązywać. Skupmy się na tym, że jeżeli lubisz książki, w której dość mocno opisane są sceny morderstwa lub to co stało się z ciałem denata to ta książka jest dla ciebie. Odradzam czytania przed obiadem, bo ci którzy mają delikatne żołądki mogą lekko poczuć się niekomfortowo.
Czytając „Syrena” przypominały mi się sceny z filmu „Szczęki”. Ten strach przed wodą i tym co może w niej żyć do dziś przyprawia mnie o ciarki i tutaj miałam tak samo. To co żyje w nadwiślańskich zaroślach zaczęło swe łowy i padło na kogoś kto według mnie nie powinien tam być, a mowa tutaj o Łukaszu Kostrzyńskim, znanym jako Kosa. Ten niezbyt ogarnięty mężczyzna nie dość, że jako jedyny widział coś albo kogoś kto nie powinien żyć w XXI w to jeszcze dostał od niego pewien „dar”, a mianowicie…?! Nie no kochani tego wam nie zdradzę, ale zapewniam, że chłopak nie będzie próżnował.
To było moje pierwsze spotkanie z autorem i już wiem, że nie ostanie. Zaletą czytania ebook lub słuchania audiobooków jest to, że jeżeli nie podoba się tobie jakaś książka to usuwasz z biblioteki czytnika i czytasz inną, a nie klasycznie kupujesz papier i nagle odkładasz książkę, bo to nie trafiony zakup. W moim przypadku 100% satysfakcji i będę chciała mieć druk u siebie na półce z ulubioną literaturą.
Książka z rodzaju kryminał, horror, ale zdaje sobie sprawę, że te gatunki każdy z nas odbiera indywidualnie więc zapewniam mnie książka przeraziła, a już tym bardziej opis scen, które opisują co dzieje się z ciałem osoby zamordowanej. Morderstwo goni morderstwo, a zwykłe schematy policji zawodzą, bo nic nie pasuje do siebie i nic nie łączy te ofiary więc jaki kierunek obrał komisarz Norbert Zawicki? Tego dowiesz się już osobiście.
Książka nie jest gruba więc jeżeli nie macie pomysłu na weekend to namawiam do sięgnięcia po tę pozycje i przeczytania opisu jaki dostępny jest na różnych stronach.
Syrena zamordowana
Literacki potworek, którego akcja toczy się we współczesnej Warszawie to próba, no właśnie czego?
Jeśli ma to być uwspółcześnienie legend warszawskich, to zdecydowanie wolę wersję Artura Oppmana. Wizja pana Kaszyńskiego totalnie mi nie odpowiada. I nie chodzi wcale o mroczniejszą wersję legendy. Nie przeszkadzają mi nawet wszechobecne wulgaryzmy, mające uwierzytelnić postać jednego z głównych bohaterów - Kosy. Tym, co doprowadziło mnie do czytelniczego szału jest przedstawienie tytułowej syreny.
Tradycyjnie były przedstawiane jako hybrydyczne stworzenia - w mitologii greckiej to kobiety-ptaki. Później ok. I w. n.e. Pliniusz Starszy napisał swoje dzieło Historia naturalna, w którym pomieszał syreny z nereidami. Od tej chwili konsekwentniej powtarza się obraz syreny w połowie kobiety i w połowie ryby. Ich najgroźniejszą bronią był śpiew, którym uwodziły żeglarzy, by następnie pożreć oczarowanych nieszczęśników. Były trudnymi przeciwniczkami. Wspominają o nich liczne mity. Ich urokowi z trudem oparł się Odyseusz wracający do Itaki. Podczas wyprawy po złote runo, o mały włos pokonałyby Jazona. Na szczęście na Argo znajdował się Orfeusz, który swą grą na lirze odwrócił uwagę załogi od syreniego śpiewu.
W prozie Kaszyńskiego pojawia się nowa syrena. Drapieżnik szczególny. Pisarz połączy wątki kojarzone z syrenami z legendą o bazyliszku czy historiami o smokach. Wyszedł z tego potwór rodem z horroru, który nie przynależy do żadnego z wymienionych wcześniej gatunków. I to mi najbardziej nie pasowało. Jeśli miała to być historia o warszawskiej syrence, opowiedziana przez szept wiślanych fal, to zwyczajnie nie wyszło.
Powstał kryminał z elementami grozy i horroru. Śledztwo, które przyjdzie poprowadzić komisarzowi Norbertowi Zawickiemu, nie należy do typowych. Niczym agent Fox Mulder z Archiwum X, będzie ścigał szczególne monstrum. To interesujący wątek, który może przypaść do gustu miłośnikom mocnych wrażeń, bo działa na wyobraźnię. Paranormalny kryminał? Tak. Nowa wersja legendy o warszawskiej syrence? Nie kupuję tej wariacji.
Łukasz Kostrzyński, zwany Kosą to typowy warszawski chuligan. Nikogo i niczego się nie boi i nic go nie dziwi.
Do pewnego sierpniowego wieczora..
To właśnie wtedy w nadwiślańskich zaroślach spotyka dziwną istotę, a kiedy dochodzi do brutalnego morderstwa, przyciśnięty przez policjantów oznajmia, że zaatakował go smok.
Kiedy kilka dni później zostają znalezione zmasakrowane zwłoki kolejnej kobiety, komisarz Norbert Zawicki, specjalista od spraw dziwnych, zaczyna podejrzewać, że zbrodni nie mógł dokonać człowiek.
Pojawia się coraz więcej ofiar, a tropy zaczynają prowadzić do pewnej legendy sprzed wielu lat.
Kto lub co zabija?
To była bardzo ciekawa historia.
Kryminalna z elementami fantasy.
Pomimo brutalnych fragmentów, dobrze się ją czytało, a opisy działały na moją wyobraźnię.
Autor fajnie nakreślił postać Kosy, którego głupkowate przemyślenia, wzbudzały we mnie uśmiech politowania i czasami miałam ochotę go zapytać, czy serio jest takim ,,pustakiem"?
Polubiłam za to, mającego do siebie spory dystans, komisarza i to właśnie ta postać, moim zdaniem, nadawała blasku całej opowieści.
Książka nie jest jakoś porywająco wybitna, ale jeśli szukacie czegoś nieoczywistego na jeden wieczór, na pograniczu rzeczywistości i fikcji, to powinniście być zadowoleni.
Zimą zwierzęta czasem znikają. Zdarza się, ich szczątki znajdą się po roztopach. Ta sama przypadłość dotyka nierzadko i ludzi. W Dębiej Górze, małej nadmorskiej...
Strefa to kraina o kształcie sześcianu, choć są i tacy, którzy twierdzą, że jest okrągła, a jedynie otaczające ją góry i pola magmy zniekształcają osąd...