Danka i Hubert to dwoje życiowych straceńców. Byli przekonani, że nic dobrego ich nie czeka. Aż spotkali siebie.
Danka pomogła mu, kiedy ranny i ścigany przez policję uciekał przez bieszczadzkie bezdroża. Uwierzyła w jego niewinność, choć był poszukiwany za zabójstwo.
Był taki jak ona. W oczach miał gniew, w duszy mrok, a w sercu głęboką ranę po wielkiej miłości. I jeszcze większej krzywdzie.
Hubert sprowadził na nią same kłopoty. Aby go chronić musiała znosić poniżenie i oddać się innemu mężczyźnie. Ale oddała mu tylko ciało. Serce zamroziła już dawno. Nie miała nic do stracenia i na niczym ani na nikim jej nie zależało. Nie można jej było przekupić ani zastraszyć.
Tylko miłość była w stanie to zmienić. I namiętność, tak silna, że pali wszystko, co stanie jej na drodze.
Wydawnictwo: Między słowami
Data wydania: 2018-09-07
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 314
Język oryginału: Polski
To nie jeszcze koniec zawiłej historii Huberta i Danki. Tego dowiemy się w drugim tomie.
Ciekawa propozycja. Ponad 300 stron szybko się czyta. Doskonała akcja...
Sięgając po "Ściganego" miałam nadzieję otrzymać książkę na miarę "Mistrza", jednak coś nie do końca mi w niej zagrało. Pomysł na fabułę jest dość ciekawy (choć dziwnie się czytało o zabójstwie prezydenta w dzień wyborów prezydenckich), jest kilka dobrych tematów, znalazł się również dobrze skonstruowany antybohater - pogranicznik Grójec oraz ironia i sarkazm, którą uwielbiam. Co mi więc nie zagrało? Najbardziej chyba motywacja Danki. Jak można dać się gwałcić i poniżać, by ratować nieznajomego człowieka? Brakło też konsekwencji, bo skoro miało być ostro, to tego trzeba się było trzymać, a nie używać określeń majteczki, czy moja płeć w najbardziej obrzydliwych momentach. No i zakończenie - jakieś takie za szybkie, powierzchowne, przypominające kiczowaty serial. Podsumowując i żyli długo i szczęśliwie. Książkę czyta się szybko, sporo się w niej dzieje, ale nie ma tego czegoś, co było w "Mistrzu", od którego nie mogłam się oderwać i zarwałam noc. Ani nie polecam, ani nie odradzam. Sami musicie przeczytać i ocenić.
Danka i Hubert to dwoje życiowych straceńców. Byli przekonani, że nic dobrego ich nie czeka. Aż spotkali siebie.
Danka pomogła mu, kiedy ranny i ścigany przez policję uciekał przez bieszczadzkie bezdroża. Uwierzyła w jego niewinność, choć był poszukiwany za zabójstwo.
Był taki jak ona. W oczach miał gniew, w duszy mrok, a w sercu głęboką ranę po wielkiej miłości. I jeszcze większej krzywdzie.
Hubert sprowadził na nią same kłopoty. Aby go chronić musiała znosić poniżenie i oddać się innemu mężczyźnie. Ale oddała mu tylko ciało. Serce zamroziła już dawno. Nie miała nic do stracenia i na niczym ani na nikim jej nie zależało. Nie można jej było przekupić ani zastraszyć.
Tylko miłość była w stanie to zmienić. I namiętność, tak silna, że pali wszystko, co stanie jej na drodze.
"Miłość, przyjaźń czy zwykła sympatia to nie handel wymienny. Nie żadne: "ja ci dałem tyle, więc ty daj mi równie dużo". Liczą się uczucia: lojalność, oddanie, wierność, czułość, poświęcenie..."
Historia, jaką zaserwowała nam pani Kasia może miejscami wydawać się nieprawdopodobna, ale to przecież fikcja literacka i głównym celem książki jest danie czytelnikowi czegoś, co sprawi, że będzie chciał brnąć dalej z jej bohaterami, a przy tym świetnie się bawić. Mnie fabuła porwała, a jednocześnie otrzymałam duże emocje. Była tragedia, niesprawiedliwość, okrucieństwo, przeszkody do pokonania, cały czas się coś działo, co chwilę byłam czymś zaskakiwana, niczego nie mogłam być pewna. Zresztą jak i sami bohaterowie.
Do gustu przypadł mi zamysł Katarzyny Michalak, by połączyć wartką akcję i ciekawy spisek z subtelnie rodzącym się uczuciem między parą głównych bohaterów. Przyglądamy się jak buduje się między nimi zaufanie i więź. Podobał mi się sposób, w jaki przekomarzali się ze sobą Danka i Hubert. Pani doktor posiada naprawdę cięty język. Ale najbardziej zaskoczyła mnie swoim poświęceniem, by ratować Huberta... Kobieta potrafi wiele znieść, pozna co to prawdziwy strach, upodlenie, ból.
"- Wstawaj! Tylko powoli! - warknął do skulonej pod drzewem kobiety, celując z potężnego glocka między jej szeroko otwarte oczy.
Ona zaś... zamiast poderwać się na równe nogi z rękami w górze i błagać o litość... roześmiała się.
- A jak nie wstanę to, co? Zastrzelisz mnie? Nie ma sprawy! Śmiało!"
Na uwagę zasługuje wyraźnie przedstawiona przeszłość bohaterów i jej wpływ na nich samych, jacy teraz są. Dzięki temu możemy dużo lepiej zrozumieć ich zachowanie i wybory.
"Dzisiaj… coś nie działa? Na śmietnik. Żona zbrzydła po porodzie? Rozwód. Mąż się nie sprawdza jako głowa rodziny? Będzie następny. Ludzie stali się leniwi i wygodni. Zamiast poświęcić odrobinę wysiłku na odbudowanie zamku z piasku, pozwalają, by porwała go fala, i czekają, aż ktoś zbuduje go za nich."
Jedynie tym razem mam małe ale co do kilku zwrotów, jakich nadużywa autorka. "Li", "nań" czy "dlań" nie bardzo wpisują się we współczesny język. Jednak nie jest to coś, co jakoś specjalnie przeszkadzałoby podczas czytania.
"Ścigany" to powieść o dwojgu zagubionych ludziach, którym los odebrał bliskie osoby i którym wydaje się, że nie mają już nic do stracenia. To trzymająca w napięciu książka, w której ścierają się niesprawiedliwość, poniżenie, okrucieństwo, szantaż, rozpacz, samotność, nienawiść, przyjaźń, miłość i namiętność. Sprawdźcie kto jest wrogiem, a kto przyjacielem. Warto! A już niebawem przedstawię Wam "Drania".
Kiedy Kamila zamieszkała w przedwojennej willi z pięknym różanym ogrodem, poczuła, że wreszcie uśmiechnęło się do niej szczęście. Jak za dotknięciem czarodziejskiej...
Pełna burzliwych emocji i niezwykłych zwrotów akcji, a zarazem ciepła i pełna humoru kontynuacja powieści "Poczekajka" Katarzyny Michalak. "Zachcianek"...
Przeczytane:2019-03-20, Ocena: 3, Przeczytałam, 12 książek 2019, 52 książki 2019,
„Ścigany” to romans w stylu harlequin temptation – jeśli lubicie takie klimaty, nie zawiedziecie się. Ja się bardzo zawiodłam, bo spodziewałam się sensacyjnej powieści z zimowymi Bieszczadami w tle, a nie przesłodzonej historii z przerysowanymi bohaterami i dialogami rodem z brazylijskiej telenoweli…
Zacznę jednak od tego, co mi się w tej książce podobało, bo było coś takiego: sam pomysł na fabułę oraz okładka (to ona mnie skłoniła do zakupu, a takze opis na okładce - mam nauczkę). Gdyby autorka skróciła o połowę ckliwe dialogi, od których poziom cukru we krwi przekraczał wszelkie bariery i wyrzekła się przedziwnej maniery, o której powiem zaraz – to byłaby naprawdę fajna książka. A tak – przeczytałam do końca, bo tak już mam, ale czytałam zastanawiając się, skąd tyle zachwytów nad tą powieścią.
Książka mi się nie podobała – ze względu na ckliwość i naiwność (ach, on jest taaaaki męski, taki wytrwały, taki nieziemski i potrafi doprowadzić kobietę do orgazmu, od którego ona niemal traci przytomność… a ona taka piękna, taka kobieca – nawet w rozwleczonym dresie; i tak się kochają po dwóch dniach znajomości, jak tylko nastolatki potrafią. Tylko że oni akurat są po trzydziestce…). W czytaniu bardzo bardzo bardzo przeszkadzała mi też dziwna maniera autorki: posługuje się językiem rodem z Sienkiewicza: „imaginuj sobie”, „nie zemrzyj”, „nań”, wszechobecna partykuła „li”… Nie wiem, czy autorka naprawdę tak mówi na co dzień, czy to tylko na użytek czytelników te dziwolągi językowe – wiem za to, że więcej po żadną książkę pani Michalak nie sięgnę.
Wyczuwam w tej powieści także podziw dla naszej wspaniałej partii rządzącej – opis szefa MON to po prostu panegiryk, a już polska armia to zbiór niesamowitych facetów, ogarniętych jednym pragnieniem: bronić czci polskich kobiet, o których zgwałceniu marzą wszyscy wokół, więc żołnierze mają naprawdę dużo pracy…
Nie podobała mi się konstrukcja bohaterów – mało prawdopodobne motywy postępowania, brak logiki (rozumiem na przykład, dlaczego uległa szantażyście, ale dlaczego wmawiała mu, że zrobiła to z przyjemnością – to tego już nie rozumiem), dziwne opisy seksu (te wiśnie piersi, te mocne „suwy”, którymi on ją brał… o rany!), no i przewidywalność. I te natchnione frazy o poświęceniu, miłości, przyjaźni…
Komu może ta książka się spodobać? Miłośniczkom romansów – z całą pewnością. Ale jeśli lubicie kryminały, sensację – to nie polecam. No chyba że macie ochotę na gigantyczną dawkę słodyczy… Ja na pewno nie zostanę fanką autorki.
Podsumowując: dziwna książka, dziwni bohaterowie, dziwna maniera autorki. Naiwna historia, dla fanek romansów.