Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2014-11-19
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 360
Jakiś czas temu pisałam o najnowszym wytworze Gartha Nixa "Clariel". Ci z Was, którzy czytali moją niezbyt pochlebną opinię na temat prequela pewnie zastanawiają się dlaczego zdecydowałam się poznać pierwszą część trylogii o Starym Królestwie. Przyznam się, że miałam nadzieję, że tym razem 18-letnia główna bohaterka wyda mi się bliższa. Poza tym zetknęłam się z tak ogromną ilością pozytywnych recenzji, że postanowiłam dać Garthowi Nixowi jeszcze jedną szansę...
Zatem spotykamy tu tytułową Sabriel. Dziewczyna wysłana do szkoły z internatem jako małe dziecko nie ma zbyt dużego doświadczenia z magią czy zmarłymi, którzy nie chcą pozostać martwi. Podczas ostatniego semestru nauki nastolatka dowiaduje się, że jej ojciec, mag Abhorsen, zniknął. Sabriel musi powrócić do Starego Królestwa i go odnaleźć...
Garth Nix zabrał mnie do świata, gdzie granica pomiędzy życiem a śmiercią nie zawsze jest jasna, a czasami wręcz całkowicie zanika. Stworzone przez niego krainy jest interesujące. Spotkałam czarownice, ludzi obdarzonych nadprzyrodzonymi mocami, dzwony kontrolujące martwych, magiczne kamienie, relikwie. Lektura obfituje w wędrówki, wyprawy, mówiące zwierzęta. Do wyboru do koloru. Jednak pisarz tak szczegółowo przedstawił ten świat, że momentami czytanie stawało się trochę męczące. Do tego niespieszne tempo akcji i prawie niekończące się akapity opisów. Uff. Książka obfituje także w sceny, które sprawiają wrażenie nierealnych. Istnieje tu również wiele elementów, które wydają się jakby niedokończone, choć można dostrzec zamierzony sens. I na dodatek zbyt wiele scen nie wydaje się mieć żadnego znaczenia w prowadzonej opowieści. Czasami szczegółowość udanie wizualizuje dekoracje czy krajobrazy, ale częściej wydaje się zbyteczna, przesadzona. Niestety nie łatwo mi było tu odróżnić sojuszników głównej bohaterki od jej wrogów. Jednak nie wynikało to z poetyckiej symboliki, ale z niewyraźnych wątków. Szkoda, że nie zostało wyjaśnione dlaczego dokonano podziału opisanych tu ziem murem. Chętnie poczytałabym również nieco więcej o zwyczajach, tradycjach Starego Królestwa.
Niestety nazwy tu użyte wprowadzają trochę bałaganu. Niektóre imiona postaci sugerują powiązania z językiem hebrajskim, inne z nordyckim. Nazwa jednej z krain pochodzi z łaciny. Jeśli natomiast chodzi o wyraz Abhorsen to w sumie jego znaczenie waha się niestabilnie pomiędzy imieniem i tytułem nadanym postaci. Autor pokusił się tu również dodać trochę uniesień serca. A jakżeby inaczej. Jednak tempo rozwoju przedstawionego tu wątku romantycznego można nazwać nader szybkim. Dosłownie po 3 dniach oblubieńcy już pałają do siebie miłością. Ekspres. Trzeba jednak przyznać, że magia jest tu naprawdę ciekawym elementem, ale przedstawiona została w taki sposób, że sprawia wrażenie jakby została pożyczona. Dobre fragmenty wśród niezbyt udanych wydają się tu nie pasować. Dodatkowo zdarzenia powodowane przez magię są niejasne i niewyjaśnione. Nie ma tu żadnych zasad. Jeśli wszystko może się zdarzyć w każdej chwili, to niestety ja nie odczuwam realnego napięcia. I do tego w każdym rozdziale rozwiązania problemów są podawane na bieżąco. Nie ważne jak duże zagrożenie stanęłoby na drodze naszej bohaterce - zawsze autor ma w zanadrzu gotowe rozwiązanie. Ad hoc.
Postać Sabriel została zbudowana z niezbyt jasno zaznaczonych talentów. Dodatkowo kieruje się niejasnymi celami. Dziewczyna jest najlepsza we wszystkim co robi. To bohaterka bez żadnej skazy. Wydaje się mieć fotograficzną pamięć. Mimo że postać jest tu bardzo zajęta wszystkie jej działania i obowiązki giną niestety w opisach i szczegółach podróży. Niby widzimy to, co się dzieje, ale z drugiej strony mamy odczucie, że to dzieje się gdzieś "po drugiej stronie". To tak, jakby ktoś postawił szklaną ścianę pomiędzy czytnikiem i bohaterką. Kilka razy, Sabriel podejmuje tu decyzje o podróżach do konkretnego miejsca, a ja nigdy nie otrzymałam przekonujących powodów, dlaczego poczuła potrzebę wybrania się właśnie tam. Ten problem pogarsza fakt, że trzeba czekać niemal wieki, aby wreszcie dotarła do celu. Niby dużo o niej tu powiedziano jednak nadal czuję, że nie poznałam jej zbyt dobrze. Chciałabym się dowiedzieć więcej o jej wewnętrznej walce. Jak zareagowała na swoją nową rolę?
Historia opowiedziana jest w narracji trzecioosobowej z perspektywy nie tylko Sabriel. Przeskakuje losowo pomiędzy nią a Touchstonem (jej 3-dniową miłością). Do tego dochodzi dziwny wybór słownictwa i niezbyt jasny sposób wyjaśniania myśli bohaterów. Zdania są nieraz tak długie i skomplikowane, że musiałam ponownie czytać dane fragmenty po kilka razy. Trzeba także przyznać, że Garth Nix naprawdę lubi niektóre słowa. Spotykać je można co najmniej kilka razy na jednej stronie. Do tego dochodzą opisy świata przeładowane przymiotnikami. Serie trzech par przymiotnik-rzeczownik sprawiła, że czułam, że jest tego już trochę z dużo. Tak. Trochę zbyt wiele tych wad, żebym mogła uważać ten tom za godny polecenia. Może (mam nadzieję) kolejny (zaopatrzyłam się w całą serię) okaże się choć nieco lepszy...
Podczas porodu odeszła jej matka, a ona urodziła się martwa. Do świata żywych przywrócił ją z powrotem Abhorsen, tajemniczy nekromanta który nie ożywia a odsyła Zmarłych do Śmierci. Wiele lat później Sabriel, dowiaduję się, że jej ojciec który uratował ja od razu po narodzinach, nie żyje lub niedługo umrze. Wyrusza w szaleńczą podróż do świata który jest jej domem ale którego kompletnie nie zna.
Nie jest to high fantasy ale… moim zdaniem niewiele mu brakuje. Autor stworzył kompletnie inny świat, ze swoją mitologią, historią, tajemnicami i wrogami. Właściwie stworzył dwa światy żyjące tak blisko a jednocześnie tak daleko. Kraina magii i królestwo nowoczesności oddzielone murem mają nawet inny klimat.
Chociaż schemat może wydawać się wam znajomy; dziewczyna o wyjątkowym przeznaczeniu niezdająca sobie z tego sprawy rusza na wyprawę by uratować kogoś jej bliskiego, po drodze poznaje sprzymierzeńców, mierzy się z własnym przeznaczeniem i odnajduje miłość. Historia jak wiele innych? Właściwie to wiele innych historii jest taka jak ta. Musicie pamiętać, że książka ta swoją premierę miała w 1995 roku czyli wtedy gdy część poczytnych teraz młodych autorów nie myślała nawet o pisaniu. Spokojnie można uznać Sabriel za protoplastę gatunku. Co nie daje innym wyjścia. To po prostu trzeba przeczytać.
Ogromnym plusem jest łatwość przeniknięcia w historię. Gdy ktoś rzuca nas w zupełnie nieznany świat, pełen run, magii i umarłych, a my czytam to wszystko kiwając głową i popijając herbatkę jakby nigdy nic to znak, że książka napisana jest w sposób fenomenalny. Nie musimy się wdrażać, uczyć i odnajdywać- to historia odnajduje nas a my po prostu w niej jesteśmy. Bez wahania i niezrozumienia, przesiąkamy nią nie zauważając nawet tego. Tej magii brakuje zdecydowanej większości tytułów, a tutaj… Ach dlaczego ja nie znałam Sabriel wcześniej?
Czasami zdobywam się na karkołomny wyczyn wskazywania swojego ulubionego bohatera. W tym wypadku nie będę nawet próbować. Każdy z nich został zbudowany bardzo konkretnie, każdy ma w sobie to coś. Obojętnie ile tajemnic ukrywają i ile niejasności związanych jest z ich osobą wszyscy mają to „coś”. Co najważniejsze nie wszystko zostało odkryte. Ich interakcje rozwijają się krok po kroku a zostało jeszcze wiele stron by dać im ku temu okazję.
Mam nadzieję, że w drugim tomie też ich spotkam bo czy naprawdę Garth jest w stanie porzucić tych których znamy i przerzucić się na zupełnie nowe postacie? W dodatku czy będzie w stanie stworzyć tak samo interesującą i spójną całość?
Siedem dni. Siedem kluczy. Siedem cnót. Siedem grzechów. Jeden niezwykły świat... Ostatnia Wola zrywa okowy! Prawowity Dziedzic Kluczy do Królestwa...
Pan Poniedziałek to pierwsza część siedmiotomowej serii fantasy dla młodzieży pt. Klucze do Królestwa. Artur Penhaligon nie powinien był zostać...
Przeczytane:2015-01-15, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Garth Nix jest australijskim pisarzem literatury fantasy. Bestsellerowa seria o "Starym Królestwie" przyniosła mu największą sławę. Oprócz swojej pracy jako pisarz fantastyczny, Nix napisał kilka scenariuszy i artykułów do gier fabularnych, w tym m.in. do Dungeons & Dragons. Pisał również artykuły i newsy w dziedzinie technologii informatycznych, jego prace pojawiają się w publikacjach takich jak Computerworld i PCWorld.
Dzięki przychylności Wydawnictwa Literackiego w moich rękach znalazła się książka tego autora, pierwszy tom z serii o Starym Królestwie - "Sabriel".
Na wielką pochwałę zasługuje okładka: piękna, zawierająca tłoczony znak Kodeksu (o tym za chwilę), a jednocześnie minimalistyczna. Całość uzupełniają maleńkie znaki Kodeksu, mieniące się w świetle. Niestety nie zobaczycie ich na zdjęciu okładki, ale gwarantuję, że efekt jest niesamowity i bardzo przyciąga uwagę.
Zajrzyjmy w głąb tej historii...
Znajdujemy się przy Murze - granicy dzielącej Ancelstierre i Stare Królestwo. Idąc na południe docieramy do Ancelstierre, świata technologii i systemów politycznych podobnych do tych z początku XX wieku w Wielkiej Brytanii. W północnej części kraju znajdziemy Wyverley College - jedyną szkołę w tym kraju, gdzie magia jest zawarta w programie nauczania.
Wracamy do muru i kierując się na północ Starą Drogą Północną zmierzamy w kierunku Starego Królestwa, gdzie rządzi linia królewska, choć w czasie bezkrólewia nie było regencji, a następnie nastał czas dwudziestu lat bez władcy. Istnieje podobno inny region na dalekiej północy Starego Królestwa, choć nie zostało to potwierdzone.
Choć fizycznie te dwa regiony połączone są ze sobą Murem, Ancelstierre położone jest w innej płaszczyźnie istnienia. Magia nie działa w Ancelstierre tak dobrze jak w Starym Królestwie za wyjątkiem miejsc sąsiadujących z Murem granicznym. Warto dodać, że nawet pory roku i "ruch" konstelacji nie zgadzają się po dwóch stronach muru.
Większość ludzi w Ancelstierre nie wierzy, że w Starym Królestwie istnieje magia Kodeksu, a fakt ten jest oficjalnie zdementowany przez rząd kraju. Jednak obywatele, którzy mieszkają lub pracują w pobliżu Muru wiedzą lepiej.
Powracamy do Waverley Collage, gdzie zaczyna się akcja książki. Tam też spotykamy Sabriel.
Fabuła powieści opowiada o losach tytułowej bohaterki, która musi porzucić swoje dotychczasowe życie w szkole i wyruszyć na poszukiwanie swojego ojca - Abhorsena, który prawdopodobnie został uwięziony za jedną z dziesięciu bram Śmierci przez jakąś potężną istotę używającą Wolnej Magii.
Abhorsen pełni rolę łącznika między światami. Potrafi przekraczać granicę Życia i Śmierci i wyposażony w szereg umiejętności i magicznych gadżetów, wyruszyć w podróż do niej w poszukiwaniu poległych dusz, przywracać im życie i odwrotnie; odsyłać w Śmierć Zmarłych, którzy nie odeszli. Sabriel, jako córka nekromanty, również posiada te zdolności. Głównym elementem, który pojawia się najczęściej w książce, są znaki Kodeksu - nie do końca jest wyjaśnione czym one tak właściwie są. Jedno jest pewne, Kodeks pełni tam rolę naszego Boga. Jest źródłem wszystkich mocy magicznych Abhorsena i innych Magów Kodeksu.
Sabriel wyrusza w ciężką, wymagającą od niej mnóstwa sił drogę do Belisaere, aby odnaleźć ciało ojca, którego duch utknął w Śmierci. Nie jest jednak sama. W trudach podróży towarzyszy jej Istota Wolnej Magii, uwięziona w ciele kota imieniem Mogget. W miarę postępowania akcji dołącza do nich także przywrócony przez Sabriel do życia, Touchstone. Niestety, okazuje się, że Zmarli masowo powracają do Życia, a mroczna istota - Kerrigor, która uwięziła ojca w Śmierci ma nikczemne plany niosące powolną zagładę na całe Stare Królestwo. Czy Sabriel uda się uwolnić ojca z więzów Śmierci i pokonać Kerrigora? Cóż, ja już wiem. Pora na Was:)
Książkę czytało się szybko i mimo poplątanych wątków (jak zazwyczaj bywa w fantasy) nie można się zgubić. Autor zostawił sporo niewyjaśnionych punktów, które zapewne rozwiążą się w kolejnych tomach powieści.
Jak na dwudziestoletnią książkę ("Sabriel" została opublikowana po raz pierwszy w języku angielskim w 1995 roku) nie odbiega zbytnio od współczesnej literatury fantasy. Bardzo dobra pozycja dla osób, które nie wymagają od powieści fantastycznej miliona skomplikowanych wątków.
Czytanie sprawiło mi prawdziwą przyjemność. Polecam.