W XXIV wieku Ziemia umiera. W przestrzeń kosmiczną zostaje wystrzelony Yggdrasil, statek pokoleniowy, który ma zapewnić przetrwanie gatunkowi ludzkiemu. Ponad siedemset lat później para nieśmiertelnych istot, technologicznie podrasowanych Ziemian, wraca na błękitną planetę. Od powodzenia ich misji zależy ocalenie statku i wszystkich osób znajdujących się na pokładzie. Muszą odnaleźć tajemniczą Bibliotekę Snów, w której zapisano ogół wspomnień ludzkości.
Lilo i Rez podczas swej wędrówki zetrą się z prymitywnym plemieniem, którego członkowie dawno zapomnieli o dobrodziejstwach techniki. Będą się układać z samozwańczym lordem władającym wiernie odtworzoną kopią wiktoriańskiego Londynu, którego największą bolączką są morderstwa prostytutek oraz zbyt wysoki poziom edukacji wśród plebsu. Zawędrują też do Aurory, miasta, gdzie barwy następnego zachodu słońca wybiera się w drodze głosowania.
Gdzieś na końcu drogi Lilo i Reza ukryta jest prawda. Ale czy warto dla niej poświęcić wszystko? Może pewnych rzeczy lepiej nie wiedzieć?
Pył Ziemi czerpie z wielu gatunków literackich, tworząc niezwykłą opowieść o świecie przyszłości, w którym zaawansowana technologia sąsiaduje z gotyckim mrokiem i absurdem. Imponuje skalą, porusza i bawi ostrym jak brzytwa poczuciem humoru.
***
Cichowski nie obawia się szalonych wizji ani okraszania ich humorem i awanturą. Nie obawia się też prowadzić odbiorcy w nieznane, domagać się od niego wysiłku. Zamiast pisać prostą, sztampową powieść fantastyczną zaprasza czytelnika do kalejdoskopu demiurga jednym obrotem odmieniającego rzeczywistość i losy bohaterów. A także to, co o nich wiemy.
- Paweł Majka
Obojętnie, jakie są czasy i jakie panują ustroje, jedno pozostaje niezmienne - bardzo wysoki poziom polskiej fantastyki. Futurystyczny i zaskakujący Pył Ziemi Rafała Cichowskiego tylko tego dowodzi. Science fiction ze znakiem jakości ,,Q"!
- Mateusz Uciński, Gazeta.pl
Mimo że Pył Ziemi wydaje się humorystyczno-przygodową space operą, nie można mu odmówić twardych nut godnych Roberta Silverberga czy Roberta A. Heinleina - choć skojarzenia z Peterem F. Hamiltonem czy Johnem Scalzim nie będą mniej celne. Cichowski, po nominowanym do nagrody im. Janusza A. Zajdla 2049, najwyraźniej ma zamiar piąć się wysoko w literaturze rozrywkowej. A idzie mu wcale efektywnie.
- Adrian Turzański, Bestiariusz
Historia opowiedziana przez Cichowskiego intryguje i przeraża, ale przede wszystkim zapada w pamięć. Fabuła jest nieprzewidywalna, czasem aż nazbyt, ale taka jest cena przełamywania schematów gatunku.
- Tomasz Lisek, Polter
Z rozmachem napisana powieść drogi. Rafał Cichowski zabiera nas w podróż do odległej przyszłości, żeby opowiedzieć o czasach nam bliższych i zmusić do chwili refleksji nad stanem człowieczeństwa. Zapnijcie pasy i przygotujcie się na przygodę podbitą sporą dawką poczucia humoru.
- Dariusz Jaroń, Interia
issuu.com/wydawnictwosqn/docs/pyl_ziemi_issuu
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2017-03-29
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 320
Ziemia jest bliska końca, ludzkość postanawia wybudować kosmiczną arkę, która uchroni ich przed zagładą. Yggdrasil wyrusza w kosmos stając się schronieniem dla kilkudziesięciu milionów ludzi. Cała reszta zostaje pozostawiona na Ziemi na pewną śmierć. Po wielu latach kursowania przystani ludzkości po kosmosie, jej mieszkańcy są prawie nieśmiertelni, mają rozwinięte technologie, nie muszą jeść, ponieważ ich organizmy same produkują energię i same się uzdrawiają. Wszystko brzmi idealnie, prawda? Niestety tak nie jest, bo na statku dochodzi do komplikacji i konieczne jest zdobycie zapisanych wspomnień, które znaleźć można na Ziemi.
Na misję odnalezienia wspomnień, mających uratować kosmicznych pielgrzymów przed śmiercią, wynikającą z błędów systemów sterujących arką mają uchronić Lilo i Rez. Wyruszają oni w nieznane, wierząc, że zastaną wyniszczone, bezludne miejsce.
Wkrótce przekonają się jak bardzo się mylili. Cała Ziemia porośnięta jest lasami, a ludzie żyją i mają się dobrze. Od koczowniczych plemion, po demokratyczne miasto mieszczące miliony ludzi.
Bohaterowie zagoszczą w Londynie z czasów wiktoriańskich, w którym poznają arystokrację jak sprzed wieków. Futurystyczne miasto rządzone przez królową Lys, prymitywne plemiona zamieszkujące lasy, a wszystko to by odnaleźć Bibliotekę Snów.
Bez wątpienia "Pył Ziemi" to błyskotliwa i intrygująca opowieść o przyszłych losach cywilizacji. Liczne, futurystyczne wizje szokują i fascynują. Świat stworzony przez autora oszałamia złożonością. Momentami można odnieść wrażenie, że autor miał za dużo dobrych pomysłów, więc postanowił je wszystkie zawrzeć w tej powieści, przez co niespodziewanie skaczemy od jednego do drugiego wątku. Takie szaleńcze tempo, dynamika akcji i zwariowanie fabuły, mimo początkowych obiekcji bardzo mi się spodobało.
Postaci również przypadły mi do gustu, ponieważ autor w ciekawy sposób opisał przemiany jakie zachodzą w świadomości ludzi, czyli niezwykły rozwój u niektórych, a u innych mentalne cofanie się w rozwoju i prymitywne zachowania.
Powieść jest nieobliczalna, nigdy nie wiemy co spotka bohaterów na następnej stronie.
Niestety zawiodło mnie zakończenie, rozumiem, że autor chciał wypełnić pewne wyartykułowane przez bohaterów oczekiwania, ale jednak spodziewałam się czegoś innego.
Podsumowując "Pył Ziemi" to powieść nieco szalona i nieprzewidywalna. Kalejdoskop zdarzeń może oszałamiać,ale ja uważam to za zaletę, bo nie można się nie nudzić. Pomysły autora są nieobliczalne, ale zarazem fascynujące. Zakończenie nie do końca spełniło moje oczekiwania, ale to jedynie moje odczucie.
Ogółem szczerze polecam tę powieść, całość była świetna, jedynie sam koniec pozostawił lekki niesmak.
za książkę dziękuję portalowi czytampierwszy
Wiek XXIV. Ziemia umiera. Yggdrasil to statek, który zostaje wystrzelony w przestrzeń kosmiczną. Znajdujący się na nim ludzie mają zapewnić przetrwanie gatunku. Mija siedemset lat, Lilo i Rez, dwoje podrasowanych, nieśmiertelnych Ziemian, wraca na Ziemię. Muszą znaleźć Bibliotekę Snów, która zawiera wspomnienia ludzkości. Od powodzenia ich misji zależy ocalenie statku i jego pasażerów. Czy uda im się zdobyć to, po co przybyli?
Muszę przyznać, że bardzo trudno było mi wgryźć się w fabułę tej powieści. Początek dłużył się niemiłosiernie i nie mogłam doczekać się tego, aż w końcu coś zacznie się dziać. Obawiałam się, że porzucę lekturę powieści, ale postanowiłam dać jej szansę. Dopiero w momencie, gdy ludzie, których spotkali Lilo i Rez, zorientowali się, że ci są nieśmiertelni, poczułam, że to może być całkiem ciekawa historia.
Lilo i Rez mnie przerażali. Jak już wspomniałam, byli to podrasowani Ziemianie, ale nie powiedziałabym, że w ich zachowaniu było wiele ludzkich odruchów. Zdecydowanie nie chciałabym ich spotkać w ciemnym zaułku. W sumie w jasnym też nie. Żadne z nich nie przekonało mnie do siebie. Rez miał dla mnie zbyt rozbuchane ego. Lilo nawet nie miałam okazji poznać. Szkoda, że autor nie dopuścił jej do głosu, bo to mogłoby być ciekawe. Intrygowało mnie jej spojrzenie na całą tę sprawę, ale musiałam obejść się smakiem. Żałuję też, że nie pociągnięto wątku dotyczącego relacji między bohaterami. Potraktowano to po macoszemu. Moją uwagę przyciągnął za to Jack, który rządzi w Londynie. On został lepiej wykreowany i ma w sobie więcej życia niż Rez i Lilo razem wzięci.
Nie wszystkie wątki w powieści dobrze wybrzmiały. Weźmy na przykład wiktoriański Londyn i sprawę dotyczącą śmierci prostytutek. Wątek kończy się, zanim jeszcze na dobre się rozpocznie śledztwo. Mam też wrażenie, że niewiele wnosi do samej fabuły. Może się mylę, ale czasem wydawało mi się, że autor chciał pokazać za dużo i nie wiedział, na czym się skupić.
Na ogromny plus mogę zaliczyć wspomnianą Bibliotekę Snów. Wszystko co było z nią związane, moim zdaniem zostało dopięte na ostatni guzik i całkiem nieźle zagrało. Lilo i Rez, wyruszając w swoją podróż, nie mieli nawet pewności, że ona istnieje. Byłam ciekawa, czy uda im się ją znaleźć i co w niej znajdą.
Spodobało mi się też to, co na Ziemi odnaleźli bohaterowie. To miała być wymarła planeta, a tu niespodzianka. Są na niej ludzie, mają się całkiem nieźle i rządzą się swoimi prawami. Czegoś takiego nie spodziewali się Lilo i Rez. Mnie również to zaskoczyło.
Pył Ziemi to nie jest powieść idealna. Trudno kibicować bohaterom, którzy są znudzeni sobą i swoim życiem. Zabrakło im pazura. Wiem, że nie każdemu przypadnie do gustu ta historia. Ja miałam problem z tym, w jaki sposób opisywano telepatyczne porozumiewanie się Lilo i Reza. Jakoś mnie te nawiasy raziły, ale nie mówię, że to jakiś wielki błąd. Czasem też raził mnie nadmiar przekleństw. Bez niektórych mogłoby się obyć. Rafał Cichowski ma też specyficzne poczucie humoru. Do mnie przemówiło, lecz nie wszystkich kupi.
Ludzie od wieków zastanawiają się jak ziemia będzie wyglądać w przyszłości. Rafał Cichowski w swojej książce "Pył ziemi" zabiera nas siedemset lat w przyszłość, łączy różne gatunki literackie i zamieszcza je na trzystu szesnastu stronach.
Głównymi bohaterami powieści są Lilo i Rez, którzy przybywają na ziemię z miejsca zwanego Yggdrasil. Ich zadaniem na ziemi jest odnaleźć tajemniczą Bibliotekę Snów, która kryje w sobie wspomnienia ludzi potrzebne do ratowania miejsca, z którego przybyli. Trafiają do zrekonstruowanego dziewiętnastowiecznego Londynu, gdzie nawet powietrze jest sztuczne i dodatkowo w jego składzie znajdują się środki narkotyzujące jego mieszkańców, poznają tam lorda Jacka Nothinga, twórcę miasta. Lord okazuje się przepustką do Biblioteki Snów dla Lilo i Reza, ponieważ od lat układa plan zemsty na królowej miasta-państwa Aurory Lys,za wygnanie go z państwa-miasta. Od tego momentu zaczyna się cała przygoda dwójki bohaterów, pragnących uratować swój dom.
“W skali wszechświata jesteśmy jak robale, które żyją jeden dzień tylko po to, by przedłużyć gatunek. Większość z nas jedynie konsumuje, wydala, płodzi i umiera. Absolutnie nic nie ma sensu. Nawet miłość jest tylko chemicznym procesem zaprojektowanym przez ewolucję żeby wrobić nas w rozmnażanie. Ale czasem… bardzo rzadko, pojawiają się przebłyski światła, gdy wszystko przestaje być ważne, gdy możesz po prostu zatracić się w tym bez reszty i wreszcie przestać się bać.”
Akcja powieści Cichowskiego nabiera dynamicznego tempa, już od pierwszych chwil po przybyciu bohaterów na Niebieską Planetę. Są moje momenty, w których oczywiście zwalnia, ale tylko po to by znów się szybko rozkręcić. Dynamiczności fabule nadają bogate opisy wydarzeń oraz odczuć narratora, którym jest jednym z głównych bohaterów. Autor również wplata w swoją powieść jeden z najciekawszych wątków z historii Londynu. Postaciom mimo tego, że są różnorodne, to nie posiadają cech, które by je od siebie wyróżniały. Już na samym początku wiadomo, kto jest zły, a kto dobry i brakuje jakiegokolwiek elementu zaskoczenia, który mogłyby to zmienić. Cichowski w swojej powieści posługuje się lekkim, prostym, czasem naukowym językiem, jednak nie trzeba znać dobrze terminów naukowych, by zrozumieć, co one oznaczają. Powieść jest miszmaszem gatunków literackich, które autor bardzo umiejętnie przeplata przez siebie. Dzięki czemu moim zdaniem zaspokaja gusta wielu czytelników.
Nad sięgnięciem po "Pył ziemi" myślałam dość długo. Zanim poznałam jej treść pomyślałam o niej "to zapewne kolejna książka, nawiązująca do tematu końca ziemi, która będzie nudna ", ale postanowiłam dać jej szansę. Już od pierwszych stron moje zdanie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Wciągnął mnie fantastyczny opis podróży bohaterów na Ziemię, a potem wciągałam się coraz bardziej. Niechętnie zamykałam książkę, by makaron się nie rozgotował. Książka zachęciła mnie również do sięgnięcia po inne utwory Cichowskiego, z nadzieją, że będą tak samo dobre, jak ta.
“Cierpliwy, nieskończony czas pokona miłość, ciebie, mnie, Ziemię i wszechświat, zgasi każde uczucie, wyleczy każdy ból i przykryje wszystko grubą warstwą ciszy. W przeciwieństwie do nas, będzie tu od początku do końca.”
Polecam?
Oczywiście. Książka jest idealną pozycją do przeczytania dla tych, którzy lubią oderwać się od świata rzeczywistego i znaleźć się w świecie dalekiej przyszłości, jak i dla osób lubiących książki z dobrą dynamiczną akcją. Idealnie sprawdza się jako lektura przed kominek czy na niedzielne leniwe leniuchowanie na kanapie.
KOSMOS, GWIAZDY ITEPE…
Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce, czyli w czasach kiedy miałam lat …naście lubiłam czytać fantastykę. Pochłaniałam jak leci- Asimov, Bułyczow, Strugaccy, Dick, Lem. A potem coś mi w mózgu się przestawiło i zaczęłam szukać innej lektury, zarzucając na długo statki kosmiczne, asteroidy, skafandry i spacery w stanie nieważkości. Teraz poczytam czasami Lema (do którego słabość mam wielką i wielki sentyment), a nawet jakiś rok temu dałam się powalić na kolana „Marsjaninowi” Weira, zanim humor i pomysłowość Marka Watney’a rozsławił w swoim filmie Ridley Scott. Można mnie mało wyszukanie nazwać „betonem”, ale dla mnie polska fantastyka to Stanisław Lem, koniec, pozamiatane. Po jakiego czorta sięgnęłam więc po książkę Cichowskiego? Bo tak. Bo jestem kobietą, a kobiecie wolno.
Posłuchajcie pewnej historii… Ziemia zaczęła umierać. Ludzkość zbudowała więc wielki, genialny statek kosmiczny i wystrzeliła się w kosmos. Nie cała ludzkość, to byłoby za dużo; poleciała ludzkość posiadająca lotny umysł, wysokie stanowiska albo duże pieniądze oczywiście. Cała reszta, ta nic nie warta, biedna i byle jaka, została na ziemi. Na pohybel … temu, co miało nadejść. Minęło ileś tam setek lat krążenia w pustce kosmosu i ta „lepsza strona ludzkości” zapragnęła sprawdzić, czy Matka Ziemia jakimś cudem aby nie przetrwała. Bo kosmos, owszem, spory jest, ale wody jakby zaczęło brakować… Z misją na Ziemię lecą więc Lilo i Rez. Mają sprawdzić, czy Ziemię trafił przysłowiowy szlag, czy też może jest szansa na powrót. I odnaleźć coś, zwanego Biblioteką Snów.
Teoretycznie taki był punkt wyjścia, ale w kilku zdaniach napisać o czym jest „Pył ziemi” Rafała Cichowskiego to tak, jakby opisać w jednym akapicie o czym jest Stary Testament. Krócej będzie napisać, czego tam nie ma; a więc nie ma: syren, czerwonego autobusu, popcornu i strusi. Oczywiście żartuję, ale faktem jest, że autor zaserwował w swojej książce taką masę cytatów, odniesień, skojarzeń i zrzynków ze współczesnej popkultury, że może się od tego zakręcić w głowie. Czego tam nie ma! Jest i „Gladiator”, i staroskandynawskie mity, i Kuba Rozpruwacz, i królowa przypominająca Galadrielę, i nawet „Gra o tron” jest! Misz- masz kompletny, który jakimś cudem trzyma się kupy i nie rozlatuje na kawałki. (A już myślałam, że takie cuda zdarzają się tylko Neilowo Gaimanowi, mojemu ulubionemu magikowi…). Uwierzcie mi, nawsadzać tyle cytatów jak rodzynek do ciasta i upiec je tak, żeby nie było zakalca- to nie lada sztuka jest. Cichowski stworzył coś na kształt… bo ja wiem? Statku kosmicznego, który jest napakowany po brzegi cytatami z tego, co już było i świetnie się sprawdziło.
Jest książka Cichowskiego lekką efemerydą gatunkową, bo rzadko czytam coś, co jest połączeniem sci-fi z powieścią gotycką, do tego ze sporą dozą futuryzmu. Ale jest, istnieje; autor pokazał, że wyobraźni mu nie brak, a z popkultury czepie pełnymi garściami ciesząc się z tego jak dzieciak. Tyle tylko, że w pewnym momencie ten natłok wrażeń zaczyna być męczący. Musiałam odłożyć czytnik, przewietrzyć głowę, odczekać dzień, żeby spokojnie skończyć. Fajnie, ale za dużo. A co za dużo, od tego trzeba odpocząć. Na plus zaliczam autorowi dość skuteczne mylenie tropów, narrację, która nie przebiega liniowo, ale… bo ja wiem jak? Skokowo chyba. Podoba mi się też język, jakim jest napisany „Pył ziemi”. I jeszcze to, że jak na książkę futurystyczną w końcu, nie zalewa nas potok technicznego żargonu (jest tam tego trochę, ale przecież inaczej się nie da, taka konwencja). Podsumowując- kto chce zobaczyć jak może wyglądać nasza planeta za- powiedzmy- siedemset lat, może spokojnie po książkę Cichowskiego sięgnąć. Pytanie tylko, czy wam się ta wizja spodoba?
Spodziewałam się naprawdę genialnej książki. Bardzo zaciekawiła mnie historia Reza i Lilo, którzy przybywają na teoretycznie wymarłą Ziemię z niezniszczalnego statku z kosmosu. Troszkę się jednak zawiodłam, ponieważ odnosilam wrazenie, że autor ślizga się po temacie, jego opisy rzeczywistości i technicznych nowinek są niedokładne i trochę chybione. Chyba największe wrazenie zrobił na mnie Jack Velentine i jego cięty dowcip.
„Pył Ziemi”, jest pierwszą książką autorstwa Rafała Cichowskiego, z którą się spotkałam i muszę przyznać, że od razu zakochałam się w sposobie pisania autora. Nie często sięgam po książki postapokaliptyczne, przedstawiające upadającą Ziemię, ani takie, w których po upadku, powracają na nią ludzie. Jednak ta pozycja, jest według mnie na tyle wciągająca i intrygująca, że każdy, nawet ci, którzy nie przepadają za takim klimatem, powinni po nią sięgnąć, ponieważ autor stworzył niezwykły świat, mieszając ze sobą wiele różnych gatunków literackich i czerpiąc z nich jedynie to, co najlepsze.
Historia opowiedziana przez autora pokazuje nam, jak ludzkość została zmuszona po opuszczenia Ziemi w XXIV wieku, gdy planeta zaczęła niespodziewanie umierać. Ludzie, mieszkający wtedy na Ziemi postanowili ocalić swój gatunek, poprzez wysłanie w przestrzeń kosmiczną statku pokoleniowego, którego nazwali Yggdrasil. Gdy po upływie siedmiuset lat na powierzchnię Ziemi przybywają dwie tajemnicze istoty, która przeszła tyle zmian, że trudno ich dłużej nazywać ludźmi, wiele rzeczy zaczyna się dziać, a tajemnice wychodzą na jaw… Lili i Rez, którzy zostają wysłani na Ziemię z bardzo ważną i trudną misją odnalezienia Biblioteki Snów, w której przechowywana jest bezcenna wiedza ludzkości, muszą zrobić wszystko, co są w stanie, by im się udało. Od powodzenia ich misji zależeć może przerwanie statku…
„Pył Ziemi” jest niesamowicie harmonijną mieszanką bardzo wielu gatunków. Bez problemu można odnaleźć w niej wątki rodem z rasowej space opery, w postaci podróży statkiem pokoleniowym i eksploracji kosmosu. Mamy tu również wątki kryminalne, na przykład sytuację, gdy bohaterowie muszą odnaleźć mordercę w XIX wiecznej kopii Londynu, ale również elementy hard science fiction, głównie w postaci niezwykłych rozwiązań technologicznych, w jakie wyposażeni są Lilo i Rez. Na początku lektury bałam się, że zbyt dużo różnych, pomieszanych ze sobą gatunków, na tak małą objętościowo książkę będzie straszne, że wszystko będzie się wydawać sztuczne, jednak po skończeniu lektury muszę przyznać, że nie wyobrażam sobie teraz tej historii przedstawionej w żaden inny sposób. Autor bardzo sprawnie przechodzi pomiędzy wątkami i czytając, nie mamy poczucia, że oddziela je wyraźna granica.
Podsumowując, książka „Pył Ziemi” naprawdę spodobała mi się i skradła mi kilka bardzo dobrze spożytkowanych godzin. Historia wciągnęła mnie do tak dobrze znanych mi miejsc, a jednak przedstawionych w zupełnie inny sposób oraz z zupełnie innej perspektywy. Choć nie przepadam za książkami pisanymi w narracji pierwszoosobowej, to jednak historia opowiedziana przez Rez’a była intrygująca. Dzięki jego narracji mogłam bardzo dobrze go poznać, to co nieco mnie zabolało w jego opowieści to niemalże pomijanie Lili, przez całą książkę czułam jakby była dla niego ważna, a jednak prawie nic o niej nie wiem…
W XXIV Ziemia umiera. W kosmos zostaje wysłany statek kosmiczny Yggdrasil wraz z ludźmi i nadzwyczajnym bytem. Takim, który został zmieniony genetycznie i nanotechnicznie, tak, aby zagwarantować ludzkości nieśmiertelność.
700 lat później Lio i Rez wracają na Ziemię. Ich celem jest odnalezienie tajemniczej Biblioteki Snów, w której zawarte są wspomnienia ludzkości. Dla głównych bohaterów powrót okazuje się być jednak zadziwiający. Nie tego się spodziewali po przybyciu na błękitną planetę. Rzeczywistość ich zaskakuje, lud żyje. Jednak mimo przetrwania ludzkości w lekturze buszuje pełno zagrożeń, a rzeczywistość nie jest tak bezpieczna, jak może się wydawać.
Pył Ziemi to książka, w której przeplata się wiele gatunków literackich. Jest to powieść chwilami zaskakująca i nietuzinkowa. Jednak to wszystko sprawia, że czuję pewnego rodzaju niedosyt. Książka nie jest jakoś szczególnie unikatowa. Jest w niej dosłownie misz-masz. Wszystkiego po trochu, a niektóre schematy wydają się brzmieć podobnie względem innych lektur typu fantasy i nie tylko.
Nie jest to zła książka, czyta się ją lekko i przyjemnie, jednak mi w niej czegoś brakowało, przez co nie jestem w pełni usatysfakcjonowana.
Mocna, bezpardonowa opowieść o emocjach biorących górę nad zdrowym rozsądkiem i powrotach do domu, który pod naszą nieobecność nagle stał się zupełnie...
Wyobraź sobie, że już nigdy nie musisz się martwić o pieniądze. Twoja praca jest czystą przyjemnością, a twoje życie niekończącym się pasmem sukcesów...
Przeczytane:2019-03-10,
"Pył Ziemi" Rafał Cichowski książka ciekawa chociaż historia nierealna, połączenie science fiction z gotycką powieścią wiktoriańską, książka która na pewno zaciekawi nie jednego.
Historia toczy się w wieku XXIV Ziemia jest nie do odratowania, ciągłe wojny i zanieczyszczenie środowiska prowadzą do zagłady. Żeby przetrwać ludzie wyruszają w przestrzeń kosmiczną ogromnym statkiem o nazwie Yggdrasil. Siedemdziesiąt milionów ludzi teraz będzie błąkać się po przestrzeni kosmicznej ale niestety tam też nie jest bezpiecznie dlatego siedemset lat później na Ziemię postanawiają wrócić Rez i Lilo. Zmodyfikowani technologicznie agenci chcą odszukać tajemniczą Bibliotekę Snów dzięki której będą mogli uratować Yggdrasil. Niestety tutaj też nic nie jest proste okazuje się że ludzie którzy nie odlecieli statkiem nadal żyją. Czy agenci odnajdą Bibliotekę Snów? Czy uda im się powrócić w przestrzeń kosmiczną? To wszystko w książce.
Książka dość fantastyczna ale powinna skłonić ludzi do refleksji w końcu jeśli nadal nie będziemy dbać o naszą planetę to nikt nie wie co się z nią stanie za kilkaset lat. W książce bardzo dużo się dzieje akcja jest szybka, nie da się nudzić, przedstawione są trzy różne miejsca i społeczności - prymitywne plemię, doskonałą replikę XIX- wiecznego Londynu oraz nowoczesną stolicę świata Aurorę. Każde miejsce jest inne i każde wnosi coś innego do książki, nic nie jest oczywiste. Wszystko opowiadane jest z perspektywy głównego bohatera Reziego ale Lilo też dużo wnosi do akcji.
Pył Ziemi bardzo bardzo pozytywnie zaskakuje a czasami intryguje i przeraża, na pewni nie da się przy niej nudzić. Zapraszam fanów science fiction do lektury.