Obcy
Taichi Yamada

"Pojawienie się zmarłych w świecie żywych to naruszenie podstawowych zasad natury, na których opiera się życie."

Nie bardzo wiedziałam czego się spodziewać po tej niewielkiej książce. Ma ona bowiem niecałe dwieście stron, a autor, jak do tej pory, był mi zupełnie nieznany. Jednak zachęcił mnie opis, oraz ciekawa okładka, sugerująca, że ktoś się czegoś bardzo boi.?

Bohater tej książki, 47- letni, rozwiedziony pan Harada, nie bał się, a powinien. Pewnego dnia, bowiem, spotyka swoich rodziców i nie byłby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że oboje oni od ponad trzydziestu lat nie żyją. Czy to naprawdę oni, czy tylko ktoś do nich podobny?? i co dalej ? Jak dalej rozwinie się ta sytuacja i w ogóle jak to wszystko się skończy ?

Czytając tę książkę,  miałam uczucie,  jakbym oglądała jeden z tych azjatyckich horrorów (jeszcze zanim zjechały totalnie z jakością i zaczęto je produkować na ilość) kiedy niby nic się nie dzieje a dzieje się wszystko. Kiedy jakiś jeden odgłos dochodzący z mieszkania na górze jeży włosy, zwłaszcza że nad wami nikt nie mieszka. Rozumiecie, o czym mówię? W tej książce tak jest, niby wszystko jest oki, a nie jest. Bo wszystko jest dziwne, oniryczne i w końcu nie wiadomo, co jest jawą co snem, kto żyje, a kto nie i właściwie kto tak naprawdę śni, a komu się tylko wydaje, że dobrze wygląda w lustrze. 

Podobała mi się ta książka, takie coś zupełnie innego niż większość książek, które zazwyczaj czytuję. Jeśli ktoś lubi takie klimaty, to polecam serdecznie.