W mrocznych zakamarkach ludzkiego umysłu kryją się najbardziej fascynujące koszmary i tajemnice.
Rok 1986. Eddie i jego przyjaciele dorastają w sennym angielskim miasteczku. Spędzają czas, jeżdżąc na rowerach i szukając wrażeń. Porozumiewają się kodem: rysowanymi kredą ludzikami. Pewnego dnia jeden tajemniczy znak prowadzi ich do ludzkich zwłok. Od tej chwili wszystko zmienia się w ich życiu.
Trzydzieści lat później Eddie i jego przyjaciele dostają listy z wiadomością napisaną tajemniczym kodem z dawnych lat. Uważają, że to żart do momentu, gdy jeden z nich nie ginie w niewyjaśnionych okolicznościach. Do Eddiego dociera, że jedyną drogą do ocalenia siebie przed podobnym losem jest próba zrozumienia, co tak naprawdę stało się przed laty.
Kredziarz to najlepszy rodzaj suspense'u, w którym teraźniejszość doskonale współgra z reminiscencją, każda postać jest wyraźnie zarysowana i interesująca, żadna z zagadek nie pozostawia w czytelniku niedosytu, a zwroty akcji zaskoczą nawet najbardziej doświadczonego czytelnika.
,,Niesamowicie hipnotyzująca książka. Kredziarz jest senną powieścią, pełną koszmarów. Niespokojną i nie dajcą spokoju, naznaczoną cieniem i światłem. Fabuła przyspieszy twoje tętno i zamrozi krew. Narodziła się moczna gwiazda".
--A.J. Finn, autor powieści The Woman in the Window
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2021-10-27
Kategoria: Horror
ISBN:
Liczba stron: 384
Tytuł oryginału: The Chalkman
Z C. J. Tudor spotkałam się już przy okazji jej innej książki pt. „Śmierć Anne Thorne”. Choć nie była to pierwsza pozycja tej autorki wydana w Polsce, to było to moje pierwsze zetknięcie się z jej twórczością. Już wtedy wiedziałam, że z pewnością nie ostatnie. Książka „Kredziarz” tylko utwierdziła mnie w tym przekonaniu. Powieść zdobyła dwie ważne nagrody i stała się bestsellerem.
Autorka bardzo wcześnie zaczęła zarabiać na własne utrzymanie, a pisaniem książek zajmowała się od wczesnego dzieciństwa. Widać w jej pisaniu prawdziwą pasję.
Powieść „Kredziarz” jest przez sporo osób porównywana do książki Stephena Kinga pt. „To”.
Zgadzam się z tym, że między tymi dwoma pozycjami są podobieństwa. Między innymi to, że głównym bohaterem zbiorowym jest tutaj grupka dzieciaków, składająca się głównie z chłopców oraz jednej dziewczyny. Dzieciaki spędzają ze sobą mnóstwo wolnego czasu. Mieszkając w tak małym miasteczku jak ich – Anderbury – nie mają szans skorzystać z wielu interesujących rozrywek, ale nie mogą również narzekać, bo sami starają sobie coś zorganizować . Jednym z ich ulubionych zajęć jest rysowanie rysunków kredą, przy pomocy tajnego kodu. Każdy z nich ma swój kolor. Osoba, która wezwała ich tamtego dnia, by odkryli trupa, posługiwała się kolorem białym. Nie miał go nikt inny.
Żyjąc w tak małym miasteczku, jak to, trzeba stale mieć na uwadze, że jest się jak „na widelcu”. Wszyscy znają wszystkich, więc zachowanie tajemnicy jest trudne, jeśli nie niemożliwe.
Tak się wydaje, czytając kolejny blurb na tylnej okładce każdej tego typu książki. Bohaterowie tej konkretnej historii – wszyscy razem i każdy z osobna – mają sporo do ukrycia i w dużej, jeśli nie przeważającej części, ukryć im się to jednak – o dziwo - udaje.
Tajemnice ma nauczyciel ze szkoły chłopców – Pan Halloran – chorujący na niezwykle rzadkie schorzenie, albinizm. Z tego powodu dzieciaki nazywają go Kredziarzem.
Fascynacja nastolatkami i rysowanie ich obrazów w samotności przerodziły się w romans z jedną z nich, a to z kolei zaowocowało ciążą.
Tajemnicę ma wielebny Martin – założyciel , można by rzec, ruchu nienawiści.
Tajemnicę ma dziewczyna zwana Waltzerką, oraz jej koleżanka Elisa. Obie spotykają się z nieodpowiednimi mężczyznami.
Tajemnicę mają rodzice jednego z chłopców, Eda Adamsa. Praca w klinice zajmującej się usuwaniem niechcianych, bądź nastoletnich ciąż przysparza im obojgu nie lada kłopotów.
A nawet on sam. Jego tajemnica jest ważną częścią fabuły, więc nie będę jej zdradzać. Trzeba przeczytać i przekonać się samemu.
Niektóre z tych tajemnic do końca historii częściowo pozostaną w ukryciu. Inne zostały odkryte przez niewiele osób, które nie mają ochoty podzielić się nimi z większym gronem. Pan Halloran odkrył, co jeden ze starszych chłopców zrobił Edowi na placu zabaw. Obaj milczeli do samego końca.
Ed odkrył, kto stoi za okaleczeniem oraz śmiercią dwojga z jego przyjaciół. Poznał powody ich postępowania, a nawet uznał, że nie znał ich tak dobrze, jak mu się wydawało.
Odkrył również sekret swojej mamy, z powodu którego jego rodzice często się kłócili.
Poznał sekret swojej najbliższej przyjaciółki i choć nic nie było w stanie trwale ocieplić ich relacji, trochę się do siebie z tego powodu zbliżyli.
Autor odkrył również w jaki sposób zdechł pies jednego z chłopców. To zdarzenie okazało się być nieszczęśliwym wypadkiem.
Nie doszło by do tego wszystkiego, gdyby w mieście nie pojawił się trup. Odkrycie go wiąże się z odkryciem nie jednej tajemnicy, więc nic więcej nie będę zdradzać. Trup był rozczłonkowany; znaleziono jego ręce, nogi i tułów, lecz dopiero pod koniec historii dowiadujemy się, co się tak naprawdę stało z jego głową oraz kto go znalazł.
Trup , rysunki wykonane kredą w różnych kolorach oraz liczne sekrety są motorem napędowym tej historii, choć trzeba przyznać, że styl autora jest tak dobry, że nie potrzebuje żadnego, nawet najmniejszego ciągnika, a czytelnik wprost nie może oderwać się od lektury, tylko prze i prze do przodu, jednocześnie chcąc i nie chcąc skończyć czytać. Tak się dzieje w przypadku naprawdę dobrych książek.
Jego bohaterowie są niesamowicie wielowymiarowi; żaden nie wydał mi się sztuczny, każdy ma ludzkie cechy, drobne ułomności, ulega wypadkom, jest świadkiem śmierci, czy ciężkiej choroby, lub przypadłości w swojej rodzinie. Każdy z nich jest naprawdę świetnie skonstruowany i wyjątkowy.
Ciężko się pisze recenzje książek, do których nie ma się do czego przyczepić. Rozczarowało mnie chyba tylko jedno. Ciut słabsza końcówka i niektóre rozwiązania fabularne. No ale u mnie często jest tak, że czytając książkę chętnie bym ją napisała od nowa, ratując świat, wszystkich ulubionych bohaterów i tworząc może nie szczęśliwe, ale otwarte zakończenie, dające nadzieję, na życie, a nie na rychłą śmierć.
Witajcie w miejscowości Chapel Croft. W tej uroczej angielskiej wiosce w XVI wieku na stosie spalono grupę wieśniaków, w tym dwie nastolatki. Trzydzieści...
Nowa książka autorki Kredziarza. Skrzypienie desek podłogi, dreszcz przebiegający po plecach, poczucie, że ktoś skrada się za plecami... Przygotujcie...
Ocena: 5, Przeczytałam, Mam,
Okładka przedstawia rysunek wisiel*a, na czarnym tle namalowanego kredą. Jest satynowa w dotyku, co czyni ją taką bardziej klimatyczną. Grzbiet posiada piaskowe wykończenie ludzików, których jest cała masa. Ogólnie intrygująca okładka, gdzie szybciej chcemy zapoznać się ze środkiem. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Mamy kremowe strony, czcionkę wystarczającą dla oka. Marginesy i odstępy między wersami zostały zachowane, literówek brak.
Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką, nie wiedziałam, czego się dokładnie spodziewać. Czytałam same pozytywne opinie na jej temat, ale jak wiecie, gusta są różne. I tym bardziej, że książka tak długo czekała na przeczytanie... Różnie mogło być. Mimo wszystko czytało się naprawdę szybko i bez przeszkód. Od razu wpadłam do wykreowanego świata przez autorkę, a im dalej w las tym jeszcze lepiej.
Bohaterów mamy sporo, jednak tym głównym jest Eddie. Postrzegamy świat jego oczami. Oczami dziecka, kiedy to mrożące krew w żyłach wydarzenia przewracają jego świat do góry nogami, gdzie ojciec choruje i wszystkie obrazy z jego głowy ulatują. Powiem Wam, że nie ma nic gorszego, gdzie nasza wiedza, pamięć, wspomnienia i ludzie umykają z naszej głowy. Zostaje pustka, jakieś przebłyski... Nawet utrata możliwości poruszania się jest lepsza, w porównaniu do utraty zmysłów... Przykro mi było tego chłopca, to go ukształtowało poniekąd na takiego faceta, jakim jest teraz. Który bardzo dba o pamięć by nie spotkał go los ojca. Jednak sprawy sprzed lat wracają do niego jak bumerang i musi na nowo się z nimi zmierzyć, próbując rozwikłać zagadkę i tajemnicze zdarzenia... Nie polubiłam się jakoś zbytnio z postaciami z tej książki, ale przyjemnie się czytało o ich losach. Są dobrze wykreowani, z krwi i kości, nie brakuje im niczego, a każdy z nich jest inny.
Narracja prowadzona jest na przestrzeni dwóch przedziałów czasowych - w przeszłości i teraźniejszości. Obserwujemy losy Eddiego jako dziecka, nastolatka a następnie jako dorosłego człowieka. Nie tylko jego, bo jego kolegów również. Powiem Wam, że to było dobre, takie przeplatanie z przeszłością, bo mamy lepszy obraz całej historii. I muszę przyznać, że fabuła była świetnie przemyślana, nie spodziewałam się takiego obrotu i spraw i nigdy nie domyśliła bym się wydarzeń, jakie akurat tutaj mają miejsce. Akcja biegnie dosyć szybko, nie ma nudy, co rusz coś się dzieje i to takiego, że otwieramy szeroko buzię ze zdziwienia. Ale jak to możliwe? Dlaczego? Wiele pytań kotłuje się w naszej głowie.
Reasumując uważam, że jest to niezły thriller, kryminał, który zajmie Wam kilka chwil. Dobrze wykreowani bohaterowie, fabuła dopracowana pod każdym kątem, że nie sposób domyślić się dalszych zdarzeń czy zakończenia. Historia, która może zatrzeć się w pamięci. Są tu sceny, chociaż nie ma ich wiele, niezbyt przyjemnych. Wiem, że mogą Was zbulwersować, obrzydzić, pozostawić spory niesmak - jak w moim przypadku. Niemniej jednak książka naprawdę jest dobra i warta uwagi. Cieszę się, że po czasie mogłam w końcu się z nią zapoznać. Polecam.