Wydawnictwo: PIW
Data wydania: 1976 (data przybliżona)
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: b.d
Liczba stron: 142
Komisarz Maigret pada ofiarą złodzieja kieszonkowego. Wkrótce nienaruszony portfel wraca do właściciela, a razem z nim zjawia się złodziej, lękający się...
Komisarz Maigret nie znalazł czasu dla pewnej starszej pani, która przez kilka dni czekała na niego cierpliwie pod biurem. To był błąd. Później mógł poznać...
Ocena: 5, Przeczytałam,
Mimo tytułu i tego, co widzimy na okładce to oczywiście nie jest książka o kocie i papudze, chociaż ta para odgrywa zasadniczą rolę w intrydze, jaką tu przedstawia Georges Simenon - francuski pisarz pochodzenia belgijskiego, twórca postaci komisarza Maigreta. Simenon specjalizował się w powieściach detektywistycznych i kryminalnych, ale napisał również kilka innych. Pozycje te, podobnie jak "Kot", którego właśnie przeczytałam, zawierają pogłębioną analizę psychologiczną i obyczajową.
Bohaterami są małżonkowie Małgorzata i Emil, będący w momencie, gdy zaczyna się opowieść, od pięciu lat w stanie totalnej wojny. Nie rozmawiają ze sobą, porozumiewają się wyłącznie za pomocą karteczek i żyjąc w atmosferze aż dusznej i gęstej od wzajemnej niechęci, trwają tak "obok siebie, ale osobno, drażniąc się nawzajem każdym gestem, każdą intonacją"[1]. Obok siebie, gdyż przebywając w tych samych pomieszczeniach, oglądają razem programy telewizyjne – podczas których Małgorzata robi na drutach, korzystają z kuchni – chociaż każde oddzielnie, a także śpią w jednej sypialni. Nawet na zakupy wychodzą razem – tyle że jedno za drugim, a bywa również, iż śledzą się, by wiedzieć wszystko o swym teraz już raczej przeciwniku niż małżonku.
Prowadzą od dawna swoistego rodzaju grę; przyzwyczaili się do niej, przez lata im się nie znudziła; wydaje się, że znajdują w niej, w tym ciągłym dokuczaniu sobie, jakąś osobliwą przyjemność, która stała się z czasem właściwym sensem ich bycia razem.
To dwoje starszych już ludzi, którzy po stracie pierwszych współmałżonków żyli samotnie w domach naprzeciwko – do czasu, gdy Emil naprawił Małgorzacie cieknącą rurę. Od tamtej pory kobieta zapraszała go do siebie i tak się jakoś stało, że ci dwoje, pochodzący z zupełnie innych, nieprzystających do siebie światów – ona z klasy średniej, właścicielka domów, on zwykły robotnik – pobrali się. W ten sposób doszło do zderzenia nie tylko dwu różnych światów, ale, co istotniejsze, dwu odmiennych natur i osobowości; od samego początku nie wróżyło to ich związkowi dobrze, tym bardziej że zmiany w dotychczasowym sposobie bytowania dotykały Małgorzatę, gdyż do tego czasu "żyła we własnym, nierzeczywistym świecie, który ubarwiała po swojemu. I nagle okazało się, że musi znosić mężczyznę z krwi i kości, hałaśliwego, o ciężkim chodzie, który pali cuchnące cygara i wydziela zwierzęcy zapach"[2], bo "Bouin niczego się dla niej nie wyrzekł, nie podjął żadnej próby, żeby włączyć się w jej świat"[3]. A na dodatek wprowadził się nie sam, "sprowadził przecież na teren tak ściśle strzeżony stworzenie, które ocierało się o meble, jak drapieżnik trze się o pręty klatki, i wpatrywało się w nią uporczywie, nie pozwalając na żadną poufałość nikomu prócz niego samego – swego pana i boga. Bo ku jej oburzeniu dla Józefa Emil Bouin był bogiem"[4].
Józef, kot Emila, nie akceptuje Małgorzaty, a ona go nie znosi. Podobnie zresztą nie tolerują się Emil i jej papuga. Te dwa stworzenia, stanowiące od początku kość niezgody, nagle – wskutek dramatycznych sytuacji, do jakich doszło – stały się przyczyną codziennej próby sił w tragikomicznym konflikcie, w którym pogrążyli się małżonkowie, nie potrafiąc, a raczej nie chcąc wyjść sobie naprzeciw, lecz przeciwnie, wciąż pogłębiając swą niechęć i raniąc się wzajemnie. A jednak gdy Emil opuszcza dom, Małgorzata nie potrafi już żyć sama i doprowadza do jego powrotu, on zaś wraca, bo również czuje się mimo wszystko nierozerwalnie z nią związany.
Nie pamiętam, czy czytałam kiedykolwiek jakiś kryminał Simenona – nigdy nie byłam wielbicielką tego gatunku – więc nie wiem, jakie one są, ale w przypadku "Kota" mogę śmiało stwierdzić, że ta niewielka objętościowo powieść jest znakomicie napisana, a jej fabuła tak skonstruowana, że czyta się z niesłabnącym zainteresowaniem; wciągająca intryga trzyma w napięciu od pierwszych stron aż po ostatnią.
---
[1] Georges Simenon,"Kot", przeł. Irena Szymańska, wyd. PIW, 1976, str. 90.
[2] Tamże.
[3] Tamże.
[4] Tamże.