Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 1994 (data przybliżona)
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 184
Gigantyczny, zbudowany z trzech dwunastokilometrowych kadłubów statek przemierza przestrzeń kosmiczną. Cel podróży - nieznany...
Akcja powieści Prom kosmiczny 03 rozgrywa się w nieokreślonej przyszłości, na olbrzymim, lecącym przez przestrzeń kosmiczną statku. Jej bohaterowie są...
Przeczytane:2015-04-15, Przeczytałem,
Głowy Grega Beara na każdej półce wyglądają niepozornie. To cieniutka książka z okładką, po której znać upływ czasu. Jednak za tą - delikatnie rzecz ujmując - oldschoolową grafiką, kryje się więcej mocy niż można przypuszczać. Przede wszystkim Głowy są napisane jak na starą, dobrą science fiction przystało, prosto, poprawnie i przejrzyście. Żadnych zbędnych opisów, czyste konkrety. Oczywiście, każdy kij ma dwa końce. W powieści nie ma co się doszukiwać nowatorskich metafor. Właściwie, w ogóle trudno w niej o jakiekolwiek. Język nawet nie stał obok artyzmu. Trudno też o skomplikowaną i rozbudowaną historię, na tak niewielu stronach autor mimo wszystko upchnął sporo. Dwa równoległe wątki Głów początkowo wydają się zarówno czytelnikowi jak i bohaterom niepowiązane. Cóż oburzenie potężnej sekty, spowodowane przywiezieniem na Księżyc zamrożonych ludzkich głów ma wspólnego z tajemniczymi pracami naukowymi? Szybko jednak całość składa się na pełen obraz, prowadząc do finału - tyleż uzasadnionego, co łatwego do przewidzenia. Pomimo pewnej oczywistości, zakończenie jest spektakularne, również tchnące duchem klasycznej science fiction. Bear popisał się tutaj naukowym konceptem, który może wykręcić mózg na lewą stronę, chociaż tylko przy zawieszeniu niewiary. Trudno jednak winić autora za to, że dziś większość pomysłów sprzed kilkudziesięciu lat trąci naiwnością. I znowu, ten finał niby jest dobry, ale niezupełnie. Wspomniany już przeze mnie wątek sekty ma ścisłe powiązanie z tym, że jej najważniejsze dogmaty są mocno zagrożone. Bear mógł oszczędzić bohaterowi i czytelnikom oczywistej odpowiedzi na pytanie, czy ta religia jest prawdziwa, ale cóż, nie zrobił tego. Udało mu się tym samym nadać całości konkretniejszy wydźwięk. Bear zadaje nie tylko pytania o wątpliwość podstaw, na jakich opierają się religijne wierzenia. Zastanawia się również nad polityką i nauką, szacuje granice, które na obu tych płaszczyznach człowiek może przekroczyć bez poniesienia kary za swoje uczynki. Przy czym nie widać w Głowach obawy przed nauką, jedynie świadomość, że coś może pójść nie tak. Znacznie surowiej autor spogląda na odpowiedzialność moralną człowieka za pewne kwestie. Udało się to dobrze, przede wszystkim ze względu na kreacje bohaterów. Nie wprowadzono ich wielu, autor poskąpił opisów, ale przynajmniej główny protagonista jest przekonujący. Do jego krewnych można zapałać sympatią. Drażni za to jednowymiarowy sposób, w jaki autor przedstawia ich przeciwników, członków sekty. Gdyby snuli się w czarnych pelerynach, zacierające ręce z demonicznym śmiechem na ustach, byłoby to czasami mniej dosadne od opisów Beara. Trochę rzutuje to na odbiór Głów, spłaszczając je do czarno-białej opowiastki. W świat przedstawiony ani przez sekundę nie można uwierzyć, skolonizowany Księżyc, podzielony między potężne, buńczuczne rodziny, ma jednak niesamowity urok. Chwilę zajmuje zorientowanie się w zasadach rządzących tą przedziwną społecznością, ale naprawdę warto. Same w sobie, byłyby materiałem na rozbudowaną powieść. Są książki, których nie da się ocenić jednoznacznie, bo mają tyle samo wad, co zalet. Głowy to idealny przykład takiej właśnie pozycji. Mimo wszystko, to dobra powieść. Może nie zapadająca w pamięć na zawsze, ale czasu poświęconego na jej czytanie nie uważam za zmarnowany.