Fobos


Tom 1 cyklu FOBOS
Ocena: 5.15 (13 głosów)

Odmów... – szepcze mi do ucha cichy głos. – Wiesz, że nie nadajesz się do tej misji z tym, co masz do ukrycia. Wiesz, że jeśli polecisz, będziesz cierpiała tak, jak jeszcze nikt dotąd nie cierpiał. Odmów w tej chwili... Léonor wchodzi na pokład statku kosmicznego. Doskonale pamięta moment, w którym zobaczyła ogłoszenie o naborze do programu „Genesis”, pierwszego reality show w kosmosie. Sześć dziewczyn i sześciu chłopaków wybranych w ogólnoświatowym castingu ma założyć pierwszą ludzką kolonię na Marsie. Będą poznawać się podczas sześciominutowych randek, by zdecydować, z kim założą rodzinę, gdy dotrą do celu. Léonor uważa, że to jej jedyna szansa nie tylko na zdobycie sławy, ale i na lepsze życie. Przez całe dzieciństwo przechodziła od jednej rodziny zastępczej do drugiej. Nie ma nic do stracenia i zamierza rozegrać tę grę po swojemu.

Informacje dodatkowe o Fobos:

Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2016 (data przybliżona)
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 978-83-7515-394-1
Liczba stron: 448
Tytuł oryginału: Phobos
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Eliza Kasprzak-Kozikowska
Ilustracje:Edigraphie/Dark Crayon/paultarasenko,matthollinshead(fotolia)

więcej

Kup książkę Fobos

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Fobos - opinie o książce

Nie raz czy dwa próbowałam rozpocząć lekturę „Fobosa” (który swego czasu znajdował się na mojej liście „przeczytać, i to czym prędzej!”), lecz za każdym coś mnie od tego odrywało. Ostatnio jednak powiedziałam sobie DOŚĆ!, bo – na litość boską! – ileż można było przedłużać zapoznanie się z tym tytułem, biorąc pod uwagę to, że powieści młodzieżowe coraz częściej mnie rozczarowują, niżeli zachwycają. A że jeszcze akcja toczy się w większości w Kosmosie... Także zaparłam się i zaczęłam przygodę z twórczością pana Dixena, gdzie już na początku przygotowano dla mnie niespodziankę. Ale czy przyjemną?


AUTORZE – TAK SIĘ NIE ROBI...


Nawet nie wiecie, jak bardzo byłam zaskoczona, kiedy pewne, dość istotne informacje zostały podane nam bez mrugnięcia okiem. Przyznam szczerze, że poczułam się wtedy tak, jakby właśnie ten czynnik miał zatrzymać nas przy „Fobosie” na dłużej, gdzie wręcz byśmy oczekiwali tego przepięknego zapachu dokładki wrażeń. Nie powiem, zapewne znajdą się tacy czytelnicy, którym takie zabiegi są na rękę, lecz ja... poczułam się lekko zawiedziona. Fakt, ofiarowana nam bolesna prawda niemal przyćmiła przesłodzone kosmiczne reality-show, co jednak nie zmieniało tego, że ofiarowano mi przepiękny spoiler. Ofiarowano... Rzucono mi nim prosto w twarz, krzycząc donośnie: „Ha, ha, ha! Ciesz się, że cię nie nakarmiłem czymś znacznie gorszym!”. Po czymś takim nie było już chyba dziwne, że obawiałam się dalszej części książki. Skoro w tak ekspresowym tempie podarowano mi tak brzydki prezent, to czego mogłam się jeszcze spodziewać? Kolejnej dawki wyjaśnień tego, co ma mnie czekać w niedalekiej przyszłości? Przepraszam, ale w takim przypadku wcisnęłabym przycisk „przystanku na żądanie” i bym wysiadła z tego czytelniczego autobusu. Jednakże Victor Dixen udowodnił mi, że moje przemyślenia są błędne. Pokazał, że może potknął się na tym przeklętym pasie startu, zaliczając bolesne spotkanie z torem, ale to tylko miało za zadanie zamydlić oczy. Każdy kolejny ruch bohaterów przestał przypominać odhaczanie rzeczy do zrobienia na jakiejś liście, a zaczął nabierać spontanicznych, niekiedy histerycznych kształtów. Wreszcie zaczęło to przypominać prawdziwy program telewizyjny, który grał swoim odbiorcom na nosach, gdzie ci kochali go i nienawidzili równocześnie! „Fobos” przestał jedynie irytować, a zaczął mnie pochłaniać swoją Ziemsko-Kosmiczną atmosferą, nie pozwalając myśleć o niczym innym jak o tym, co się tu jeszcze wydarzy i jakie będą tego skutki!

Niestety nadal było tutaj coś, co niczym kamień w bucie uwierało mnie i nie umiałam tego przeboleć. A mianowicie te przepiękne, sześciominutowe randki naszych bohaterów. Jak jeszcze niektóre spotkania wzbudzały we mnie jakieś emocje (przy ukazaniu pierwszej z nich niemal popłakałam się ze śmiechu, kiedy jedna z kandydatek na żonę zaczęła swoją dość nerwową przemowę, zaskakując przy tym swojego potencjalnego męża), tak przy większości z nich nadzwyczajniej w świecie... ziewałam. Czułam w nich pewną monotonność, jakby nie były to spotkania żywych ludzi, a zaprogramowanych robotów z martwym spojrzeniem. Bardziej emocjonalne okazywały się rozmowy dziewcząt, kiedy to omawiały swoje stroje czy fryzury czy kombinowały, co zjedzą danego dnia.


A TY? CZY TY? NA RANDKĘ W KOSMOS POLECISZ TEŻ?


Nie bez powodu w powyższym tytule pozwoliłam sobie zapożyczyć melodię słynnej piosenki śpiewanej przez Katniss Everdeen w „Kosogłosie”. Doświadczona przez los, walcząca o każdy dzień Léonor, niczym nasza ognista wojowniczka, również nie należy do tego typu dziewczyn, którym można w kaszę dmuchać. Zadziorna, charakterna nastolatka niejednokrotnie udowadniała, że narzucone im z góry zasady gry ani odrobinę nie przypadły jej do gustu, dlatego też robiła co mogła, byle tylko postawić na swoim. I niczym Katniss robiła to z pewnego, dość istotnego powodu. Léonor skrywała przed światem dość istotny sekret, gdzie ten, gdyby ujrzał światło dzienne, mógłby pokrzyżować dosłownie wszystko. Sprawiłby, że ci, którzy dotąd ją kochali i wspierali, odwróciliby się od niej, wytykając ją palcami. A do tego nie zamierzała dopuścić. Jednak im bardziej zatracała się w swojej małej grze, tym bardziej traciła nad nią kontrolę, co owocowało popełnianiem błędów. Zdobyte dotąd zaufanie wśród załogi oraz silna więź z dwoma chłopakami, którzy starali się zrobić wszystko, aby to oni stanęli u jej boku w kulminacyjnym dniu (tzn. zaślubin, które miały stanowić koniec kosmicznych randek) stało na zagrożonej pozycji. A czyhający z boku wróg tylko zacierał ręce na myśl, że jego przyszła ofiara lada moment wpadnie we własną pułapkę nieprzemyślanych ruchów.

Żeby nie było, że jedynie ględzę o głównej bohaterce, to pozwolę sobie przejść do pozostałych postaci. Marcus, Mozart, Kirsten, Safia, Aleksiej, Elizabeth... Nie powiem, trochę ich się tutaj nazbierało, przez co niekiedy ich myliłam i wtedy w mojej głowie robił się totalny chaos sprzecznych danych. Dopiero kiedy na światło dzienne wychodziły poniektóre fakty, zaczęłam spostrzegać różnice między nimi, a zarazem olbrzymie podobieństwo: każdy tutaj skrywał jakiś sekret, którego strzegł jak oka w głowie. Tym samym autor udowodnił, że choćbyśmy pragnęli poznać kogoś od podszewki, to zawsze – ale to zawsze – ta sztuczka nie zostanie przez niego udoskonalona. Umysł drugiego człowieka, niczym Kosmos, nie będzie dogłębnie zbadany, co poniekąd może być... przerażające...


PANIE DIXEN, ALE JAKIM CUDEM LUDZIOM UDAŁO SIĘ RANDKOWAĆ W KOSMOSIE?


Zazwyczaj, kiedy autor powołuje do życia główną bohaterkę, zaczynam obawiać się tego, czy będzie w stanie dobrze ją wykreować. Czy da radę nadać jej realne cechy, nie stworzyć z niej karykatury człowieka? Ale nie martwcie się: ta sama zasada dotyczy również autorek, które w swoich dziełach wcielają się w chłopaków lub mężczyzn. Po prostu nie każdy jest do tego stworzony, jednak Victor Dixen podołał temu wyzwaniu. Stworzył postać z krwi i kości, gdzie liczne zalety nie przyćmiewają swym blaskiem wad, które również błyszczą niczym psu kolczatka. I to nie dotyczyło jedynie Léonor, bo każdy z bohaterów mógł się czymś pochwalić (lub chcieć coś skryć, o czym już zdążyłam wcześniej napisać). Także nie umiem odmówić autorowi kreatywności, jeżeli chodzi o sam zamysł tego romantycznego lotu na Marsa, gdzie nasi bohaterowie mieli dobrać się w pary i żyć sobie długo oraz szczęśliwie na czerwonej planecie. Chociaż, nie powiem, cała ta akcja z firmą, która zakupiła sprzęt od NASA i wykorzystała go w tak karygodny dla wielu uczonych sposób, także wydawała mi się nad wyraz głupia, lecz kiedy zrozumiałam prawdziwe intencje ludzi kierujących całym tym przedstawieniem... Panie Dixen, takie intrygi to ja kupuję bez mrugnięcia okiem!


Podsumowując, „Fobos” nie jest pozbawiony dość wyraźnych, niemal bolesnych wad, jednak – pomimo posiadania ich – nie mogę uznać tej książki za koszmar roku. Pomimo początkowych zgrzytów, udało się naoliwić ten fabularny mechanizm, a wraz z nim odbyć niesamowitą podróż w Kosmos, gdzie każda kolejna doba może ofiarować kolejne niespodzianki, niekoniecznie tylko te dobre. Także jeżeli potrzebujecie zrelaksować się i oderwać się od Ziemi, to „Fobos” na pewno wam to umożliwi, jednak nie wymagajcie od tej historii za wielu cudów.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Vilsa
Vilsa
Przeczytane:2017-08-06, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2017,

Pochłonęło mnie jak czarna dziura. Bardzo dobry pomysł na książkę. Do końca czujemy się uwikłani w tajemnicę, której rozwiązania nie możemy się doczekać.Potworna postać Sereny. I zastanawia mnie, co wyprawia ze swoją córką. A ten koniec! Jak można zostawić czytelnika w takim stanie?! Tym bardziej, gdy czytelnik nie ma pod ręką drugiego tomu...

Link do opinii
Muszę przyznać, że po opisie myślałam, że będzie to lekka młodzieżówka rozgrywająca się kosmosie, ale jak bardzo byłam zaskoczona, gdy okazało się, że to raczej młodzieżowy thriller scifi! Pod tym względem, autor zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Sam pomysł na historię jest bardzo ciekawy - wysłanie wybranej grupy młodych ludzi na Marsa, by tam założyli pionierską kolonię, a wszystko to w formie reality show oglądanego przez wszystkich na Ziemi. Cała fabuła rozgrywa się na dwóch płaszczyznach - jako czytelnik widzimy co rozgrywa się na statku kosmicznym oraz na Ziemi. Oba punkty widzenia okazują się bardziej mroczne niż myślałam, trzymające w napięciu i pełne zwrotów akcji, a to że obserwujemy wszystko z góry czyni książkę jeszcze bardziej ekscytującą. Bohaterów jest dość wielu i choć siłą rzeczy lepiej poznajemy tylko część z nich, to wszyscy są ciekawi i mają potencjał do rozwoju w kolejnych tomach. Podobało mi się też to, że autor zdecydował się stworzyć bohaterów pochodzących z różnych stron świata i różnych kulturowo, a w dodatku każdy z nich skrywał jakąś tajemnicę. Większość historii była z punktu widzenia Leonor, dlatego to w nią najłatwiej się wczuć. Nie jest ona bohaterką idealną, ale na pewno nie jest nudna przez to wydawała się bardziej realna. Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić to same randki w kosmosie, które wydawały się dość sztuczne, szczególnie dialogi między bohaterami. Choć z drugiej strony, czego innego można się spodziewać po ludziach, którzy nie tylko w ogóle się nie znają, ale też wiedzą, że spotykają się na oczach setek tysięcy ludzi, którym muszą zaimponować. No i reakcje bohaterów stawały się trochę bardziej naturalne z czasem, dlatego nie jest to duży minus w moim rozrachunku. Ogólnie powieść czyta się dość szybko, a jeżeli Was tak jak i mnie wciągnie cała historia, to jeszcze trudno się od niej oderwać. Jeżeli lubicie historie rozgrywające się kosmosie, z nutą tajemnicy i intrygi, gorąco polecam Wam "Fobosa"! :)
Link do opinii
Avatar użytkownika - Zakladka
Zakladka
Przeczytane:2016-08-08, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam,
W zasadzie nie spodziewałam się tego iż książka tak bardzo mi się spodoba. Umówmy się, okładka nie zachwyca. Opis oczywiście bardzo mnie zainteresował, bo był dla mnie czymś oryginalnym. Zabrałam się za nią dość szybko i jak się okazało im dalej tym lepiej. Treść książki jest naprawdę jest bardzo ciekawa. Jak już wspomniałam jest bardzo oryginalna. Bo czy ktoś z Was słyszał o programie telewizyjnym realizowanym w kosmosie? Ja bynajmniej nie. Bardzo interesował mnie fakt jak zmienia się zachowania ludzi na przestrzeni tygodni, kiedy będą oni zamknięci w statku oraz będą cały czas żyć w tak małej społeczności. Poza tym każdy z uczestników jest zupełnie innym typem charakteru i niesie za sobą inną tajemnicę, która skrzętnie ukrywa. Ale o tym później. Całą historię poznajemy z perspektywy jednej uczestniczki - Lenor. Jednak w momencie, gdy podróż młodych ludzi staje się już bardziej zaawansowana, przeplatane jest to relacjami z tego co dzieje się na Ziemi. Tym sposobem poznajemy Serenę, główny mózg akcji Genesis. Dzięki niej mamy jasny pogląd na to jakie są kolejne działania sztabu którym ona dowodzi i jakie są ich realne powódki. Co więcej czeka w książce? Z pewnością masa emocji. Każda dziewczyna musi spośród 6 chłopców wybrać tego jedynego, z którym spędzi całe swoje dalsze życie. A to wszystko na oczach widzów! Dodatkowo każda z nich skrywa jakiś sekret. Najwięcej oczywiście wiadomo nam o Lenor. Wiele wątków przewijających się przez książkę odgrywających się na Ziemi miało znaczący wpływ na całą historię. Dlatego bardzo dobrym rozwiązaniem okazało się wprowadzenie ich do książki. Dzięki temu miałam całkowity pogląd na całą sytuację, a czytając to miałam wrażenie iż jestem w centrum zdarzeń. Już samo poprowadzenie fabuły, było iście podobne do najlepszych filmów o kosmosie. Już samo zakończenie zostało tak skonstruowane, iż mam ogromną ochotę na poznanie drugiej części tej serii. Bohaterka ta jest przede wszystkim rozsądna. I choć kieruje się dziwnymi zasadami, na pozór logicznymi, jednak niepasującymi do sytuacji, to da się ją lubić. Niektórym jej skrywana tajemnica ,może wydawać się błaha i wręcz nijaka na tle innych, jednak mając na uwadze jej komfort psychiczny, można stwierdzić iż przeżywa ona liczne rozterki z tym związane. Pozostali uczestnicy wyprawy wykazywali się równie mocnymi przeszłościami. Każdy kolejny rozdział odkrywał ich mroczna i nieciekawą przeszłość, oraz stawiał całą sprawę w nowym świetle. To chyba oczywiste, że książka mi się spodobała. Ba, nawet bardzo spodobała. Nie dość że czytało się ją bardzo dobrze i szybko to jak już wcześniej napisałam fabuła była ogromnie ciekawa. ,,Fobosa" czytałam w autobusach podczas dwugodzinnych podróży i wcale nie przeszkadzała mi muzyka z radia czy rozmowy współpasażerów. W książce można się idealnie zaczytać i zatopić.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Sheti
Sheti
Przeczytane:2016-07-04, Ocena: 5, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam,
,,Fobos" to książka, do której podchodziłam bardzo sceptycznie. W sieci pojawiło się wiele pozytywnych opinii na jej temat, ale były również takie, które prezentowały ją w nieco gorszy sposób. Obawiałam się, że otrzymam kolejną, pełną schematów i stereotypów młodzieżówkę z akcją osadzoną w kosmosie, co ostatnimi czasy robi się coraz modniejsze. A na to nie miałam siły. Nauczyłam się już, że pozytywne opinie innych czytelników nie zawsze pokrywają się z moimi odczuciami po przeczytaniu danej pozycji. Czasami bywa wręcz przeciwnie - dlatego chyba jesteście w stanie zrozumieć moje obawy, bo zapewne nie tylko ja tak mam? Przenosimy się do nieokreślonej przyszłości, do złudzenia przypominającej nasz świat, gdzie NASA została wykupiona przez prywatne przedsiębiorstwo Atlas Capital, którego pierwszym celem stała się kolonizacja Marsa. Aby tego dokonać, rozwinęli program Genesis, który ma być z jednej strony poważną wyprawą, a z drugiej reality show, które oglądać będą mogli wszyscy mieszkańcy Ziemi. Do programu wybranych zostało 12 uczestników: sześć młodych dziewcząt i sześć śmiałych chłopaków. Każdy z nich został wyszkolony w innej dziedzinie, choć równie ważnej, co ma im zapewnić najwyższe szanse na przetrwanie i zbudowanie społeczeństwa. Leonor nie ma nic do stracenia. Nie ma na Ziemi nikogo, za kim mogłaby tęsknić. Została wybrana przez organizatorów tego programu, co wielu uznaje za wielką szansę na lepsze życie - a właściwie na zupełnie nowy start. Dlaczego jednak w ostatniej chwili się waha i tuż przed startem chce zrezygnować? Dzięki Wam Stwórcy, że moje obawy się nie sprawdziły! Owszem, ,,Fobos" jest powieścią młodzieżową, ale również taką, która spodoba się starszemu czytelnikowi. Właściwie chwilami zaczęłam się zastanawiać, kto powinien po nią sięgnąć, bo nie raz pojawiają się w niej przekleństwa czy sytuacje, które moim zdaniem nie zostaną odebrane odpowiednio przez wszystkie grupy wiekowe. Ale może właśnie to jest po części urok książek? Każdy może je odebrać na swój własny sposób. Ogromnie się jednak cieszę, że autor nie stworzył typowej młodzieżówki, ale coś więcej. Misja zasiedlenia Marsa nie jest już nawet zwykłym wymyłem sci-fi, ponieważ projekt jego eksploatacji znajduje się rzeczywiście we wczesnym etapie rozwoju. Z tego, co kojarzę, wybrani już zostali szczęśliwcy, którzy doznają zaszczytu postawienia stopy na czerwonej planecie. Mam dla Was jednak jedną radę - nie czytajcie tej książki, bo może sprawić, że zwątpicie. Akcja tej powieści toczy się na kilku różnych płaszczyznach. W dużej mierze jest nią pokład Cupido, czyli statku, który został skierowany na Marsa. Stajemy się obserwatorami poczynań 12 uczestników, a właściwie to bardziej 6 uczestniczek - a to dlatego, że wydarzenia poznajemy z perspektywy głównej bohaterki, Leonor. Jest ona ciekawą postacią i ma w sobie tajemnicę, która przyciąga czytelnika. Przyznaję, że zyskała moją sympatię, a chwilami byłam w stanie doskonale wczuć się w jej sytuację. Mamy tę przewagę nad widzami reality show, że widzimy o wiele więcej, a dodatkowo możemy wejść do umysłu głównej bohaterki, która ze wszystkich dziewcząt jest chyba najciekawsza - jednak każda z nich to osobny charakter, co jest doskonale widoczne. Jednak rozgrywające się wydarzenia poznajemy również z punktu widzenia organizatorów, gdzie pierwsze skrzypce gra Serena McBee. Myślę, że spokojnie można ją uznać za czarny charakter tej powieści - bezwzględna, bezlitosna i dążąca po trupach do celu. Jeszcze jednym punktem widzenia jest ten, który poznajemy z punktu widzenia młodego chłopaka, którego tożsamość i udział w całej historii poznajemy dopiero po pewnym czasie. Mimo że ,,Fobos" ma w sobie elementy typowej młodzieżówki, to można uznać, że nieco wychodzi poza ich granicę. Owszem, chwilami zachowanie poszczególnych bohaterów wydawało mi się irytujące, ale z pewnością po części wynikało z ich fascynacji nową sytuacją i entuzjazmu, który stale im towarzyszył. Jednak tzw. ,,szybkie randki", czyli sześciominutowe spotkania jednej wybranej pary w Kuli łączącej obie części statków, momentami były po prostu infantylne i sztuczne - ale przymykam na to oko, bo można to tłumaczyć tym, że to tylko część reality show... Jednakże autor naprawdę mnie urzekł swoją wizją i tak dobrym przelaniem jej na papier. Ta książka jest szczegółowo dopracowana, wzbogacona o schematy i ilustracje, wciągająca i naprawdę aż żal było się z nią rozstawać. To naprawdę dobra rzecz! Wiecie... uwielbiam takie miłe rozczarowania. Nie napiszę, że ,,Fobos" to najlepsza książka, jaką w życiu czytałam, ale jeżeli mam ją porównać do wielu innych młodzieżówek, to z pewnością wybija się ponad 90 % z nich. Ta historia potrafi pochłonąć, a zatracenie się w tym świecie jest czymś praktycznie nieuniknionym -a co więcej, naprawdę warto dać się porwać. Autor nie boi się przekraczać granic i łamać schematów, a to jest coś, co zawsze pozytywnie wpływa na jakość powieści. Nie spodziewałam się, że w tak pozytywny sposób odbiorę tę pozycję, ale cieszę się, że nie była to kolejna banalna młodzieżówka, których mam już po prostu dosyć. Autor świetnie poradził sobie z kreacją świata, w którym rozgrywa się akcja, doskonale przedstawił wszystkich bohaterów oraz targające nimi emocje, odpowiednio stopniował napięcie i zadbał o to, aby czytelnik nie nudził się przez ani sekundę. ,,Fobos" to książka godna uwagi i z ogromną przyjemnością sięgnę po kolejne tomy tego cyklu! www.bookeaterreality.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - TZC
TZC
Przeczytane:2016-06-28, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam,
http://tysiac-zyc-czytelnika.blogspot.com/2016/06/83-fobos-victor-dixen.html ,,Fobos" powieść, o której ostatnimi czasy słyszy się bardzo wiele. Wskutek wspaniałej reklamy i genialnego, oryginalnego opisu tysiące nastolatek nie potrafiły się doczekać aż uda im się ją dorwać. W tym ja. Tak, tak. Czekałam, a w dniu premiery jako pierwsza pobiegłam do księgarni. Norma. Dlaczego dopiero teraz ją przeczytałam i musieliście tak długo czekać na recenzję? Odpowiedź jest bardzo prosta. Bałam się. Byłam okropnie przerażona, że książka z tak dobrą reklamą okaże się być okropnym chłamem, po którym jeszcze długo nie będę w stanie się otrząsnąć. Całe szczęście moje obiekcje okazały się być niewłaściwe. Książka opowiada o kosmicznym show. Główna bohaterka - Leonor właśnie wsiada na pokład statku kosmicznego, gdzie podczas 6 minutowych randek będzie miała za zadanie poznać miłość swojego życia. Nie będzie to łatwe zadanie, szczególnie, że po wylądowaniu na Marsie będzie musiała wziąć z tą osobą ślub i spędzić z nią resztę życia. Kolonizacja Marsa. Tego jeszcze w naszej polskiej sferze książkowej nie było. Leonor jest świetną osobą, pełną wigoru i pasji. Całe życie była odrzucona. Wpierw przez rodziców, a później społeczeństwo. Teraz ma szansę zapisać się w historii i nie odrzuci tej okazji. Eliminacje zamierza przetrwać z własnym planem. Ponieważ ma wybierać spośród 6 kandydatów to ich sobie wylosuje, a potem będzie trzymać się jednego schematu. Lecz to nie wszystko... Co poza tym dzieje się na pokładzie Cupido? Musicie przeczytać sami! O jejku, jejku! Nadal nie jestem w stanie otrząsnąć się z emocji wypełniających moje ciało po przeczytaniu tej powieści. Chce mi się skakać, biegać, płakać, śmiać się... Uczucie nie do opisania. Jednego jestem pewna. Tak cudownej książki nie czytałam już dawno. Autor w stu procentach opanował pisanie książek. Po pierwsze mamy tutaj cudowny romans. Kolejną zaletą jest jego wymieszanie z wielką przygodą i tajemnicą, której 3/4 z was z pewnością się nie spodziewa. Mnie kupiła ta historia w dwustu procentach. Mam nadzieję, że nie będę jedyną osobą z którą tak się stanie. Co prawda jeszcze przed przeczytaniem książki, domyśliłam się, który kandydat zawładnie sercem głównej bohaterki, ale uwierzcie mi, że niczego nie straciłam. Kompletnie przepadłam uczuciowo, umysłowo i w każdy inny możliwy sposób. Dopóki nie doszłam do ostatniej strony, która już kazała mi zająć się własnym życiem, żadne słowa do mnie nie docierały. Sądzę, że nawet pożar nie byłby w stanie mnie odciągnąć od lektury. W końcu coś też chcę dostać przed tą śmiercią, prawda? Wracając, przez dobre trzy godziny nie ruszałam się z łóżka nawet na sekundę. Cudowny czas. Nawet teraz - dzień po skończeniu lektury, odnajduję i czytam swoje ukochane momenty. Jestem pewna, że książka zasili szeregi moich ulubieńców i wcale nie jest to dla mnie powód do rozpaczy. ,,Fobosa" po prostu chce się przytulić! Taaak, oszalałam. Ale czymże byłoby nasze życie bez odrobiny szaleństwa? Kończąc, tylko podkreślę, że 10/10. Czy mogłoby być inaczej? Nie wyobrażam sobie tego! "Snuj marzenia tak, jakbyś miał żyć wiecznie; żyj tak, jakbyś miał umrzeć dziś."
Link do opinii
Leonor została wybrana w ogólnoświatowym castingu do nowego reality show. Sześć dziewczyn i sześć chłopców w wieku od 17 do 20 lat mają stanowić najnowszą rozrywkę dla całego świata. Sześciominutowe randki pomogą im w wyborze partnera na całe życie. Wszystko wydaję się takie normalne, ale daleko temu projektowi do zwyczajności, gdyż grupa młodych ludzi bierze udział w kolonizacji Marsa, a statek ,,Cupido" staję się ich nowym domem, w którym każdy ruch śledzą kamery. W ostatnim czasie pojawia się coraz więcej książek o podróżach kosmicznych. Trzeba się bardzo wysilić, by napisać coś oryginalnego. Victor Dixen sprostał temu zadaniu. Gdy tylko ujrzałam zapowiedź tej książki, zapałałam ogromną chęcią przeczytania jej. Kosmiczne reality show jest oryginalnym pomysłem i może się wydawać mało realnym, lecz ludzie dla pieniędzy są wstanie zrobić wiele i taki program jest jak najbardziej możliwy. Stany Zjednoczone mają długi tak duże, że sprzedały wszystko co mogły, łącznie z NASA! Akcja toczy się dwutorowo. Z jednej strony mamy statek kosmiczny i uczestników. Chłopcy i dziewczęta mieszkają oddzielnie. Każdy z nich musi zyskać jak największe poparcie, by uzbierać posag, który ułatwi im późniejsze życie. Narratorką jest Leonor, co w pełni mnie nie satysfakcjonowało. Chciałam poznać lepiej męską część załogi, a tak nie było mi to dane. Sześciominutowe randki to z pewnością za mało. Ta część utworu spodoba się młodzieży. Sama bohaterka ma swoje traumatyczne doświadczenia i tajemnice. Skradła moją sympatie bardzo łatwo. Miłość i klimaty z tym związane mogą zawrócić w głowie, lecz mi podobała się druga strona tej historii. Dotyczy ona sekretów programu, intryg i bohaterów odpowiadających za program Genesis. Początkowo czułam dezorientację, gdyż narrator pompował informację w zawrotnym tempie. Dwie płaszczyzny, na których toczą się wydarzenia daję większe poje możliwości, a napięcie i liczne intrygi spodobają się każdemu, kto lubi niesztampowe i wielowątkowe historie. Książka jest dopracowana i widać to w wielu momentach, lecz liczne opisy mnie męczyły. Akcja początkowo jest powolna i bardzo tajemnicza. Z jednej strony jest to bardzo dobre rozwiązanie, bo napięcie rośnie, a liczne tajemnice intrygują, lecz momentami traciłam kontakt z bohaterami. ,,Fobos" to oryginalna książka, nie tylko dla młodzieży, lecz każdego, kto uwielbia kosmiczne przygody i intrygi na światową skalę. Polecam 4/6
Link do opinii

Sześć dziewczyn i sześciu chłopaków wybranych w ogólnoświatowym castingu ma założyć pierwszą ludzką kolonię na Marsie. Będą poznawać się podczas sześciominutowych randek, by
zdecydować, z kim założą rodzinę, gdy dotrą do celu.

Léonor doskonale pamięta moment, w którym zobaczyła ogłoszenie o naborze do programu „Genesis”, pierwszego reality show w kosmosie.  Uważa, że to jej jedyna szansa nie tylko na zdobycie sławy, ale i na lepsze życie. Przez całe dzieciństwo przechodziła od jednej rodziny zastępczej do drugiej. Nie ma nic do stracenia i zamierza rozegrać tę grę po swojemu…

Nie jestem zagorzałą fanką powieści fantastycznych, jednak ta historia wywarła na mnie wrażenie. Sam pomysł na fabułę: wysłanie w kosmos laików, którzy uczestnicząc tym samym w reality show, poznają się wzajemnie przez okres trwania lotu, by następnie założyć rodzinę i kolonię na Marsie, zaintrygował mnie na tyle, że nie mogłam sobie odmówić lektury tej historii.

Powieść ta to swoiste naigrywanie się z programów typu reality show. Pokazywanie prawdziwej natury tego typu „przedstawień”, w którym liczą się jedynie pieniądze oraz smsy/środki wysyłane przez widzów na konta ich autorów… Sami uczestnicy są małymi pionkami, zmanipulowanymi do osiągnięcia wyznaczonego przez producentów celu.

Victor Dixen poprzez sposób selekcji uczestników programu Genesis pokazuje nam również jak bardzo przeszłość determinuje nasze życie tu i teraz. Już sama postać Léonor, będącą główną bohaterką tej historii, odzwierciedla nam jak trudno oderwać się od bolesnych wspomnień. Podróż na Marsa staje się jedyną słuszną drogą ucieczki-szansą na rozpoczęcie nowego życia…

Wartka akcja, wciągające dialogi, różnorodność charakterów wszystkich pasażerów Cupido oraz ich nauczycieli, liczne tajemnice, intrygi, kłamstwa, przybierane maski i sposoby na rozegranie własnej gry sprawiają, że im uczestnicy znajdują się bliżej celu-Marsa, tym bardziej oderwany od Ziemi jest czytelnik tej powieści!

„Na statku jest jak w grze karcianej – nie każdy król jest królem kier.”

Koniecznie muszę wspomnieć jeszcze o zakończeniu, którego… nie ma! Victorze Dixenie, dlaczego? Książka urywa się w momencie, gdy emocje sięgają zenitu, gdy właśnie mamy poznać jak potoczą się losy uczestników? Jak ze swej sieci kłamstw wybrnie Serena? Cóż… czekamy zatem na Tom 2 historii Léonor i jej współtowarzyszy lotu ku nowemu (czy lepszemu?) życiu…

https://miloscdoczytania.wordpress.com/2016/06/13/fobos-tom-1-victor-dixen/

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - Jupijux
Jupijux
Przeczytane:2018-02-13, Ocena: 4, Przeczytałem, 52 książki 2018,

Naprawdę dobra z ciekawą fabułą i bez powtórzeń jak dla mnie trochę zbyt mało opisów wyglądu. Ładna okładka i wogóle bardzo interesująca.

Link do opinii
Avatar użytkownika - jente
jente
Przeczytane:2017-10-27, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2017,
Avatar użytkownika - hrysia
hrysia
Przeczytane:2016-08-19, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2016,
Inne książki autora
Fobos. Tom 2
Victor Dixen0
Okładka ksiązki - Fobos. Tom 2

Lot statkiem Cupido trwa, ale Léonor i pozostali uczestnicy programu Genesis już wiedzą, że zostali oszukani – na Marsie będą w stanie przetrwać...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy