Kiedy jest czas na spełnianie MARZEŃ? Czy dążenie do tego, aby mieć siebie dla SIEBIE to źle? Co tak naprawdę oznacza słowo SZCZĘŚCIE?
Alina jest kobietą w wieku 50+. Nie może narzekać; ma przystojnego męża, stabilną sytuację finansową, troje dzieci, piękny dom, ogród i… właściwie to wszystko.
Pewnego dnia podejmuje spontaniczną decyzję i wyjeżdża na drugi koniec Polski – do Trójmiasta. Wynajmuje pokój w małym domku nad morzem i stara się cieszyć „chwilami tylko dla siebie”. Czy to właśnie jest to szczęście, o którym marzyła? A może to szczęście jest o wiele dalej, gdzieś w Szkocji dokąd zaprowadzi ją los?
CARPE DIEM to opowieść o marzeniach, o przyjaźni, o miłości, i odwadze. To lektura dla tych, którym wydaje się, że już wszystko w życiu osiągnęli, tylko nie zdają sobie sprawy z tego czyim kosztem.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2015-12-17
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 278
POWIEDZIEĆ SOBIE DOŚĆ!
Carpe diem - chwytaj dzień, nie marnuj chwil - ta popularna sentencja zaczerpnięta z "Pieśni nad pieśniami" Horacego przyświeca mi od bardzo dawna. Nie traktuję jej zbyt dosłownie, ale zawsze mam ten zwrot z tyłu głowy. Dlatego, gdy zetknęłam się z powieścią Ewy Formelli o takim właśnie tytule, bardzo chciałam ją przeczytać.
"Carpe diem" to historia kobiety w wieku 50+, żony i matki, która przez wiele lat zajmowała się domem i dziećmi oraz dbała o rodzinę. Alina nigdy nie pracowała zawodowo, a potrzeby, wymagania i ambicje męża i dzieci zawsze przedkładała nad własne. Piotr zrobił karierę, dzieci są już dorosłe, a ona przez te lata nie odnalazła szczęścia. Czuje się samotna w związku, niedoceniona, rozgoryczona i ma poczucie niespełnienia. Pod wpływem emocji bohaterka decyduje się na drastyczny krok. Chce wreszcie zrobić coś dla siebie, więc pakuje walizkę i nie mówiąc wiele wyjeżdża do Sopotu. Znajduje wolny pokój w kameralnym pensjonacie pani Teresy i postanawia przynajmniej przez jakiś czas korzystać z życia... To tutaj Alina poznaje ciekawych ludzi, dzięki którym odmieni swój los. To tutaj znajduje prawdziwych przyjaciół, których dotąd nie miała. To tutaj odnowi kontakt ze swoją młodzieńczą miłością i stąd wyruszy w podróż pełną zaskakujących zdarzeń...
Dokąd doprowadzi Alinę dewiza carpe diem i jakie niespodzianki szykuje dla niej los przeczytacie w książce. Wrażeń na pewno nie zabraknie, a refleksje po zakończonej lekturze mogą skłonić do działania niejedną gospodynię domową, która jest rozczarowana własnym życiem.
Początkowo książka przyciągnęła mnie swoją okładką oraz intrygującym tytułem. Poprzednia powieść autorki "Płacz wilka", którą wysłuchałam jakiś czas temu na swoim telefonie pozostawiła po sobie miłe wspomnienia. Pomyślałam więc, że i tym razem będzie podobnie. I rzeczywiście, spodobała mi się bardzo fabuła książki, lubię styl pisania pani Ewy, sposób prowadzenia zdarzeń i barwne postaci, które idealnie wpasowują się w przewidziane dla nich role. To cała plejada odmiennych charakterów i temperamentów, więc każdy może odnaleźć w tej grupie swojego ulubieńca. Alina jest naiwna, momentami jej zachowanie może irytować. Kobieta musi ponieść konsekwencje swoich decyzji, zapłacić za swoją łatwowierność. Z drugiej jednak strony należy docenić jej odwagę i determinację w dążeniu do zerwania z wieloletnią rutyną. Po ponad 30 latach wreszcie decyduje się pomyśleć o sobie i własnych potrzebach, a to daje jej motywację i szansę by rozpocząć życie na nowo. W końcu 50-tka to idealny czas aby zastosować popularną maksymę carpe diem. Gdybym miała wybierać ulubionego bohatera, to zdecydowałabym się na Wandę - przebojową, bezkompromisową, pomysłową córkę pani Teresy. Ta kobieta istny wulkan energii, a do tego naprawdę dobry człowiek o wielkim sercu.
"Carpe diem" to piękna opowieść o marzeniach, odwadze, poszukiwaniu szczęścia i spełnienia. Autorka zgrabnie połączyła wątek obyczajowy, przygodowy, romantyczny i dopełniła go kryminalną intrygą. Spisek i podstęp wymierzony w bohaterkę podsyca napięcie i wprowadza dreszczyk emocji. Ciekawym zabiegiem było też wprowadzenie do fabuły wątku z czasów II wojny światowej i szkoda, że otrzymaliśmy tylko malutki akcencik dotyczący tamtych zdarzeń.
Historia mocno mnie wciągnęła, akcja zaciekawiła i przygotowałam się na dłuższą przygodę. A tymczasem wydarzenia zamiast rozwijać się i rozbudowywać wartko dobiegły końca. Podobnie jak w przypadku poprzedniej powieści "Płacz wilka", teraz także pozostał niedosyt. Niektóre wątki zostały tylko muśnięte, mąż Aliny w ogóle nie dostał prawa głosu, a przecież szukał swojej żony i był zaaferowany jej zniknięciem. Podobnie rzecz się miała z dziećmi głównej bohaterki. Nastąpił zgrzyt i całość wypadła przez to mało wiarygodnie. Ewidentnie zabrakło rozwinięcia, wykończenia i dopracowania poszczególnych kwestii.
Tym niemniej jest to naprawdę ciekawa opowieść. Zatem jeśli macie ochotę na nadmorską przygodę w towarzystwie wyzwolonej 50-katki, chcecie zakosztować atmosfery sopockich lokali i doświadczyć szkockiej gościnności to powieść "Carpe diem" będzie idealnym wyborem.
Od razu na początku chcę zaznaczyć, że tę książkę przeczytałam w nowej wersji, która zostałą wydana w sierpniu 2022 roku ze znacznie lepszą i ładniejszą okładką. A teraz moja recenzja:
„szczęście jest na wyciągnięcie ręki, trzeba tylko umieć je złapać”
W codziennej pogodni za lepszym życiem, karierą, zajmowaniu się domowymi obowiązkami, wychowywaniem dzieci, dbaniu o nich i męża, zapominamy często o sobie, własnych marzeniach i potrzebach. Czasami budzi się chęć porzucenia wszystkiego i wyrwania się z rutynowych, codziennych zadań. Tak zrobiła bohaterka książki „Carpe diem”, która w pewnym momencie swego życia zapragnęła zrobić coś dla siebie.
Alina Zdrojewska jest w takiej fazie swego życia, w którym wydaje się jej, że najpiękniejsze lata pozostawiła już za sobą. Ma 52 lata, ustabilizowane życie będąc w trzydziestodwuletnim związku z Piotrem, trójkę dorosłych dzieci, ale mimo tego uświadamia sobie, że nie jest szczęśliwa. Czuje się zmęczona, samotna i opuszczona. Mąż dużo czasu spędza w pracy, dzieci mają już swoje sprawy i nie są już dla niej najważniejsze, a ona dostrzega, że coś jej umyka i przelatuje przez palce. Większość swojego rodzinnego życia poświęciła dla innych i pewnego dnia postanawia zrobić coś dla siebie.
Pakuje, więc walizkę, wsiada do pociągu i wyjeżdża do Sopotu. Tam wynajmuje pokój u pani Tereski w jej pięknym, starym domu z ogrodem położonym niedaleko morza. W tej samej kwaterze, co roku przebywa na wypoczynku pan Andrzej, a wkrótce dołącza do nich pełna szalonych pomysłów córka pani Tereni, Wanda wraz ze swoimi kumplami z motocyklowego bractwa. Nie są to wszystkie osoby występujące w tej historii, bo Alina niespodziewanie spotyka swoją dawną miłość, Zbyszka zwanego kiedyś Czarny. Wyjeżdżając do Trójmiasta kobieta nie spodziewała się, że będą to dla niej niezapomniane wakacje, a ona sama dostrzeże to, czego nie widziała wcześniej. Z kolei jej rodzina zrozumie, jak ważna jest każda z osób żyjących pod jednym dachem.
Ogromny plus należy się autorce za to, że wybrała na główną bohaterkę kobietę dojrzałą Ostatnio można poczuć przesyć historiami, w których prym wiodą młode osoby szukające dopiero swojego miejsca na ziemi i kogoś, z kim spędzą życie. Pani Ewa Formell pokazała, że osoby 50+ to nie tylko zniszczone życiem ludzie, bez planów na przyszłość, lecz także pełne werwy, marzeń, woli działania osoby gotowe na realizowanie śmiałych pomysłów i pasji. Alina jest z zawodu przewodnikiem turystycznym, ale nigdy nie pracowała, zajmując się domem i rodziną. Tak najczęściej postrzega się rolę kobiety, ale też wiele z nich w ten sposób planuje swoje życie, pragnąc spędzić je z ukochanym mężczyzną i z nim wspólnie wychowując swoje dzieci. W tym widzą sens swojej roli, jako matki i żony. Gdy dzieci dorastają, zaczynają żyć swoim życiem, okazuje się, że pozostaje pustka i tęsknota za czymś, co się utraciło.
Osoby po pięćdziesiątce uważane są bowiem w społeczeństwie za grupę wiekową, która ma już określone, ułożone i ustatkowane życie oraz lata młodości za sobą. Często ich wygląd nadszarpnięty czasem lub też chorobami czy zaniedbaniem nie wzbudza miłych odczuć. Tymczasem w powieści spotykają się różne pokolenia, które potrafią ze sobą współpracować i doskonale się dogadywać. Tym samym autorka stworzyła galerię barwnych postaci, które są zaprzeczeniem postrzegania wieku dojrzałego i określonego zachowania. Obok bowiem Aliny, jako głównej postaci występuje kilkanaście osób tzw. dojrzałych, które są zaprzeczeniem standardowego postrzegania upływu czasu. Niezwykle pozytywną postacią wśród nich jest Wanda, która zarówno wizerunkiem, jak i sposobem bycia nie przypomina statecznej kobiety po pięćdziesiątce. Wręcz przeciwnie, jest atrakcyjną, zadbaną i pełną energii kobietą, która uświadamia Alinie, że można żyć inaczej, łapiąc każdą chwilę. Pojęcie carpe diem ma w tej powieści kilka znaczeń i ujęte zostało w różnych sytuacjach życiowych.
Książka „Carpe diem” jest wznowieniem powieści wydanej w 2014r, jako self publishing i teraz, wraz z wydaniem drugim rozpoczyna serię „Być kobietą”, więc mam nadzieję spotkać się jeszcze z bohaterami tej powieści, która całkowicie mnie zaskoczyła. Pierwsze rozdziały mają charakter obyczajowo-refleksyjny z delikatną domieszką psychologiczną. Sądziłam, że fabuła skupi się na ukazaniu kobiety z bagażem doświadczeń wraz z jej przemyśleniami, a tymczasem akcja zaczęła w pewnym momencie przyspieszać, a jej wątki niespodziewania pobiegły w zupełnie odmiennym kierunku z sensacyjną domieszką. Dzięki temu lektura tej książki dała mi ogromnie dużo satysfakcji, emocji i zwrotów sytuacyjnych, które uczyniły tę historię nietuzinkową i dynamiczną. Całość kończy się również nietypowo a niektóre wątki nie wybrzmiały do końca, więc jestem ciekawa dalszych losów poznanych bohaterów w kolejnym tomie.
Gdy Horacy w swojej poezji napisał słowa: „Chwytaj dzień, bo przecież nikt się nie dowie, jaką nam przyszłość zgotują bogowie…” z pewnością miał na myśli, by żyć chwilą i cieszyć się każdym momentem w naszej doczesnej drodze. Pani Ewa Formella doskonale ujęła to pojęcie, ukazując je w różnych aspektach i sięgając głębiej w sens tych słów. Jednocześnie pokazuje, że wiek to stan umysłu i od nas zależy, w jaki sposób chcemy postrzegać siebie.
Książkę przeczytałam, dzięki wydawnictwu Oficynka
Carpe diem, dosłownie ,,chwytaj dzień" - sentencja pochodząca z poezji Horacego, towarzyszy mi od czasów technikum. Te dwa krótkie słowa można interpretować na wiele sposobów, lecz dosłownie zachęcają do korzystania z życia, ulotnych chwil, bez oglądania się wstecz, ponieważ nie wiemy, co jest nam pisane i ile dni spędzimy na ziemskim padole. Jednak niezwykle ciężko na codzień egzystować według tej sentencji, ale ta powieść pokazuje, że nigdy nie jest za późno, by zacząć żyć pełną piersią.
Alina, bohaterka trzeciego tomu z serii BYĆ KOBIETĄ książki autorstwa Ewy Formelli odważyła się na zuchwały krok. Będąc kobietą po pięćdziesiątce, matką i żoną, mając ugruntowaną sytuację materialną, spontanicznie wyjeżdża do Sopotu. Nie zostawia najbliższym żadnych informacji o tym gdzie wyjeżdża, na jak długo, czy jedzie z kimś, nie zabiera telefonu, co za tym idzie, nie kontaktuje się z nimi. Na miejscu nawiązuje znajomość z gospodynią - Teresą, u której się zatrzymała, sąsiadującym z nią letnikiem Andrzejem oraz ekscentryczną córką Teresy - Wandą i jej przyjaciółmi z motocyklowego gangu. Spotyka również sympatię z lat młodości - Zbyszka.
Co skłoniło Alinę do wyjazdu? Co o nim sądzi rodzina? Czy samotny wypad przyniesie jej szczęście? Czy uczucie do byłej miłości obudzi się na nowo? Czy kobieta wróci do domu?
Dużo tych pytań, ale odpowiedzi na nie musicie znaleźć sami, oddając się lekturze.
"Carpe diem" to opowieść o samotności i poczuciu niedoceniania przez najbliższych. O tym, że życie nie kończy się jedynie na wychowywaniu dzieci i zajmowaniu się domem. Bohaterowie powieści są dowodem na to, że wiek to tylko cyfra, zmieniająca się każdego roku, a seniorzy nie są w większości zgryźliwymi, użalającymi się nad sobą i na doskwierające im dolegliwości tetrykami. To historia o spełnieniu marzeń, na realizację których zawsze brakowało odwagi. Autorka porusza także temat choroby psychicznej, a dodatkowych wrażeń dokłada wątek sensacyjny, za sprawą którego wraz z bohaterką przenosimy się do Szkocji, a nawet odkrywamy kawałek historii II wojny światowej.
To połączenie powieści obyczajowej i przygodowej z nutką romansu, a także odrobiną kryminału odpowiednie na wakacyjne dni - nie tylko dla kobiet.
Nadmienię, iż każdy tom cyklu "Być kobietą" opowiada zupełnie odrębną historię. To pierwszy tom, po który sięgnęłam, więc nie będę go porównywała z innymi, jednak bardziej niż audiobook czytany przez Katarzynę Jamróz, polecam sięgnąć po papierowe wydanie lub e-book.
Kilkuletnia Zosia mieszka z mamą, przybranym ojcem, młodszą siostrzyczką i czworonożnym przyjacielem w jednej z gdańskich kamieniczek. Pewnego dnia do...
Spotkali się zupełnie przypadkiem, tylko na krótką chwilę, z pewnością, że się więcej nie zobaczą... Nina - czterdziestoletnia matka sześcioletniego...