Opowieść o ogniu, który płonie w naszych duszach. I o tych, którzy potrafią go rozniecić. Oraz o domu, w którym można kochać prawdziwie.
Arcydzieło literatury gender! Książka ponadczasowa, a jednocześnie przełomowa.
Magiczna i poruszająca historia pięciu różnych kobiet, które w Urugwaju, u szczytu wojskowej dyktatury, odnajdują w sobie nawzajem kochanki, przyjaciółki, a wreszcie rodzinę.
W 1977 roku w Urugwaju rząd wojskowy bezlitośnie stłumił wszelkie przejawy politycznego sprzeciwu. W kraju, w którym obywatele są porywani, gwałceni i torturowani, homoseksualizm jest niebezpiecznym wykroczeniem.
A jednak, pomimo niesprzyjającej rzeczywistości, Romina, Flaca, Anita „La Venus”, Paz i Malena - pięć „pieśniarek” - w jakiś cudowny sposób odnajdują się nawzajem i znajdują bezpieczną przystań na odciętym od świata przylądku Cabo Polonio, zamieszkanym jedynie przez samotnego latarnika i kilku nieokrzesanych łowców fok. To miejsce staje się ich tajemnym sanktuarium. Przez kolejne 35 lat życie kobiet toczy się pomiędzy Montevideo, miastem, które nazywają domem, a Cabo Polonio, gdzie wciąż powracają - czasem wszystkie razem, czasem w parach, w towarzystwie kochanek lub samotnie.
Przez cały ten czas tytułowe „cantoras” będą walczyć o to, by mogły żyć tak, jak chcą, i będą poddawane próbom - przez swoje rodziny, miłości, społeczeństwo, a także przez siebie nawzajem.
Powieść Caroliny De Robertis to zapierający dech w piersiach obraz zapomnianej historii oraz portret homoseksualnej miłości, zżytej - choć różnorodnej - wspólnoty i siły ludzkiego ducha.
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2022-06-15
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 448
„Kto nie wie, skąd przyszedł, nie dowie się, dokąd zmierza”.
Cantoras. Śpiewaczki życia. Snuły opowieści o swoim życiu, pragnieniach i marzeniach. O miłości, tej spełnionej i tej wyczekiwanej. Pragnęły akceptacji i zrozumienia. A co otrzymały od bliskich?
Carolina de Robertis opowiedziała nam historię pięciu kobiet, Rominy, Flacy, Anitt „La Venus” i Paz. Ich drogi się skrzyżowały i przez wiele lat stanowiły zwartą grupę, wiele razem przeżyły miłych, ale i trudnych chwil. Żyły w czasach przewrotu w Urugwaju, gdy po władzę sięgnęli wojskowi i swoimi brutalnymi metodami dławili wszelkie objawy buntu i niepokorności. Przeciwstawianie się władzy było wielkim przestępstwem i surowo karane, karami wieloletniego więzienia, przemocy fizycznej, włącznie z najgorszymi skutkami. One jednak się nie poddawały, niektóre z nich skutecznie działały w ruchu oporu nie licząc się z możliwymi konsekwencjami, nie tylko dla nich, ale i dla otoczenia.
Przyjaciółki, tak chyba można je określać, z czasem się nimi stały, znalazły wspólną przystań, z dala od ludzi, gdzie mogły być sobą, nie musiały się wstydzić swoich uczuć, swojego homoseksualizmu. Ten ich raj to przylądek Cabo Polonio, kuszący pięknem i urokiem natury, ciszą smaganą falami oceanu i spokojem. To miejsce odcięte od świata, jedyną oznaką śladów cywilizacji jest odległa mała osada. Tutaj się spotykały razem lub osobno, spędzały wakacje i wolne chwile, zapraszały swoje kochanki i przyjaciółki. Tutaj mogły się realizować i koić swój ból związany z niezrozumieniem, jakie wokół nich panowało. Przez kolejne kilkadziesiąt lat podróżowały między miejsce, gdzie żyły i pracowały, a tą oazą tajemniczości, ich rajem na ziemi.
Cantoras to wzruszająca pieśń o życiu, o jego blaskach i cieniach. Jasnych i ciemnych stronach. Marzeniach i porażkach. O blaskach i odcieniach miłości. O drzemiących uczuciach, bardzo skrywanych i tłumionych. O pragnieniu akceptacji i zrozumienia. Ale to również powieść o odważnych kobietach, które wiedzą, czego oczekują i pragną. Walczą o to, aby żyć tak, jak chcą. A nie tak, jak oczekują inni. Będą poddawane próbom i będą musiały udowadniać siłę swoich przekonań i racji. Bunt będzie torował im drogę do pokazania światu, że można kochać inaczej nie robiąc nikomu krzywdy. Ich upór i walka o to, aby było głośno o ich przekonaniach, zapoczątkowały światowe zmiany w akceptacji homoseksualizmu. Będziemy świadkami ich losów życiowych, przeżyć i porażek, bo takie też były ich udziałem. Nie można powiedzieć, że życie każdej z nich to nieustające pasmo sukcesów. One walczyły z przeciwnościami losu, z różnym skutkiem. Kochały i były kochane, były zdradzane, porzucane i lekceważone. Wiele w życiu przeżyły, ale mimo trudnych i czasami traumatycznych przeżyć, były razem, stanowiły małą rodzinę. I to jest piękne i wzruszające.
To ponadczasowa lektura, nabierająca znaczenia w dzisiejszych czasach. Gdzie znaczenia nabierają ruchy gender, hasła promujące LGTB są coraz bardziej widoczne i eksponowane. Ale nie ma też dzisiaj pełnej i powszechnej akceptacji dla powszechności homoseksualizmu.
Z każdej strony tego intymnego manifestu przebija magnetyzm i magia. Obraz trudnej miłości i wspólnoty ducha.
Zachęcam do sięgnięcia po tę cudowną i przenikliwą pieśń o miłości kobiet, pragnieniu akceptacji ich odmienności. Odważcie się i śpiewajcie dalej tę cudowną pieśń o cantoras …
Opowieść o ogniu, który płonie w naszych duszach. I o tych, którzy potrafią go rozniecić. Oraz o domu, w którym można kochać prawdziwie.
Jest to historia pięciu różnych kobiet, które w Urugwaju, u szczytu wojskowej dyktatury, odnajdują w sobie nawzajem kochanki, przyjaciółki, a wreszcie rodzinę.
„Cantoras” to powieść niezwykle istotna i na czasie. To powieść, która w moim odczuciu może zostać bestsellerem.
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i muszę przyznać, że jestem nim oczarowana. Jej styl pisania jest nie tylko obrazowy, ale i poruszający. Porusza temat ciężki jakim jest sytuacja społeczności w Urugwaju za czasów wojskowej dyktatury. Trafnie opisuje strach i ucisk, brak tolerancji wobec osób homoseksualnych. Zresztą homoseksualizm był tam wtedy poważnym wykroczeniem. Jednak pięć kobiet odnajduje w sobie siłę, aby tak naprawdę przeciwstawić się tej dyktaturze. Znajduje siłę, aby odnaleźć własne szczęście i przede wszystkim odszukać swoją kobiecość. To jak autorka pisze o kobiecości jest czymś niesamowitym. Pozwala swoim bohaterką podejmować trudne i niebezpieczne decyzje. Opisuje ich drogę do odnajdywania własnej tożsamości, kobiecości i szczęścia.
Jest to historia o pięciu kobietach, których losy wzajemnie się przeplatają i ukazują jak ciężko było żyć w Urugwaju. De Robertis nie owija tutaj w bawełnę i za sprawą tak naprawdę pięknych słów potrafi bezlitośnie opisać system, który był wręcz brutalny. Jest to historia o miłości tej pięknej, prawdziwej, ale i zakazanej. To opowieść o wspólnocie i sile ducha.
„Cantoras” to książka jakich potrzebuje nasz rynek wydawniczy. Jest to książka o kobietach, dla kobiet. Ma ona dodawać niezwykłej siły i udowadniać, że nie można bać się walczyć o swoje. Zdecydowanie polecam!
Argentyna, rok 1913. Schodząc ze statku w Buenos Aires, Leda, siedemnastoletnia Włoszka, nie ma pojęcia, że jej poślubiony per procura mąż, dla którego...
Pierwszy stycznia 1900 roku. Mieszkańcy małego miasteczka są świadkami cudu - nieoczekiwanego powrotu zaginionej w wieku niemowlęcym Parajity. Znaleziona...
Przeczytane:2022-08-23, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 52 książki 2022,
Cantoras, to ta która śpiewa. Cantoras, to ta, która kocha. Cantoras to ta, która pragnie wolności i prawdy. Tao ta, która w cieniu brutalnej dyktatury odnajduje odwagę by być sobą..
Flaca, Romina, La Venus, Malena i Paz to kobiety w różnym wieku, o różnym pochodzeniu i różnym doświadczeniu, ale łączy je to, że odnajdują własny głos. Ta powieść to inspirujące, frustrujące i piękne przedstawienie queerowej miłości w mrocznych czasach. W poszukiwaniu własnego miejsca na świecie, każda z kobiet stara się żyć i być dostrzeżona taka jaka jest naprawdę. Pełna nadziei i odważna powieść odkrywa doświadczenia życia pod reżimem, z perspektywy tych pięciu kobiet, które tworzą dla siebie małą przystań w Cabo Polonio, odosobnionym, słabo zaludnionym przylądku z dala od miasta. W miarę upływu lat każda z kobiet będzie przeżywać swoje osobiste zmagania i triumfy, po cichu przeciwstawiając się reżimowi i robiąc sobie miejsce w społeczeństwie, które usilnie spycha je na margines. Dorastając razem, uczą się szukać schronienia nie tylko w Cabo Polonio, ale także w sobie nawzajem. Cantoras to znakomita powieść, która pokazuje, w jaki sposób osobiste i polityczne sprawy, są ze sobą nierozerwalnie połączone. Ale uważajcie, ta powieść jest ciężka i może być wyczerpująca. Bohaterki doświadczają przemocy i przez część swojego życia żyją w mroku, co ma negatywny wpływ na ich zdrowie psychiczne i samoocenę. Proza De Robertis jest mistrzowsko wszechstronna, zagłębia się w miłości i złamane serca bohaterek z taką samą uwagą i troską, jak w codzienną dyktaturę Urugwaju. Jej kobiety są szalenie wyraziste, cyniczne, ale udręczone, radosne i ułomne. Ale to ich więzi sprawią, że serce będzie boleć i będzie zaopiekowane, inspirując do ciągłego przewracania stron. Cantoras jest odważnym i bezlitosnym hołdem złożonym sile miłości, przyjaźni, a każda jej strona była jak emocjonalny rollercoaster. Piękna, liryczna, wręcz soczysta. To jest książka, której potrzebujemy na naszych półkach.