Autorka bestsellerowej Historii pszczół - sprzedanej w Polsce w nakładzie 65 tysięcy egzemplarzy - powraca z niezwykłą powieścią o... wodzie. Przyszłość bez niej jest bardziej przerażająca niż świat bez pszczół.
Zachodnia Norwegia, rok 2017. Siedemdziesięcioletnia Signe przybywa w rodzinne strony. Powracają bolesne wspomnienia o Magnusie, niespełnionej miłości, straconym dziecku... Nie ma już śladu po wzgórzach, rzece Breio i wodospadach Dwie Siostry, o których przetrwanie walczyła jako nastolatka. Dziką naturę okiełznano i wykorzystano do napędzania elektrowni wodnej. Pozostał tylko lodowiec. Ale i jego zwolennicy postępu postanowili przekuć w kostki lodu do drinków. Signe przyjeżdża, by podjąć z nimi ostatnią, nierówną walkę. Jej orężem jest Błękit - jacht, który otrzymała od ojca na osiemnaste urodziny...
Południe Francji, rok 2041. Panująca w Europie susza prowadzi do wojen i wyniszcza kontynent. Kolejne połacie lądu trawi pożar. David ucieka w ostatniej chwili, wraz z jedenastoletnią córką Lou. Lecz nawet obóz dla uchodźców nie jest już bezpieczną przystanią. Przemierzając wyludnioną okolicę, David i Lou w jednym z opuszczonych domów postanawiają zaczekać na koniec lub cud. Odnaleziona w ogrodzie żaglówka ma być ich arką, gdy w końcu spadnie deszcz...
Błękit to drugi tom cyklu powieściowego, rozpoczętego bestsellerową Historią pszczół, którego głównym tematem są zmiany klimatu i degradacja środowiska naturalnego. Zbudowana z dwóch równolegle prowadzonych i łączących się w zaskakujący sposób wątków powieść potwierdza pisarski kunszt Mai Lunde. Norweżka, jak nikt inny potrafi zgłębić meandry ludzkiej psychiki. Jednocześnie przekazuje nam, głuchym na wołanie dzikiej przyrody czytelnikom, przerażające ostrzeżenie - jeśli nie zaczniemy szanować otaczającej nas natury, zginiemy razem z nią.
Jej pierwsza powieść podbiła świat. Z Błękitem Maja Lunde zrobi to ponownie.
,,Dagens Naeringsliv"
Nowa książka Mai Lunde to świetna wiadomość - dla natury i literatury.
,,Dagbladet"
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2018-06-06
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 336
Temat wody jest w ostatnich latach, ale i dniach bardzo aktualny. Z jednej strony jej nadmiar prowadzi do katastrofalnych w skutkach powodzi, z drugiej niedobór do suszy niszczącej uprawy i pożarów pochłaniających setki hektarów lasów.
„Błękit” Mai Lunde, druga część „Kwartetu klimatycznego” jest spekulatywną wizją naszej niedalekiej przyszłości i niestety, patrząc na zachodzące w naturze zmiany, coraz bardziej prawdopodobną. Ta głęboko poruszająca i refleksyjna opowieść o kryzysie ekologicznym i ludzkich dramatach rozgrywających się w jego cieniu skupia się na relacjach człowieka z naturą i ich dalekosiężnych konsekwencjach.
Fabuła powieści rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych – w Norwegii w 2017 roku oraz we Francji w 2041 roku, łącząc losy dwojga bohaterów w subtelną, ale przerażająco aktualną opowieść, w której centrum znajduje się właśnie woda – dar natury, który z czasem staje się luksusem, o który trzeba walczyć.
Poznajemy Signe, 67-letnią dziennikarkę i aktywistkę, która walczy o ochronę natury, obserwując, jak jej ukochane krajobrazy ulegają destrukcji. Signe to postać pełna determinacji, która przez całe życie sprzeciwiała się niszczeniu środowiska, mimo że jej wysiłki często kończyły się niepowodzeniem. Jej powrót do rodzinnej Norwegii, gdzie lodowce znikają, a woda staje się symbolem ludzkiej próżności odzwierciedla nie tylko katastrofę ekologiczną, ale i osobistą porażkę – utratę miłości oraz niespełnioną walkę o lepszy świat.
Z drugiej strony mamy Davida, mężczyznę żyjącego w 2041 roku, który wraz z córką Lou ucieka przed suszą, która zdewastowała Francję i zmusiła miliony ludzi do opuszczenia domów. David, rozdarty między utratą rodziny a próbą przetrwania, trafia na opuszczony jacht, który staje się dla mężczyzny i jego córki odskocznią od brutalnej rzeczywistości, w której brakuje wody, jedzenia i nadziei. Jego życie, podobnie jak życie innych ludzi jest pełne lęku, niepewności i desperacji.
To powieść o stracie, nie tylko w sensie osobistym, ale także globalnym. Autorka ukazuje, jak zmiany klimatyczne i degradacja środowiska wpływają na życie ludzi, niszcząc zarówno naturę, jak i relacje międzyludzkie. Pisze z subtelnością, unikając jednoznacznych moralizatorskich tonów, a jednocześnie zmusza czytelnika do zastanowienia się nad własnym stosunkiem do natury i przyszłości planety.
„Błękit” to mocna, emocjonalna powieść, która porusza kwestie o fundamentalnym znaczeniu – zmiany klimatyczne, ekologia, człowieczeństwo. Maja Lunde napisała książkę, która nie tylko wzrusza, ale też skłania do głębokiej refleksji nad przyszłością naszej planety i odpowiedzialnością, jaką ponosimy za jej losy.
Norwegia, rok 2017.
67-letnia Signe przybywa w rodzinne strony. Powracają wspomnienia o dawnym ukochanym oraz zbiornikach wodnych, które zostały wykorzystane w celach sprzecznych z naturą. Pozostał tylko lodowiec, który pewni ludzie chcą przerobić na kostki lodu. Kobieta postanawia walczyć, lecz jej jedynym orężem jest jacht, który otrzymała na 18 urodziny.
Francja, rok 2041
Panująca w Europie susza oraz pożary sprawiły, że David musiał uciekać wraz ze swoją córką. Muszą znaleźć bezpieczne schronienie. Ale dla mężczyzny priorytetem jest odnalezienie żony i synka, którzy odłączyli się od nich w trakcie ucieczki z płonącego miasta...
"Historia pszczół" była naprawdę wspaniałą historią.
I jest mi niesamowicie przykro, że nie mogę powiedzieć tego samego o jej sequelu.
Mimo że fabuła jest poprowadzona w teraźniejszości i przyszłości, to tak naprawdę większość tego, czego dowiadujemy się od Signe, jest przeszłością. Poznajemy jej życie i to, co na nie wpłynęło.
I tu pojawia się problem.
Bo przez to, że nie znamy jej tak naprawdę w momencie, w którym "opowiada" swoją historię, nie wiemy, czy się zmieniła.
Widzimy, jak zmieniała się przez lata, ale nie mamy pojęcia, kim jest teraz.
Jeżeli chodzi o Davida, to dawno nie znienawidziłam tak jakiegoś bohatera.
Z jednej strony próbuje znaleźć żonę i synka, ale z drugiej...
No właśnie.
Osoby, które czytały tą książkę, powinny wiedzieć, o co mi chodzi.
Moim zdaniem w tej książce fajne były tylko 2 rzeczy.
Po pierwsze i najważniejsze - wątek klimatyczny. Bardzo uświadamia i pokazuje, co może stać się ze światem, gdy zabraknie na nim wody.
A po drugie - połączenie wątków tych bohaterów. Chociaż to też nie było jakieś wspaniałe. Gdy w "Historii pszczół" dostaliśmy kilka powiązań, to normalnie nie mogłam uwierzyć, jak super to zostało rozegrane. A tutaj? Jakoś w sumie nie wiem.
Podsumowując - bardzo się zawiodłam. Słyszałam kilka negatywnych opinii, ale nie brałam ich do siebie. Liczyłam na to, że poznam kolejne arcydzieło.
Ale tak się niestety nie stało.
Ocena: 4/10⭐
Maja Lunde to norweska pisarka, która w 2015 roku podbiła świat powieściąHistoria pszczół. Książka została przetłumaczona na 31 języków i znalazła się na szczytach list bestsellerów. Nasuwa się pytanie: czy Błękit powtórzy sukces wcześniejszej książki? Lunde do tej pory pisała książki dla dzieci, Historia pszczółto był jej debiut dla dorosłych czytelników. Warto dodać, że debiut wyjątkowy. Opowieść o pszczołach bardzo przypadła mi do gustu i już w momencie gdy odkładałam książkę byłam pewna, że sięgnę po jej kontynuację.
Signe i David. Ona norweska aktywistka środowiskowa, on francuski uchodźca klimatyczny. Ona żyje w naszych czasach, on w niedalekiej przyszłości. Ona chce uchronić planetę przed ludzką zachłannością, on ponosi konsekwencje krótkowzroczności poprzednich pokoleń. Ich losy złączy niespodziewany splot wydarzeń. I... woda.
Rok 2017: Signe skończy niebawem siedemdziesiąt lat, lecz wyprawy morskie nie są jej straszne. Samotnie opuszcza rodzinną miejscowość w zachodniej Norwegii i wyrusza w rejs, by spotkać się z mężczyzną, którego niegdyś kochała. Tylko ona, łódź i osobliwy ładunek.
Rok 2041: David czuje się nieprzygotowany do roli ojca, a mimo to musi sam zaopiekować się swoją małą córką. Razem uciekają przez nękaną suszą Europę. Kiedy w opuszczonym ogrodzie w głębi lasu znajdują żaglówkę, wszystko się zmienia.
Zmiany klimatu – codziennie mamy z nimi do czynienia. Robi się coraz cieplej i wszystko w przyrodzie odbywa się bardziej intensywnie. Nawet nie chce mi się myśleć, że mogłoby braknąć zapylających kwiaty pszczół, ale jeszcze gorsza byłaby wizja bez wody. Niestety jest to możliwe. Już dzisiaj zasoby wody pitnej kurczą się w zastraszającym tempie. I przykro mi to pisać, ale ilu z nas z ręką na sercu powie, że oszczędza wodę. W większości domów woda leje się strumieniami, jakby jutra miało nie być. Ale następnym razem, gdy będziecie myć zęby pomyślcie o tym, że w tym przyszłym świecie będą żyły nasze dzieci.
W Historii pszczół mieliśmy do czynienia z trzema oddzielnymi opowiadanymi naprzemiennie historiami. W Błękicie akcja biegnie na dwóch płaszczyznach czasowych. Mamy teraźniejszość i nie tak bardzo odległą przyszłość – rok 2017 i 2041. Oczami Signe obserwujemy postępujące zmiany klimatyczne na świecie, ale przede wszystkim w jej najbliższym środowisku. Bardzo boli to Signe, tym bardziej, że jako młoda kobieta była aktywną „ekolożką”. Za chwilę przenosimy się prawie ćwierć wieku do przodu i wraz z Davidem oglądamy zniszczenia jakie poczyniły zmiany klimatyczne, susza, pożary.
Właśnie teraz, gdy piszę te słowa potężny pożar grasuje w miejscowościach niedaleko stolicy Grecji. To tragedia, w której do tej pory zginęło ponad dziewięćdziesiąt osób, a to nie koniec ofiar. Drzewa płonęły jak zapałki. W obliczu tej tragedii wizje, które w swoich książkach przedstawia nam Maja Lunde wydają się jeszcze bliższe i przez to bardziej prawdopodobne.
Na pewno zastanawiacie się, co też wspólnego może łączyć historie, które dzieli miejsce oraz ćwierćwiecze. Tego niestety nie zdradzę, bo przecież musi zostać jakiś znak zapytania, żeby i dla was ta książka okazała się interesująca, a momentami nawet zaskakująca. Ale nietrudno się domyślić, że tematem wspólnym jest degradacja środowiska, zmiany klimatu i brak... wody. Ach, zapomniałabym jest jeszcze Błękit...
Ciekawa jestem co będzie tematem następnych tomów cyklu. Można się co prawda domyślać, ale lepiej poczekać na to, co Maja Lunde dla nas naszykuje. I jestem pewna, że będą to ciekawe i wciągające historie. Chociaż uważam, żeBłękit jest troszkę słabszy od Historii pszczół, to muszę przyznać, iż obie książki zasługują na uwagę i zmuszają czytelnika do przemyśleń.
Oczekując na kolejną powieść Norweżki zapraszam was do lektury Błękitu. I oczywiście polecam tę książkę każdemu, dla kogo ważne jest, co się dzieje z naszym globem. Jednocześnie mam nadzieję, że taka wizja, choć prawdopodobna, nie stanie się naszym udziałem.
Ringfjorden, Sogn i Fjordane, Norwegia 2017 rok. Siedemdziesięcioletnia Signe przypływa na łodzi ,,Błękit" do wioski Ringfiorden, z której pochodzi. Nie była w niej od prawie pięćdziesięciu lat, ale wróciła z powodu lodowca Blafonna, z którego handlarze wyrabiają lód i sprzedają jako ekskluzywny dodatek do drinków szejkom naftowym. Czysty, biały lód z Norwegii jest jak białe złoto, a kupują go najbogatsi z bogatych. Wszystkie lodowce topnieją, giną z każdą sekundą i Signe, która w młodości u boku ojca walczyła o wodospad Dwie Siostry i rzekę Breio nie może pozwolić na zniszczenie lodowca.
Timbaut, Bordeaux, Francja 2041 rok. David z jedenastoletnią córką Lou ucieka przed pożarem z Argeles do obozu dla uchodźców. Dramatyczne wydarzenia rozdzieliły go z żoną i małym synkiem. Cały kraj trawi od pięciu lat susza, wybuchają pożary, prąd jest tylko od czasu do czasu, brakuje produktów spożywczych. Ziemia wyschła, powietrze zrobiło się gorętsze i ludzie wędrują na północ, gdzie jest jeszcze woda, ale kolejne kraje zamykają granice przed uchodźcami.
Maja Lunde po raz kolejny porusza w powieści tematykę związaną z degradacją środowiska i zmianami klimatu. W pierwszej książce z cyklu Kwartet klimatyczny ,,Historia pszczół" pokazała, jak ważne dla życia na ziemi są owady, a w drugiej części cyklu ,,Błękit" wskazuje, że woda to życie. Bez niej znikną ludzie, zwierzęta, owady i rośliny, świat opustoszeje, zamieni się w pustynię. Signe przyzwyczajona była, że woda spływa do jeziorek w górach, że zamarza warstwą na lodowcu, że spływa zboczami górskimi do dolin, a strumyczki stają się rzeką Breio, z której ludzie czerpią wodę. W wyniku działalności człowieka świat się zmienia. Maleje liczba owadów, stopniowo giną pszczoły, nastaje susza i ludzie już nie mogą cieszyć się smakiem owoców. Żywność i woda są coraz bardziej racjonowane, nie działają telefony i internet. Aby przeżyć David z córką podobnie jak wielu innych ludzi muszą wędrować na północ kontynentu. Europa już nie trzyma się razem, wybuchają nowe konflikty, bo kraje jeszcze posiadające wodę kłócą się z tymi zmagającymi się z suszą. Na świecie zachodzą zmiany i zaczynają dotykać wszystkich ludzi.
Autorka ciekawie zbudowała wątki biegnące na dwóch płaszczyznach czasowych, które łączą się ze sobą za sprawą żaglówki Błękit, ale moim zdaniem zabrakło w nich głębi. Bohaterowie doświadczają traumatycznych przeżyć, walczą o przetrwanie, kochają się, pracują, demonstrują w obronie przyrody, ale ich portrety psychologiczne są ubogie, nie czuć buzujących w nich emocji. Gdybym miała porównać obie książki z cyklu, to zdecydowanie wygrywa ,,Historia pszczół".
W ,,Błękicie" Maja Lunde dobitnie pokazuje, że zmiany klimatu i degradacja środowiska zmienią na gorsze życie ludzi na ziemi. Signe jako zawodowa demonstratorka mówi: Nie mogę zapobiec wszystkiemu, ale temu tutaj mogę. Nie mogę krzyczeć o wszystkim, ale mogę krzyczeć o tym. Jeden człowiek nie zapobiegnie destrukcyjnym zmianom, ale wielu może to zrobić. Mamy wpływ na to, co dzieje się w naszej okolicy i jeśli nie zaczniemy szanować natury i dostrzegać sygnałów ostrzegawczych, które nam wysyła, zginiemy razem z nią.
https://magiawkazdymdniu.blogspot.com
"Żaby wymierają, giną w ciszy, a nikt się tym nie przejmuje. Trzecia część gatunków na Ziemi jest poważnie zagrożona, ale nikt o nich nie myśli."
Spotkanie z wcześniejszą książką autorki "Historia pszczół" należało do malowniczych, satysfakcjonujących i refleksyjnych. Poruszająca opowieść, oryginalnie osadzona w naturze, zarazem delikatna i dosłowna, słodka i gorzka, radosna i smutna, niosąca pozytywne przesłanie i wyraźne ostrzeżenie. Podobnie jest w "Błękicie", jednak już mniej przekonująco przybliżono fragmenty z życia głównych bohaterów. Co ciekawe, to tło powieści zdobywa znamiona istotności, wymowy i siły oddziaływania na wyobraźnię czytelnika. Może właśnie dlatego w tej odsłonie serii autorka nie przywiązała wagi do pogłębienia portretów postaci, czego bardzo żałuję, bo powieść cieszyłaby na dwóch równoległych płaszczyznach.
Obraz świata współczesnego będący podstawą do snucia wizji przyszłości za ćwierć wieku. Odmieniona na niekorzyść przez człowieka przyroda, zdewastowane środowisko naturalne, mające z założenia być oazą bezpieczeństwa i stabilności, a wykorzystywane do partykularnych biznesowych celów. Garstka obrońców przyrody niebędąca w stanie przeciwstawić się sile nacisków i presji. Woda będąca źródłem istnienia, traktowana bez należnego szacunku, bezmyślnie eksploatowana, staje się mega deficytowym towarem, rzutującym na racjonalizowanie wszelkich produktów niezbędnych do podtrzymania życia.
Podoba mi się, że autorka podaje też szerszy kontekst spojrzenia na nasilające się w niekorzystnym kierunku zmiany klimatyczne i trudną do opanowania degradację środowiska naturalnego, choćby transformację społeczeństw, rozpad państw, minimalizacja znaczenia Unii Europejskiej, masowe migracje ludności, tragiczne warunki w obozach dla uchodźców, powszechność chorób i śmierci. Czyż to wszystko nie brzmi już niezwykle znajomo, niepokojąco i złowieszczo? A w tym wszystkim osadzona historia pojedynczych osób, zmagających się z problemami wywołanymi przez współczesne pokolenia.
Naprzemiennie wkraczamy w świat Signe, dziennikarki i pisarki, która po pięćdziesięciu latach nieobecności wraca do rodzimego miasteczka, aby desperacko ratować norweski lodowiec, oraz młodego mężczyzny Davida, ojca nastoletniej Lou, zmagającego się z rodzinnym dramatem, starającego się przetrwać w świecie racjonowanej wody, gigantycznej suszy, wyniszczających Europę pożarów. Historie oddalone są od siebie o ćwierć wieku, jednak posiadają wspólne i styczne elementy. Obrona życia, podtrzymywana nadzieja, oczekiwanie na cud.
Z jednej strony nie do końca przekonała mnie finalna odsłona powieści, zbyt gładka i pomyślna, liczyłam na więcej napięcia podkreślających wagę tematu, choć z drugiej większe znamiona tragedii mogłyby się okazać nadmiernym epatowaniem emocji. W powieści nie znajdziecie moralizatorstwa, narzucania opinii, bezpośrednich przekazów, to czytelnik ma w swojej głowie, sercu i czynach odszukać odpowiedzi, podchwycić odzew, nabrać większej świadomości, być może zmienić codzienne nawyki, czy ukształtować podejście do spraw ekologii.
bookendorfina.pl
Zagłada ludzkości, triumf człowieczeństwa
Zwykle unikam książek “zaangażowanych” w obawie, że przemycanie ideologii zabije opowiadaną historię i przyćmi fabułę. Z tejże obawy nie sięgnęłam po wydaną trzy lata temu "Historię pszczół", jednak gdy w zapowiedziach pojawił się "Błękit", opis zaintrygował mnie do tego stopnia, że postanowiłam się przełamać. W końcu nie miałam nic do stracenia. Może prócz czasu. Nie będę niczego przemilczać – pierwsze strony w ogóle mnie nie wciągnęły. Kilkanaście razy czytałam fragment o zmechaconej czapce i nie potrafiłam wgryźć się w fabułę. Powoli zaczynałam odczuwać dyskomfort, że nie dam rady doczytać książki do końca, ale skończyłam jeden rozdział, następny, a chwilę później całą powieść.
W każdej dystopijnej wizji, o której do tej pory przeczytałam, zawsze szukałam dziury w całym i dowodów na to, że autor nie ma racji, a wersja wydarzeń, którą przedstawia, jest mało prawdopodobna. I tym razem nie było inaczej. Za sukces autorki uznaję jednak to, że w którymś momencie przestałam toczyć wewnętrzną walkę na argumenty i skupiłam się na historii. A ta jest nie byle jaka.
Po raz pierwszy spotkałam się z powieścią, w której głównymi bohaterami tak naprawdę wcale nie są występujący ludzie, za to – choć w sposób nieoczywisty – bezmyślnie niszczona i wykorzystywana natura. Zdecydowana większość populacji całkowicie bezrefleksyjnie podporządkowuje sobie przyrodę (lub żyje w złudnym przeświadczeniu, że ją podporządkowuje) w imię dobra przyszłych pokoleń, ale przede wszystkim w imię zysków. To przeciwko czemu walczy jedna z bohaterek, Signe, dla Davida i jego córki Lou kilkadziesiąt lat później staje się rzeczywistością – środowisko jest zdegradowane, w wielu krajach Europy brakuje pitnej wody, panuje susza, wybuchają niekontrolowane pożary, a ludność, która zdążyła przed nimi umknąć, żyje w obozach dla uchodźców, w których do głosu coraz częściej dochodzą zwierzęce instynkty.
Maja Lunde stworzyła znakomite portrety psychologiczne swoich bohaterów. Signe walczy z bezmyślnym i niekoniecznym ingerowaniem w środowisko, a jednak zdarzają się sytuację, obnażające ją jako hipokrytkę. W równie złożony sposób autorka wykreowała relacje między Davidem i jego jedenastoletnią córką Lou. Nie jest to bliskość prosta i oczywista, a walka o przetrwanie tylko utrudnia związek między ojcem i dzieckiem. Autorka wiarygodnie przedstawiła sytuacje, w których jedno bywało rozżalone i nie chciało przebywać z drugim, ale jednocześnie miało świadomość, że nie ma nikogo innego, że jest zdane tylko na tę drugą osobę.
Choć nie jestem skłonna uwierzyć w to, jak według Lunde miałby wyglądać świat za trzydzieści, czterdzieści lat, to powieść na pewno zmusiła mnie do refleksji. Nie mam tu na myśli wielkiej przemiany w człowieka, który będzie żył w stu procentach w zgodzie z naturą, ale raczej o rozbudzenie świadomości i poczucia odpowiedzialności za, nawet pozornie niewielkie, wybory. Czy to co robię jest konieczne? Czy to co kupuję jest mi niezbędnie potrzebne? Czy nie nie jest tylko mój kaprys? Pusta fanaberia? Mroczna i przygnębiająca wizja przestawiona w "Błękicie" poraża poczuciem bezradności, osamotnienia, wyobcowania, a przede wszystkim maleńkością człowieka i bezwzględnością przyrody, która zdaje się pokazywać ludziom, gdzie jest ich miejsce. Nie jest to jednak aż tak pesymistyczna przepowiednia, jak może się wydawać. Zwłaszcza jeśli będziemy mieli siebie nawzajem.
PRO ECO POST APO
Swoją "Historią pszczół" norweska pisarka Maja Lunde narobiła na rynku niemałego szumu. Swoim dziełem przyciągnęła także moją uwagę i muszę przyznać, że lektura go okazała się dla mnie przyjemnym i satysfakcjonującym doświadczeniem. Teraz autorka powraca z nową książką, stanowiącą jej ideologiczną kontynuację. "Błękit", bo o nim mowa, rozbudził moje czytelnicze nadzieje i chociaż w ostatecznym rozrachunku okazał się nieco słabszy od "Historii pszczół" to i tak znakomita i skłaniająca do zastanowienia książka, która zadowoli każdego miłośnika ambitnej, zaangażowanej literatury.
Dwoje ludzie. Dzielące ich iemal ćwierć wieku. I dwie rzeczy, które łączą oboje. Ona, Signe, jest już staruszką, kiedy wraca w rodzinne strony by raz jeszcze zawalczyć o klimat i naturę. Jako nastolatka walczyła w wodospady Dwie Siostry, teraz, w roku 2017, napędzają one elektrownię wodną, ale pojawił się nowy problem – lodowiec, który ludzie chcą przerobić na ekskluzywne kostki lodu. W miejscu pełnym bolesnych wspomnień o niespełnionej miłości i utraconym dziecku, kobieta po raz kolejny – zapewne ostatni – staje do walki o naturę, uzbrojona w swój jacht „Błękit”.
Niemal ćwierć wieku później, w roku 2041, Europa trawiona jest przez brak wody, pożary i wojny tym wywołane. To tu, on, David, wraz z córką ucieka przed koszmarem. Schronieni w jednym z opuszczonych domów postanawiają czekać na cud, bo cóż więcej im pozostało? Symbolem ich nadziei staje się pewna odnaleziona żaglówka…
Całość recenzji na moim blogu: http://ksiazkarniablog.blogspot.com/2018/05/bekit-maja-lunde.html
"Historia pszczół" mnie oczarowała. "Błękit" powiela w pewnym stopniu schemat fabularny i już taki porywający nie był. Brakuje tej książce lekkości, a temat wody i jej braku jest kwestią drugoplanową. Może to celowy zabieg, bo o problemach z wodą głośno we wszystkich mediach. Brakowało mi trzeciego bohatera z przeszłości, który byłby punktem odniesienia dla dwóch współczesnych historii.
Warta polecenia, bardzo dobrze i leciutko się czyta. Niemniej jednak, to już nie to samo co dużo bardziej przejmująca "Historia pszczół".
Autorka miała dobre intencje, z realizacją już zdecydowanie gorzej. Temat oczywiście ekologiczny i bardzo ważny. Konstrukcja podobna jak w "Historii pszczół", tym razem mamy dwa plany czasowe - czasy nam współczesne i 25 lat później, kiedy to ludzkość zmaga się z suszą i brakiem wody. Nieco ciekawsza jest historia Davida, młodego ojca. Jednak każda z nich prowadzi donikąd. Postaci nakreślone dość powierzchownie, sam problem co najwyżej zasygnalizowany bez głębszej analizy. Wydarzenia mało poruszające a osoba działaczki ekologicznej raczej irytująca, bo mam wątpliwości co do szczerości jej troski o klimat. Czekałam, czekałam aż się spuentuje i się nie doczekałam.
Upał,susza.Nieurodzaj ,niedostatek,niepewność jutra.Nie gdzieś daleko,nie w następnym stuleciu. Tu i teraz.
Signe i David.Ona- norweska aktywistka środowiskowa,on -francuski uchodźca klimatyczny. Ona żyje w naszych czasach,on w niedalekiej przyszłości. Ona chce uchronić planetę przed ludzką zachłannością,on ponosi konsekwencje krótkowzroczności poprzednich pokoleń. Ich losy złączy niespodziewany splot wydarzeń. I...woda.
Rok 2017:Signe skończy niebawem 70 lat,lecz wyprawy morskie nie są jej straszne.Samotnie opuszcza rodzinną miejscowości w zachodniej Norwegii i wyrusza w rejs,by spotkać się z mężczyzną,którego niegdyś kochała. Tylko ona,łódź i osobliwy ładunek-lód z lodowca.
Rok 2041:David czuje się nieprzygotowany do roli ojca,a mimo to musi sam zaopiekować się swoją córką.Razem uciekają przez nękaną suszą Europę.Kiedy w opuszczonym ogrodzie w głębi lądu znajdują żaglówkę,wszystko się zmienia...
Jeden z największych norweskich bestsellerów ostatnich lat. Książka, którą jeszcze przed premierą zakupiło 15 krajów Trzy intrygujące historie, zwyczajni...
Wigilijna opowieść, która zostanie z wami na długo! Najwspanialszy dzień w roku - Wigilia! Dom wypełniają zapachy cynamonu i pomarańczy, pierniczków...