Violet ucieka. Po tym, jak Diuszesa przyłapała ją z Ashem, dziewczyna nie ma innego wyjścia, jak uchodzić z Klejnotu, inaczej i ją i jej ukochanego czeka śmierć. Jednak opuszczenie najpiękniejszego kręgu Samotnego Miasta nie jest łatwe. Violet i Ashowi towarzyszy Raven, na której eksperymenty hrabiny odcisnęły piętno. Listy gończe za Ashem wiszą na każdej ulicy. Gwardziści niestrudzenie polują na zbiegów. Gdzieś tam, na Farmie, jest obiecany przez Luciena Azyl, a w nim ktoś, kto wstrząśnie całym światem Violet. Już niebawem dziewczyna odkryje, że jej Augurie są o wiele bardziej potężne niż myślała i że całe Samotne Miasto dojrzało do buntu. Czy Violet znajdzie w sobie dość odwagi, by dołączyć do Sprzysiężenia Czarnego Klucza i wystąpić przeciwko wszystkiemu, co dotąd znała?
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2016-01-13
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 368
Tytuł oryginału: The White Rose
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Iwona Wasilewska
Nie minęło kilka dni odkąd przeczytałam pierwszą część powieści Amy Ewing, a już sięgnęłam po "Białą różę". Wszystko dzięki Wydawnictwu Jaguar i ich konkursie na Facebooku.
Violet Lasting udało się uciec ze szponów Diuszesy Jeziora. Towarzyszą jej Ash i Raven, przyjaciółka, która jest na skraju załamania. Przed nimi trudne zadanie. Muszą dotrzeć do kręgu Farm, gdzie znajdą schronienie. Jednak to dopiero początek. Violet wydaje się być jedyną nadzieją osób, które zdecydowały się walczyć z arystokracją. Dziewczyna nie zdaje sobie sprawy czym są tak naprawdę Augurie i nie wie jaka moc w niej drzemie. Czy dziewczyna dołączy do ruchu i pomoże w walce z arystokracją?
"Biała róża" jest zdecydowanie lepsza niż "Klejnot". W pierwszej części akcja momentami się ciągnęła, w drugiej wydarzenia następują po sobie tak, że trudno złapać oddech. Jednak nie jest to przytłaczające. Z zainteresowaniem śledzimy losy bohaterów. Wątki skupiają się głównie na Violet i jej próbie poznania swojej mocy. Na temat tego co się dzieje w Klejnocie po ucieczce dwóch surogatek i towarzysza autorka rzuca tylko luźne informacje. Na sam koniec dostajemy bombę, która zmienia całkowicie sytuację. Aż normalnie żal, że w takim momencie zakończono książkę! Ja chcę więcej!
W "Białej róży" bohaterowie się zmienili. Ich sytuacja się zmieniła, więc musiało to się odbić na nich samych. Najbardziej widoczne jest to u Violet i Raven. Violet dojrzała, stała się silniejsza i odważniejsza nie tracąc przy tym swojej troski o innych. Dziewczyna chętnie poświęca się dla dobra swoich najbliższych. Pobyt Raven w Klejnocie zostawił na niej wielkie piętno. Dziewczyna chwilami zdaje się być niespełna rozumu, a za chwilę potrafi wypowiedzieć słowa tak trafne, że rozmówcę wbija w fotel z szoku. Potrafi stwierdzić jakie emocje siedzą w człowieku. To było niesamowite. Mam nadzieję, że jej wątek będzie dalej pociągnięty w kolejnych częściach.
Myślę, że w przypadku "Białej róży" żaden czytelnik nie może zarzucić, że fabuła została zerżnięta z jakiejś innej książki. Przynajmniej ja się niczego takiego tutaj nie dopatrzyłam. No ale być może jestem nieobiektywna. Ta powieść to ciekawa lektura, ambitna także nie, ale mogę ją zaliczyć do interesujących.
"Biała róża" zdecydowanie bardziej udała się Amy Ewing. Czyta się ją szybko i z wielkim zainteresowaniem. Trudno było mi się oderwać od niej, ciągle powtarzałam sobie jeszcze jeden rozdział i w ten sposób przeczytałam pół książki. Dawno żadna powieść mnie tak nie wciągnęła, przeważnie czytam kilka dni, a "Białą różę" pochłonęłam w dwa dni. I chcę więcej! Nie mogę doczekać się kolejnej części!
http://ivka86.blogspot.com/2016/02/biaa-roza-amy-ewing.html
Życie pisze nam różne scenariusze i to właśnie ono rozdaje nam rolę, które niekoniecznie mogą nam się spodobać. Musimy się do niej dostosować, niezależnie od naszych próśb o przekształcenie jej. Bywa jednak tak, że życie zaskakuje nas i wyciąga pomocną dłoń. Czujemy się wtedy tak, jakbyśmy złapali pana Boga za nogi.
Ale zawsze powinniśmy się spodziewać tego, że taka zmiana nigdy nie jest za darmo.
Violet została kupiona na aukcji jako Surogatka. Jej zadaniem było urodzić dziecko dla swojej pani, lecz nikt nie przygotował jej na to, co może wydarzyć się w murach najpiękniejszego kręgu. Dziewczyna nie spodziewała się tego, że będąc w Klejnocie, jako niewolnica Diuszeszy Jeziora, zakocha się w Ashu. I to właśnie on pokrzyżuje wszelkie plany związane z jej osobą. Violet jednak jest gotowa sprzeciwić się swemu wymuszonemu przeznaczeniu i walczyć o tę miłość. Tylko wszystko nie toczy się tak, jak by chciała...
Zakochani zostają przyłapani na zdradzie, przez co obojgu grozi wielkie niebezpieczeństwo. Dziewczyna jednak może liczyć na pomoc tamtejszych przyjaciół. To właśnie oni ratują ją spod ciężkiej dłoni Diuszeszy i pomagają uciec z najbogatszego kręgu Samotnego Miasta. Violet wie, że podróż do bezpiecznego miejsca na Farmie nie będzie lekka. Towarzyszący jej Ash oraz Raven również zdają sobie z tego sprawę. Na każdym kroku napotykają oni listy gończe za chłopakiem, a eksperymenty hrabiny odcisnęły piętno na najlepszej przyjaciółce wolnej Surogatki. A Gwardziści tylko czekają, aż popełnią jakiś błąd.
Czy ta trójka będzie w stanie dotrzeć do obiecanego przez Luciena azylu? Ile niebezpieczeństw czyha na nich za rogiem? I czy mogą oni ufać ludziom z Sprzymierzenia Czarnego Klucza, którzy pojawiają się na ich drodze? A co zrobi Violet, kiedy odkryje, że Augurie są potężniejsze, niż ona myślała?
Samotne Miasto skrywa w sobie wiele niebezpiecznych sekretów i tylko nieliczni mogą zmierzyć się z ich potęgą.
Moja przygoda z pierwszym tomem tej trylogii, [Klejnotem], tak naprawdę nie była udana. Po dziś dzień pamiętam ten ogrom słodyczy zawarty na jej kartach, który prawie doprowadził mnie do cukrzycy. Na koniec końców wystawiłam jej mocne trzy bluszcze, bo wyczułam w tej historii pewien potencjał. Dlatego też kiedy wydawnictwo Jaguar zaczęło zapowiadać [Białą różę] wiedziałam jedno: warto się jej przyjrzeć. I tak też się stało.
Teraz jestem parę dni po przeczytaniu drugiego tomu {The Lone City} i piszę dla Was tę recenzję. Czy wypowiem się pozytywnie o tej książce, obsypując ją białymi różami? A może ona potraktowała mnie swoimi kolcami? Zaraz się o tym przekonacie.
,,Możliwość dokonania wyboru jest wolnością, Violet."
Już od pierwszej strony zostajemy wrzuceni w wir wydarzeń, a wyobrażenie powoli rozwijającej się akcji zostaje jedynie wspomnieniem. Wraz z Violet rozpoczynamy ucieczkę z najbogatszego kręgu, a każdy jej sukces jest naszym sukcesem, a każda gafa naszą gafą. Tym razem mamy możliwość wydostania się za mury Klejnotu i przyjrzeniu się z bliska innym kręgom oraz ludziom zamieszkującym tamte tereny. Poznajemy Samotne Miasto z całkiem innej strony. Wszelki przepych schodzi na boczny tor, kiedy przytłacza nas ciężkie powietrze w Dymie czy też gwar ludzkich rozmów w Banku. Tak drastyczna zmiana oddziałuje na nasze zmysły, przez co z przerażeniem obserwujemy zmagania tych, których życie nie oszczędza.
[Biała róża] podłącza się do naszego umysłu i steruje naszymi uczuciami wedle swojej woli. Przechodzimy przez różne fale emocji, począwszy od smutku a skończywszy na gniewie. Niestety niektóre wątki były dla mnie przewidywalne. Bez trudu odgadywałam to, co za chwilę się wydarzy, jednak Amy Ewing potrafiła mnie zaskoczyć! Bezczelnie wykorzystywała swoją przewagę, aby wodzić mnie za nos. Było wiele kwestii, przy których stawiałam sobie znak zapytania, jednak najbardziej ciekawił mnie sam Czarny Klucz. Kim on był? Na co mu to wszystko? A kiedy poznałam prawdę, to plułam sobie w brodę, że jestem taka niedomyślna! Nawet wyobrażałam sobie autorkę stojącą nade mną i śmiejącą się z mojej miny. I jeszcze to zakończenie książki... Ono już kompletnie złamało moje posklejane serce i porozrzucało jego części po mieście. A może nawet po całej Polsce.
Postać Violet przechodzi metamorfozę. Jak wcześniej widzieliśmy w niej numer 197 walczący o swoją miłość, tak teraz dostrzegamy młodą rewolucjonistkę gotową stoczyć batalię z Klejnotem i ich chorymi rządami. Tylko dlaczego (znowu) musiałam się zmierzyć z jej idealnością?
W tym tomie odcinam Violet metkę z napisem ,,próżna", bo - w końcu - pokazała to, że naprawdę zależy jej na przyjaciołach. Wiele ryzykowała, aby mogli uciec wraz z nią i dopięła swego. Nie umiem jednak oprzeć się wrażeniu, że w kreacji tej postaci brakowało mi nieco naturalności. Czego nie dotknęła panna Lasting to często zamieniało się w złoto, a przecież niepowodzenia również są naszą częścią. Owszem, autorka parę razy rzuciła nastolatce kłody pod nogi, ale dla mnie to było za rzadko. Zrekompensowała się ona dopiero pod koniec książki.
Oprócz tego mogłam zauważyć, jak wiele osób pokładało ogromne nadzieje w naszej głównej bohaterce. Uważali oni, że to ona jest tą, która przyniesie zgubę mieszkańcom Klejnotu. To mogłabym dorzucić do worka z idealnością, jednak widzę, że ta informacja nieco męczyła Violet. Świadomość faktu, że tyle ludzi liczy na ciebie i twoje umiejętności jest przerażająca. Ona ją przytłaczała. Była surogatka próbowała jednak robić dobrą minę do złej gry. I z czasem sama zachowywała się niczym członkowie Sprzymierzenia Czarnego Klucza.
,,Nigdy już nie będę tą osobą, którą byłam. Jestem jak roztrzaskana porcelanowa lalka, której nie da się posklejać."
Amy Ewing zaszalała przy kreacji postaci drugoplanowych! I to szaleństwo jak najbardziej mi przypadło mi do gustu. Mówię tutaj o wyraźniejszym przedstawieniu postaci pobocznych, które towarzyszą naszej bohaterce. Dzięki temu możemy przyjrzeć się bliżej danej postaci i zrozumieć, co stoi za jej zachowaniem. Najbardziej przeraziła mnie historia Asha, który przed poznaniem Violet nawet nie pomyślał o tym, że mógłby uwolnić się ze szponów swej podłej roboty, jaką było zabawianie dzieci hrabin czy diuszesz (nie wspominając, że te drugie również korzystały na takich chłopcach). Zyskał on w moich oczach i kibicowałam chłopakowi głównej bohaterki, i dalej kibicuję w walce z demonami przeszłości.
Oprócz Raven i Garneta dołączają do nas nowe postaci i każda z nich ma swoją określoną rolę. Tym samym widać, że historia podąża w dobrym kierunku i żaden ludzki zapychacz nam nie grozi.
Dodatkowo pragnę pochwalić zmniejszenie słodyczy. Autorka znalazła złoty środek, jeżeli chodzi o związek Violet i Asha, dzięki czemu z przyjemnością przyglądałam się ich relacjom. I z ochotą kibicowałam tej dwójce.
,,Szlachta wciąż bierze, bierze i bierze, i nigdy nie ma dość. Kradną dziewczęta, by rodziły im dzieci. Kradną chłopców, by służyli tym dzieciom, by je uwodzili albo chronili. A przecież nie jesteśmy przedmiotami. Nie jesteśmy sukniami z ostatniej kolekcji ani drogimi nagrodami. Jesteśmy ludźmi."
Warsztat pisarski Amy Ewing uległ znacznej poprawie, a autorka doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Czytając opisy miejsc mamy wręcz wrażenie, że sami przebywamy wewnątrz książki i możemy wszystkiego dotknąć, jakby było prawdziwe. Można to porównać do nauki chodzenia małego dziecka: jak w [Klejnocie] zaczyna się raczkowanie i nieśmiałe próby stawania przy szafkach, tak w [Białej róży] umiemy już biegać i sięgać po to, co wcześniej nie było w zasięgu naszych drobnych rączek. Także dialogi są na wyższym poziomie. Pozostaje jednak problem kreacji głównej bohaterki, o którym wcześniej wspominałam. Teraz żyję nadzieją, że w [The Black Key] Violet utraci nieco swej idealności. O nic więcej nie proszę. Naprawdę.
[Biała róża] to przede wszystkim - moim zdaniem - walka ze swoją przeszłością i próbą uratowania samego siebie w teraźniejszości. Jeżeli wyciągniemy pomocną dłoń i okażemy wsparcie, jesteśmy w stanie razem ujrzeć przyszłość. I stanąć ramię w ramię z niebezpieczeństwami. A te tylko czyhają na nasze potknięcia.
Z serii ,,rozkminy bluszczyny": Wiecie, że najlepsza przyjaciółka Violet ma takie samo nazwisko, jak pewna tańcząca skrzypaczka? Tak - chodzi o Lindsey Stirling! Tym samym autorka jeszcze bardziej przekonała mnie do postaci Raven.
Podsumowując:
[Biała róża] bije swoją poprzedniczkę o głowę przemyślaną fabułą oraz świetną kreacją tamtejszego świata. Wciągająca od początku kontynuacja przygód Violet nie pozwoli na to, aby jakikolwiek kolec wbił ci się w skórę. Dlatego też dojrzyj jej piękno i rozkoszuj się tym czytelniczym zapachem! I tym razem okładka ma prawo przyciągać swoim pięknem.
Wolność nie zawsze ma słodki smak, czasem bywa on również bardzo gorzki, a ceną by go poznać jest ból, strach i utrata bliskich osób. Czy warto w takim razie tyle stracić by zdobyć to o czym tak dużo słyszało się i czego się pragnie najbardziej? Okazja by odpowiedzieć na to pytanie nadarza się bardzo rzadko, niekiedy tylko raz, kiedy już się jej udzieli nie ma odwrotu i człowiek jest zmuszony stawić czoło swej decyzji.
Klejnot jest wyjątkowy, piękny i urzekający, ale równocześnie mroczny i brutalny, to drugie jego oblicze znane jest nielicznym. Violet poznała całą prawdę o nim, wie czym jest niewyobrażalny luksus, lecz także ile płaci się za złamanie zasad. Sama nie miałaby żadnej szansy by przeżyć to co zamierzała zgotować swej własności Pani Jeziora, ktoś jednak pomaga jej, lecz czy ucieczka od bliskich jest dobrym wyborem? Co z innymi dziewczynami? Przecież surogatki są niczym więcej niż kolejnymi przedmiotami jakie używa się do momentu gdy są potrzebne, a gdy już wypełnią zadanie zostają potraktowane jak najzwyklejsze śmieci. Raven jest tego najlepszym przykładem i jednocześnie przyjaciółką potrzebującą pomocy, a Violet to jedyna osoba mogąca jej pomóc. W imię miłości i przyjaźni człowiek zdolny jest podjąć ryzyko, nawet jeżeli stawką jest życie - własne i innych. Gdzieś tam, daleko od Klejnotu czeka wolność, by ją zdobyć trzeba tylko lub aż zdobyć się na odwagę i zaufać komuś ledwie co poznanemu. Droga ku marzeniom nie jest łatwa, niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku, lecz są i tacy, którzy podadzą pomocną dłoń kiedy wydaje się, że wszytko stracone. Kiedy upragniony cel zostaje osiągnięty czasem okazuje się, iż to nie koniec, lecz dopiero początek krętej drogi.
Violet poznała brutalną prawdę, zaryzykowała tak wiele, zdobyła to o czym jeszcze nie tak dawno bała się nawet marzyć. Jednak to co jej zaproponowano jest czymś niewyobrażalnym, czy podoła zadaniu jakie stoi przed nią? Ktoś już próbował, teraz ona stoi przed najważniejszą próbą w swoim dotychczasowym życiu, musi znaleźć w sobie siłę, od której zależy nie tylko jej przyszłość. Augurie są potężną mocą, o tym dziewczyna przekonała się niejednokrotnie, lecz nie wie jeszcze o nich wszystkiego. Nadszedł moment by przekonać się jakie tajemnice skrywają, bo dotychczasowe informacje to kolejna iluzja stworzona przez arystokrację. Los szykuje już następną próbę dla Violet, czy i tym razem da radę przeciwstawić się mu i co najważniejsze pokonać go?
Amy Ewing umie żonglować napięciem, emocjami i przede wszystkim wątkami tak by nie tylko zaskoczyć czytelnika, ale i pozostawić go z jeszcze większym apetytem na kolejny tom niż było to po pierwszym. "Biała róża" to kontynuacja historii znanej już z "Klejnotu", ale i zapowiedź dalszej opowieści jaka zapowiada się równie interesująco co wcześniejsze części. Autorka nie tylko rozwinęła historię znaną z "Klejnotu", ale dała czytającym materiał do nowych refleksji, bohaterowie nie są już tak niewinni, poddawani kolejnym próbom dojrzewają, zaskakują swoimi postawami, odkrywają swoje sekrety, lecz jeszcze mają w zanadrzu spory potencjał podobnie. Amy Ewing rozwijając fabułę wzbogaca ją pod względem postaci, ale i drugiego planu, odkrywa przeszłość i jej wpływ na teraźniejszość, wprowadza nowe osoby i wątki, pokazuje uprzedmiotowienie człowieka i cenę wolności. W "Białej róży" akcja nadal skupiona jest wokół Violet, lecz autorka stwarza również nowe wątki, do głosu dochodzą także inni bohaterowie. Zakończenie wprowadza czytelnika w motyw trzeciego tomu, ale w jakim kierunku będzie on zmierzał to tajemnica, a tych pewnie jeszcze wiele jest przygotowanych, ponieważ pisarka udowodniła, że jej wyobraźnia nie zna granic. Warto również zwrócić uwagę na okładki książek tego cyklu i ukazanie postaci dziewczyny - w pierwszej jest pozycja przypominająca pączek, na drugiej przypomina kwiat rozkwitający, jaka będzie w trzecim tomie?
Zaczynając czytać Białą różę, nie wiedziałam czego mam się po niej spodziewać. Zakończenie Klejnotu pozostawiło po sobie wielki niedosyt; książka skończyła się w niesamowicie ekscytującym momencie. Dlatego zniecierpliwiona, z ogromną ochotą sięgnęłam po kontynuację, chcąc poznać dalsze losy Violet. Zaczęłam czytać... i przepadłam.
Powieść Amy Ewing zaczyna się w miejscu, w którym skończył się Klejnot. Już od pierwszej strony wciąga w wir wydarzeń i nie pozwala od siebie oderwać. Każdą kolejną stronę czytamy z wypiekami na twarzy, z zapartym tchem śledzimy losy Violet i jej przyjaciół. W końcu przestaje się liczyć, że jest już po północy, że jutro mamy do szkoły, pracy. Jedyne co ma znaczenie, to poznanie zakończenia książki.
Wystarczyła chwila, by świat Violet Lasting zawalił się. Teraz wraz z towarzyszem Ashem i przyjaciółką Raven muszą uciekać z Klejnotu. Pomaga im w tym niespodziewany sprzymierzeniec. Jednak nie tak łatwo uciec spod nosa arystokratów i Gwardzistów, zwłaszcza, gdy na każdej ulicy wywieszone są zdjęcia z podobizną Asha. Ale Violet nie poddaje się. Chce móc sama decydować o swoim losie, chce być szczęśliwa i żyć w świecie, gdzie nie będzie podziału na lepszych i gorszych. Chce być wolna.
Muszę przyznać, że Biała róża jest o wiele lepsza od swojej poprzedniczki. Amy Ewing poprawiła swój warsztat i w o wiele lepszy sposób prowadzi narrację. Mimo że na początku dialogi wydają się być sztuczne, to już po kilkunastu stronach wrażenie to szybko mija. Autorka w bardzo ciekawy sposób opisuje świat przedstawiony, dzięki czemu z łatwością wyobrażamy sobie wszystko, co dzieje się wokół głównej bohaterki.
"Nigdy już nie będę tą osobą, którą byłam. Jestem jak roztrzaskana porcelanowa lalka, której nie da się już posklejać."
Fabuła jest mniej przewidywalna niż w Klejnocie. Ponadto zniknęła schematyczność, którą dało się wyczuć w poprzedniej części. Biała róża przedstawia historię ciekawą, przy czytaniu której nie można się nudzić. Wraz z czasem pojawia się coraz więcej tajemnic, intryg i... mocy. Jak się okazuje, Augurie - moce surogatek - nie są do końca tym, za co uważa je większość ludzi. Oprócz tego wyjaśniają się tajemnice wcześniej nie rozwiązane, a na niektóre kwestie zaczynamy patrzeć z całkiem innej perspektywy. Wątek miłosny został stłumiony przez inne, jednak nie jest to w żadnym wypadku minusem, ponieważ dzięki temu pojawia się więcej napięcia, a już dość mroczną historię, spowija jeszcze mroczniejsza aura. Podobają mi się także nowe wątki, między innymi o tajnym Sprzysiężeniu Czarnego Klucza, a także rozwinięcie wcześniej jedynie wspomnianych historii towarzyszy oraz rozbudowanie wątku Raven.
Warto także zahaczyć o temat bohaterów, których kreacja bardzo przypadła mi do gustu. Najbardziej zauważalną zmianę widać w głównej bohaterce. Wydarzenia, mające miejsce jej życiu, drastycznie ją zmieniają, dają siłę, by zrobiła to, co konieczne, ale i wyczulają jeszcze bardziej na krzywdy ludzi znajdujących się wokół. Niesamowicie wykreowaną postacią jest też Raven, która po swoim pobycie w domu Kamienia, stała się pusta i zamknięta w sobie. A jednak Violet dalej wierzy, że ją zmieni i powróci jej dawna przyjaciółka. Lepiej poznajemy także postaci, które w pierwszej części nie odegrały ważniejszej roli, między innymi Luciena - przemiłego dwórkę, który posiada więcej sekretów niż mogłoby się zdawać - czy Garneta, syna Diuszesy Jeziora, który po ujawnieniu swojej prawdziwej osobowości traci na uroku i nie jest tak interesujący, jak wydawało by się po przeczytaniu pierwszej części. Pojawiają się także nowi, bardzo ważni dla całej historii, bohaterowie. Nie chcę jednak przytaczać ich imion, ponieważ boję się nieświadomie zdradzić jakiś fragment fabuły.
Myślałam, że wszystkie możliwości w książkach dystopicznych zostały wykorzystane i nie znajdę w tym gatunku zbyt wiele rzeczy, które mnie zaskoczą i urzekną, a jednak Amy Ewing przełamała wszystkie schematy i stworzyła coś mrocznego, a zarazem pięknego i prawdziwego. Biała róża bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie. Nie spodziewałam się po książce tylu pozytywnych rzeczy. Fantastycznie wykreowani bohaterowie, urzekający styl autorki oraz wciągająca historia, a do tego tajemnice, intrygi, morderstwa z zimną krwią, zdrajcy i magiczne moce - to rzeczy, których nie zabraknie w niesamowitej kontynuacji serii The Lone City. Żałuję tylko jednego... że od razu nie mogę przeczytać kolejnego tomu!
http://czytanie-chwile-rozkoszy.blogspot.com/2016/01/mozliwosc-dokonania-wyboru-jest.html
Akcja pędzi szybko, łatwo się czyta, świat przedstawiony zachwyca nic tylko czytać dalej - zakończenie jak najbardziej do tego zachęca.
Otoczone dzikim oceanem Samotne Miasto podzielone jest na pięć położonych koncentrycznie dzielnic. Najbiedniejszy, zewnętrzny krąg to Bagno. Centralny...
Dwie nowele uzupełniające historie bohaterów „Klejnotu”. W „Klejnocie”, poznaliśmy historię Violet jako surogatki Diuszesy...
Przeczytane:2019-03-10,
Amy Ewing oparła cykl „The Lone City” na ciekawym pomyśle, którego inspiracją najprawdopodobniej były karty historii. Trudno nie zauważyć podobieństwa w budowie hierarchii społecznej panującej w Samotnym Mieście do średniowiecznego ustroju feudalnego charakteryzującego się nierównością klasową i relacjach opartych na nadrzędności i podporządkowaniu. Wykorzystała również naturalną konsekwencję takiej budowy państwa i skierowała bieg fabuły na nieuniknione tory. Do tego dodała szczyptę magii oraz kilka zdeterminowanych w dążeniu do zamierzonych celów postaci i tym samym stworzyła sobie szeroki wachlarz możliwości w kreacji losów bohaterów.
Rozpoczynając drugi tom historii Violet czytelnik ma już pewną wiedzę na temat świata przedstawionego w powieści, ale ma również świadomość, że nie do wszystkich tajemnic został dopuszczony. Ciekawość dodatkowo pobudzają przesłanki świadczące o tym, że niektórzy bohaterowie nie odkryli swojego prawdziwego oblicza oraz sekretów z przeszłości. Ale czy autorka zechce udzielić odpowiedzi na nurtujące go pytania, czy też zmusi do cierpliwości? Na szczęście Amy Ewing nie lubi znęcać się nad odbiorcami swoich utworów i skupia się nie tylko na głównym wątku, ale również dba o drugoplanowe epizody, a to niewątpliwie dopełnia przedstawiony obraz i dodaje opowieści kolorytu. Podobnie jak w pierwszej części cyklu sylwetki bohaterów są bardzo schematyczne, a ich relacje oparte na dobrze znanych wzorcach. I mimo, że większość z nich pisarka naznaczyła bagażem doświadczeń i zmusiła do dokonywania trudnych wyborów, to minimalne skupienie na portretach psychologicznych i emocjach sprawia, że wypadają mało wiarygodnie. Violet po tym co przeszła powinna być nieufna, zagubiona i rozżalona, a miałam wrażenie, że prze do przodu niczym czołg, jakby cierpienie, którego doznała nie zrobiło na niej większego wrażenia. Niestety nie wystarczy napisać – „jestem rozbita” by przekonać czytelnika o wewnętrznych przeżyciach postaci. W moim odczuciu „Biała róża” jest lepsza od swojej poprzedniczki, gdyż autorka dołożyła starań aby podróż bohaterów była niebezpieczna i naszpikowana nieprzewidzianymi wypadkami, które nie tylko podnoszą temperaturę wrażeń, ale również wprowadzają pierwiastek nieprzewidywalności. I choć sam finał nie zaskakuje, a postaciom daleko do nieprzeciętnych, to podczas lektury na brak atrakcji trudno narzekać. Cykl „The Lone City” to lekka i interesująca propozycja dla nastoletnich czytelniczek, które lubią wycieczki do świata, w którym ich rówieśniczki żyją w zupełnie odmiennej rzeczywistości i zmagają się z problemami w żaden sposób nie wpisującymi się w obraz młodości. Dla dziewczyn szukających w literaturze czegoś więcej niż romans i pierwsze porywy serca. Myślę również, że jest to lektura obowiązkowa dla wszystkich fanek serii „Rywalki”.