Kto | Post |
---|---|
|
2014-04-03 12:51:53
Witam,oto kilka pytań, proszę o odpowiedź ;) Jak długo powstaje jedna książka? Ile razy musi pani ją poprawiać? Czemu wybrała pani taką, a nie inna tematykę? Czy wydarzenia, które wydarzyły się w pani życiu wpływają na to o czym pani piszę? Jaki jest pani ulubiony autor z lat młodzieńczych? Pani autorytet pisarza to...? Pozdrawiam Marta Borowiecka |
|
2014-04-03 22:42:25
- Czy zdarza się Pani, że trzymając książkę w ręku jest z niej Pani niezadowolona? myśli Pani, że można było jednak coś inaczej napisać? - Jaką ma Pani radę dla początkujących pisarzy? Pukać do wszystkich drzwi? włazić oknami jak wyrzucą drzwiami, czy pisać i czekać na odpowiedni moment? (od razu zastrzegam, że nie chodzi o mnie - brak talentu niestety ;) ) - Czy jest gatunek literacki, którego Pani nie lubi i nigdy nie napisze? - Czy pisząc kolejną książkę czuje Pani jakąś presję, że nie musi być lepsza od poprzedniej? - Kiedy ma Pani najlepsze pomysły na książkę, postać, wydarzenie? Czy idąc ulicą myśli Pani: o, ten facet będzie idealny... o, to miejsce muszę opisać? ;) Dziękuję i pozdrawiam :) |
|
2014-04-04 09:41:36
Dzień dobry Pani Agnieszko! 1. Jaki ma Pani sposób na wymyślanie imion dla swoich bohaterów? Najpierw cechy charakteru a później pasujące do tego imię czy odwrotnie? 2. Co jest dla Pani najważniejsze w byciu pisarką? |
|
|
|
2014-04-04 13:28:21
Bardzo dziękuję za tak wyczerpujące odpowiedzi na moje pytania. :) W nawiązaniu do wcześniej zadanego przeze mnie pytania, o odzew Czytelników, o to, czy opisane przez Panią historie pomogły komuś w życiowych wyborach, nasunęło mi się kolejne. Napisała Pani, że Czytelnicy piszą o trudnych i intymnych sprawach. Odpisuje Pani na każdy mail. To rzadka, wywołująca szacunek, postawa, ale czy nie jest to czasem po prostu męczące? Każdy z nas ma własne problemy, a w ten sposób można dołożyć sobie wiele, wiele innych, które dotyczą anonimowych osób. Odpisuje Pani na maile, w których jak rozumiem, Czytelnicy nie tylko przedstawiają swoje problemy, ale również proszą o rady. Czy odsyła Pani ich do specjalistów, czy stara się na własną rękę pomóc dając kilku słów otuchy? |
|
2014-04-04 16:12:32
Dzień dobry :) kolejny zestaw pytań (mam nadzieje że się nie powtórzą a jeśli by się tak zdarzyło to przepraszam) *Czy zdarzyło się Pani przeczytać gdzieś w internecie recenzję/opinię o Pani książce z którą się Pani nie zgodziła? *Jak ocenia Pani odbiór swoich książek przez czytelnika? Czy jest Pani zadowolona z ilości sprzedanych egzemplarzy czy jest to jednak jeszcze wg Pani za mało. :) *Tytuł książki wg Pani powinno się wymyślać na początku pisania czy pod koniec? *Sięgając w bibliotece/księgarni po książkę do przeczytania sugeruje się Pani czasem okładką? |
|
2014-04-04 16:49:26
Witam Przed chwilą usłyszałam w wiadomościach, że dziś swoje święto obchodzi Panorama Racławicka (dziś mija 120 lat od czasu udostępnienia Panoramy Racławickiej we Lwowie). Ponieważ ona w pierwszej kolejności kojarzy się z Wrocławiem, stąd moje pytanie :) Czy w którejś z Pani książek pojawia się ten obraz? |
|
2014-04-04 18:44:34
Którą z książek "pisało sie" Pani najprzyjemniej? :) |
|
2014-04-04 18:46:46
Która wg. Pani grupa odbiorców (czytelników) jest wdzięczniejsza pisarzowi za napisane książki -dorośli czy młodzież? |
|
2014-04-05 12:50:31
Dlaczego tematami Pani książek są takie ciężkie sytuacje? Czy nie łatwiej byłoby napisać o czymś radosnym, wesołym od samego początku. Czy po prostu ma Pani taki dar do właśnie tego typu tekstów? |
|
2014-04-05 14:02:57
Z przyjemnością przeczytam, zresztą nie tylko "Herbatę...", ale i inne Pani powieści. A czy planuje Pani może napisanie serii książek? George R. R. Martin dzieli pisarzy na dwie grupy. Ogrodników, którzy zasadzają ziarno swej fantazji, podlewają i patrzą jak się rozrasta, i na architektów, którzy wszystko mają zaplanowane jeszcze zanim zaczną pisać. Do której grupy Pani należy? :) Obejrzałam wczoraj "Kochanków mojej mamy", o których Pani wspomniała! Wstrząsnęła mną ta dorosłość dziecka... ale gdzie zawodzi rodzicielstwo, tam trzeba szybko dojrzeć. Teraz czas na książkę. |
|
2014-04-05 14:43:06
Molier powiedział: "Największe poczucie humoru ma ten, który potrafi śmiać się sam z siebie." Jak jest z tym u Pani? Potrafi się Pani śmiać z siebie czy przychodzi to Pani raczej z trudem? :) |
|
2014-04-05 17:35:36
dziękuję za odpowiedź, Pani Agnieszko. |
|
2014-04-05 19:14:40
@princess_dg Od roku do dwóch - jak dotąd. Ale myślę o kolejnych dłużej, dojrzewają, zanim pomysły się skrystalizują. Tekst poprawiam w zasadzie wciąż, zawsze po otwarciu pliku czytam fragment napisany poprzednio, by wciągnąć się w klimat - wtedy na bieżąco nanoszę poprawki, w rodzaju usuwania powtórzeń, takie drobne zmiany. Po ukończeniu książka idzie do redakcji, takiej wstępnej i w zależności od potrzeb wraca do mnie lub nie. Następuje redakcja właściwa (nad "Układem nerwowym" pracowały dwie redaktorki), a potem tekst wraca do korekty autorskiej, przeglądam wszystkie uwagi i odniosę się do nich, uznając lub nie, jeszcze raz czytając całość celem wyłapania ewentualnych błędów, niezręczności, powtórzeń. Potem ksiazka idzie do składu i korekty. I to w zasadzie tyle. Jeśli mam jest taka możliwość, to lubię przeczytać tekst jeszcze raz dokładnie przed składem, a po dłuższym czasie od napisania, z dystansem - wtedy jest czas na większe poprawki, usuwanie/dodawania akapitów itp. O wyborze tematyki pisałam już wyżej. Tak, oczywiście, że wpływają, bo są inspiracja do tworzenia bohaterów i ich historii, a niektóre rzeczy biorę wprost z życia, które pisze najlepsze scenariusze. Dodam że działa to też odwrotnie - często, gdy o czymś napiszę, widać wpływ literatury na rzeczywistość - znikają opisywane miejsca, wyjeżdżają ludzie, rozwiązują się zespoły muzyczne... O ulubionych autorach chyba już też pisałam, ale warto zawsze wspomnieć o Krystynie Siesickiej, Marcie Tomaszewskiej, Hannie Ożogowskiej. Z pisarzy moimi ulubionymi byli Niziurski, Minkowski, Kryska. Oraz wielu innych - zawsze bardzo dużo czytałam. I autorytecie już było... :) |
|
2014-04-05 19:59:15
@biedro_nka - Nie zdarzyła się sytuacja, w której miałam chęć dokonywania zmian w opublikowanych już książkach. Zwykle obmyślam je dokładnie, pisze plan, doc szczegółowy, dużo nad książką pracuję - raczej jestem zadowolona z efektów, wychodzą tak, jak tego oczekiwałam, albo - jak w przypadku "Herbaty" nawet troszkę lepiej. We wznowieniu "Herbaty z jaśminem" co prawda będą drobne zmiany, ale nieznaczne, nie mające wpływu na akcję, kosmetyczne. - Pukać i włazić - ważna jest determinacja, cierpliwość. Nie przekraczałabym tylko jednej granicy - nie wydałabym książki własnym kosztem, bo uznaję, że jeśli kilkudziesięciu wydawców nie zdecydowało się w nią zainwestować, to może coś w tym jest - może książka rzeczywiście się nie nadaje? Rocznie w Polsce wydaje się tyle książek, że być może niektóre rzeczywiście nie muszą się ukazać. Ale jeśli ktoś czuje, że ma coś do powiedzenia, dużo czyta, uczy się, szlifuje warsztat, a najlepiej jeszcze znajdzie kogoś, kto mu szczerze i bez słodzenia jet w stanie rzetelnie ocenić tekst - niech próbuje. Jednym z rozwiązań jest też wysłanie tekstu do agencji autorskiej, gdzie zostanie zrecenzowany, autor wówczas może się przekonać, ile wymaga zmian, poprawek, ile przed nim pracy no i dowie się czy tego rodzaju literaturą w ogóle mogą zainteresować się jacyś wydawcy. - SF, erotyki, nie piszę też wierszy. - Dobrze byłoby pisać coraz lepiej, ale trudno porównywać - która z moich książek jest lepsza, gorsza. Każda jest inna, zasadniczo podejmuje inne tematy, pisana jest w inny sposób. Nie, raczej nie czuję takiej presji. - Rzeczywiście zdarza się, że poznam kogoś i nieraz wprost wkładam go do mojej historii. Tak było na przykład z Michałem z "Układu nerwowego" - co prawda pierwowzór poznałam w zupełnie innych okolicznościach, niż moja bohaterka, również jego zawód jest odmienny, ale jakoś spodobał mi się ten człowiek i go sobie "wzięłam" :) Miejsca, sytuacje, których jestem udziałowcem lub świadkiem, także anegdoty zasłyszane od znajomych - na to wszystko jest miejsce w moich powieściach. Pewne epizody pisałam zainspirowana muzyką, jakiej akurat słuchałam - tak powstała dłuższa scena w "Dzikim szczawiu". Również w nim bohatera obdarowałam zainteresowaniami, jakie spodobały mi się u pewnej pani, prowadzącej wraz z mężem pasiekę. |
|
2014-04-05 20:16:25
@izabela81 1. Z imionami miewam kłopot. Zwykle nadaję je bohaterom, którzy już jako istnieją w mojej wyobraźni, mają swoje charaktery, wygląd. Łucję z "Dzikiego szczawiu" nazwała moja córka, która uwielbiała "Opowieści z Narni". Z kolei w "Herbacie" bohaterka od początku miała nazwisko i pseudonim, za to z imieniem - nie miałam pojęcia, co zrobić! Ostatecznie nadałam takie, które najmniej nie pasowało :) 2. Możliwość dzielenia się twórczością z Czytelnikami - nie sądzę, by podobną frajdę sprawiało mi pisanie pamiętnika, czy tekstów do szuflady. Sygnały płynące do mnie od tych, którzy przeczytali książkę i zechcieli podzielić się ze mną wrażeniami, skomentować, przyjść na spotkanie autorskie. Tak, chyba to komunikaty zwrotne od Czytelników są najprzyjemniejsze, poza samym wymyślania bohaterów, fabuły - pisania. |
|
2014-04-05 20:44:04
@inspired7 Nie dostaję tysięcy listów - te, które przychodzi, nie sprawiają kłopotu obfitością, daję radę :) Uważam, że skoro Czytelnikowi chciało się poświęcić czas i energię, by napisać do mnie, wypada się zrewanżować - ostatecznie nie piszę w próżnię, tylko dla żywych ludzi, którym, jeśli mają potrzebę skontaktowania się, jestem winna odpowiedź. Rad staram się nie udzielać, ale zdarzały się bardzo emocjonalne listy z opisem niełatwych sytuacji, w jakich znalazły się niektóre Czytelniczki, szczególnie nastoletnie - zaistniała taka, w której namawiałam kogoś, by zwrócił się o pomoc do fachowca. Gdybyśmy mieszkały bliżej siebie, prawdopodobnie spotkałybyśmy się, by porozmawiać o kłopotach, dodać tej otuchy. Prawdą jest, że trudne sprawy mogą przygniatać, jednak staram się zachować zdrowy dystans. Poważne tematy - czasem tak, ale nie zawsze - znajduję w mailach, SMS-ach, nawet telefonach, mnóstwo życzliwości, gratulacji, pytań odnośnie mojego pisania. Wiele ciepła i takiej siły, która sprawia, że chce mi się alej pisać. |
|
2014-04-05 20:56:43
@takahe * Nie, jeśli recenzje były konstruktywnie krytyczne, zazwyczaj albo zgadzałam się z nimi, albo uznawałam prawo Czytelnika do odmiennego, niż moje, zdania. Opiniami w rodzaju: "nie podobało mi się, bo nie lubię książek polskich autorów" albo: "oczekiwałam, że to będzie coś innego" nie biorę pod uwagę. Nie czuję się odpowiedzialna za czyjeś wyobrażenia, których książka nie spełniła. Za to bardzo sobie cenię rzeczowe uwagi nawet mniej zachwyconych, ale wnikliwych odbiorców. * Zawsze mogłoby być lepiej, ale cieszę się tym, co mam - dopóki nie będę musiała utrzymać się z pisania, nie zamierzam martwić się czymś, na co nie mam wpływu. * Nie ma reguły - w przypadku moich książek żaden tytuł roboczy, czyli pierwszy, jaki przyszedł mi do głowy, nie stał się tym właściwym, z czego wynika, że można o tym nie myśleć do czasu zakończenia. Nieraz to taki impuls, który przychodzi nagle - tak było z pierwszą i trzecią książką. I te tytuły bardzo mi się podobają, poza tym, że świetnie pasują do powieści. * Okładka to pierwsze wrażenie - potrafi zachęcić i zniechęcić. Jeśli jakaś książka nie została mi polecona, to patrzę na okładkę, nazwisko autora, opis z tyłu i fragment przeczytany w otwartym na chybił-trafił miejscu. |
|
2014-04-05 21:00:09
@tlenianka Dawno nie oglądałam Panoramy Racławickiej, muszę się wybrać - a nuż mnie zainspiruje? Ale niedawno odwiedziłam kolejne muzeum, archeologiczne, i przyszedł mi do głowy pomysł na książkę, której bohaterowie je odwiedzą - pewnie tym zajmę się najpierw (czyli mniej więcej za dwa lata, gdy skończę realizację poprzednich projektów). |
|
2014-04-05 21:11:41
@Mamut Najmilej wspominam pisanie "Herbaty z jaśminem" - gdy wziąć pod uwagę fabułę i miły "powrót" do nastoletnich czasów. Najwygodniej - bo bez martwienia się o język - "Układ nerwowy". A najmniej wątpliwości i myślenia o różnych warsztatowych kwestiach miałam przy "Dzikim szczawiu" - wtedy nie miałam pojęcia, jak dużo jeszcze muszę się nauczyć, by być z siebie zadowolona :) Trudno powiedzieć, czy Czytelnicy odczuwają wdzięczność? Nie traktowałabym tego w tych kategoriach. Choć zdarza się napisać, coś, za co dziękują - akurat najwięcej doświadczeń tego typu miałam z dorosłymi. Jednak wiem, że i dzieci potrafią fantastycznie okazywać radość z przeczytania książki - mój synek, gdy go coś zachwyci, potrafi napisać do autora, by okazać tę radość :) Więc chyba nie ma reguły. Zresztą to zależy także od tego, w jaki sposób rodzice wprowadzają dziecko w świat literatury - pozwalają mu chłonąć treść i oglądać ilustracje, czy również mówią o twórcach - autorze, grafiku, tłumaczu? Jeśli dziecko ma świadomość, że ta książeczka nie zjawiła się na półce sama, gdy rodzice zabierają go na spotkania z autorami, na targi książki - wtedy i ono ma możliwość nauczyć się i cenić autorów. |
|
2014-04-05 21:18:13
@ppauline Nie wiem, czy to dar - piszę o tym, o czym sama lubię czytać. Lubię powieści obyczajowe, psychologiczne, traktujące o relacjach między ludźmi. Troszkę nudzą mnie słodkie opowieści o tym, że poznali się Ona i On, zaraz po tym, jak Ona odziedziczyła hotelik pod miastem i żyli długo i szczęśliwie... Pod wpływem nie tak dawnej dyskusji, która przetoczyła się przez internet między znanymi pisarzami, zastanawiałam się, czy mogłabym napisać o czymś radosnym i wesołym, ale nie przyszedł mi do głowy pomysł, co by to mogło być. Choć "Dziki szczaw" jest lekki i nie przytłacza trudnymi tematami. Obecnie piszę wakacyjną książkę, w której mają się znaleźć sympatyczni bohaterowie, letnie przygody - jednak i tam chcę pokazać życie, które czasem bywa nie tylko słodkie i różowe. Normalne - jak życie... |