Kto | Post |
---|---|
|
2013-03-12 12:18:08
No cóż, ja książek nie zbieram, ja je czytam :) I moim marzeniem jest posiadać w domu ogromną bibliotekę, tylko... jest to mało realne w mieszkaniach rodem z realnego socjalizmu. Nawet sobie dzisiaj pomyślałam, że chętnie bym podjęła "wyzwanie - 52 książki" ale co ja zrobię z 52 książkami jesli przypadkiem uda mi się je wygrać? Gdzie je postawię? Mam książki w łóżku (pod poduszką aktualnie jedna papierowa i jeden kundelek (tzn e-book)), pod łóżkiem, w szafie i na szafie, na półkach i na telewizorze. Kiedy się sprowadziliśmy do własnego mieszkania (po latach gniecenia się w hotelu asystenckim), to naszym pierwszym nabytkiem były oczywiście regały. Są już zapełnione i zastanawiamy się co dalej. Staramy się unikać kupowania książek (trzymanie ich w lodówce albo piekarniku, nie jest dobrym pomysłem) ale ciągle jakaś przybywa. A "czystki" robić szkoda. I tak ponad połowę swojego księgozbioru zostawiłam u rodziców i pewnie jeszcze długo ich stamtąd nie wezmę. Ale kiedyś będzie trzeba. I gdzie je wtedy postawię? A książki mamy i taty? Najgorsze jest to, że książki przez dłuższy czas nieczytane, stają się bardzo nieprzyjemne w dotyku, papier żółknie i zaczyna się kruszyć. Człowiek chciałby poczytać, tymczasem nie może iść z taką książką ani do autobusu, ani do wanny... Pod tym względem jednak e-booki są praktyczniejsze. No i... dobrze że istnieją biblioteki. A jak już jesteśmy przy e-bookach albo raczej przy zagadnieniu - czy lepsza książka papierowa czy elektroniczna, to polecam ten... nazwijmy to, głos w dyskusji: http://youtu.be/RRDSj62tlvQ A wracając do Cornelii Funke (jednak zapisujemy ją przez C, mój błąd) to miałam na myśli jej trylogię Atramentowe serce, Atramentowa krew i Atramentowa śmierć. A jaka książka pozornie przeznaczona dla zupełnie innego targetu najbardziej Panią poruszyła? |
|
2013-03-12 13:08:01
Dla mnie papierowa książka ma jednak duszę. Lubię ten zapach i szelest przewracanych kartek. E-booki świetnie sprawdzają się np. w podróży, ponieważ nie muszę targać ze sobą całego stosu książek. Ostatnio przeczytałam powieść obyczajową, jednej z moich ulubionych pisarek Susan Wiggs "Zanim nadejdzie ciemność". Książka jest bardzo wciągająca i momentami wzruszająca. Polecam. Czy będąc uczniem z łatwością przyszło Pani nauczenie się tych wszystkich zasad ortografii? Ja muszę się przyznać, że do dzisiaj ich wszystkich nie znam. Co na co się wymienia, co po czym się pisze... Chociaż w szkole nigdy nie miałam problemów z ortografią. Może to wynika z tego, że w dzieciństwie bardzo dużo czytałam i wyrazy po prostu opatrzyły mi się? Jak nie jestem pewna jak dane słowo napisać, w myślach lub na papierze piszę oba warianty i patrzę co lepiej wygląda. Może to dziwne, ale tak już mam. A ze słownika ortograficznego rzadko kiedykolwiek korzystam. |
|
2013-03-12 13:38:51
Jeśli sięgam po e-booka to raczej ze względów praktycznych - na przykład w nocy, bo mój kundelek ma podświetlany ekran, albo wtedy gdy papierowa wersja jest niedostępna lub zbyt zniszczona (na przykład mam w domu kilka egzemplarzy "Listów starego diabła do młodego" tzn miałam kilka, bo gdzieś mi się rozlazły po ludziach) wszystkie egzemplarze tak zaczytane, że aż boję się brać je do rąk. Korzystam więc z wersji e-bookowej. (O tej książce piszę więcej na swoim blogu http://gniezno.com.pl/wiadomosci/czytaj/9240/quaresimali_i_piolun.html uważam, że to jedna z najlepszych książek C.S.Lewisa. BTW blog wreszcie działa, zapraszam, brakuje tylko tego "zagubionego" wpisu, który miał się pojawić, kiedy zaczęły się problemy techniczne. Ale może uda się go przywrócić.) Czasem muszę sięgnąć po e-booka kiedy czcionka jest zbyt drobna. Tam na szczęście można ją sobie powiększyć. A co do ortografii - jestem wzrokowcem, więc z pisownią nigdy nie miałam problemów. I tak samo - kiedy nie jestem pewna jak coś zapisać - piszę sobie dwie wersje i porównuję. Zawsze też mnie fascynował język jako taki, przechodzenie jednych głosek w inne (jenerał, generał, żeneral) wymiana k na ch i sz, a g na h i ż - po pewnym czasie to zaczyna się "czuć przez skórę". U mnie być może też i dlatego, że korzeniami pochodzę z Podlasia, więc słyszę różnicę między "ch" i "h" potrafię ją też wymówić. Czasem ludziom wydaje się że mazurzenie polega na seplenieniu. Nic bardziej błędnego. Podlaskie dzieci, przynajmniej to pokolenie, które jeszcze mówiło dialektem, a nie językiem z mediów, nigdy nie miało problemów z ortografią. Bo owszem, była "zaba" a nie "żaba", ale "zaba siedziała w rzece", a nie "w zece", zamiast pokrzyw rosła tam koprzywa, ale jednak "koprzywa" a nie "pokzywa" czy "kopsywa" - Wsłuchując się w melodię podlaskiego języka człowiek bez trudu rozumiał reguły rządzące ortografią, dlaczego "rz" piszemy po "p,k" i innych głoskach, już nawet nie umiem ich wymienić, ale bezbłędnie wyczuwam, dlaczego "h" lubi hałaśliwe słowa i inne tego typu prawidłowości. Część zresztą moich językowych fascynacji przeniosłam do książek, choćby w "Sześć Dominika" albo w "Czynniku miłości" gdzie profesor Bobrowski przekonuje Grażynę, że nie ma słów zaczynających się od samogłoski. Bo nie ma. W żadnym języku. Tylko niewielu polonistów (niczym molierowski pan Jourdain) zdaje sobie z tego sprawę ;) Chętnie wejdę w polemikę, jeśli ktoś mi nie wierzy na słowo ;) Natomiast od zawsze miałam problemy z interpunkcją i regułami co i kiedy piszemy małą lub wielką literą, gdzie postawić przecinek i tym podobne rzeczy. Ale z czasem pewnie i tego się nauczę, zwłaszcza kiedy obserwuję moją redaktorkę przy pracy. |
|
|
|
2013-03-12 19:46:53
Witam ponownie, skoro lubi Pani łacinę, to jaka jest Pani ulubiona sentencja łacińska? Wspomniała Pani, że najmilej wspomina pobyt na Sycylii, a dokąd by chciała Pani pojechać, jaki zakątek świata odwiedzić? Osobiście polecam tygodniowy rejs po Nilu. I pytanie techniczne: jaką formę pisania Pani preferuje - karta i długopis czy laptop - i dlaczego? Pozdrawiam z zaśnieżonych Mazur |
|
2013-03-12 20:00:26
Witam ponownie. Przyznam, zainteresowała mnie Pani tym stwierdzeniem, że w żadnym języku nie ma wyrazów zaczynających się od samogłoski. Mogłaby to Pani dokładniej wyjaśnić? Dopóki nie zobaczę, nie uwierzę ;) A niestety "Czynniku miłości" nie miałam okazji przeczytać, gdyż w mojej bibliotece ktoś przetrzymuje go już 2 miesiące po terminie... (Przyznam, ze bardzo denerwują mnie tacy ludzie - biblioteka nie jest miejscem, z którego pożycza się książki na wieczne nieoddanie.) |
|
2013-03-12 20:38:22
martucha180 Zawsze czuję się zakłopotana, gdy pada pytanie "jaki jest ulubiony.... autor/ cytat/ sentencja/potrawa/film etc" bo bardzo rzadko się zdarza, by była to jedna rzecz czy osoba i trudno w prywatnym rankingu przyznać czemuś niekwestionowane pierwsze miejsce. Z cytatami, zarówno polskimi jak i łacińskimi jest u mnie tak, że one sobie po prostu są i w odpowiednich okolicznościach przychodzą na myśl. Ale... tak. Mogłabym wymienić ścisłą czołówkę ulubionych, których uzywam chyba najczęściej. Quidquid discis, tibi discis. Gutta cavat lapidem non vi, sed saepe cadendo. De gustibus et coloribus non est disputandum. Zastanawiałam się czy tłumaczyć, ale zostawię innym tę przyjemność ;) W epoce wujka Gugla, nie jest to trudne. Kto się pokusi? 2. Rejs po Nilu? To mi przypomina od razu "Śmierć na Nilu" Agathy Christie. :) Z pewnością to niezapomniana przygoda, nawet jeśli bez morderstwa. :) Jeśli kiedyś miałabym okazję wziąć udział w takiej wycieczce, z pewnością nie powiedziałabym "nie". dokąd by chciała Pani pojechać, jaki zakątek świata odwiedzić? Ja w ogóle jestem ciekawa świata. Nie mam jakichś specjalnych preferencji, lubię też wracać do miejsc, w których już byłam. Gdyby ktoś zaproponował mi wyjazd na Sycylię, nie wahałabym się ani chwili. A do innych miejsc? Gdziekolwiek, ale gdybym miała wybór to zdecydowanie wolałabym ciepłe kraje, niż zimne, najchętniej basen Morza Śródziemnego, ale nieortodoksyjnie - Morze Czarne albo ocean też może być. :) I raczej tereny mniej zaludnione, niż wielkomiejskie. Raczej drzewa, niż drapacze chmur. Raczej owoce niż steki, raczej prosto z drzewa, niż w restauracji. Ale... raczej łazienka, niż jej brak ;) Choć zdarzało mi się nocować "pod chmurką" albo w kolebie i myć się w lodowatym potoku (ma się rozumieć, bez mydła, żeby ryby nie musiały pienić się ze złości). I pytanie techniczne: jaką formę pisania Pani preferuje - karta i długopis czy laptop - i dlaczego? Zdecydowanie laptop. Kartka i długopis tylko w ostateczności. Jak by powiedział król Julian: "kończyny się męczą". Pozdrawiam z zaśnieżonych Mazur U nas też od paru dni śnieg po kolana :) Pies jest zachwycony i kopie w śniegu tunele. Pozdrawiam serdecznie. |
|
2013-03-12 21:04:01
Przyznam, zainteresowała mnie Pani tym stwierdzeniem, że w żadnym języku nie ma wyrazów zaczynających się od samogłoski. Mogłaby to Pani dokładniej wyjaśnić? white_swan chodzi o pewną spółgłoskę, której język polski nie zauważa i nie zapisuje. Spróbuję to wyjaśnić na przykładzie. W języku japońskim nie ma litery "l". Oczywiście, tam w ogóle nie ma liter, alfabet jest sylabiczny, ale mamy sylaby "ra,ri,ru,re,ro" natomiast nie ma "la,li,lu,le,lo". Jednak jeśli posłuchać Japończyka, czasem usłyszymy głoskę "l". Gdyby go jednak zapytać czy dane słowo wymówić np. "lei" czy "rei" uniósłby zdumiony brwi, nie rozumiejąc o co pytamy - nie słyszą tej różnicy, podobnie jak wielu Polaków nie usłyszy różnicy między słowem "chata" i "hata" albo "cherbata" i "herbata" (ja zawsze mówię, że cherbata, to herbata z cukrem ;) ) Kiedyś znajomy Japończyk, mówiąc o swojej narzeczonej, która była katoliczką (Japonką) a więc nosiła imię chrześcijańskie, a nie japońskie, powiedział, że narzeczona nazywa się (piszę fonetycznie) "Lucko" Jak? - pytamy. "Lucko" - powtórzył i napisał łacińskim alfabetem: "Rutsuko" - Wiesz, Anna - dodał - "Lucko" to dznaczi po porusku "Rucyna" (Rutsuko to znaczy po polsku Lucyna). W języku polskim taką niedostrzeganą spółgłoską jest hamza. Znają ją i zapisują języki semickie, a oznacza zwarcie krtaniowe. Chodzi o to, że musimy na ułamek sekundy zewrzeć krtań, by ją wymówić. Jeśli hamza jest na początku wyrazu, słyszymy: "Ameryka", "arbuz", "Elena", "Adrian". Jeśli hamzy zabraknie powiemy "Hameryka", "harbuz", "Helena", "Hadrian". W językach semickich brak hamzy może całkowicie zmienić znaczenie słowa. W języku polskim właściwie też. Mamy słowo "piar" - jeśli wymówimy je z hamzą wyjdzie nam pi-ar czyli public relations. Jeśli bez - pijar - członek Zakonu Kleryków Regularnych Ubogich Matki Bożej Szkół Pobożnych. Albo takie zdanie: "A Ula była w tej szkole." Przed "A" i "U" pojawiła się hamza. Jeśli zabraknie jej przed "u" otrzymamy zdanie "Aula była w tej szkole." Jeśli zabraknie przed "A" - zawołamy: "Ha! Ula była w tej szkole!" :) (i zdanie znów zaczęło się nam spółgłoską, ale inną niż hamza) :) Podobnie "nauka" (z hamzą i "u" akcentowanym) i "nauka" wymówione niepoprawnie "nałka" czyli "napłacze" :) Proszę położyć sobie dłoń na krtani i posłuchać hamzy w słowach zaczynających się (pozornie) od samogłosek a potem spróbować te same słowa powiedzieć bez hamzy ;) Mam nadzieję, że wyjaśniłam? Jeśli nie, proszę pytać :) |
|
2013-03-13 10:42:13
Witam Nie jestem nastolatką.Ba ,można by rzec,że zaczynam "Przejrzewać"-ha,ha.a jednak lubię i często sięgam po pani książki.Są nietuzinkowe i poruszają naprawdę ważne ,życiowe dylematy i problemy na pewno często nieobce wielu czytelnikom.To jest fascynujące.Mam pytania do pani może banalne,ale proszę o odpowiedz Ile w pani książkach jest Anny Zgierum Łaciny? Przyjaciel czy kolega-który jest ważniejszy w pani życiu -czy takowi otaczaja pani osobę i których jest więcej? Samotność czy życie w tłumie-co pani ceni bardziej? Czy jest pani osoba tolerancyjną i jak to się ma do pani stosunku do religii?Chodzi mi o to,czy można pogodzić wiarę ze swoimi poglądami i życiem we współczesnym świecie.Jakie jest pani zdanie na ten temat. |
|
2013-03-13 11:35:52
PS Co do łacińskich maksym dodam jeszcze moje dwie... Non scholae, sed vitae discimus. Festina lente! ;) |
|
2013-03-13 13:23:24
A tak, martucha180 też je lubię i stosuję :) Dziękuję za przypomnienie. Kto ma jeszcze jakieś ulubione maksymy łacińskie? Jakie? Dzień dobry jolunia559 Nie jestem nastolatką.Ba, można by rzec,że zaczynam "Przejrzewać"-ha,ha.a jednak lubię i często sięgam po pani książki. Bardzo się cieszę. Jak to już wielokrotnie podkreślałam - nie adresuję moich książek do konkretnej grupy wiekowej. Adresuję je do ludzi, którzy lubią czytać książki napisane w takiej konwencji, niezależnie od tego czy mają lat 13, 31 czy 103. Cezurą tu jest nie tyle wiek, co tematyka i potrzeba, jaką powinna zaspokoić książka - tak myślę. Zależy czego człowiek szuka w lekturze - niektóre potrzeby moje książki zaspokajają, a innych nie :) Tak samo jak wypicie z kimś kawy (z ciastkiem) zaspokoi potrzebę bliskości, podniesienia ciśnienia, podniesienia poziomu cukru we krwi i być może też dostarczy satysfakcji intelektualnej. Natomiast nie zaspokoi np. potrzeby zjedzenia krwistego steku. :) Ile w pani książkach jest Anny Zgierun-Łaciny? Zawsze pisząc, daję z siebie wszystko :) A jeśli chodzi o wątki autobiograficzne - na pewno wplatam własne przeżycia lub sceny których byłam świadkiem, opisuję miejsca, które znam, emocje, które znam, ale których doświadczyłam niekoniecznie w takim kontekscie, jak moi bohaterowie. Wiadomo, że najlepiej opisywać to, co się dobrze zna. Jeśli pewne rzeczy są dla mnie zupełnie obce, robię wnikliwy research, dużo rozmawiam z osobami, dla których są chlebem powszednim, próbuję wczuć się w ich sytuację, wejść w ich skórę - jak choćby w "Telefonach do przyjaciela" - sama nigdy nie jeździłam na wózku (pomijając krótki epizod, gdy podczas pobytu w szpitalu, jeszcze w czasach licealnych, pojeździłam sobie szpitalnym wózkiem po korytarzu, by zobaczyć, jak to jest) ale przecież mam wyobraźnię, myślę że mam empatię i chyba umiem słuchać. Żadna z bohaterek, ani żaden z bohaterów nie jest mną. Choć jak to już pisałam wcześniej - czasem pożyczam dla nich pewne cechy od rzeczywistych osób. Swoje też :) Przyjaciel czy kolega-który jest ważniejszy w pani życiu - czy takowi otaczaja pani osobę i których jest więcej? Kolegów zawsze miałam i mam trochę, jakoś tak było, zwłaszcza w szkolnych czasach, że chętnie mi się zwierzali ;) ale prawdziwych przyjaciół powinno się liczyć na palcach jednej ręki. Nie można przyjaźnić się z całym światem. Dlatego jestem bardzo ostrożna z określaniem kogoś jako przyjaciela lub przyjaciółkę. Uważam też, że warto zadbać o to, by zaprzyjaźnić się przedewszystkim z własnym mężem/żoną (i dobrze jest zaprzyjaźnić się jeszcze przed ślubem) ale nie należy odwracać implikacji i wyciągać z tego wniosku, że każdy przyjaciel to dobry kandydat na męża czy żonę. :) Samotność czy życie w tłumie-co pani ceni bardziej? Życie w tłumie to największa z samotności :) Lubię swoje towarzystwo, nie nudzę się, będąc sama, zwłaszcza kiedy mam coś do czytania, ale lubię też towarzystwo przyjaciół czy dobrych znajomych. Lubię kameralne spotkania, nie znoszę samotności w tłumie. Dobra impreza dla mnie to taka, na której udało mi się z każdym spokojnie porozmawiać, a najlepsza to taka gdy siedzimy w kameralnym gronie, rozmawiamy i każdy każdego słyszy i rozumie. Nie lubię wieloosobowych spędów i zabijania czasu rozmową o niczym. To już wolę poczytać :) Czy jest pani osoba tolerancyjną i jak to się ma do pani stosunku do religii?Chodzi mi o to,czy można pogodzić wiarę ze swoimi poglądami i życiem we współczesnym świecie.Jakie jest pani zdanie na ten temat. Myślę, że jestem tolerancyjna, chociaż w pewnych granicach. Jak to mówi św. Paweł "nie o to chodzi by innym sprawiać ulgę, a sobie utrapienie, lecz żeby była równość." a "równość" rozumie nie na sposób komunistyczny (każdemu to samo i tyle samo) tylko biblijny: "Nie miał za wiele ten, kto miał dużo. Nie miał za mało ten, kto miał niewiele." Dlatego na przykład moi palący znajomi wiedzą, że u mnie w domu się nie pali. Bo oni wyjdą, a dym zostanie, a tego zapachu niestety nie toleruję. :) Ale nie mam problemu z akceptacją samego znajomego jako osoby. A w kontekście religijnym? Jestem katoliczką i to traktującą wiarę poważnie. Ale mam znajomych wśród muzułmanów, prawosławnych, protestantów, a także wśród osób niewierzących, agnostyków czy obojętnych religijnie. Nie uważam się ani za lepszą, ani za gorszą od nich (co najwyżej, niezasłużenie, bardziej obdarowaną), daleka też jestem od osądzania ich sposobu życia i wyborów. Bo cóż tak naprawdę wiemy o drugim człowieku? Nawet swoich własnych motywów czasem nie rozumiemy, a co dopiero cudzych? Czy można pogodzić wiarę ze swoimi poglądami i życiem we współczesnym świecie? IMHO moje poglądy i sposób życia wynikają właśnie z wiary. A przynajmniej powinny wynikać i staram się, by tak było. Wiara pomaga mi też znosić samą siebie i własne wady, a chwilami nawet je lekko okiełznać :) choć pewnie nie na długo. :) |
|
2013-03-13 14:10:29
Dzień dobry. 1.Na temat jakiej swojej książki najbardziej chciałaby pani przeprowadzić wywiad? 2.Którą książkę chciałaby pani zekranizować? 3.Ma pani pomysł na książkę odbiegającą od wszystkich innych?Połączenie dwóch zupełnie innych typów?np.kryminał przygodowy?Czy nie byłoby to ciekawe? |
|
2013-03-13 14:48:49
Dziękuję za wyjaśnienie, już wszystko jasne :) Przyznam, że wcześniej nawet nie zwracałam uwagi na to, że można te słowa wypowiadać inaczej. A teraz kolejna porcja pytań ;) 1. Czy jest taka książka, która zrobiła na Pani duże wrażenie, do której Pani wraca wielokrotnie? 2. Jaką literaturę częściej Pani czyta: polską czy zagraniczną? Czy ma to jakiekolwiek znaczenie przy ich odbiorze? 3. Czy podczas czytania zwraca Pani uwagę na błędy w książkach: literówki, błędy rzeczowe, a nawet ortograficzne? Sama jestem perfekcjonistką i przyznam, że takie kwiatki przeszkadzają mi w skupieniu się na tekście. 4. Czy ma Pani znajomych wśród rodzimych pisarzy? 5. Co Pani sądzi o książkach pisanych "pod publiczkę", często niedopracowanych (jak choćby popularna ostatnio trylogia o Greyu)? |
|
2013-03-13 16:17:06
Dzień dobry kacpi71935. 1.Na temat jakiej swojej książki najbardziej chciałaby pani przeprowadzić wywiad? Najchętniej o każdej po trochu. 2.Którą książkę chciałaby pani zekranizować? Pisałam już o tym blebelebe rzadko zdarzają się dobre ekranizacje, zwłaszcza jeśli chodzi o polskie ekranizacje. Często reżyser za punkt honoru stawia sobie takie przerobienie książki, by eksponowała punkt widzenia reżysera i jego udział w ekranizacji, a możliwie daleko odbiegała od oryginału. Uważam, że to żałosne. Bardzo mi się podobają ekranizacje BBC na przykład powieści Jane Austen. Wielka dbałość o szczegóły sprawia, że ogląda się to z przyjemnością. Jeśli już któraś z moich książek miałaby być ekranizowana, to chyba "Czynnik miłości" - jest IMHO najbardziej "filmowy", albo "Kradzione róże" ze względu na wątek sensacyjny, który dość dobrze "wygląda" na ekranie. Ale... wolałabym żeby to zrobiło BBC. :) 3.Ma pani pomysł na książkę odbiegającą od wszystkich innych?Połączenie dwóch zupełnie innych typów?np.kryminał przygodowy?Czy nie byłoby to ciekawe? Na pewno byłoby to ciekawe. Zresztą ja zawsze trochę mieszam gatunki. Na przykład "Kradzione róże" to taki thriller dla wrażliwych ;) Chodzi za mną pomysł na groteskowy kryminał, ale jeszcze do niego nie dorosłam, mam też ochotę na fantastykę przenikającą się z polskimi realiami od XIX wieku do współczesności, ale byłaby to wielka kolubryna, trzytomowa i nie wiem czy się na nią odważę. Może kiedyś. Na kryminał przygodowy też mam ochotę, myślałam o czyms takim, ale to na razie w sferze bardzo luźnych planów i nie wiem w co w końcu wykrystalizują, ani dla jakiego odbiorcy będzie to przeznaczone. |
|
2013-03-13 16:20:31
Pani Aniu, zaintrygowała mnie pani odpowiedź do pytania użytkowniczki white_swan o samogłoskach. Kolejny nowy i zdumiewający fakt. Można powiedzieć, że przez tyle lat żyłam w kłamstwie... :) Mam dla pani kolejną dawkę pytań. Starałam się unikać powtórzeń, jeśli jednak trafi się takie, które już było, proszę nie odpowiadać :). 1. Ma pani sprawdzony sposób na odstresowanie się? 2. Jakie cechy charakteru podziwia pani u innych, a jakie u siebie? 3. Najmilsze wspomnienie z lat młodzieńczych? 4. Czy czasami ciężko jest z panią wytrzymać? 5. Utożsamia się pani z jakimś szczególnym kwiatem? 6. Czy w pani życiu pojawiła się jakaś osoba, której wolałaby pani nigdy nie poznać? 7. Napisałaby pani książkę na życzenie czytelniczki? 8. Na jakie pytania odpowiada pani niechętnie? 9. Czy miała pani ideał mężczyzny, "księcia na białym rumaku", kiedy była dzieckiem bądź nastolatką? |
|
2013-03-13 16:23:11
A jeśli chodzi o maksymy łacińskie, to jest taka jedna... Banalna i oklepana, którą znają nawet najmłodsi, jednakże ja zawsze staram się żyć wedle tej niepisanej "zasady" życiowej. CARPE DIEM, to bardzo pozytywne :). Czasami do szczęścia wystarczy właśnie postępowanie wedle tych dwóch słów. Niestety - dorośli zbyt często o tym zapominają. |
|
2013-03-13 17:37:17
white_swan, witaj ponownie :). 1. Czy jest taka książka, która zrobiła na Pani duże wrażenie, do której Pani wraca wielokrotnie? Jest wiele książek, do których lubię wracać. Jak już pisałam chyba Izabeli81 mój egzemplarz "Listów starego diabła do młodego" jest kompletnie zaczytany (choć wracam do niego nie częściej niż co parę lat) podobnie ma się rzecz z "Opowieściami z Narni", chociaż akurat ta książka przy pierwszym czytaniu w ogóle nie zrobiła na mnie wrażenia. Dopiero przy "Księciu Kaspianie" pomyślałam, że chciałabym mieć wszystkie części. Ale większe wrażenie zrobiła na mnie "Perelandra" tego samego autora, choć moje spotkanie z nim zaczęło się od esejów, a nie od beletrystyki. Inną książką, cienką, którą zaczęłam czytać w księgarni i zrozumiałam, że muszę ją mieć, był "Tracy i jego tygrys" Saroyana. Co ciekawe, później trafiłam na inne książki tego autora i niespecjalnie mnie poruszyły. A ta wydała mi się wręcz magiczna. Chyba w najbliższym czasie po nią znów sięgnę, ciekawa jestem jak ją odbiorę po latach. W czasach licealno-studenckich przeczytałam ją wielokrotnie. Lubię też wracać do powieści Lucy Maud Montgomery, Agathy Christie (także jako Mary Westmacott), Bruce'a Marshalla, a ostatnio odkryłam Brandona Mulla i jego "Baśniobór". - Jak widzisz spory rozrzut gatunkowy. Lubię wracać do książek, przy których się śmieję albo odprężam, a równocześnie nie są to płytkie czytadełka. Są też książki, które zrobiły na mnie wrażenie, ale nie chcę do nich wracać, na przykład "Musimy porozmawiać o Kevinie" Lionel Shriver. Tak więc "zrobienie wrażenia" i "wielokrotne wracanie" nie zawsze idą w parze. :) 2. Jaką literaturę częściej Pani czyta: polską czy zagraniczną? Czy ma to jakiekolwiek znaczenie przy ich odbiorze? I taką i taką. To chyba nie ma znaczenia. Książka ma być dobra, a czy polska czy zagraniczna - bez różnicy. 3. Czy podczas czytania zwraca Pani uwagę na błędy w książkach: literówki, błędy rzeczowe, a nawet ortograficzne? Sama jestem perfekcjonistką i przyznam, że takie kwiatki przeszkadzają mi w skupieniu się na tekście. Oj tak! Odkąd sama piszę, zwracam uwagę niejako "podwójnie". Kiedyś byłam mniej krytyczna, po prostu jakaś książka mi się nie podobała, ale nie wiedziałam, co jest nie tak. Teraz już wiem :) I niechlujna redakcja, błędy językowe czy fabularne autora przeszkadzają mi potwornie. Ale ma to i dobre strony - lepiej też umiem docenić kunszt autora :) 4. Czy ma Pani znajomych wśród rodzimych pisarzy? Tak, oczywiście. Znamy się i w miarę możliwości wspieramy. Oczywiście nie każdy każdego, ale poznajemy się przy okazji różnych wspólnych imprez czytelniczych albo na forach internetowych i stopniowo tworzymy różne nieformalne grupy wsparcia :) - jak w każdej branży. Czasem czytamy też wzajemnie swoje książki przed drukiem i nie szczędzimy sobie konstruktywnej kytyki :) 5. Co Pani sądzi o książkach pisanych "pod publiczkę", często niedopracowanych (jak choćby popularna ostatnio trylogia o Greyu)? Grrr... nie lubię i nie czytam takich książek. Strata czasu i pieniędzy. Na pewno nie da się mnie zachęcić do lektury argumentem "bo wszyscy czytają". A co do Greya, myślę, że jest to sztuczny lans. Oczywiście teraz kręci się już siłą bezwładu, ale ktoś musiał włożyć sporo pieniędzy by wprawić to w ruch. |
|
2013-03-13 19:03:33
blebelebe owszem, Carpe diem, ale warto by to szło w parze z drugą maksymą: Quidquid agis, prudenter agas et respice finem. I o tym prudenter i respice finem z kolei często zapominają młodzi :) A to są dwa skrzydła, na których całkiem dobrze się lata - jedno skrzydło "Carpe diem", drugie - "Quidquid agis... itd" (Na resztę Twoich pytań odpowiem niedługo. Kto jeszcze ma jakieś ulubione maksymy, czy motta życiowe?) |
|
2013-03-13 19:17:51
Nie tylko młodzi o tym zapominają :). Czekam z niecierpliwością na pozostałe odpowiedzi. |
|
2013-03-13 19:49:59
Dzień dobry :) Miałam okazję przeczytać kilka z Pani książek (bardzo mi się podobały), jedna z nich ma tytuł "Czynnik miłości". W treści pojawia się wiersz Dreams napisanego przez Langstona Hughes'a. I tu pojawia się moje pytanie, gdzie miała Pani okazję pierwszy raz usłyszeć o tym utworze i czy czyta pani inne utwory tego poety? |
|
2013-03-13 22:25:30
blebelebe przepraszam za zwłokę, ale lekka zadyma tu była ;) No i oczywiście masz rację, że nie tylko młodzi zapominają o perspektywicznym myśleniu. Chodziło mi raczej o to, że cechą młodości jest spontaniczność i impulsywność. Ale niezależnie od wieku można popełniać głupstwa i zachowywać się jak ćma (spontanicznie bądź co bądź) krążąca wokół świecy. I tu od razu przypomina mi się dowcip: Przychodzi facet do dentysty. - Panie doktorze wydaje mi się, że jestem ćmą. - Rozumiem, moim zdaniem powinien pan pójść raczej do psychiatry. - No tak, wiem, ale tylko u pana świeciło się światło. Ale dość dywagacji, już odpowiadam: 1. Ma pani sprawdzony sposób na odstresowanie się? Dobra książka. Taka do śmiechu. Albo dobra komedia. Czasem muzyka. Zawsze czekolada, najlepiej gorzka z orzechami (magnez) i najlepiej w duecie z książką. Jeśli czas i pogoda pozwala, może być wypad z kijkami, ale przy silnym stresie człowiek nie ma dość samozaparcia by się wypędzić z domu na przebieżkę. Chyba że lato i słońce wtedy wyjście w plener (będę monotematyczna - z dobrą książką) najlepiej odstresowuje. 2. Jakie cechy charakteru podziwia pani u innych, a jakie u siebie? Trudne pytanie, bo znów z gatunku pytań o ranking. Na pewno cenię dobroć, prawość, odpowiedzialność, opanowanie, poczucie humoru, błyskotliwość i inteligencję. A także skromność i pokorę. Ale to nie znaczy że nie cenię innych cech, po prostu akurat w tej chwili nie przyszły mi na myśl A u siebie? Nie wiem czy podziwiam (chyba nie mam narcystycznej osobowości), ale lubię u siebie poczucie humoru, optymizm, ciekawość świata i radość życia. 3. Najmilsze wspomnienie z lat młodzieńczych? Znów pytanie z gatunku rankingowych - mam sporo miłych wspomnień. Bardzo mile wspominam czasy licealne, to mój ulubiony okres edukacji. Chyba najmilsze to: kiedy miałam dziewięć lat, parę miesięcy wcześniej przeprowadziliśmy się do innej dzielnicy i żeby nie zmieniać szkoły w trakcie roku, dojeżdżałam do niej tramwajem (to były te czasy, kiedy nikt nie bał się puszczać dziecka samego komunikacją miejską przez pół miasta :) chociaż cieszę się, że moja mama nie widziała, jak zabawiam się wyskakując z jadącego jeszcze tramwaju, lub wywieszając się na zakrętach - nie było wtedy automatycznie zamykanych drzwi). W moje dziewiąte urodziny obudzono mnie bukietem żonkili przystawionym do twarzy - to było bardzo miłe przebudzenie, takie pachnące i złote - i okrzykiem żebym się pośpieszyła, bo się spóźnię, czy ja wiem która godzina? Na wpół jeszcze śpiąca odpowiedziałam "skąd mam wiedzieć, nie mam zegarka!" i wtedy odkryłam, że na ręku mam zegarek. Buksiak, za to z datownikiem! Miałam zegarek jako JEDYNA W KLASIE (inne dzieci miały szansę dostać dopiero na I komunię, a więc najwcześniej za rok). Ależ byłam dumna! 4. Czy czasami ciężko jest z panią wytrzymać? Oczywiście. Bardzo często! 5. Utożsamia się pani z jakimś szczególnym kwiatem? Nie wiem czy można mówić o utożsamieniu, ale moje ulubione kwiaty to od zawsze żonkile. Lubię też fiołki i konwalie, ale żal mi je zrywać, podziwiam je więc raczej z daleka. A żonkile mogę przynieść do domu. W ogóle lubię kwiaty wiosenne i złotorude chryzantemy dostępne od października. 6. Czy w pani życiu pojawiła się jakaś osoba, której wolałaby pani nigdy nie poznać? Chyba nie. 7. Napisałaby pani książkę na życzenie czytelniczki? To zależy co rozumiemy przez "życzenie". Nie lubię gdybać :) 8. Na jakie pytania odpowiada pani niechętnie? Już mówiłam - te z gatunku rankingowych "jaki jest najbardziej..." 9. Czy miała pani ideał mężczyzny, "księcia na białym rumaku", kiedy była dzieckiem bądź nastolatką? Oczywiście i to niejeden :) Często wiązał się z postacią z wcześniej przeczytanej książki lub obejrzanego filmu. |