Kto | Post |
---|---|
|
2013-12-17 10:53:33
- Istnieje różnica pomiędzy zdawaniem sobie sprawy z czasu a obsesją na jego punkcie. Nie dałoby się żyć w obecnym świecie, jeśli nie wiedzielibyśmy, czy jest poranek, czy wieczór. Ale można ograniczyć zamartwianie się czasem, na przykład zdejmując zegarek, nie zastanawiając się, ile czasu zajmie nam rozmowa z najbliższą osobą, i wygospodarowując czas każdego dnia, by spokojnie pomyśleć, pomodlić się, pomedytować i podziwiać piękno przyrody - mówi w wywiadzie Mitch Albom, autor książki Zaklinacz czasu. Nie ma chyba lepszego momentu, by zastanowić się nad naturą czasu, nad tym, jak "ograć" czas i cieszyć się życiem niż święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok. Zapraszamy więc do udziału w naszym świąteczno-noworocznym konkursie.
Udział w konkursie: Aby wziąć udział w konkursie, wystarczy zabrać głos w tej właśnie dyskusji, przedstawiając własną receptę na to, jak "ograć" czas, jak będąc świadomym upływu czasu, żyć szczęśliwie i cieszyć się każdą chwilą. Być może inspiracją staną się dla Was cytaty z książki Zaklinacz czasu, które będziemy sukcesywnie publikować? Być może przeczytacie książkę Mitcha Alboma i skłoni Was ona do refleksji? Na zgłoszenia czekamy do 19 stycznia 2014 - macie więc tym razem sporo... czasu :) |
|
2013-12-17 11:25:04
Aby cofnąć choć troszkę czas, można by co kilka minut przestawiać zegarek do tyłu (ha ha żartowałam) :) A tak na poważnie to wydaje mi się, że aby się delektować czasem i zwolnić go, najzwyczajniej należy robić rzeczy nas interesujące, relaksować się. Oprócz zwykłego planu dnia wart dorzucić czasem do niego jakąś nową rzecz, taki spontan. Nawet jeśli nie zwolnimy czasu to chociaż będzie on wykorzystany w ciekawszy i barwniejszy sposób. |
|
2013-12-17 11:26:45
"Ważne jest, aby pozwolić pewnym rzeczom odejść. Uwolnić się od nich. Odciąć. Zamknąć cykl.Nie powodu dumy, słabości czy pychy, ale po prostu dlatego, że na coś już nie ma miejsca w Twoim życiu. Zamknij drzwi, zmień płytę, posprzątaj dom, strzepnij kurz. Przestań być tym, kim jesteś. Musisz zrozumieć, że to nie jest gra znaczonymi kartami. Raz wygrywamy, raz przegrywamy. Nie oczekuj, że inni Ci coś zwrócą, docenią Twój wysiłek, odkryją Twój geniusz, odwzajemnią Twoją miłość. Ważne jest jeszcze to, żeby nie żałować..." Nie wiem czemu, ale to właśnie ten cytat Paula Coelho sprawia, że zaczynam się zastanawiać nad tym całym pędem życia, które można stracić w przeciągu chwili. Przecież to właśnie przez "wyścig szczurów" tracimy czas na to, co jest naprawdę najistotniejsze. Przecież najlepszą receptą jest chwilowe przystopowanie i docenienie tego, co do tej pory wydawało się mało ważne i nieistotne. Przecież może być i tak, że druga szansa się nie powtórzy a żal za tym co minęło może mieć wpływ na całe nasze późniejsze życie. Nauczmy się doceniać to, co mamy i cieszyć się z najmniejszych rzeczy, a reszta będzie naprawdę mało istotnym dodatkiem do życia. Wtedy upływ czasu naprawdę przestanie mieć znaczenie. |
|
|
|
2013-12-17 12:29:08
"Kiedy ma się nieskończoną ilość czasu, nic nie jest wyjątkowe. Jeżeli nigdy niczego nie tracimy, ani nie poświęcamy, nie potrafimy docenić tego co mamy" (Mitch Albom) - z tymi słowami (umieszczonymi zresztą powyżej) zgadzam się w 100%. Wydaje mi się, że aby w pełni cieszyć się życiem i nie bać się upływającego czasu, trzeba po prostu robić to, co się lubi, lub marzy o tym, aby to zrobić. Kilka godzin dziennie poświęcamy na pracę, co może się wydawać niektórym czasem zmarnowanym, jednak jest to po prostu element życia i tego nie da się zmienić. Jeśli jednak w ciągu każdego dnia uda nam się wygospodarować kilka minut i spotkać z przyjacielem, albo przeczytać książkę, wyjść na spacer - po prostu nie siedzieć w domu - to staniemy się "panami swojego czasu". Wydaje mi się, że wtedy bardziej doceniamy ten czas, bo wydaje się on nawet piękniejszy. Ta krótka chwila, kiedy wiadomo, że potem ma się coś do zrobienia... bo właśnie: "w życiu piękne są tylko chwile". I to te chwile mogą nas uczynić zadowolonymi z życia, lub nie. Myślę, że każdy człowiek powinien realizować swoje marzenia i plany, bo czas spędzony na ich realizację na pewno nie będzie stracony, a każdy krok do przodu da wiele radości. Po prostu uważam, że tej szarości życia trzeba nadawać odrobinę koloru. :) Chyba każdy z nas kiedyś pomyślał, że jego życie jest nudne, mniej ciekawe od życia innych. Może ktoś nawet z zazdrością spogląda na zdjęcia z czyichś wakacji, lub też potajemnie marzy o tym, aby zrobić coś szalonego. I tutaj pasuje ten cytat: "Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym. Dni przemijają szybko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego wyboru. Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś, jak potrafimy być nimi jutro? Wykorzystaj ten dzień dzisiejszy. Obiema rękoma obejmij go. Przyjmij ochoczo, co niesie ze sobą: światło, powietrze i życie, jego uśmiech, płacz, i cały cud tego dnia. Wyjdź mu naprzeciw." (Phil Bosmans) Dopiero skończyłam czytać biografię Tolkiena i uważam, że on chyba właśnie potrafił ograć czas. Zwykły człowiek, zajęty pracą, z żoną i dziećmi, czy nawet spotkający się w gronie znajomych (takie zwykłe, prawda?), ale też każdą wolną chwilę, która mu została, poświęcał na realizację własnego celu. I jaki to wydało owoc... Chyba nic tak nie cieszy, jak spełnienie, a wtedy można mieć satysfakcję, że się swój czas (a nawet - swoje życie), dobrze wykorzystało i jego upływ nie będzie wcale przerażał. Przecież czas i tak leci, więc warto coś zrobić - dla siebie, lub też dla innych. Takie wykorzystanie go ma chyba większą wartość niż po prostu "przeleżenie w łóżku". |
|
2013-12-17 13:15:16
Czas oczekiwania na uroczystość urodzinową pożegnałam po 30 - stce, a zatem dzień ten pojawi się bez radosnego drżenia i niespodziankowych emocji. Data przybliża się bezlitośnie i już teraz skłania mnie do myślenia i podsumowań, ale i do wniosków. Pozytywnych. Patrzę teraz na siebie, jak na kobietę silną i spełnioną. Po okresie wątpliwości i walce z samotnością, po przypatrywaniu się zmianom, jakie przegapiłam w domowych obowiązkach - czuję spokój i zadowolenie. Dostrzegłam młodość, jaka mnie otacza i rozdzieliłam jej świat ze swoim, który okazał się nie mniej interesujący. Z uśmiechem i radością patrzę na osoby rozpoczynające drogę dorosłych zmagań i dylematów, wiedząc jak cudownie mieć to już za sobą. Pogodziłam parę rzeczy wewnątrz i przegoniłam podszepty złych duchów, które odbierały mi pewność siebie. Był czas, kiedy myślałam, że wiek dyskredytuje moją kobiecość, a zadowolenie z atrakcyjności fizycznej mogę zanieść do ciemnej piwnicy, do której nawet nie wchodzi mój pies. Przesiedziałam jakiś czas w domu na rozmyślaniach i tragizowaniu, a nie najlepszy nastrój, potęgowała tylko aura świata celebrytów i kultu sukcesu, jaka wskakiwała na fotel obok z tv, czy komputera. Ta strategia okazała się błędna i kręcenie w kółko zakończyłam powrotem do sportów i zakupem kilku nowoczesnych akcesoriów. Mój come back do świata i chęć istnienia w nim, zarysowało kilka rzeczy wyraźniej, a inne zburzyły i zniknęły zabrane przez wiatr. Poznałam świat, gdzie kobieta świadoma swojej magii, niezależnie od wieku jest pożądana i dostrzegana. Przekonałam się, że istnieje wielu zwolenników, nie tylko młodości i bezmyślności, ale interesujące są dla nich dyskusje na tematy trudne, obecne, czy minione. Powrót do ,,Przebojów Dwójki’’, gdzie Szewczyk pozwalał nam polizać okruszki muzycznych trendów, lub pierwszych kinowych hitów, które za komuny docierały z wieloletnim opóźnieniem. Tym razem zaczęłam się stukać w głowę z innych powodów. Dlaczego sama pozwoliłam się zepchnąć do uśpienia i izolacji, kiedy nigdy nie kręcili mnie kolesie z zegarkami, dyskoteki nie interesowały wcale, a drinki 20 lat temu zamieniłam na degustację wina. Sama siebie skazałam na degradację i tęsknotę za życiem, które minęło, taplając się w przeszłości, jak we wciągających w głębiny cuchnących bagnach! Pomogło mi wsparcie znajomych. Oczy otworzyła mi też wizyta w pewnym masakrycznie dalekim miejscu, gdzie ludzie uprawiają sporty, wychodzą do klubów i dbają o siebie pod względem fizycznym i intelektualnym, do swoich ostatnich dni. Widziałam radość i zadowolenie na twarzach 70 latków, patrzyłam, z jaką pewnością można chodzić na emeryturze i zamiast zazdrościć i lamentować postanowiłam szybko dołączyć do grona żyjących. Czekają mnie kolejne urodziny, które przywitam z musu, ale bez złości i rozczarowania. Nauczyłam się cieszyć ze spokoju, jaki daje samotność. Widzę niezaprzeczalne atuty decydowania o wszystkim, co mnie dotyczy. Nie ma tłumaczenia, czy fochów. Nie gości już w moim grafiku dnia pozycja, o której zakupy, czy podany zostanie obiad. Dzieci nie trzeba kłaść o określonej porze, a i wyjść mogę, jak tylko przyjdzie mi taka ochota. Mogę o 3 nad ranem pojeździć po zaspanym mieście przy ulubionej muzyce, by spać grzesznie do południa. Pranie robię wg uznania, posprzątam też wtedy, kiedy pojawi się potrzeba. Zakupy wszelkie są na mojej głowie, więc i pretensje mam tylko do swojego zapomnienia, czy lenistwa. Spotykam się z kim i kiedy chcę, bez uprzedniego anonsowania, czy przygotowań domowników. Nadrobiłam zakup muzycznych dvd i bez pytania, czy mogę przełączyć wiadomości, bądź mecz, żeby posmakować ich zawartość. Teraz nie mam już na sobie żadnego dekalogu reguł. Nie muszę się nikomu tłumaczyć, czy sprawdzać telefonu, jeśli czasem przypadkiem Pan Mąż chce mnie zawezwać do rutynowych czynności. Teraz i ja umiem zmieniać żarówki, przeinstalować laptopa, czy naprawić podstawy w aucie. Potrafię, jeśli nie na raz, to na 7 spacerów wtargać zakupy i równie sprawnie poruszać się w szpilkach 15, jak i adidasach. Pożegnałam stare przyzwyczajenia, oraz schematy i z wielką chęcią chłonę piękno tego świata. Mam w sobie wiarę, że takich osób obu płci jest więcej i może to nie będzie łatwe, ale jest realne spotkanie na swojej drodze bliskości i namiętności dorosłej, świadomej i wartościowej. Kiedy kobieta... przestaje być kobietą... po chwili staje się nią na nowo w innej odsłonie. Pojawia się w pełnej okazałości emocjonalnej. Uzbrojona w możliwości i siłę, jaką w sobie na nowo odnalazła. Przepoczwarza się z udomowionej, uległej partnerowi i konwenansom służebnicy rodziny, w samodzielną i pełną uroku osobę. Teraz doskonale wie czego chce i jak po to sięgnąć, w najlepszym stylu. Zostawiła starą siebie, żeby chłonąć i smakować życie w mocnych barwach. Nowy etap to również przekonanie, że wiek i doświadczenie są atutami, jakie tylko spotęgują wiele emocji i pasji, jeśli tylko pozwolimy sobie wrócić do życia... … żyć… i spełniać swoje najskrytsze, szalone marzenia… |
|
2013-12-17 13:33:22
Czas oczekiwania na uroczystość urodzinową pożegnałam po 30 - stce, a zatem dzień ten pojawi się bez radosnego drżenia i niespodziankowych emocji. Data przybliża się bezlitośnie i już teraz skłania mnie do myślenia i podsumowań, ale i do wniosków. Pozytywnych. Patrzę teraz na siebie, jak na kobietę silną i spełnioną. Po okresie wątpliwości i walce z samotnością, po przypatrywaniu się zmianom, jakie przegapiłam w domowych obowiązkach - czuję spokój i zadowolenie. Dostrzegłam młodość, jaka mnie otacza i rozdzieliłam jej świat ze swoim, który okazał się nie mniej interesujący. Z uśmiechem i radością patrzę na osoby rozpoczynające drogę dorosłych zmagań i dylematów, wiedząc jak cudownie mieć to już za sobą. Pogodziłam parę rzeczy wewnątrz i przegoniłam podszepty złych duchów, które odbierały mi pewność siebie. Był czas, kiedy myślałam, że wiek dyskredytuje moją kobiecość, a zadowolenie z atrakcyjności fizycznej mogę zanieść do ciemnej piwnicy, do której nawet nie wchodzi mój pies. Przesiedziałam jakiś czas w domu na rozmyślaniach i tragizowaniu, a nie najlepszy nastrój, potęgowała tylko aura świata celebrytów i kultu sukcesu, jaka wskakiwała na fotel obok z tv, czy komputera. Ta strategia okazała się błędna i kręcenie w kółko zakończyłam powrotem do sportów i zakupem kilku nowoczesnych akcesoriów. Mój come back do świata i chęć istnienia w nim, zarysowało kilka rzeczy wyraźniej, a inne zburzyły i zniknęły zabrane przez wiatr. Poznałam świat, gdzie kobieta świadoma swojej magii, niezależnie od wieku jest pożądana i dostrzegana. Przekonałam się, że istnieje wielu zwolenników, nie tylko młodości i bezmyślności, ale interesujące są dla nich dyskusje na tematy trudne, obecne, czy minione. Powrót do ,,Przebojów Dwójki’’, gdzie Szewczyk pozwalał nam polizać okruszki muzycznych trendów, lub pierwszych kinowych hitów, które za komuny docierały z wieloletnim opóźnieniem. Tym razem zaczęłam się stukać w głowę z innych powodów. Dlaczego sama pozwoliłam się zepchnąć do uśpienia i izolacji, kiedy nigdy nie kręcili mnie kolesie z zegarkami, dyskoteki nie interesowały wcale, a drinki 20 lat temu zamieniłam na degustację wina. Sama siebie skazałam na degradację i tęsknotę za życiem, które minęło, taplając się w przeszłości, jak we wciągających w głębiny cuchnących bagnach! Pomogło mi wsparcie znajomych. Oczy otworzyła mi też wizyta w pewnym masakrycznie dalekim miejscu, gdzie ludzie uprawiają sporty, wychodzą do klubów i dbają o siebie pod względem fizycznym i intelektualnym, do swoich ostatnich dni. Widziałam radość i zadowolenie na twarzach 70 latków, patrzyłam, z jaką pewnością można chodzić na emeryturze i zamiast zazdrościć i lamentować postanowiłam szybko dołączyć do grona żyjących. Czekają mnie kolejne urodziny, które przywitam z musu, ale bez złości i rozczarowania. Nauczyłam się cieszyć ze spokoju, jaki daje samotność. Widzę niezaprzeczalne atuty decydowania o wszystkim, co mnie dotyczy. Nie ma tłumaczenia, czy fochów. Nie gości już w moim grafiku dnia pozycja, o której zakupy, czy podany zostanie obiad. Dzieci nie trzeba kłaść o określonej porze, a i wyjść mogę, jak tylko przyjdzie mi taka ochota. Mogę o 3 nad ranem pojeździć po zaspanym mieście przy ulubionej muzyce, by spać grzesznie do południa. Pranie robię wg uznania, posprzątam też wtedy, kiedy pojawi się potrzeba. Zakupy wszelkie są na mojej głowie, więc i pretensje mam tylko do swojego zapomnienia, czy lenistwa. Spotykam się z kim i kiedy chcę, bez uprzedniego anonsowania, czy przygotowań domowników. Nadrobiłam zakup muzycznych dvd i bez pytania, czy mogę przełączyć wiadomości, bądź mecz, żeby posmakować ich zawartość. Teraz nie mam już na sobie żadnego dekalogu reguł. Nie muszę się nikomu tłumaczyć, czy sprawdzać telefonu, jeśli czasem przypadkiem Pan Mąż chce mnie zawezwać do rutynowych czynności. Teraz i ja umiem zmieniać żarówki, przeinstalować laptopa, czy naprawić podstawy w aucie. Potrafię, jeśli nie na raz, to na 7 spacerów wtargać zakupy i równie sprawnie poruszać się w szpilkach 15, jak i adidasach. Pożegnałam stare przyzwyczajenia, oraz schematy i z wielką chęcią chłonę piękno tego świata. Mam w sobie wiarę, że takich osób obu płci jest więcej i może to nie będzie łatwe, ale jest realne spotkanie na swojej drodze bliskości i namiętności dorosłej, świadomej i wartościowej. Kiedy kobieta... przestaje być kobietą... po chwili staje się nią na nowo w innej odsłonie. Pojawia się w pełnej okazałości emocjonalnej. Uzbrojona w możliwości i siłę, jaką w sobie na nowo odnalazła. Przepoczwarza się z udomowionej, uległej partnerowi i konwenansom służebnicy rodziny, w samodzielną i pełną uroku osobę. Teraz doskonale wie czego chce i jak po to sięgnąć, w najlepszym stylu. Zostawiła starą siebie, żeby chłonąć i smakować życie w mocnych barwach. Nowy etap to również przekonanie, że wiek i doświadczenie są atutami, jakie tylko spotęgują wiele emocji i pasji, jeśli tylko pozwolimy sobie wrócić do życia... … żyć… i spełniać swoje najskrytsze, szalone marzenia… |
|
2013-12-17 17:33:28
Można wsiąść w samolot i próbować zyskać jeden dzień, ale tak naprawdę czas płynie w nas, więc chcąc go oszukać trzeba oszukać samego siebie. Może lepiej jest się zatrzymać i zachwycić drugim człowiekiem, pięknem otaczającej przyrody, odbiciem tęczy w małej kropli i pamiętać, że gdy budzi się dzień otrzymujemy 86400 sekund (całkiem spory kapitał) i od nas zależy jak go spożytkujemy. iwona-w |
|
2013-12-17 18:05:36
Łatwo powiedzieć wyrzuć zegarek.Ja zrobiłam to już dawno i noszę go tylko do pracy. Mój rytm życia wyznaczają moje przyzwyczajenia życiowe. Codzienne wstawanie o tej samej porze , śniadanie , kawa o 10 i 17 , tak żyję w mieśći.Inaczej jest na urlopie spędzanym u Babci , tam mój rytm życia odmierza przyroda. Rano budzi mnie śpiew ptaków , o 7 .00 sąsiad karmi świnie , inny włącza dojarkę i jedzie z mlekiem do miasta. 8-9 jem śniadanie ,o 10 czas na kawę . Potem praca z przerwą na obiad i kolejną kawę . Między czasie odwiedza mnie sąsiad , który czasem pomaga przy pracy w ogrodzie lub drobnych naprawach. Zbliża się wieczór , słońce przemieszcza się za dom i sunie nad gospodarstwo sąsiadów , z łąki zabierane są krowy , słyszę szczekanie psów sąsiada , wiem że zbliża się 19 .oo to pora karmienia psów i świnek. Sąsiad znowu zawozi mleko do mleczarni.Słońce powoli rozlewa się nad lasem i powoli zmienia w pomarańczową kulę, jeszcze chwile a zrobi się zmrok. Na podwórko wyfruwają małe nietoperze żerujące na owadach , teraz tylko kąpiel, jedzonko i można złapać ostatnie promienie słońca ,siedząc na progu drewnianego domku. Zbliża się 21.00 czas na odpoczynek. Im cześciej opuszczam miasto , tym bardziej się asymiluję z przyrodą , oglądam świat oczyma duszy i łączę śię z Matką Naturą , a ona oddaje mi swą siłę , to kwestia innego spojrzenia na życie .Na wsi człowiek nie jest tak biernym uczestnikiem życia jak w mieśći , tylko przyroda potrafi coś budować nie oczekując nic w zamian , a życie z zegarkiem w ręku , może najwyżej doprowadzić człowieka do apopleksji. |
|
2013-12-17 18:39:47
Ja też nie noszę zegarka cały czas. Potrzebny mi jest tylko po to, aby się nie spóźnić... do pracy właśnie. I coś jest w tym co Pani napisała, bo kiedy ja odwiedzam babcię, która mieszka na wsi, to czas zdecydowanie inaczej płynie. Wtedy się nie wie, jaki jest dzień tygodnia, a godzina... kilka razy w ciągu dnia biją dzwony kościelne. I nawet słyszę w głowie głos babci albo dziadka, jak mówią "ooo, już szósta". :) |
|
2013-12-17 18:50:50
Z upływem czasu i życiem ludzkim kojarzy mi się obraz Salvadora Dali „Trwałość pamięci”. Czas biegnie nieubłaganie, ale to czy właściwie go wykorzystam, czy zmarnuję - zależy tylko ode mnie. Ludzie lubią się usprawiedliwiać, tłumaczyć, narzekać. Czas może przepływać przez palce, rozpływać się (jak na obrazie), zanikać, ale z drugiej strony może również być go wystarczająco dużo, by wykonać wszystkie zaplanowane czynności. Wiele można zyskać dzięki dobrej organizacji. A wiecie jakie są moim zdaniem najstraszniejsze, najbardziej przerażające słowa? Oba związane są z pojęciem czasu – ZAWSZE i NIGDY, bo bezsprzecznie zamykają jakąś drogę, coś przekreślają. Czas to rzeka, która nieustannie płynie. A człowiek to wrzucony w nią mały kamyczek, który jest zbyt słaby, by móc nie poddać się jej nurtowi. Człowiek moim zdaniem na codzień nie zdaje sobie sprawy ze swojej śmiertelności. Gdyby liczył się z tym, że w każdej chwili jego życie może się zakończyć, bardziej by je doceniał. Życie to najcenniejszy dar. Każdy z nas chciałby żyć jak najdłużej, ale w gruncie rzeczy nie to jest najważniejsze. Najważniejszym jest by udało się nam za naszego życia spełnić swoje marzenia, czuć się spełnionym człowiekiem, by umierając miało się świadomość, że wycisnęło się życie jak cytrynę i pomarańczę. I choć czasami, tak jak smaki tych owoców, było kwaśno albo słodko, czuć, że wykorzystało się w życiu każdą okazję, każdy rok, miesiąc, tydzień, godzinę, minutę, czy sekundę istnienia, bo żadna z nich już nigdy się nie powtórzy. "Kiedy ma się nieskończoną ilość czasu, nic nie jest wyjątkowe. Jeżeli nigdy niczego nie tracimy ani nie poświęcamy, nie potrafimy docenić tego, co mamy" - Mitch Albom trafił w sedno. Czytał ktoś z Was "Pięć osób, które spotykamy w niebie" Mitcha Alboma? To historia o każdym z nas. To opowieść o człowieku, który nie doceniał tego, co miał, który nie zauważał, że to, co robi każdego dnia jest ważne i potrzebne. Mitch Albom zawarł w tej książce życiowe drogowskazy, najprostsze z prawd, które każdy z nas powinien wziąć sobie do serca. Wykorzystuj każdą chwilę, bo czas biegnie nieubłaganie. TYK, TYK, TYK, TYK, TYK... |
|
2013-12-18 09:12:23
"Przeklęty bądź, zegarze, w którym czas nie może być cofniony." - Edward Stachura A może najlepszym sposobem na zwolnienie czasu jest zaprzestanie noszenia zegarka? |
|
2013-12-18 18:05:05
Najlepiej się nie przejmować upływającym czasem i żyć najlepiej jak można, robić po kolei to co się zaplanowało i realizować swoje marzenia. A czas, przecież nas nie goni. |
|
2013-12-19 00:42:36
"Pięć osób, które spotykamy w niebie"? Nie wiem skąd, ale kojarzę tytuł! Niestety tylko tyle... opis przeczytałam dopiero teraz i pewnie sięgnę po tę pozycję, bo coś mi mówi, że będzie w moim guście... i jeszcze może odrobinę wzruszyć. Przy okazji "Zaklinacz czasu" jest dziełem tego samego autora - mogę się z nim jeszcze "zaprzyjaźnić". :) Gdyby tylko dało się nie nosić zegarka przez cały czas. Mówią, że szczęśliwi czasu nie liczą... Ale w niektórych przypadkach raczej nie da się już uciec od odmierzania, nawet gdyby bardzo się chciało! Mnie zdarza się nawet liczyć, ile godzin będę spać - ale to dlatego, że jestem śpiochem, chyba większość osób robi to samo. Na szczęście nie odliczam, ile czasu mogę przeznaczyć na rozmowę, to byłaby już przesada. inspired wspomniała o dobrej organizacji, a odmierzanie czasu bardzo nam organizację ułatwia. Zgadzam się z autorem, że "istnieje różnica pomiędzy zdawaniem sobie sprawy z czasu a obsesją na jego punkcie". Ja sama uważam, że nie mam żadnej obsesji. Wszystko w granicach normalności. A tak jeszcze na marginesie... jeśli chodzi o czas: muszę przyznać, że trochę się wkurzyłam kiedy się okazało, że zegarek w pracy spóźnia 15 minut! Wyjść 15 minut wcześniej jakoś mi się jeszcze nie zdarzyło... chyba niewiele trzeba do szczęścia. Wystarczy nawet te 15 minut. :) |
|
2013-12-19 09:55:11
Czasu nie oszukamy, ani nie ogramy. On sobie płynie, czy tego chcemy, czy nie. Jednakże czas to pojęcie względne, każdy odczuwa go inaczej. By jego upływ nie bolał, należy iść przez życie z uśmiechem na twarzy, czerpać radość z drobnych przyjemności, z ciepłych relacji z innymi ludźmi. Nie marnować czasu na złość, gniew, nerwy. Nie przejmowanie się umykającym czasem, nie zamartwianie się każdą zmarszczką i siwym włosem, a zamiast tego - pozytywne nastawienie. To mój sposób na czas. |
|
2013-12-19 10:51:50
"Czas robi swoje, a Ty człowieku ?" S.J.Lec. Upływ czasu, walka z czasem, ogrywanie czasu, to stałe tematy w erze młodości, piękna i wiecznej witalności. Tymczasem recepta na szczęśliwe życie jest prosta: Być zawsze, świadomie tu i teraz, dążyć do spokoju umysłu, nie zależnie od zewnętrznej sytuacji, wzbudzać w sobie pozytywne oczekiwanie, zachwyt i ciekawość dziecka, każdego nowego dnia :) |
|
2013-12-19 11:06:29
Czy można „ograć” czas? "Vanitas vanitatum, et omnia vanitas" ten cytat był bardzo popularny w epoce baroku. Ludzie żyli wtedy z pesymistycznym nastawieniem,że wszystko jest tylko marnością, nasze życie jest kruche jak pył na wietrze. Inni żyli wg sentencji Horacego Carpe diem! Liczy się tylko dzień dzisiejszy,ta chwila nie ważne co będzie jutro. Wg mnie powinno się umieć znaleźć złoty środek pomiędzy oboma podejściami. Cieszyć się życiem- dostrzegać piękno w małych rzeczach codziennych- śmiechu dzieci, śpiewie ptaków, szumie drzew, ale też mieć świadomość,że czas ucieka. Każdy z nas kiedyś umrze,jego czas na ziemi się zakończy, ale nie powinna to być myśl, która paraliżuje, a mobilizacja do refleksji, chwili zatrzymania się pomimo natłoku spraw i obowiązków. Przypomniał mi się bardzo piękny film- „Choć goni nas czas” („The Bucket List” ). Bohaterowie grani przez Nicholsona i Freemana byli umierającymi na raka ludźmi, którzy spisali listę rzeczy, które chcą zrobić przed śmiercią ( skok ze spadochronem! to było coś) i oczywiście wykonali wszystkie rzeczy z listy. Myślę,że każdy z nas powinien mieć taką listę (ja swoją mam) i starać się ją zrealizować. Satysfakcja z wykreślania kolejnych punktów jest nie do opisania. Nie jest ważny wiek czy ilość posiadanych pieniędzy. Każda chwila jest dobra, aby zacząć realizować marzenia- te wielkie i te małe, a wystarczy tylko chcieć. Pozytywne nastawienie to podstawa!Zamiast mówić: „Nie teraz, później to zrobię; nie mogę, nie potrafię,jestem zbyt chora/chory żeby to zrobić itd.” Wystarczy uwierzyć w swoje siły i zacząć od zaraz ta chwila jest właściwą do działania. Pamiętacie historię chorej na białaczkę dziewczynki, która marzyła żeby mieć kartki /widokówki z całego świata? I udało jej się dzięki determinacji i tysiącom ludzi z całego świata, którzy poruszeni jej historią zaczęli wysyłać kartki. Chcieć to móc! Na koniec nieco o mnie. Mam 26 lat,dobrą pracę, kochającą osobę u boku i swoją prywatną listę marzeń. Trochę pozycji już wykreśliłam, wiele zostało, ale wszystko jest do zrealizowania. Czasu staram się nie liczyć, nie mam nawet zegarka ( żal mi z tego powodu tylko jak kolejka lub autobus mi uciekną ;) Będąc z moim ukochanym oglądając nocą gwiazdy czy spacerując po plaży czuję się szczęśliwa i nie interesuje mnie, która godzina. Najpiękniejsze chwile, które mnie w życiu spotkały były nieplanowane i niespodziewane. |
|
2013-12-19 18:03:56
Czasu nie da się zatrzymać, można wyrzucić zegarki i wszystkie inne urządzenia mierzące go, w jakiś tam sposób. Natura i tak go odmierza, słońce wstaje, dzień jest dla nas, by wieczorem schować się i księżycowi oddać noc. My możemy jedynie w tym biegnącym czasie wypełniać go robiąc tyle rzeczy lub nie robić nic. Możemy sobie wszystko zaplanować i żyć zgodnie w jego rytmie, albo zapomnieć o nim, nie przejmując się, łapać chwile dla samych chwil. Uśmiechać się gdy wstaje dzień i cieszyć, że przeżyliśmy ten kolejny dzień. Odpoczynek nocą zasłużony, przyjąć ze zrozumieniem, bo to zapowiedz kolejnego dnia. Może zamiast z nim walczyć, warto się z nim zaprzyjaźnić i nie myśleć ile czasu nam zajmuje to co robimy, ale ile radości, i jaką ma to wartość dla bliskich, dla nas samych. Koniec życia i tak nas zaskoczy, cokolwiek byśmy po manipulowali z tym czasem. Nawet samobójca nie ma pewności, czy uda mu się skrócić swój czas. Moja rada, to akceptacja mijającego czasu i marzenia, które nie ogranicza czas(może nie wszystkie ale większość z nich) |
|
2013-12-20 14:05:59
Kim jesteś Zaklinaczu? I co chcesz mi powiedzieć? Odczytuję myśli zaklęte. Oddycham, Szukam siebie, Tęsknię, Zatracam twoje myśli i nie wiem. Jestem szczęśliwa, gdy wierzę- I daję siebie. Przesypuje się ziarnko, po ziarnku Mijają wieki. Nie liczę tych chwil i trwam Pewna ciebie. Nie liczy się czas, nie dłuży się i nie skraca. To nieważne. |
|
2013-12-20 17:24:13
Odbywamy podróż przez życie z biletem w jedną stronę. Przeżyty czas już do nas nie wróci, nie zdołamy go powtórzyć ani przeżyć ponownie- inaczej. Nie pójdziemy pod prąd minionego czasu, ani jednego dnia nie zatrzymamy , nie cofniemy. Czas płynąc, ociera się o nas mniej lub bardziej przyjaźnie, unosi nas, zostawia swoje ślady i mija bezpowrotnie. Co zrobić,żeby kiedyś nie żałować, że źle wykorzystaliśmy dar ofiarowanych nam dni? Chyba trzeba zacząć od tego, ze powinniśmy być świadomi wartości swojego czasu ,szanować go, zaprzyjaźnić się z nim i zaakceptować jego przemijanie. A potem już tylko nie tracić go na rzeczy błahe, mało istotne, niewarte angażowania... czasu. Ale jeśli nawet bardzo starac się będziemy efektywnie zagospodarować dany nam czas, to na jego końcu i tak może pojawić się poczucie straty, bo przecież coś jeszcze mogliśmy zrobić lepiej, skuteczniej, mądrzej ,dokonac innych wyborów, z czegoś zrezygnować, do czegoś innego przyłożyć większą wagę....I zawsze z niechęcią będziemy odchodzić. A czas popłynie dalej...już bez nas. |
|
2013-12-21 06:20:24
Jak wygrać z czasem? oto jest pytanie! Nasza świadomość czasu i matrixa, świadomości ja to ja i jestem tutaj, jest bardzo ciekawa. Słyszy się i czytam różne rzeczy, jak np. Żyj tu i teraz, ciesz się tym, co masz, bądź szczęśliwy teraz, bo istnieje czas teraźniejszy tylko. Nie myśl o przeszłości, przyszłości, tylko skup się na czasie teraźniejszym. Bez sensu planować i mieć cel, lepiej skupić się na tym, co się ma. Po co mieć cel, jak nie wiem czy jutro będę żyć? Dobrze mi z tym, co mam i na tym poziomie, co jestem itd…. Takich zdań i myśli jest wiele, to są schematy matrixowe (czytaj społeczne mentalności), które mają na celu tworzyć rozkazy, nie patrz, nie idź, nie chciej mieć, nie myśl, nie żyj, nie pragnij itd… Udowodnię to moim logicznym podsumowaniem 29letniego życia z wielu punktów widzenia. Tak naprawdę byłam gorsza od ludzi wokół mnie, bo oni robią błędy przez brak wiedzy, a ja mając wiedzę, powinnam dawać przykład, a tego nie robiłam, czyli byłam bardziej winna. Dlatego zastanówmy się, nad tym na kilku przykładach. Załóżmy, mamy anorektyków – oni widzą, że są grubi i chcą chudnąć. Tu mamy dylemat, bo podobno to co my kreujemy, to nasz świat i według tego, tak jak widzimy siebie i otoczenie, taki kreujemy świat. Ale my tu mówimy o matrixie, a matrix to świat iluzji, świata wykreowanego. Zatem także iluzji, jaką sobie sami tworzymy. Dlatego postaram się poruszyć ten temat. Jest tak, że opieramy się na odniesieniach, które też mogą być iluzją, choć w tym przypadku mamy podstawy do tworzenia odniesień. Ponieważ faktem jest, że wiemy jakie są skutki ciała wychudzonego bez mięśni. Zwierzęta, czy też ludzie, gdy przechodzą niebezpieczne granice chudnięcia są słabsi, bardziej podatni na czynniki zewnętrzne, jak wiatr, deszcz, czy uderzenia. Wiemy, że jest to nie zdrowe i nie estetyczne, ponieważ mamy obraz jak wygląda zdrowe ciało. To odniesienie mówi nam, że anoreksja jest czymś złym, brzydkim i takie osoby mają strasznie chude ciała. To dlatego nic nie zmieni tego faktu i osoba, która sobie wmawia, że jest gruba, że to dobre. Tylko ma to w głowie, program zakodowany i tworzący iluzje. Podobnie jest z czasem. Podobnie zakładając, że osoba bezdomna, pijana, chorowita, brudna i śmierdząca, gdy twierdzi, że do szczęścia jej jest potrzebne wino za 3zł i papierosy za 12zł, nie tworzy prawdziwego szczęścia, jakby tak było, to by nie musiała pić wina, by nie myśleć trzeźwo i palić, by się nie denerwować. Podobnie, gdy ktoś waży 120kg, przez zaniedbanie się, nie tworzy szczęścia i nawet jak będzie sobie wmawiać, że tak jest, to tak nie będzie. Osoba Homoseksualna, także gdy sobie wmawia, że jest Hetero i dla obowiązku społecznego jest z drugą płcią, to nawet gdy będzie sobie wmawiać, że ma się cieszyć tym co ma, to będzie tak naprawdę nieszczęśliwa. Lub zakładając moją historię, był taki moment, że zarabiałam 6tys na miesiąc, wmawiałam sobie, ciesz się tym co masz, tu i teraz, nie myśląc o przeszłości, ani przyszłości. Potem zaczęłam zarabiać 4tys złoty i nadal sobie wmawiałam, by cieszyć się teraźniejszością. Gdy płace spadły do 2 tys, bo coraz gorsze czasy były, to nadal sobie to wmawiałam i żyłam tym co mi dają. Dopiero gdy zaczęłam zarabiać 1600zł, a potem wypłaty na raty. To zrozumiałam, jaka jestem głupia. Włączyło mi się światełko, bo pomyślałam o przeszłości i przyszłości. Zadałam sobie pytanie, czy tak chce żyć? Czy chce mieć takie życie za 2lata? A co jak zacznę zarabiać 900zł, a co jak będą coraz gorsze czasy, a ja nic nie robię z tym? Dopiero gdy to zrozumiałam, ale fizycznie, nie tylko w głowie, czyli działając, to przejrzałam na oczy.Zastanowiłam się i działając, wyszło mi jak jest, a moje wnioski są następujące. Żyjemy w 3 czasach, my, jako osoby, myśli i energia. Żyjemy w przyszłości, teraźniejszości i przyszłości. Wykluczając te czasy, stoimy w miejscu i się nie rozwijamy. Niby takie proste, ale większość tego nie ogarnia. Dlatego zobacz, jak działa rozwój. By czegoś się nauczyć, to opieramy się na błędach - a prawdziwe błędy jakie możemy zweryfikować, to te dokonane, czyli w przyszłości, błąd, który był 5min temu, to przeszłość. Nie można odnosić się do czegoś, jeśli tego nie było, bo to zawsze tylko teoria i scenariusz. Więc by iść na przód, potrzebujemy wiedzy o przeszłości, czyli idziemy energią, myślami, a myśli, to nas umysł, czyli my. Tworzymy wnioski pytaniami… Dlaczego mi nie wyszło? Co było zrobione źle? Dlaczego tak zrobiłem/zrobiłam? Czego mnie to nauczyło? Co mogę zrobić z tą wiedzą? Itd…. (wracamy myślami i analizujemy, wyciągamy wnioski, a następnie idziemy do przyszłości) Idąc myślami do przyszłości, tworzymy sobie cel, drogę, motywacje i inspiracje, zadając sobie proste pytania. Po co to robię? Co chce osiągnąć? Jak powinienem postąpić? Jaki chce mieć efekt? Jakie mam wnioski? Do czego zmierzam? Jakie konsekwencje i nagrody mnie czekają? Gdzie jestem i gdzie będę? Itd….. Dopiero przy zweryfikowaniu przeszłości i przyszłości, tworząc sobie odniesienia, co było dobre, a co złe, jakie były błędy, a jakie sukcesy? Co potrafię, a czego nie? Co się chce nauczyć, gdzie byłam i gdzie chce być? I na podstawie takich wniosków, tworzymy teraźniejszość, która jednocześnie jest już przeszłością i przyszłością. Wtedy to możemy się rozwijać i stwierdzić, gdzie jestem. wzór wygląda tak Przeszłość---<------------>--- JA Teraz ----<----------->---Przyszłość Wiele osób tego nie robi, dlatego traci czas. Nie ma efektów i jest zagubiony w matrixie. Biega w kółko, a czas na nikogo nie czeka. Sprawdźmy to sobie. (zrób sobie dialog wewnętrzny, dla siebie samego) Czy Twoje działania, są zweryfikowane, z doświadczeniami i celem w przyszłości? Tak/Nie Czy masz cel na przyszłość i wiesz czego chcesz? Tak/Nie Czy masz wnioski z przeszłości i wiesz, gdzie są Twoje błędy, a gdzie sukcesy? Tak/Nie Czy wiesz, gdzie będziesz za 2lata i czy tego chcesz? Tak/Nie Czy możesz powiedzieć, że próbowałeś/łaś w przyszłości wszystkie opcje, by osiągnąć cel? Tak/Nie Czy masz wnioski na przyszłość, które pomogą w życiu? Tak/Nie Czy Twoje doświadczenia, Cię blokują przed sukcesem i życiem? Tak/Nie Czy przyszłość, to monotonia, czy odkrywanie życia i rozwijanie? Tak/Nie Czy możesz powiedzieć, że w przeszłości się rozwijałeś/łaś i było to życie? Tak/Nie Czy teraźniejszość prowadzi Cię do przyszłości, jaką chcesz? Tak/Nie Czy Twoje doświadczenia, dały co chcesz mieć? Tak/Nie Czy czujesz dumę, jak myślisz o przyszłości? Tak/Nie Czy Twoja teraźniejszość jest owocem przeszłości? Tak/Nie Czy w przyszłości planujesz działania, które będą rozwijać, czy nie? Tak/Nie Czy czujesz dumę z przeszłości? Tak/Nie Czy przyszłość określa to, kim jesteś i kim chcesz być? Tak/Nie Moje wnioski na podstawie tych pytań i 3 rzeczywistości mówią mi o 3 aspektach, które mówią o matraxi i o tym, jak z niego wyjść! 1. Szczęście Tu i teraz, mamy tylko, jak mamy cel w przyszłości i wnioski z przeszłości, bez tego biegamy w kółko i nie wiemy, gdzie jesteśmy. 2. Poznajemy siebie, po przez wyzwania i wyciąganie wniosków, z tego gdzie jesteśmy. 3. Żyjemy naprawdę i jesteśmy świadomi matrixu, czyli siebie i swego czasu, gdy żyjemy w 3 czasach i wiemy czego chcemy. Zatem osoby, bez marzeń i planu, wizji na przyszłość, są w matrixie i pułapce. Ja np. oglądając film jakiś, czy czytając książkę, to myślę o 3 czasach, szukając podobnych doświadczeń i wyciągając wnioski na przyszłość. Szukam Inspiracji i mądrości, które mi się przydają na przyszłość. Wtedy wiem, że nawet odpoczywając, mam coś na przyszłość, czyli kupuje czas. Jak np. moja ulubiona produkcja animowana „Mustang z dzikiej doliny” Więc kochani, nie bójmy się życia, idźmy zawsze do przodu, dbajmy o przyjaźń i swoich bliskich, bądźmy sobą i nie bójmy się wolności. Szanujmy naszych braci i siostry. Szanujmy przyrodę i doświadczajmy jej esencji. Czym więcej kupimy sobie czas, tym lepiej dla nas, bo będziemy wtedy mieli go więcej. Czas jest jak bestia, bezlitosna i nie daje ulg taryfowych, dlatego albo my będziemy nim rządzić, albo on nami. Matrix powoduje, że czas nami pomiata i ma racje, bo życie to nie bajka, lecz poważna gra o nasze doświadczenia. Takie wnioski i przewaga nad czasem daje nam prosty wzór. Mamy problem + Szukamy rozwiązania + Wyzwanie = Kupiony czas i życie Mamy problem + Szukamy więcej problemów + Godzimy się na to co mamy = Sprzedany czas i zmarnowane życie By rozwiązać problem, to jest prosty wzór Mamy problem + dlaczego go mamy? = znalezienie rozwiązania + działanie = wyzwanie Gdy szukamy rozwiązania i mamy wyzwanie, to wszystko może być inspiracją, film, ludzie, przyroda, umysł skupia się na tym i znajduje. Pytanie, jak rozwiązać problem szukanie, sama chęć go rozwiązania, powoduje, że będziemy tego szukać i znajdować. Wtedy też będziemy po za matrixem, bo będziemy skupiać się na celach swoich, a nie cudzych, inaczej ujmując - żyć. Więcej o Inspiracji jest też w moim poradniku - Jak znaleźć Inspiracje i jak pisać wpisy 1. Ważne by myśleć w 3 czasach i skupiać się na przyszłości, działając teraz, a nie potem. 2. Ważne, by kontrolować swój czas i działania, wyciągać wnioski i analizować gdzie się jest. 3. Ważne by mieć cel i marzenia, bo wtedy skupiamy energie na swoim życiu, a nie życiu innych. 4. Ważne by umieć odnajdować inspiracje i lekcje, bo wtedy możemy iść do przodu, po przez przeszłość. 5. Ważne także, by znać swoją wartość i rozwijać się, bo inaczej jesteśmy tylko baterią, którą się wykorzystuje. 6. Oczywiście ważne, by myśleć, że czas można i trzeba kupować, w końcu to nasze życie i nie chcemy je zmarnować. Zadaj sobie pytanie, czy szukasz tych rozwiązań, a jeśli nie, to dlaczego? I to co robisz, po co to robisz? W naszym czasie także jest ważne dzielenie go, rozwijanie się. Takim celem może być wiele rzeczy, które mamy obok siebie, ale ich nie widzimy, np. Pasja – taniec, sport, rysowanie, pisanie – dlaczego? Bo daje nam to satysfakcje, uspokaja, bo relaxuje, rozwija nas, to lubimy itd. Po co? By się rozwinąć, w tym, by pomóc innym osiągnąć moje efekty, by poznać osoby z podobną pasją, by przekazać ją innym, poznać nowe poziomy pasji. Praca – dlaczego? Błędy, sukcesy, wybory, konsekwencje, odczucia, lekcje, upadki. Po co? By być jeszcze lepszym, mieć lepsze efekty, rozwinąć się, by wejść na wyższy poziom, mieć lepsze wynagrodzenie, lepsze narzędzia, rozwinąć pracę. Marzenia ………….. Cele i idee…………. Misja………………… Rozwój…………….. Finanse………………. Stabilizacja i harmonia………….. Zdrowie……………….. Rodzina……………. Itd…. (sami sobie wybieramy cele i życie, szczęście i pragnienia i od nas zależy, czy będziemy rozwijać się w danych tematach, czy stać w miejscu) Zacytuje mój ulubiony fragment z książki Paulo Coelho » "Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam" „Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie, gdy będziemy gotowi przyjąć niespodzianki, jakie niesie nam los. Bowiem każdego dnia wraz z dobrodziejstwami słońca Bóg obdarza nas chwilą, która jest w stanie zmienić to wszystko, co jest przyczyną naszych nieszczęść. I każdego dnia udajemy, że nie dostrzegamy tej chwili, że ona wcale nie istnieje. Wmawiamy sobie z uporem, że dzień dzisiejszy podobny jest do wczorajszego i do tego, co ma dopiero nadejść. Ale człowiek uważny na dzień, w którym żyje, bez trudu odkrywa magiczną chwilę. Może być ona ukryta w tej porannej porze, kiedy przekręcamy klucz w zamku, w przestrzeni ciszy, która zapada po wieczerzy, w tysiącach i jednej rzeczy, które wydaja się nam takie same. Ten moment istnieje naprawdę, to chwila, w której spływa na nas cała siła gwiazd i pozwala nam czynić cuda. Tylko niekiedy szczęście bywa darem, najczęściej trzeba o nie walczyć. Magiczna chwila dnia pomaga nam dokonywać zmian, sprawia, iż ruszamy na poszukiwanie naszych marzeń. I choć przyjdzie nam cierpieć, choć pojawią się trudności, to wszystko jest jednak ulotne i nie pozostawi po sobie śladu, a z czasem będziemy mogli spojrzeć wstecz z dumą i wiarą w nas samych. Biada temu, kto nie podjął ryzyka. Co prawda nie zazna nigdy smaku rozczarowań i utraconych złudzeń, nie będzie cierpiał jak ci, którzy pragną spełnić swoje marzenia, ale kiedy spojrzy za siebie – bowiem zawsze dogania nas przeszłość – usłyszy głos własnego sumienia: „A co uczyniłeś z cudami, którymi Pan Bóg obsiał dni twoje? Co uczyniłeś z talentem, który powierzył ci Mistrz? Zakopałeś te dary głęboko w ziemi, gdyż bałeś się je utracić. I teraz została ci jedynie pewność, że zmarnowałeś własne życie.” Biada temu, kto usłyszy te słowa. Bo uwierzył w cuda, dopiero gdy magiczne chwile życia odeszły na zawsze.” To fragment mojego działa Karolina Hirth |