Rozejrzałam się po całej stołówce, szukając sobie jakiegoś wolnego stolika i naglę mój wzrok wypatrzył pana dyrektora. Siedział z jakimiś kierownikami na służbowym obiedzie. Zamurowało mnie. Ma coś w sobie hipnotyzującego. Stoję z tą tacą jak głupia i przyglądam się w jaki sposób rozmawia. Czas zwalnia, widzę w jego oczach bezkompromisowość podczas prowadzenia rozmowy. Światło padające z okna podkreśla jego bliznę na twarzy, która zarośnięta jest kilkudniowym zarostem. Kończy wypowiedź i nagle w naturalny sposób przeskakuje swoim wzrokiem na mnie. Patrzył mi w oczy, tak samo, jak wczoraj. Czas zaczął pomału przyspieszać, ale my wciąż patrzyliśmy na siebie do momentu, aż nie zaczepiła mnie jakaś kobieta. BASIA
– Okej – odpowiedziałam i razem zaczęliśmy schodzić do tego magicznego miejsca.
– Nie bywam zbyt często na tych wyjazdach służbowych. Jak już się to zdarza, szukam takich miejsc, gdzie się wyciszę i odpocznę samemu. – powiedział.
– Czemu samemu? – zapytałam.
– A słyszałaś, jak oni śpiewają? – odpowiedział, po czym obydwoje się zaśmialiśmy.
– No tak, tutaj jest pięknie.
– Cieszę się, że ci się podoba. – Gdy to powiedział, na jego twarzy usiadł błękitny motyl. Zaczęłam się głośno śmiać. To był śmieszny widok, nie pasował do niego motyl. BASIA
– Na pewno? Aaa… – zapytał po chwili z jękiem w głosie i upadł z obydwiema walizkami na ziemię.
– Daj spokój już, miło z twojej… – odpowiedziałam szybko, chcąc zakończyć tą bezsensowną scenę.
Nagle zamurowało mnie na widok pana dyrektora podnoszącego mój bagaż i patrzącego mi głęboko w oczy.
– … strony – dokończyłam swoje zdanie, chociaż trochę mnie zamurowało. Ubrany był w dżinsy i czarną, skórzaną motorową kurtkę z grubymi rękawami i ochraniaczami na łokciach. Na ręce założył skórzane rękawiczki, również czarne. W jednej ręce trzymał kask motorowy, a w drugiej moją walizkę. Stał przy tym bardzo pewny siebie. Blizna na twarzy dużo bardziej pasowała mu do tego stroju niż do garnituru.
„Straszny z niego łobuz” – myślę sobie. " BASIA
– Idę po tę kawę. – Zamknęłam drzwi i podbiegłam po gotowy napój. „Tylko nie rozlej Baśka” – powtarzam do siebie. Dobra, wchodzę. Zauważyłam, że gdy otworzyłam drzwi, momentalnie rzucił koszulę na biurko. Wyglądało to tak, jakby trzymał ją w ręku przez cały ten czas. Zbliżam się pomału z drżącą filiżanką, a on wstał odebrać ją ode mnie. Gdy to zrobił, od razu zauważyłam jego krocze, a dokładnie jego wzwód. Wielki, gruby k**s odznaczał się na jego garniturowych spodniach, umożliwiając mu swobodny ruch. Cały widok trwał kilka sekund. Zagapiłam się, rozlewając przy tym troszkę kawy.BASIA
– Podniesiesz grzecznie te nóżki do góry, czy ja mam to zrobić? – zadał mi pytanie, stojąc rozkraczony przede mną. Sprawiał wrażenie, jakby w ogóle nie żartował, dlatego bez sprzeciwu podniosłam nogi do góry nic nie mówiąc. – Grzeczna dziewczynka – powiedział, kucając do mnie niżej w rozkroku. Bez zapowiedzi wsadził k**a do mojej mokrej c**y. BASIA
Rozejrzałam się po całej stołówce, szukając sobie jakiegoś wolnego stolika i naglę mój wzrok wypatrzył pana dyrektora. Siedział z jakimiś kierownikami na służbowym obiedzie. Zamurowało mnie. Ma coś w sobie hipnotyzującego. Stoję z tą tacą jak głupia i przyglądam się w jaki sposób rozmawia. Czas zwalnia, widzę w jego oczach bezkompromisowość podczas prowadzenia rozmowy. Światło padające z okna podkreśla jego bliznę na twarzy, która zarośnięta jest kilkudniowym zarostem. Kończy wypowiedź i nagle w naturalny sposób przeskakuje swoim wzrokiem na mnie. Patrzył mi w oczy, tak samo, jak wczoraj. Czas zaczął pomału przyspieszać, ale my wciąż patrzyliśmy na siebie do momentu, aż nie zaczepiła mnie jakaś kobieta. BASIA
Książka: Seksowne dziewczyny
Tagi: Seksowne dziewczyny, Sara Blińska, Seks w wielkim mieście, romans, romans w pracy, romans biurowy, romans z szefem, szef, filrt, zauroczenie, erotyk