- Ktoś w komendzie zna angielski? - spytał Andrzeja i jednocześnie w myślach szukał odpowiedzi na swoje pytanie. - Potrzebuję tłumacza.- Człowieku, tu połowa słabo mówi po polsku. - Kolega spojrzał na niego zaskoczony.
Na widok policyjnej legitymacji ożywił się. Nuda jest najlepszą zachętą do współpracy z policją.
Czytał gdzieś, że w każdym kłamstwie musi być część prawdy, aby było wiarygodne.
Stała na przystanku "wyfiokowana jak zdzira" i miała "całą dupę na wierzchu".
- Gienek, weź te ręce z kieszeni, bo ci chuj pazury poobgryza!
Zapamiętaj sobie na zawsze, że złe uczynki nie kalają ofiar, ale sprawców.
To zadziwiające, jak łatwo ludzie udzielają poufnych informacji, jeżeli widzą możliwość zarobienia dzięki temu pieniędzy.
Świat schodzi na psy, a on nic nie może na to poradzić.
Porywacz nie pokazał się, a on stracił jakąś ważną rolę do odegrania. Wszystko było teraz w rękach Boga i policji. Nie jest przecież serialowym ojcem Mateuszem i musi zająć się swoją kapłańską posługą.
Oni nie uciekają przed policją osiem godzin dziennie. I to jest ich największa przewaga nad nami. Mają swoją silną motywację, czyli pieniądze albo jakieś patologiczne skłonności. Coś, co napędza ich dwadzieścia cztery godziny na dobę. A policja? Większość przychodzi jak do biura, poprzekładać papierki, odrobić pańszczyznę i do domu. A tak się nie da! To nie działa! Od nas zależy ludzkie życie!
Przed pierwszą randką nikt nie myśli o seksie, a przed drugim już tylko o tym.
Nie ma ciekawszej opowieści niż szczera spowiedź grzesznika.
- Ktoś w komendzie zna angielski? - spytał Andrzeja i jednocześnie w myślach szukał odpowiedzi na swoje pytanie. - Potrzebuję tłumacza.- Człowieku, tu połowa słabo mówi po polsku. - Kolega spojrzał na niego zaskoczony.
Książka: Uczynkiem i Zaniedbaniem
Tagi: komenda, policja, Angielski