Powiedział mi kiedyś kolega, że największe zwycięstwo to zwyciężyć samego siebie.
Kiedy wreszcie uwierzą, że pętla nie musi się zaciągać, jeśli jest w człowieku ambicja?
Jeśli utraciłem te i owe znajomości, to wiem, że odpadli ludzie słabi charakterem. Przy mnie pozostali tylko wypróbowani przyjaciele.
Martwienie się to ciężka praca, która nikomu jeszcze nie pomogła, ale niejednemu zaszkodziła.
- Piekielnie nieprzyjemne uczucie - powiedziałem po namyśle - gdy młody człowiek, który mógłby jeszcze coś dać z siebie społeczeństwu, musi korzystać z jałmużny tego społeczeństwa, z renty inwalidzkiej. Czuję się jak wyrzucony wrak, nikomu niepotrzebny. Widząc i czując wokół siebie intensywność życia, sam znajduję się już tylko na jego marginesie. Czy tak być musi?
Powiedział mi kiedyś kolega, że największe zwycięstwo to zwyciężyć samego siebie.
Książka: Na marginesie życia