Nie podejmuję się opisać przeżyć, odczuć, majaków i zwidów, jakie ma człowiek goniony o głodzie, w strachu przed śmiercią, człowiek, który nie śpi normalnie, nie może położyć się i zapomnieć o wszystkim.
Miałem za sobą cztery lata okupacji hitlerowskiej, Pawiak, aresztowanie powtórne, dziwny obóz przejściowy w Bliżynie, stajnie dla koni w Starachowicach, gdzie przykuto nas na noc łańcuchami za szyje do żłobów zmuszając do poziomej, zwierzęcej pozycji. Miałem za sobą czternaście miesięcy Oświęcimia, dozgonne, choć krótkie przyjaźnie z ludźmi, których złamano, zamordowano tak szybko, zostaną tam na zawsze jako popiół niesiony z wiatrem, chociaż pamiętam kolor ich oczu, ich rysy, nasze rozmowy prowadzone ukradkiem, ich wyznania czynione w obliczu rzeczy ostatecznych, podczas bezsennych nocy, kiedy narzucały nam się pytania, ogarniał bunt, gniew i bezsilność.
Nie podejmuję się opisać przeżyć, odczuć, majaków i zwidów, jakie ma człowiek goniony o głodzie, w strachu przed śmiercią, człowiek, który nie śpi normalnie, nie może położyć się i zapomnieć o wszystkim.
Książka: Otwierają się bramy obozów