Chyba musimy użyć tych krzaków. - Guy spogląda na rękę, którą pocierał liściem, i wygląda na zadowolonego. -Rosną wszędzie w okolicy. Może ty, ja i Dink pójdziemy je zbierać, a dziewczyny będą pilnowały ognia.- Tak tylko do tego się nadajemy - wtrąca Harper. - Dlaczego nie możemy przy okzaji pilnować piasku? Żeby nam go nie wywiało.Guy spogląda na nią poirytowany.- Chcesz iść z nami? Proszę bardzo.Harper patrzy na niego, potem w ciemne gardło pustyni i zaczyna się wahać.- Popilnuję piasku.
- Ty jesteś uczony obserwować ludzi, ja mam to wrodzone. Od urodzenia obserwuję ich i kataloguję.- Gdy jesteś zbyt blisko czegoś, obraz się rozmazuje.
Nikt nie ma w planach zostania świętym (...) To już po śmierci delikwenta ludzie decydują czy była ona wystarczająco męczeńska.
W zarazie tkwiło jednak coś, co nakazywało odrzucać normalne do tej pory uczucia i wartości, normalne sentymenty. Zapewne wokół było zbyt dużo śmierci, aby rozmyślać o miłości.