Jej ręka tuż nad moi kolanem, miękka dłoń spoczywająca płasko na moich dżinsach i jej palec wskazujący sunący powoli i leniwie, kolistym ruchem coraz bliżej wnętrza mojego uda... Przy dzielącej nas jednej warstwie, Boże, jak bardzo jej pragnąłem. Leżąc tam, wśród wysokich, nieruchomych traw, pod niebem pijanym od gwiazd, wsłuchany w ten niesłyszalny w innych okolicznościach odgłos jej rytmicznego oddechu i skrzek ropuch, cykanie świerszczy i szum aut, bez końca śmigających po odległej autostradzie I-65, pomyślałem, że to mógłby być
Jej ręka tuż nad moi kolanem, miękka dłoń spoczywająca płasko na moich dżinsach i jej palec wskazujący sunący powoli i leniwie, kolistym ruchem coraz bliżej wnętrza mojego uda... Przy dzielącej nas jednej warstwie, Boże, jak bardzo jej pragnąłem. Leżąc tam, wśród wysokich, nieruchomych traw, pod niebem pijanym od gwiazd, wsłuchany w ten niesłyszalny w innych okolicznościach odgłos jej rytmicznego oddechu i skrzek ropuch, cykanie świerszczy i szum aut, bez końca śmigających po odległej autostradzie I-65, pomyślałem, że to mógłby być