Narasta we mnie niepewność. Czy faktycznie ktoś cisnął mnie w jakąś otchłań? A może naprawdę lecę teraz rakietą przez ciemność kosmosu, a to jest tylko kapsuła, w której miałem leżeć, w uśpieniu przemierzając kolejne lata świetlne, kolejne kolebki nieznanych nam cywilizacji, galaktyki, gdzie rodzą się właśnie nieznane nam gatunki literackie, prozy eksperymentalne, o których nie śniło się naszym Joyce'om i Burroughsom, poematy, jakich nie zrodziłyby umysły żadnych Rimbaudów.
Narasta we mnie niepewność. Czy faktycznie ktoś cisnął mnie w jakąś otchłań? A może naprawdę lecę teraz rakietą przez ciemność kosmosu, a to jest tylko kapsuła, w której miałem leżeć, w uśpieniu przemierzając kolejne lata świetlne, kolejne kolebki nieznanych nam cywilizacji, galaktyki, gdzie rodzą się właśnie nieznane nam gatunki literackie, prozy eksperymentalne, o których nie śniło się naszym Joyce'om i Burroughsom, poematy, jakich nie zrodziłyby umysły żadnych Rimbaudów.