Raz wygiął stopę w bok i dotknął delikatnie stopy Laury. A właściwie nie jej stopy, tylko spowijającego ją płótna nasączonego tłuszczem, który chłonął teraz jej zapach, jej cudowny zapach, jego zapach.
Raz wygiął stopę w bok i dotknął delikatnie stopy Laury. A właściwie nie jej stopy, tylko spowijającego ją płótna nasączonego tłuszczem, który chłonął teraz jej zapach, jej cudowny zapach, jego zapach.