To był już nie całkiem on, jego dawna osobowość (...) rozpadła się na części, a teraz w jego powłoce zamieszkał ktoś inny, kto po prostu nie chciał słuchać rozpaczliwych błagań umęczonego, krwawiącego ciała, kto żelazną pięścią tłumił w zarodku chęć, by się poddać, zostać tu, odpocząć, nic nie robić, i to jeszcze zanim przyjęła ostateczny, rozpoznawalny kształt.
To był już nie całkiem on, jego dawna osobowość (...) rozpadła się na części, a teraz w jego powłoce zamieszkał ktoś inny, kto po prostu nie chciał słuchać rozpaczliwych błagań umęczonego, krwawiącego ciała, kto żelazną pięścią tłumił w zarodku chęć, by się poddać, zostać tu, odpocząć, nic nie robić, i to jeszcze zanim przyjęła ostateczny, rozpoznawalny kształt.