Marzę o mężczyźnie, przy którym mogę być spokojna, któremu mogę ufać i który by mnie kochał. Kochałby mnie tak, że jakby mnie wywieźli do jakiegoś Kabulu albo coś takiego, toby mnie odnalazł i przywiózł do domu.
Jeśli to prawda, że wystarczy tylko chcieć, to czemu mamy tylu sfrustrowanych ludzi wokół? Doprawdy, z tymi optymistycznymi przesłaniami to już gruba przesada!
Podobno jesteśmy mistrzami w spychaniu w zakamarki duszy tego, co najbardziej boli. Bo zmierzenie się z prawdziwymi uczuciami to operacja na żywym organizmie. Tylu ludzi obywa się bez operacji! Po co zaglądać sobie w kiszki?! Poboli, poboli... i przestanie.
Cierpienie... Nie łudź się, że jesteś na nie za stary, zbyt chory, mało odporny. Nie ma limitu! Ale są tacy, którzy twardo mówią: biorę, co dają!
Każdy ma swój plan na życie. Niektórzy mają plany także na życie innych. Boże, chroń nas przed planistami!
Nie żyjemy na pustyni. Co dzień mijamy tysiące ludzi, nie znając ich, nie zapamiętując twarzy. Nie mamy czułego instrumentu, który by rejestrował, ile właśnie przeszło obok nas smutku, radości, cierpienia, miłości... To dobrze. Świat innych ludzi zawsze będzie dla nas zagadką. No, chyba że ktoś sam otworzy do tej krainy drzwi.
Jeśli wiesz, że nic nie wiesz, ale powiesz, że wiesz, to jest duża szansa, że nikt nie uwierzy, że wiesz, że nic nie wiesz...
Marzę o mężczyźnie, przy którym mogę być spokojna, któremu mogę ufać i który by mnie kochał. Kochałby mnie tak, że jakby mnie wywieźli do jakiegoś Kabulu albo coś takiego, toby mnie odnalazł i przywiózł do domu.