Dla niego chmury zawsze stanowiły kwintesencję wszystkiego, czego można zasadnie oczekiwać od tej planety; wzruszały go bardziej niż obrazy, bardziej niż fascynujące morza. (...) Martwe chmury utrudniały miłość. Wzmagały w nas jednak to pragnienie i potrzebę: miłości. Wzmagały przymus, by ją posiąść.
Dla niego chmury zawsze stanowiły kwintesencję wszystkiego, czego można zasadnie oczekiwać od tej planety; wzruszały go bardziej niż obrazy, bardziej niż fascynujące morza. (...) Martwe chmury utrudniały miłość. Wzmagały w nas jednak to pragnienie i potrzebę: miłości. Wzmagały przymus, by ją posiąść.