Problemem (...) okazał się stan, w jakim badaliśmy otaczający nas świat. Było to nowokainowe, rozszerzające źrenice doświadczenie, które czasami przypomniało przebywanie w śpiączce. W ciągu ostatnich dziesięciu miesięcy w niemal każdym spotkaniu czy rozmowie próbowaliśmy ujawniać na nasz temat jak najmniej. Nieświadomie wymazywaliśmy siebie i formowaliśmy się od nowa wokół rozmówcy. Wydawało nam się, że w ten sposób uczymy się więcej. Nie byłem pewien, jak długo jeszcze dam radę to ciągnąc. Coś miało się załamać.
Problemem (...) okazał się stan, w jakim badaliśmy otaczający nas świat. Było to nowokainowe, rozszerzające źrenice doświadczenie, które czasami przypomniało przebywanie w śpiączce. W ciągu ostatnich dziesięciu miesięcy w niemal każdym spotkaniu czy rozmowie próbowaliśmy ujawniać na nasz temat jak najmniej. Nieświadomie wymazywaliśmy siebie i formowaliśmy się od nowa wokół rozmówcy. Wydawało nam się, że w ten sposób uczymy się więcej. Nie byłem pewien, jak długo jeszcze dam radę to ciągnąc. Coś miało się załamać.