Kierowca pędził jak szalony - na tej drodze czterdziestka to już straceńcza prędkość - o centymetrymijając kilkudziesięciometrowe przepaści. I co jakiś czas sięgał pod siedzenie, skąd podnosił przybrudzoną butelkę z ciemnobursztynowym płynem w środku. Tak, pociągał z niej. Nie, to nie była herbata. Tak, to był koniak. I owszem jak zaproponował, pociągałem równo.
Kierowca pędził jak szalony - na tej drodze czterdziestka to już straceńcza prędkość - o centymetrymijając kilkudziesięciometrowe przepaści. I co jakiś czas sięgał pod siedzenie, skąd podnosił przybrudzoną butelkę z ciemnobursztynowym płynem w środku. Tak, pociągał z niej. Nie, to nie była herbata. Tak, to był koniak. I owszem jak zaproponował, pociągałem równo.