(...) mężczyźni cierpią może więcej, albo jeśli inaczej na to spojrzeć, są mniej odporni, ale kobiety cierpią zawsze ,,bez winy" i to nie tak, jakby ,,nic na to nie mogły poradzić", tylko cierpią w sensie, który może rzeczywiście znów pokrywa się z ,,nieponoszeniem winy". Zresztą myślenie o takich rzeczach jest bezużyteczne. To tak, jak gdyby ktoś się wysilał rozbić jedyny kocioł w piekle. Po pierwsze nie udaje się to, po drugie, jeśliby się udało, ten ktoś spali się wprawdzie w rozżarzonej masie, która wypływa, ale piekło trwa nadal w
(...) mężczyźni cierpią może więcej, albo jeśli inaczej na to spojrzeć, są mniej odporni, ale kobiety cierpią zawsze ,,bez winy" i to nie tak, jakby ,,nic na to nie mogły poradzić", tylko cierpią w sensie, który może rzeczywiście znów pokrywa się z ,,nieponoszeniem winy". Zresztą myślenie o takich rzeczach jest bezużyteczne. To tak, jak gdyby ktoś się wysilał rozbić jedyny kocioł w piekle. Po pierwsze nie udaje się to, po drugie, jeśliby się udało, ten ktoś spali się wprawdzie w rozżarzonej masie, która wypływa, ale piekło trwa nadal w