Potrafię zrozumieć wahanie mego pokolenia, nie jest to już właściwie nawet wahanie, lecz zapominanie snu śnionego przed tysiącem i tysiąc razy zapominanego, któż by się na nas gniewał właśnie za to tysięczne zapomnienie?
Potrafię zrozumieć wahanie mego pokolenia, nie jest to już właściwie nawet wahanie, lecz zapominanie snu śnionego przed tysiącem i tysiąc razy zapominanego, któż by się na nas gniewał właśnie za to tysięczne zapomnienie?