Jeżeli się nie mylę to Montherlant powiedział, że szczęście pisze się na biało: nie widać go na papierze. Wiemy to wszyscy. List z zagranicznym znaczkiem, przynoszący wiadomości o dobrej pogodzie, smacznym jedzeniu i wygodnych noclegach nie sprawia nawet w połowie tyle frajdy przy czytaniu ani pisaniu, co list zawierający informacje o kiepskich kwaterach, biegunce i mżawce. Komu poza Tołstojem udało się rozbujać szczęście na kartach książki?
Jeżeli się nie mylę to Montherlant powiedział, że szczęście pisze się na biało: nie widać go na papierze. Wiemy to wszyscy. List z zagranicznym znaczkiem, przynoszący wiadomości o dobrej pogodzie, smacznym jedzeniu i wygodnych noclegach nie sprawia nawet w połowie tyle frajdy przy czytaniu ani pisaniu, co list zawierający informacje o kiepskich kwaterach, biegunce i mżawce. Komu poza Tołstojem udało się rozbujać szczęście na kartach książki?