Dokoła niego stały góry, wytwarzając atmosferę potęgi i życzliwości (tak to odczuwał - uważał, czy może raczej wyczuwał instynktownie, że skoro on kocha naturę, to nie ma powodu, żeby natura nie kochała jego).
(...) filmowcy prawdopodobnie pobili rekord świata w długości zejścia ze Strzechy do Samotni: pokonanie kilkuset metrów zajęło im równo półtorej godziny. Głównie dlatego, że Rysio miał półbuty na skórzanych podeszwach i co dwa metry zaczynał zjeżdżać w przepaście. Eulalia i Marek czuli się zmuszeni go asekurować, co polegało na tym, że ona wydawała okrzyki przerażenia, a on klął jak szewc. Ten typ asekuracji zapewne nosi miano werbalnej.
Dokoła niego stały góry, wytwarzając atmosferę potęgi i życzliwości (tak to odczuwał - uważał, czy może raczej wyczuwał instynktownie, że skoro on kocha naturę, to nie ma powodu, żeby natura nie kochała jego).