(...) filmowcy prawdopodobnie pobili rekord świata w długości zejścia ze Strzechy do Samotni: pokonanie kilkuset metrów zajęło im równo półtorej godziny. Głównie dlatego, że Rysio miał półbuty na skórzanych podeszwach i co dwa metry zaczynał zjeżdżać w przepaście. Eulalia i Marek czuli się zmuszeni go asekurować, co polegało na tym, że ona wydawała okrzyki przerażenia, a on klął jak szewc. Ten typ asekuracji zapewne nosi miano werbalnej.
"Wszyscy popełniamy błędy, dorośli też. Zadaniem opiekuna jest pomóc się dzieciakowi wyplątać, a nie wyznaczać mu kary. Zadośćuczynienie, tak. Przeprosiny, tak. Kara – nie".
Książka: Romans na receptę