Stracone złudzenia
„Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym. Dni przemijają szybko. Życie jest zbyt krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka nam je przekreśla” – pisał Phil Bosmans. Niekiedy jednak bywa tak, że marzenia są piękne tylko wtedy, kiedy pozostają … w sferze marzeń. Ich spełnienie wiąże się jednak z rozczarowaniem i utratą złudzeń, a rzeczy czy wydarzenia okazują się być inne, niż się wydawały.
Konfrontację z rzeczywistością szykuje dla swoich bohaterek holenderski pisarz Cees Nooteboom. „Utracony raj”, jego najnowsza powieść, to niezwykle subtelna i delikatna historia o naszych marzeniach, iluzjach które tworzymy i rozczarowaniach. Mimo, iż książka ma niewielką objętość, to trudno ją zaliczyć do lekkiej lektury, odpowiedniej na wakacyjny wypoczynek. To raczej tekst, który należy kontemplować i zgłębiać warstwa po warstwie, a i tak czeka nas prawdziwa łamigłówka, bowiem czas się tu zakrzywia, opowieści przenikają , ścierają z marzeniami i roztrzaskują o brutalny świat faweli, gdzie Alma została zgwałcona.
„Masz w sobie cień (…) A czym on jest? Twoją tajemnicą” – mówi najbliższa przyjaciółka Almy, Almut. Obie dziewczyny zafascynowane są sztuką i choć Almut odznacza się germańskim zmysłem porządku i racjonalnym podejściem do życia, to również ona ma marzenia. A właściwie jedno wielkie, troskliwie pielęgnowane przez lata. Niegdyś dziewczyny godzinami leżały pod mapą Australii marząc o podróży, zanurzeniu się w kraj, dotarcia do jego korzeni. Ich celem było Sickness Dreaming Place, miejsce w którym uwalnia się naturalne promieniowanie radioaktywne, a także dotknięcie pierwotności, czyli spotkanie z Aborygenami.
Studia Almy na kierunku sztuka renesansowa, czy Almut – sztuka współczesna, czy podróż przez Drezno, Amsterdam czy Florencję, to tylko początek drogi, która ostatecznie prowadzi je ku spełnieniu marzeń z dzieciństwa – ku Australii. Jednak rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej niż w snach, a już sam zapach terminalu lotniczego odstręcza. „Moja Australia była fikcją, ucieczką, wiedziałam to w momencie przyjazdu” – mówi Alma, choć trudno dziewczynom przyznać się do rozczarowania. W zaklimatyzowaniu się Almy nie pomaga nawet gorący romans, można dlatego, że zniewolona jest wyłącznie przez obraz artysty. O nim samym mówi: „Nie lubię tego człowieka, ponieważ on mnie nie lubi (…). On jest tak samo nieprzystępny, jak jego obrazy”.
Pobyt w Australii oznacza także borykanie się z problemami finansowymi, dlatego te z obie decydują się na dość oryginalny sposób podreperowania budżetu. Wyruszają do Perth, gdzie odbywa się festiwal literacki połączony z teatralnym. Organizatorzy poszukują aniołów – statystów, bowiem jedną z atrakcji ma być swego rodzaju gra miejsca, której zadaniem ma być poszukiwanie skrzydlatych sprzymierzeńców.
Jednym z uczestników tej zabawy jest Erik Zondag, krytyk literacki, „król odwlekania”, znudzony życiem mężczyzna w średnim wieku, który smutki i bezsens życia topi w alkoholu, zaś humor poprawia smagając autorów słowem niczym batem. Spotkanie Erika i Almy będzie niemal metafizycznym przeżyciem i trwale zapisze się w ich pamięci. „Tym, czego nikt nie może zobaczyć, są skrzydła, które za nią rysuje, skrzydła, których nigdy nie mógł zapomnieć” – pisze Nooteboom, bowiem spotkanie w tak niezwykłych okolicznościach nie będzie ostatnim.
Historia Nootebooma, pomimo oszczędnej fabuły i wrażenia ulotności jest i będzie aktualna po wsze czasy. Każdy z nas bowiem ma swoje marzenia, wszyscy gonimy za ich spełnieniem, poszukując wytrwale raju utraconego. Ten holenderski prozaik „Utraconym rajem” zmusza nas do konfrontacji z celami i tęsknotami, przygotowuje także na rozczarowanie. Robi to w niezwykle wdzięczny, poetycki wręcz sposób zostawiając z poczuciem niedosytu nawet tych czytelników, którzy nie są książką zachwyceni. Nooteboom staje się tu malarzem słowa, zaś jego piękno oraz wrażliwość utrwalamy pod powiekami i w duszy. Nawet, jeśli kolejny raj na drodze życia okaże się być rajem utraconym, to zawsze możemy po lekturze , wzorem Almy, powiedzieć: „myślę, ze zawsze już będę się włóczyć, żeby świat przemienić w moją pustynie”.
Filozof wśród podróżników. Nomada, który podąża śladami przeszłości. Cees Nooteboom słyszy szepty odwiedzanych miast. Wie, że choć kolory blakną, legendy...
Drogi do Santiago Ceesa Nootebooma to zapis romansu pisarza z Hiszpanią: jego podróży i związanych z nimi refleksji. To miłość, której poświęcił trzydzieści...