Gdy jakaś książka odnosi międzynarodowy sukces, bardzo szybko pojawiają się naśladowcy, próbujący wykorzystać popularny trend. Książka Dominika Rettingera ma być „polskim Kodem da Vinci” tylko dlatego, że są tu zagadki z czasów renesansu (korzeniami sięgające nawet starożytności). Szkoda, że zdecydowano się na takie porównanie, bo chyba bliżej i bardziej adekwatnie byłoby powołać się na przygody Pana Samochodzika.
Talizmany to bardziej powieść obyczajowa z elementami komediowymi i śladami romansu, z tajemnicą w tle. Świetnie oglądałoby się jej ekranizację, gdyż postaci są bardzo charakterystyczne, a dobrze zagrane przez (najlepiej) znanych aktorów – z pewnością zapadłyby w pamięć. Nie na darmo autor jest scenarzystą. Wyczuwa się to w formie prowadzenia narracji, która jest dosyć skrótowa, ale umiejętnie sygnalizująca miejsca akcji i odwołująca się do pewnych stereotypowych wyobrażeń. Już na początku czytelnik szybko orientuje się, gdzie może toczyć się akcja. Bohaterka jest dziennikarką w kolorowym magazynie. Dostaje „świetną” propozycję opisania romansu celebrytki z… jej osobistym chłopakiem. Ewa odmawia, serce ma bowiem pęknięte i nie zamierza wystawiać siebie na widok publiczny. Rzuca pracę, mieszkanie, przyjaciółkę, a nawet obrażoną papugę (dlaczego nie zabrała ptaka ze sobą – nie wiadomo, skoro obraz ze ściany udało jej się spakować…) i wyjeżdża do ciotecznej babci. Babcia jest właścicielką dworu w Ujazdowie i właśnie zmarła, zostawiając ciotecznej wnuczce spadek. Barwna rodzinka jednak nie może się z tym pogodzić, co wiązać się będzie z licznymi zabawnymi scenkami. A gdzie tajemnica?
Otóż tkwi, ukryta w majątku cioci-babci. Pewne artefakty, będące w posiadaniu starszej pani, mają umożliwić odnalezienie skarbu wywiezionego jeszcze z Bizancjum przez polsko-wenecką rodzinę, która ukryła go w pałacu Krzyżtopór. Problem w tym, że o skarbie wiedzą już Włosi, którzy nie spoczną, póki nie uzyskają do niego dostępu. Na ich drodze staje waleczna, choć niczego nie świadoma Ewa Modlińska oraz jej nowy sprzymierzeniec – prawnik, Adam Dąbrowa. Na szczęście Ewa jest z wykształcenia historykiem sztuki, więc jest szansa, że dosyć szybko połapie się w zagadkach. Zaczyna się wyścig z czasem i kolejne próby przechytrzenia weneckich kuzynów. Mnożą się tajemnice i kolejne tropy, a wszystko przeplatane zabawnymi epizodami i romantycznymi scenkami. Jest więc wszystko, co bestseller mieć powinien. Czy to wystarczy? Ocenią czytelnicy.